Jakiś czas temu, wraz z Lutowym Shinyboxem, otrzymałam kilka kosmetyków należących do koncernu Elfa Pharm. Należą do niego marki Green Pharmacy (z tego co pamiętam, ta jest najstarsza i to właśnie ją poznałam podczas swej kosmetycznej drogi najlepiej), O'Herbal, Vis Plantis, Dr Sante, Intensive Hair Therapy oraz Fresh Juice, którą uwielbiam ze względu na cudownie pachnące żele pod prysznic. Miałam dwa i będzie więcej :D Na razie polecam jednak wersję melon&cytryna oraz liczi&malina ;) (tutaj możecie zapoznać się ze wszystkimi liniami bliżej).
Wracając jednak do bohaterów dzisiejszego posta... Kosmetyki testowałyśmy generalnie w duecie "Ewelina&Karolina" (plus Rafał - on żadnej okazji do wymazania się czymś nowym nie przepuści ;)). Pod moim dachem został więc Kojący Krem do Stóp Przeciw Pęknięciom Green Pharmacy oraz Maska Wzmacniająca Włosy O'Herbal zawierająca wyciąg z korzenia tataraku. Do Karoliny powędrował z kolei Orzeźwiający Balsam do Ciała O'Herbal z werbeną. Co z tego wynikło? Zapraszam do czytania! :)
Zacznę może od recenzenckiego debiutu mojej koleżanki Karoliny (nie chodzi tu o to, że nigdy nie pisała tego typu tekstów, ale w kategorii "kosmetyki" to ponoć jej pierwsza ;)). Moja kochana testerka bardzo poważnie podeszła do tematu i opisała wszystko naprawdę świetnie, więc przekazuję Wam jedynie jej wypowiedź dotyczącą Orzeźwiającego Balsamu do Ciała O'Herbal: "Zdecydowanie moja skóra jest sucha, ze skłonnościami do podrażnień. W szczególności jej słaba kondycja ujawnia się po wszelkiego rodzaju zabiegach depilacyjnych, opalaniu oraz po kontakcie ze słoną czy chlorowaną wodą. Już od ponad miesiąca regularnie stosuje balsam do ciała O’Herbal z ekstraktem z werbeny. Pojemnik, w którym znajduje się kosmetyk jest duży oraz bardzo wygodny co ułatwia użytkowanie. Problematyczna jest jednak pompka, która zbyt energicznie i za szybko dozuje zawartość, przez co produkt się rozlewa - trzeba więc robić to delikatnie i uważnie. Zapach balsamu jest specyficzny ale nie intensywny. Pewnie ze względu na zawartość werbeny, jest bardzo przyjemny: świeży, cytrusowy, niezwykle orzeźwiający, jakby zbliżony do cytryny. Jego konsystencja nie przypomina balsamów innych firm. Dlaczego? Bo jest wyjątkowo rzadki, przez co łatwiejszy w aplikacji. Bezproblemowo można go rozsmarować czy zebrać nadmiar. Szybko się wchłania, nie pozostawia plam na ubraniach, nie lepi się, a jego konsystencja sprawia, że produkt jest bardzo wydajny. Ze względu na ograniczony czas stosuje go tylko raz dziennie, najczęściej wieczorem. Już po 2 tygodniach zauważyłam poprawę. Skóra zrobiła się jędrna, wygląda na bardziej odżywioną, nie mam śladów podrażnień ani pęknięć na skórze w takich miejscach jak kolana, łydki czy łokcie. Odkąd używam balsamu skóra po goleniu nie piecze, nie swędzi. Balsam ma też bardzo dobre właściwości przywracające nawilżenie. Szczególnie widzę to na dłoniach, gdzie skóra była zniszczona od pracy w gastronomii, po ciągłym kontakcie z różnego rodzaju płynami czyszczącymi oraz od częstego mycia rąk w płynach antybakteryjnych. Moje ogólne wrażenia są bardzo pozytywne i osobiście polecam serdecznie." Od siebie dodam jeszcze, że pół litra balsamu kosztuje w cenie regularnej 22.50 ;)
