Jak wiecie, ja aktualnie przebywam na urlopie (wczoraj "zaliczyłam" drogerię DM i Muller, zdjęcia moich łowów postaram się wrzucić na facebooku), jednak mojej kochanej mamie jednak udało się stworzyć nowy post, będący jej opinią na temat poradnika "Francuzki nie potrzebują liftingu" w dodatku całkiem samodzielnie, więc proszę o wyrozumiałość ;) Książkę dostałam do recenzji od wydawnictwa Znak i długo zastanawiałam się, czy przyjąć tę propozycję, wszak szczerze powiedziawszy mnie samej bliżej do "Sekretów Urody Koreanek", jednak znając zamiłowanie mojej mamy do Francji, Paryża, Morza Śródziemnego i Prowansji, doszłam do wniosku, że może to być idealna pozycja dla niej, nadal atrakcyjnej i szczupłej pięćdziesięciolatki (akurat dziś kończy 51 lat). Co ona sama sądzi o tej pozycji? Zapraszam Was do lektury!
Książkę otrzymujemy w miękkiej oprawie, z lekko żółtymi, ale jednak nadal przyjemnymi w odbiorze stronami dobrej jakości. Pozycja ta sporo już u mnie w domu przeszła, jednak okładka ciągle prezentuje się nienagannie ;) Autorką jest Mireille Guiliano, siedemdziesięciolatka, która napisała między innymi dwa inne poradniki: "Francuzki nie tyją", oraz "Francuzki na każdy sezon". Wewnątrz witają nas czerwono - czarne obrazki, wygodny do czytania druk i lekko chropowate strony. Biorąc pod uwagę cenę publikacji - jest chyba w porządku :) (jej cena to 26.18 na stronie wydawnictwa Znak).
Opinia mojej mamy na jej temat jest następująca: "Francuzki zawsze kojarzyły mi się z klasą, luzem i swobodną elegancją. Byłam przekonana, że sporo o nich wiem i niezbyt chętnie sięgałam po książkę M. Guiliano " Francuzki nie potrzebują liftingu". A jednak "Sekrety piękna i radości życia w każdym wieku " okazały się nie tylko przyjemną, ale i pouczającą lekturą.
To książka dla kobiet w każdym wieku. Żyjemy w świecie owładniętym presją wiecznej młodości i kultem pięknego ciała, tymczasem autorka przypomina, że na dobry wygląd wpływa nie tylko strój czy makijaż, ale przede wszystkim nastawienie psychiczne. Mireille przedstawia również filozofię starzenia się na luzie i udziela wielu praktycznych wskazówek, jak taki stan osiągnąć. Zauważa też, że nie warto ślepo podążać za nowymi trendami, dietami czy modą.
Zdaniem autorki nasza kultura stawia przed kobietami nierealne oczekiwania. Dlatego do współczesnej wiedzy o kaloriach, wartościach odżywczych i przeciwutleniaczach warto dodać świadomość tego, jak istotna jest świeżość, różnorodność, dobry smak i przyjemność. Gdybym miała opisać tę książkę jednym zdaniem, z pewnością brzmiałoby ono tak: Ta książka pokazuje, jak żyć zdrowiej, dłużej i wolniej się starzeć. Spodobał mi się swobodny, lekki styl i niewymuszony humor, który moim zdaniem, dobrze oddaje mentalność współczesnych Francuzek."
Powiem szczerze, że sama po przeczytaniu recenzji chętnie bym po tę pozycję sięgnęła. Sądząc po tytule, myślałam że jest to książka typowo dla Pań w wieku mojej mamy (może także ciut młodszych i starszych), ale chyba jednak nawet dwudziesto-trzydziestolatka wyniesie z niej coś dla siebie. W końcu która z nas nie ma kompleksów, i która nie chciałaby wolniej się starzeć? Obietnica lekkiego stylu i humoru również brzmi zachęcająco. Ja chyba jednak do niej zajrzę. A Wy? A może już tę książkę znacie, i macie wyrobione zdanie na jej temat? Dajcie znać! Postaram się odpowiedzieć na Wasze komentarze, jak tylko "złapię trochę internetu" i znajdę wolną chwilę, o którą naprawdę na wakacjach w tak dużej grupie niełatwo ;) Miłego dnia! ;*
Opinia mojej mamy na jej temat jest następująca: "Francuzki zawsze kojarzyły mi się z klasą, luzem i swobodną elegancją. Byłam przekonana, że sporo o nich wiem i niezbyt chętnie sięgałam po książkę M. Guiliano " Francuzki nie potrzebują liftingu". A jednak "Sekrety piękna i radości życia w każdym wieku " okazały się nie tylko przyjemną, ale i pouczającą lekturą.
To książka dla kobiet w każdym wieku. Żyjemy w świecie owładniętym presją wiecznej młodości i kultem pięknego ciała, tymczasem autorka przypomina, że na dobry wygląd wpływa nie tylko strój czy makijaż, ale przede wszystkim nastawienie psychiczne. Mireille przedstawia również filozofię starzenia się na luzie i udziela wielu praktycznych wskazówek, jak taki stan osiągnąć. Zauważa też, że nie warto ślepo podążać za nowymi trendami, dietami czy modą.
Zdaniem autorki nasza kultura stawia przed kobietami nierealne oczekiwania. Dlatego do współczesnej wiedzy o kaloriach, wartościach odżywczych i przeciwutleniaczach warto dodać świadomość tego, jak istotna jest świeżość, różnorodność, dobry smak i przyjemność. Gdybym miała opisać tę książkę jednym zdaniem, z pewnością brzmiałoby ono tak: Ta książka pokazuje, jak żyć zdrowiej, dłużej i wolniej się starzeć. Spodobał mi się swobodny, lekki styl i niewymuszony humor, który moim zdaniem, dobrze oddaje mentalność współczesnych Francuzek."
Powiem szczerze, że sama po przeczytaniu recenzji chętnie bym po tę pozycję sięgnęła. Sądząc po tytule, myślałam że jest to książka typowo dla Pań w wieku mojej mamy (może także ciut młodszych i starszych), ale chyba jednak nawet dwudziesto-trzydziestolatka wyniesie z niej coś dla siebie. W końcu która z nas nie ma kompleksów, i która nie chciałaby wolniej się starzeć? Obietnica lekkiego stylu i humoru również brzmi zachęcająco. Ja chyba jednak do niej zajrzę. A Wy? A może już tę książkę znacie, i macie wyrobione zdanie na jej temat? Dajcie znać! Postaram się odpowiedzieć na Wasze komentarze, jak tylko "złapię trochę internetu" i znajdę wolną chwilę, o którą naprawdę na wakacjach w tak dużej grupie niełatwo ;) Miłego dnia! ;*