Odkąd pamiętam, główną "zmorą" jeśli chodzi o problemy z moją cerą, były przebarwienia. Najpierw były to tylko piegi, których nienawidziłam już od podstawówki, a po diagnozie tocznia - doszły do tego także przebarwienia pozapalne. Moimi nowymi przyjaciółmi - poza kwasami - stały się więc substancje i produkty mające na celu rozjaśnić, wyrównać koloryt, wybielić, i tak dalej, i tak dalej... Z biegiem czasu zauważyłam, że akurat u mnie, w tej roli świetnie sprawdza się niacynamid (w stężeniu minimum 5%), a witamina C zazwyczaj głównie mi szkodzi (choć zdarzyły się dwa wyjątki!). Kiedy zobaczyłam SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum moje serce zabiło szybciej. Kocham niacynamid, ale ono zawiera także witaminę C! Co wynikło z naszej relacji? Szczególnie, że producent obiecał zmianę na lepsze już w 30 dni? Już Wam mówię!
SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum znajduje się w żółtej, przezroczystej buteleczce w kształcie walca, zawierającej 50ml kosmetyku. Jest prosto i skromnie, opakowanie wykonano z plastiku, ale jednocześnie całość wygląda naprawdę zachęcająco, a podczas użytkowania nie traci ono na urodzie. Kosmetyk dozuje się za pomocą pompki, która chyba jeszcze nigdy nie sprawiła mi żadnego problemu. Całość jest przezroczysta, więc na bieżąco możemy śledzić zużycie produktu (mamy na to 12 miesięcy). Co mówi o nim producent? "Serum pomaga walczyć z szarą, matową cerą, oraz rozjaśnia nierówny koloryt skóry, celując w wypryski, piegi i przebarwienia. Zawiera glutation, arbutynę z ekstraktem z yuji i amidem niacyny, które rozjaśniają oraz nawilżają cerę, ciemne plamy i zapobiegają wytwarzaniu pigmentu melaniny, a także 12 rodzajów witamin ożywiających matową, zestresowaną skórę. Lekkie, nieklejące się serum zawiera 100% naturalnego oleju i organiczny zapach olejku ze skórki yuja odpowiedni dla wrażliwej skóry".
SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum zdecydowałam się kupić głównie ze względu na koktajl składników aktywnych, które się w nim znalazły. Na samym początku możemy zobaczyć ekstrakt z owocu yuzu, który zawiera duże stężenie witaminy C, działa silnie rozjaśniająco, antyoksydacyjnie i opóźnia procesy starzenia, zaraz potem - niacynamid: wyrównuje koloryt skory, reguluje pracę gruczołów łojowych i przyspiesza gojenie (producent deklaruje, że serum posiada go 5%, co jest niezbędne, aby działać skutecznie), oraz kolejną substancję, którą lubię - arbutynę. Posiada ona właściwości rozjaśniające oraz zapobiega powstawaniu przebarwień. Poza tym w serum znajdziemy także glutation, olej jojoba, mnóstwo ekstraktów, adenozynę oraz 10 różnych witamin, zbitych przez producenta w kompleks o nazwie Aquaxyl Fructan.
Wewnątrz buteleczki, znajduje się pomarańczowy, bardzo rzadki żel, bądź jak kto woli - gęsty płyn. Jeśli bardzo chcecie, pod serum można stosować także tonik, lub mgiełkę, ale lepiej chwilę poczekać, aby wszystko dobrze wyschło, ponieważ na mokrej skórze potrafi się ono spienić (jak chyba każde serum z większą zawartością niacynamidu). Jeśli nałożymy SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum samodzielnie - wchłonie się ono do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Ale generalnie nie polecam, gdyż jest stworzone "do towarzystwa" oraz świetnie dogaduje się z wszelkiej maści kremami. Dobrze nadaje się także pod filtr przeciwsłoneczny i pod makijaż. Zapach? Gorzka pomarańcza ;) Niestety nie jest najwyższych lotów, ale na szczęście bardzo szybko się ulatnia. Według producenta serum powinno się stosować raz dziennie, jednak ja używałam go rano oraz wieczorem. Dlaczego? Ponieważ moja skóra dobrze zna niacynamid i nie obawiałam się podrażnień, a także dlatego, że wg badań do ich rozjaśnienia potrzeba minimum 5% stężenia, stosowanego właśnie dwa razy dziennie.