Pierwszym z dwóch kosmetyków, które miałam okazję testować osobiście, jest Maska Wzmacniająca Włosy O'Herbal z ekstraktem z korzenia tataraku. Znajduje się ona w wielkim, półlitrowym słoju, co przy włosach daleko za pas jest sporą zaletą. Nie jest to może najwygodniejsze z opakowań do stosowania pod prysznicem, ale na dobrą sprawę wolę słoik, niż jakąś niewydarzoną butlę, z której np. ciężko kosmetyk wydobyć (a takie mi się zdarzały). O dziwo, maska okazała się całkiem wydajna. Stosuję ją już trzeci tydzień (od wysokości ucha), przy każdym myciu włosów (czyli codziennie :P) a dobrnęłam dopiero do połowy. Może to kwestia przyjemnej konsystencji, przypominającej gęsty krem? Nie wiem. Muszę też przyznać, że bardzo podoba mi się intensywnie ziołowy i bardzo specyficzny zapach maski. W pierwszych dniach użytkowania wydawało mi się, że nie zostaje on na dłużej, ale gdy już wyschną i zarzucę włosami, bądź znajdą się one w okolicy twarzy, przez kilka godzin czuję bardzo przyjemny aromat ziół ;) Co jednak z działaniem? Zacznę może od tego, że w kwestii pielęgnacji czupryny jestem totalnie niewymagającym użytkownikiem,. Moje włosy na dobrą sprawę nigdy nie były koloryzowane trwałą farbą (zawsze stawiam na takie do 24 myć), nie używam suszarki, z natury mam je śliskie, lejące, dość rzadkie oraz niskoporowate, więc na dobrą sprawę są w bardzo dobrej kondycji. Tego typu kosmetyki mają więc u mnie głównie nie przetłuszczać włosów, utrzymywać ich stan oraz ułatwiać rozczesywanie :D Prawda, że nie chcę wiele? :P I w przypadku tej maski to dostałam. Na dodatek kosmetyk pięknie wzmacnia ona blask włosów i idealnie je wygładza. Warto też wspomnieć, że nie muszę się męczyć z kołtunkami w ciągu dnia ;) Wzmocnienia nie zauważyłam, ale powiedzmy sobie szczerze - ta maska nie miała czego u mnie wzmacniać :D Nie wiem jednak, czy poradziłaby sobie ona z naprawdę zniszczonymi włosami :( Jestem jednak pewna, że ja kupię kolejne opakowanie tego produktu. 500ml kosztuje w cenie regularnej 22.50zł.
Pierwszym z dwóch kosmetyków, które miałam okazję testować osobiście, jest Maska Wzmacniająca Włosy O'Herbal z ekstraktem z korzenia tataraku. Znajduje się ona w wielkim, półlitrowym słoju, co przy włosach daleko za pas jest sporą zaletą. Nie jest to może najwygodniejsze z opakowań do stosowania pod prysznicem, ale na dobrą sprawę wolę słoik, niż jakąś niewydarzoną butlę, z której np. ciężko kosmetyk wydobyć (a takie mi się zdarzały). O dziwo, maska okazała się całkiem wydajna. Stosuję ją już trzeci tydzień (od wysokości ucha), przy każdym myciu włosów (czyli codziennie :P) a dobrnęłam dopiero do połowy. Może to kwestia przyjemnej konsystencji, przypominającej gęsty krem? Nie wiem. Muszę też przyznać, że bardzo podoba mi się intensywnie ziołowy i bardzo specyficzny zapach maski. W pierwszych dniach użytkowania wydawało mi się, że nie zostaje on na dłużej, ale gdy już wyschną i zarzucę włosami, bądź znajdą się one w okolicy twarzy, przez kilka godzin czuję bardzo przyjemny aromat ziół ;) Co jednak z działaniem? Zacznę może od tego, że w kwestii pielęgnacji czupryny jestem totalnie niewymagającym użytkownikiem,. Moje włosy na dobrą sprawę nigdy nie były koloryzowane trwałą farbą (zawsze stawiam na takie do 24 myć), nie używam suszarki, z natury mam je śliskie, lejące, dość rzadkie oraz niskoporowate, więc na dobrą sprawę są w bardzo dobrej kondycji. Tego typu kosmetyki mają więc u mnie głównie nie przetłuszczać włosów, utrzymywać ich stan oraz ułatwiać rozczesywanie :D Prawda, że nie chcę wiele? :P I w przypadku tej maski to dostałam. Na dodatek kosmetyk pięknie wzmacnia ona blask włosów i idealnie je wygładza. Warto też wspomnieć, że nie muszę się męczyć z kołtunkami w ciągu dnia ;) Wzmocnienia nie zauważyłam, ale powiedzmy sobie szczerze - ta maska nie miała czego u mnie wzmacniać :D Nie wiem jednak, czy poradziłaby sobie ona z naprawdę zniszczonymi włosami :( Jestem jednak pewna, że ja kupię kolejne opakowanie tego produktu. 500ml kosztuje w cenie regularnej 22.50zł.
