Powiem szczerze, że pomysł na taką serię postów zrodził się, gdy przestałam ogarniać zbieranie pustych opakowań i życie na dwa domy. W jednym jest jedno, w drugim drugie a ja powoli zaczynałam coraz bardziej się gubić. W dodatku dla niewtajemniczonych - Skleroza to me drugie imię ;) W chwili gdy post zwany potocznie "denkiem" okazał się uciążliwym obowiązkiem a nie jak do tej pory przyjemnością, postanowiłam nieco zmienić jego formę. Rzeczy, które powędrowały do kosza zostały w tym poście zestawione z kosmetykami, które dopiero co zaczynam używać. Oczywiście nie znaczy to, że ostatnimi czasy zużyłam tylko osiem produktów ;) Wiele innych kosmetyków również ujrzało dno, jednak aktualnie postanowiłam pokazać te najciekawsze :)
Zacznę może od kosmetyków kolorowych ;) Ciężej je zużyć a trochę ich w tym miesiącu wyzionęło ducha ;) Puste opakowanie zawsze znajduje się na zdjęciu po lewej stronie.
Może jako pierwszy gagatek z ostatniego postu (
klik)
Rimmel Match Perfection, czyli podkład ani dobry, ani zły, Chętne na jego zakup, muszą liczyć się z tym, że wszystko dookoła też będzie w podkładzie bo gagatek nie zasycha. Z kolei na krem
Skin79 Snail Nutrition BB Cream zdecydowałam się, gdy miałam już powoli dość walk z kolejnymi podkładami, z którymi ciągle mi coś nie pasowało. Z kremami BB mam tak, że jeśli już coś mi nie pasuje, to zazwyczaj jest to kolor. Liczę więc, że będę z niego zadowolona ;)
Korektor Lumi Magique L'oreal trafił do mnie podczas ostatniej promocji w Rossmannie. Cóż mogę powiedzieć na jego temat? Opakowanie jest śliczne, wylewało się go tyle, ile potrzeba. Zawierał maleńkie drobinki, które nie przypominały w ogóle brokatu ani nie dawały efektu kuli dyskotekowej, jednak w słońcu były zauważalne. Ładnie zakrywał moje sińce, które nie są z kategorii tych wielkich. Zwłaszcza na początku potrafił jednak się złuszczyć, posypać, potem już takie coś się nie zdarzało. Z kolei Magic Pen Lovely to niskobudżetowa wersja korektora. Zdecydowałam się na niego, chodząc między szafami z kolorówką w największym rossmannie jaki znam, tylko dlatego, że był tani i jasny. No i oczywiście liczyłam, że jakoś to będzie. A jest hmmm... średnio. Właściwie poza tym, że rozmazuje tusz do rzęs nie mam mu nic do zarzucenia, ładnie kryje, ma jaśniutki odcień ale to o czym wspomniałam to raczej spory zarzut.
O tuszu
Wonder Lash Oriflame pisałam już
tutaj i nadal zgadzam się ze wszystkim co powiedziałam. Wiem, że wiele z was nie żywi sympatii do tej firmy jednak ta maskara to jedna z niewielu rzeczy, które warto wypróbować ;) Z kolei
Fals Lash Effect Max Factor zakupiłam przez sympatię. Pamiętałam, że kiedyś nieźle się u mnie spisał, miał silikonową szczoteczkę, ładnie podkreślał rzęsy więc podczas internetowych zakupów wrzuciłam go do koszyka. Pewnie niebawem pojawi się jakaś jego pełniejsza recenzja :)
W kwestii pielęgnacji, w tym miesiącu do kosza wpadły dwie
Pomadki Rumiankowe Alterra, jedna torebkowa a druga domowa ;) Bardzo je lubię i często do nich wracam, sprawdzają się u mnie jako codzienna pielęgnacja ust.