Jak zatem SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum spisało się u mnie? Szczerze Wam powiem - jestem zachwycona efektami. Przede wszystkim, skóra naprawdę jest pięknie rozświetlona, jasna, a koloryt bardziej jednolity (przebarwienia pozapalne są już niemalże niewidoczne, mocno rozjaśnione są także piegi). Jednocześnie muszę stwierdzić, że zmarszczki zarówno na czole, jak i pod okiem naprawdę są mniej widoczne. Cera jest jędrna, gładka, nawilżona, bez rumienia. Jednocześnie serum nie spowodowało tego, czego najbardziej się obawiałam, czyli przesuszenia albo wysypu zaskórników czy innych dziwnych zmian, które często pojawiają się u mnie podczas stosowania witaminy C. Chyba zapowiada się nowy hit, do którego będę często wracać :D
Podsumowując - mimo średnio odpowiadającego mi zapachu, serum to idealnie wpisało się w moją pielęgnację i naprawdę widać było efekty jego stosowania. Za 50ml kosmetyku, zapłaciłam w polskim sklepie 85zł, ale jeśli w końcu zaczną wysyłać nam produkty bezpośrednio z Korei, zapewne da się kupić je jeszcze taniej. Moim zdaniem - jak najbardziej warto! Szczególnie jeśli miewacie problemy z przebarwieniami, rumieniem, piegami, a jednocześnie posiadacie już skórę, która powoli zaczyna się starzeć.
Znacie SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum? Lubicie kosmetyki z niacynamidem? A może tak jak ja walczycie z przebarwieniami pozapalnymi, piegami, bądź rumieniem? Macie na to jakieś sposoby? Jakiego serum aktualnie używacie? Dajcie koniecznie znać!
Wewnątrz buteleczki, znajduje się pomarańczowy, bardzo rzadki żel, bądź jak kto woli - gęsty płyn. Jeśli bardzo chcecie, pod serum można stosować także tonik, lub mgiełkę, ale lepiej chwilę poczekać, aby wszystko dobrze wyschło, ponieważ na mokrej skórze potrafi się ono spienić (jak chyba każde serum z większą zawartością niacynamidu). Jeśli nałożymy SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum samodzielnie - wchłonie się ono do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Ale generalnie nie polecam, gdyż jest stworzone "do towarzystwa" oraz świetnie dogaduje się z wszelkiej maści kremami. Dobrze nadaje się także pod filtr przeciwsłoneczny i pod makijaż. Zapach? Gorzka pomarańcza ;) Niestety nie jest najwyższych lotów, ale na szczęście bardzo szybko się ulatnia. Według producenta serum powinno się stosować raz dziennie, jednak ja używałam go rano oraz wieczorem. Dlaczego? Ponieważ moja skóra dobrze zna niacynamid i nie obawiałam się podrażnień, a także dlatego, że wg badań do ich rozjaśnienia potrzeba minimum 5% stężenia, stosowanego właśnie dwa razy dziennie.
Jak zatem SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum spisało się u mnie? Szczerze Wam powiem - jestem zachwycona efektami. Przede wszystkim, skóra naprawdę jest pięknie rozświetlona, jasna, a koloryt bardziej jednolity (przebarwienia pozapalne są już niemalże niewidoczne, mocno rozjaśnione są także piegi). Jednocześnie muszę stwierdzić, że zmarszczki zarówno na czole, jak i pod okiem naprawdę są mniej widoczne. Cera jest jędrna, gładka, nawilżona, bez rumienia. Jednocześnie serum nie spowodowało tego, czego najbardziej się obawiałam, czyli przesuszenia albo wysypu zaskórników czy innych dziwnych zmian, które często pojawiają się u mnie podczas stosowania witaminy C. Chyba zapowiada się nowy hit, do którego będę często wracać :D
Podsumowując - mimo średnio odpowiadającego mi zapachu, serum to idealnie wpisało się w moją pielęgnację i naprawdę widać było efekty jego stosowania. Za 50ml kosmetyku, zapłaciłam w polskim sklepie 85zł, ale jeśli w końcu zaczną wysyłać nam produkty bezpośrednio z Korei, zapewne da się kupić je jeszcze taniej. Moim zdaniem - jak najbardziej warto! Szczególnie jeśli miewacie problemy z przebarwieniami, rumieniem, piegami, a jednocześnie posiadacie już skórę, która powoli zaczyna się starzeć.