Drugim z testowanych przeze mnie kosmetyków, jest Kojący Krem do Stóp Przeciw Pęknięciom Green Pharmacy. Znajduje się on w 75ml tubce, którą musimy zakręcać (wolałabym rozwiązanie "na klik"). Jest ona jednak dość miękka i łatwo wydobyć z niej odpowiednią ilość produktu, ponieważ otwór nie jest zbyt wielki. Zapach kosmetyku kojarzy mi się z połączeniem eukaliptusa i mięty, które w moim odbiorze jest całkiem przyjemne. Sam krem jak na kosmetyk do stóp jest stosunkowo rzadki, jednak nie na tyle, by jego aplikacja była przez to utrudniona. Wręcz przeciwnie. Rozsmarowuje się go łatwo, nie pozostawia smug i nie próbował mnie przewrócić w drodze na bosaka do łazienki zaraz po aplikacji bo w miarę nieźle się wchłania delikatnie chłodząc stopy. Co do samego działania: w tym przypadku krem również nie miał u mnie zbyt wiele do roboty :P Po jego użyciu stopy są delikatne, miękkie, nawilżone i natłuszczone. Przy dłuższym stosowaniu zdecydowanie poprawił ich kondycję. Jedyne, co w jego przypadku mnie denerwuje, to parafina na drugim miejscu w składzie, ale w kremach do stóp chyba trudno jej uniknąć, bądź znaleźć ją dalej w spisie składników... (ale może coś mi doradzicie?). Jego cena regularna to bodajże 4.99zł.
Podsumowując, mam wrażenie, że kosmetyki spod szyldu Elfa Pharm to całkiem niezłe produkty, a przez mój dom przewinęła się ich już naprawdę masa. Wśród nich nie spotkałam żadnego bubla, jednak nie mogę też powiedzieć, że coś stało się moim absolutnym hitem :D (najbardziej polubiłam chyba maskę do włosów z tego posta i żele Fresh Juice). A może Wy zechcecie się podzielić swoimi ulubieńcami wśród kosmetyków O'Herbal, Green Pharmacy, Vis Plantis, Fresh Juicy, Intensive Hair Therapy bądź Dr Sante? Dajcie znać, jakie są wasze wrażenia na temat tych produktów! :) A może znacie któryś z trzech opisywanych dzisiaj? ;)
Podsumowując, mam wrażenie, że kosmetyki spod szyldu Elfa Pharm to całkiem niezłe produkty, a przez mój dom przewinęła się ich już naprawdę masa. Wśród nich nie spotkałam żadnego bubla, jednak nie mogę też powiedzieć, że coś stało się moim absolutnym hitem :D (najbardziej polubiłam chyba maskę do włosów z tego posta i żele Fresh Juice). A może Wy zechcecie się podzielić swoimi ulubieńcami wśród kosmetyków O'Herbal, Green Pharmacy, Vis Plantis, Fresh Juicy, Intensive Hair Therapy bądź Dr Sante? Dajcie znać, jakie są wasze wrażenia na temat tych produktów! :) A może znacie któryś z trzech opisywanych dzisiaj? ;)