Tutaj można zleźć pełną jej recenzję. Jednak gdy słona woda, słońce i zmiana otoczenia bardzo dała mojej skórze popalić i również usta były w opłakanym stanie, postanowiłam wytoczyć cięższe działa. W ten sposób trafiła do mnie
Pomadka Caudalie, która świetnie poradziła sobie z suchością, pięknie pachnie i ładnie wygląda ;) Słoiczek
Reve De Miel Nuxe otworzył poniekąd mój mąż, który wyjął go, zaczął oglądać a potem odkręcił ;) W związku z tym, pomadka trafiła do torebki a słoiczka używam w domu i powiem, że ten duet idealne się sprawdza. A Nuxe nie bez powodu jest kosmetykiem kultowym. Recenzja obu pewnie pojawi się w swoim czasie, po ich gruntownym przetestowaniu, zdradzę tylko, że aktualnie jestem z nich zadowolona ;)
Tutaj kremy pod oczy, oba tej samej firmy. Tołpa Botanic Biały Hibiskus 30+ jest zdecydowanie silniejszy, ładnie wygładził drobniutkie zmarszczki i przywrócił skórze nawilżenie. Ogólnie rzecz biorąc poprawił stan skóry pod oczami, wydaje mi się, że nawet lekko rozjaśnił cienie. Z kolei Tołpa Botanic Amarantus jest kremem słabszym, który ma za zadanie rozświetlać nasze spojrzenie. Zaczęłam używać go całkiem niedawno i w tym momencie potrafię jedynie powiedzieć, że ładnie pachnie ;)
W ostatnim czasie do kosza powędrowały również wszystkie kosmetyki do demakijażu, mianowicie dwufaza, płyn micelarny oraz żel do mycia twarzy.
L'oreal Łagodny Płyn do Demakijażu Oczu i Ust sprawdził się na tym polu bardzo dobrze,
tutaj można zapoznać się z jego pełną recenzją. Gdyby nie to opakowanie na pewno pokochałabym go jeszcze bardziej. Na propozycję
Garniera czyli
Kojący Płyn do Demakijażu Oczu zdecydowałam się dla odmiany. Płyn nie jest dwufazowy ale za to zmywa chyba całkiem nieźle, dał radę całkiem nieźle usunąć mój eyeliner i tusz ;)
Płyn micelarny
Tołpa Dermo Face Physio trafił do mnie za sprawą jakiegoś ShinyBoxa i powiem szczerze, że jakoś średnio go pokochałam. Zmywał przeciętnie, pachniał nie za pięknie, kolejny kosmetyk dobry na raz. Nie bubel, nie objawienie, jednym słowem przeciętniak. Do
Płynu Micelarnego Garnier wracam po krótkiej przerwie. Uważam, że to naprawdę dobry kosmetyk, który świetnie nadaje się do odświeżenia i usunięcia makijażu. Pisałam jego recenzję
tutaj.
Żel Micelarny Nawilżający BeBeauty gości u mnie dość często. Jest tani, łatwo dostępny (czyli po drugiej stronie ulicy uściślając). Gdy jestem u rodziców i zapomnę czegoś do mycia twarzy a żel mamy mi nie odpowiada to on świetnie spełnia swoje zadanie. Ładnie domywa resztki makijażu i przy tym nie podrażnia ani nie ściąga mojej skóry. Hydrabio Mousse Bioderma spisuje się na tym polu dużo lepiej, potrafi usunąć np tusz do rzęs, ma bardzo fajną konsystencję ale na pełną opinię jeszcze przyjdzie pora ;) Jak na razie jestem do niej nastawiona pozytywnie i pierwsze wrażenia są bardzo przyjemne ;)
Do kosza powędrowała oczywiście jeszcze masa innych rzeczy ale nie wszystkie byłam w stanie zebrać. Mam nadzieję, że taka forma denka jednak przypadnie Wam do gustu, mnie podoba się chyba bardziej ;) I ze względu na formę i ze względu na mniejsze zbieractwo opakowań ;) Pozdrawiam i wracam do Was jutro, muszę zająć się mężem, który na CAŁY JEDEN DZIEŃ wrócił do domu z kolejnego wyjazdu ;)