wtorek, 22 czerwca 2021

Ochrona przeciwsłoneczna z Topestetic, czyli Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50

To chyba pierwszy od dawna rok, kiedy skusiłam się w końcu na jakieś eksperymenty z kremami z filtrem. Od wielu lat używałam jednego, a jak zużyłam opakowanie, kupowałam kolejny. Taki sam oczywiście. Z czasem okazuje się, że jednak wszystko może się znudzić i pora sięgnąć po coś nowego. Mam nadzieję, że do stosowania ochrony przed promieniowaniem UV nie muszę już nikogo zachęcać. Dobrze wiemy, iż zapobiega ona nowotworom, przebarwieniom, pomaga uniknąć zmarszczek, a nawet zaostrzenia chorób autoimmunologicznych. Jest też absolutnie niezbędna, jeśli przyjmujecie na stałe leki, używacie kwasów, bądź retinolu. Przejdźmy jednak do rzeczy, czyli do Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50. Jak spisał się u mnie? Już Wam mówię!
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50 znajduje się w sporej, błękitnej tubce, zawierającej 60 mililitrów kosmetyku. Jeśli chodzi o filtry, to chyba jedno z lepszych rozwiązań. Jest prosto, higienicznie i dzięki wąskiemu dziubkowi łatwo wydobyć ze środka zalecaną ilość kosmetyku (czuli między 0.8 a 1.2g w zależności od wielkości Waszej twarzy). Bez problemu można zabrać filtr ze sobą na wyjazd, lub po prostu włożyć do torebki. Co mówi o nim producent? "Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50 to ultralekki krem nawilżający dedykowany cerze normalnej, tłustej i mieszanej, z faktorem SPF 50, zabezpieczającym skórę przed promieniowaniem UVA oraz UVB. W kremie znajdziemy naturalne źródła witaminy C jak ekstrakt z granatu, ekstrakt z czarnego bzu  i ekstrakt z owoców goji. Dogłębne nawilżenie skóry zapewnia ekstrakt z rumianku oraz ekstrakt z nasion owsa. Za działanie przeciwzapalne odpowiadają: ekstrakt z winogron, ekstrakt z zielonej herbaty i ekstrakt z kopru. Fluid pozostawia po sobie przyjemne wykończenie, bez uczucia tłustości." Jest to filtr fizyczno-chemiczny, zawierający cztery substancje chroniące przed promieniowaniem.
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50 ma bardzo lekką, wręcz płynną konsystencję, więc jeśli nie będziecie uważać, może wylać Wam się z tubki :D Pachnie lekko cytrusami, ale jak to w przypadku filtra - do pięknych on nie należy. Na szczęście czuć go tylko podczas aplikacji. Ta jest szybka i prosta. Łatwo go rozprowadzić oraz rozsmarować (pamiętajcie o uszach;)). Niestety na okolice oczu muszę stosować coś innego, bo ten filtr mnie szczypie.
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50
Jakie wykończenie zapewnia nam Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50? Po całkowitym wchłonięciu, na mojej twarzy pozostaje lekki, satynowy film, który wygląda naturalnie oraz nie świeci się nadmiernie. Bez problemu mogę go nosić bez przypudrowania. Krem jest przyjemny w użytkowaniu i nadaje się także pod makijaż. Jeśli chodzi o reaplikację to powtórzę to co ostatnio - próbowałam gąbeczką na makijaż. Nieźle się sprawuje, ale ja rzadko to robię (nieładnie, ale rano nakładam odpowiednią warstwę i wszystkie moje kosmetyku kolorowe, od bazy przez BB i puder, również mają SPF 50. Dodatkowo na zewnątrz noszę czapkę z daszkiem i okulary przeciwsłoneczne).
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50
Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50 chyba faktycznie dobrze chronił mnie przed słońcem, mimo braku najwyższej, dostępnej na rynku ochrony. Nie zauważyłam, aby na mojej twarzy pojawiły się przebarwienia, bądź utrwaliły nowe, ani nie odnotowałam żadnych oznak alergii na słońce (tak, posiadam ;)). Skutków ubocznych typu zapychanie lub wysyp niedoskonałości u mnie nie było. Stosowałam pod niego głównie serum kojące bądź antyoksydacyjne i cera faktycznie była ładnie nawilżona. Wady? Jak każdy filtr stosowany w odpowiedniej ilości, nie jest zbyt wydajny. No i nie mogę się doszukać szczegółowych informacji na temat ochrony przed UVA. Byłabym spokojniejsza widząc ten znak wzięty na opakowaniu w kółeczko ;) Mimo to, uważam że to dobry, miejski filtr. Na Topestetic kosztuje 183zł, wysyłka kurierem jest już w cenie.
Miałyście już okazje testować Paula's Choice Resist Youth Extending Daily Hydrating Fluid SPF 50? Pamiętacie o codziennej ochronie przed słońcem? Jaki jest Wasz ulubiony filtr przeciwsłoneczny? Może polecicie mi coś ciekawego? ;)


czwartek, 17 czerwca 2021

Miya myPOWERlashes - porównanie tuszy do rzęs. Który okazał się lepszy?