Znacie SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum? Lubicie kosmetyki z niacynamidem? A może tak jak ja walczycie z przebarwieniami pozapalnymi, piegami, bądź rumieniem? Macie na to jakieś sposoby? Jakiego serum aktualnie używacie? Dajcie koniecznie znać!
P.S. Jeśli tak jak ja męczycie się z przebarwieniami, koniecznie zajrzyjcie do Inti Skin. Ma bardzo fajny live na ten temat :)
Taki koktajl to samo dobro :D
OdpowiedzUsuńOj, to prawda. Okazał się super ;)
UsuńBardzo ciekawe jest to serum :)
OdpowiedzUsuńPrzy cerze dojrzałej też powinno się świetnie sprawdzić 😉
Usuńa ja myślałam, że to perfumy ;p
OdpowiedzUsuńNo nie, serum 😁
UsuńBardzo fajnie, że się sprawdził. Nigdy nie korzystałam z tej marki więc chętnie bym ją wypróbowała!
OdpowiedzUsuńJeśli też masz problemy z pigmentacją, to bardzo polecam 🍋😁
UsuńSuper, że jesteś zadowolona z działania serum :)
OdpowiedzUsuńDobrze jest coś kupić i nie żałować 😊
UsuńTa linia teoretycznie nie do mojej cery, ale za zwyczaj wszystkie te składniki dobrze na nią wpływają. Dają fajne rozświetlenie etc
OdpowiedzUsuńW sumie składniki są w miarę uniwersalne, choć najbardziej zauważalne efekty będą właśnie u osób z tendencją do przebarwień 😉
UsuńLubię sera i kosmetyki właśnie z taką konsystencją. Dobre składniki. Bardzo fajny.
OdpowiedzUsuńZawsze możesz je w przyszłości wypróbować 😉
UsuńUwielbiam stosować serum w pielęgnacji. To ma fajne właściwości, więc warto go mieć w kosmetyczce.
OdpowiedzUsuńJeśli ma się problemy z właściwą pigmentacją - na pewno 🙂
UsuńBardzo chętnie sprawdziłabym ten produkt u siebie i jak działa na moją skórę.
OdpowiedzUsuńTo polecam, ja kupiłam na allegro z darmową dostawą 😉
UsuńTo ja dziękuję, zostawię piegi w spokoju :D
OdpowiedzUsuńJeśli lubisz swoje piegi, to lepiej odpuść to serum 😁
Usuńjestem bardzo ciekawa tego zapachu, jakoś nie mogę go sobie wyobrazić ;-)
OdpowiedzUsuńJa słabo opisuję zapachy, to niby coś między pomarańczą a cytryną, ale jednocześnie bardzo gorzkie 🍋😜
UsuńPierwszy raz widzę coś takiego.
OdpowiedzUsuńBywa i tak ;)
UsuńNie spotkałam się nigdy wcześniej z tym produktem. Jestem ciekawa jakby u mnie się sprawdził :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Obecnie uzywam serum z The Ordinary ale dobrze poznac kolejnego przyjemniaczka :D
OdpowiedzUsuńHej, ja trochę z innej beczki - natrafiłam ostatnio na Twój stary post dotyczący kremu bb od purito. Zastanawiam się nad jego zakupem, nadal go polecasz? Jak wygląda kwestia kolorów? Sama jestem na takim poziomie, że 150 z revlonu colir stary wygląda na mnie dosyć jasno
OdpowiedzUsuń*colorstay
UsuńNadal go lubię 😊 nie wiem tylko co Ci poradzić w kwestii koloru, ja mam colorstay 110 😉
UsuńJa mam niacynamid 10% z Revox :D ogólnie to interesowała mnie ta seria wcześniej, ale jakoś tak nie kupiłam, bo mam witaminę C w formie koktajlu z Elizavecci :D
OdpowiedzUsuńU Ciebie zawsze spotkam kosmetyki o których nigdy nie czytałam i nie słyszałam. Ciekawi mnie ten zapach, bo jak mi nie przypadnie do gustu to jestem zniechęcona do stosowania i kosmetyk wędruje w inne ręce.
OdpowiedzUsuńTo chyba coś dla mnie bo kiedyś miałam trądzik na całej buzi i pozostały mi takie lekkie przebarwienia. Niby mi nie przeszkadzają, ale warto spróbować je zniwelować w taki sposób. :)
OdpowiedzUsuńJedynie ze względu na cerę dojrzałą mogłabym się tym produktem zainteresować. Odnośnie zapachu to różnie to bywa, musiałabym go powąchać.
OdpowiedzUsuń