Recenzje tuszy do rzęs zawsze stanowią dla mnie małe wyzwanie fotograficzne :) Bardzo lubię je testować i przez moje ręce przechodzi masa maskar, ale robienie zdjęć malutkim szczoteczkom, drobnym detalom, oraz efektu jaki dają, nie jest moją ulubioną czynnością ;) Tym razem postanowiłam jednak się przemóc i zrobić małe porównanie Miya myPOWERlashes. Pierwszym z nich jest wersja Extra Volume&Length, a drugim Volume, Length&Lift. Jak się u mnie sprawdziły? Już Wam mówię!
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length Volume, Length&Lift
1. Opakowanie
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Proste, w kolorze pudrowego różu, ze srebrnymi detalami, bardzo ładne i kobiece. W trakcie użytkowania napisy nie ulegają wytarciu. Zawiera 10 mililitrów produktu, ważnego 6 miesięcy od pierwszego otwarcia.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Identyczne. Proste, w kolorze pudrowego różu, ze srebrnymi detalami, bardzo ładne i kobiece. W trakcie użytkowania napisy nie ulegają wytarciu. Zawiera 10 mililitrów produktu, ważnego 6 miesięcy od pierwszego otwarcia.
2. Opis producenta
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Mascara o naturalnej, pielęgnacyjnej formule, posiada aż 99,4% składu pochodzenia naturalnego. Pogrubia rzęsy, wydłuża, zwiększa objętość. Optycznie zagęszcza i „powiększa” oko. Tusz pielęgnuje, wzmacnia, odżywia oraz nabłyszcza, zapewniając długotrwały efekt bez osypywania. Silikonowa szczoteczka pokrywa rzęsy od nasady aż po końce, zwiększając ich objętość za jednym pociągnięciem oraz pozwala na precyzyjne pokrycie nawet krótkich rzęs. Pigment pochodzenia mineralnego nadaje głęboki, intensywny, czarny kolor Miya Black. Długo utrzymuje się na rzęsach bez kruszenia i rozmazywania.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Mascara o naturalnej, pielęgnacyjnej formule, posiada aż 99,4% składu pochodzenia naturalnego. Tusz wydłuża rzęsy, podkręca, z każdym pociągnięciem zwiększa ich objętość. Pielęgnuje i odżywia włoski, nabłyszcza je, wzmacnia. Zapewnia długotrwały efekt bez osypywania. Klasyczna szczoteczka oraz jej zwężająca się końcówka pozwala pomalować nawet najmniejsze rzęsy w kącikach oczu. Łatwo i precyzyjnie rozprowadza tusz na rzęsach, nie zostawia grudek, nie skleja rzęs. Pigment pochodzenia mineralnego nadaje głęboki, intensywny, czarny kolor Miya Black.
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length Volume, Length&Lift
3. Szczoteczka
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Sylikonowa, wygięta w łuk, z różnej długości włoskami, dokładnie taka, jak lubię. Jedyne, co mogę jej zarzucić, to fakt, że jest wykonana z dość twardego plastiku i przy odrobinie nieuwagi można delikatnie się nią ukłuć. Nabiera skromną ilość tuszu, więc dla osiągnięcia zadowalającego mnie efektu muszę nałożyć kilka warstw oraz sporo się namachać.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Prosta, klasyczna, bardzo tradycyjna. Nie jestem fanką takiego rozwiązania, ale ta okazała się zadziwiająco dobra. Jest miękka a jednocześnie ładnie rozczesuje rzęsy. Nabiera optymalną ilość tuszu i szybciej można osiągnąć pożądany efekt.
4. Konsystencja i zapach
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Tusz od razu jest gotowy do użytku, od początku konsystencja jest optymalna i bez problemu możemy malować nim rzęsy. Lekko pachnie plasteliną :D
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - W tym przypadku tusz również od razu może trafić do użytku. Zapach jest dokładnie taki sam :)
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length Volume, Length&Lift
5. Kolor
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Piękna, głęboka czerń, która nie blaknie w ciągu dnia. Widząc, że producent uzyskał ją w sposób naturalny, miałam wątpliwości, ale okazały się one bezpodstawne.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Sytuacja jest dokładnie taka sama. Rzęsy cały dzień mają piękny, czarny kolor, który nie blaknie w ciągu dnia.
6. Trwałość
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Od nałożenia aż do zmycia wygląda u mnie tak samo. Może gdyby sytuacji przyjrzeć się bardzo wnikliwie, można by powiedzieć, że rzęsy odrobinę tracą efekt uniesienia, ale byłoby to lekkie czepialstwo. Nie osypuje się, nie rozmazuje, wytrzymuje nawet popołudniową drzemkę.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Tutaj również sytuacja jest identyczna. Od nałożenia aż do zmycia wygląda bardzo dobrze, nie rozmazuje się i nie osypuje, nawet jeśli się zdrzemnę.
7. Efekt
Miya myPOWERlashes Extra Volume&Length - Mimo deklaracji producenta, rzęsy nawet po nałożeniu kilku warstw wyglądają bardzo naturalnie. Są lekko wydłużone, uniesione, i pogrubione, mają ładny, czarny kolor, ale to raczej efekt, który sprawdzi się u amatorek naturalnego looku, lub przy lekkim, codziennym makijażu. Na plus zaliczam fakt, że tusz nie skleja rzęs i podczas malowania nie musimy obawiać się grudek.
Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift - Tutaj sytuacja jest podobna, choć efekt końcowy w przypadku tej wersji może być nieco bardziej widoczny. Przez to, pomimo faktu posiadania nielubianej przeze mnie klasycznej szczoteczki, ta wersja bardziej przypadła mi do gustu. Po nałożeniu kilku warstw (w przypadku obu tuszy trzeba się "namachać") rzęsy są pogrubione, uniesione i wydłużone. Nadal jest to jednak efekt taki jak tusz - naturalny :)
Podsumowanie: 
Jeśli jesteście fankami naturalnej kolorówki bądź lubicie delikatny efekt, może to być coś dla Was. Różnica tkwi w tym przypadku głównie w szczoteczkach, choć wydaje mi się, że wersją Miya myPOWERlashes Volume, Length&Lift można osiągnąć odrobinę lepsze rezultaty. Cena tuszu? W zależności od miejsca zakupu, zapłacicie za niego około 44zł. 
Miałyście już styczność z kosmetykami kolorowymi marki Miya? Co o nich sądzicie? Macie jakichś ulubieńców? Dajcie koniecznie znać!



piątek, 11 czerwca 2021

Ukojenie z Topestetic, czyli Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej

Zachęcona pozytywnymi efektami stosowania wszelkiego rodzaju maseczek oraz faktem że moja skóra po prostu je lubi, a podczas wszelkich tego typu kuracji wygląda dużo lepiej, powoli zagłębiam się w ten świat dalej. Czym się kieruję? Najlepiej by dany produkt starczył mi na kilka razy i był zmywalny. Ze względów ekologicznych unikam płacht oraz jednorazowych produktów w saszetkach - dla mnie ilość generowanych śmieci nie jest warta "zachodu". Sama więc nigdy ich nie kupuję, ale jeśli dostanę je gdzieś w prezencie, oczywiście zużywam :) Tym razem zapraszam Was na recenzję maski Dottore Rossatore Mask Home - wyciszającej maski dla skóry naczyniowej. Jak się u mnie sprawdziła? Czy dała sobie radę z moją poniekąd dość trudną cerą z niedawno zaleczonym trądzikiem różowatym i motylem występującym w przebiegu tocznia układowego? Już Wam opowiadam!

Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej
Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej znajduje się w eleganckiej, plastikowej tubie, od której bije ekskluzywny, srebrny blask :D Całość zawiera 100ml produktu i jest on bardzo wygodny w użytkowaniu. Bez problemu można wycisnąć potrzebną nam ilość, a reszta produktu ma zapewnioną przez opakowanie odpowiednią ochronę (do słoiczka zawsze dostanie się więcej bakterii niż do tubki). Kosmetyk jest ważny 6 miesięcy od otwarcia. Co mówi o niej producent? "Dottore Rossatore Mask Home to wyciszająca maska do cery naczyniowej i wrażliwej wspomagająca w walce z zaczerwienieniami, trądzikiem różowatym oraz innymi niedoskonałościami, jak również poprawiająca jej ogólną kondycję i wyrównująca koloryt. Produkt doskonale wycisza skórę poddaną zabiegom peelingującym, a za sprawą azeloglicyny i kwasu szikimowego zawartego w preparacie działa przeciwbakteryjnie i przeciwzapalnie".
Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej
Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej ma delikatny, zielonkawy odcień, oraz jednolitą, kremową konsystencję. Ja zawsze nakładam ją szpatułką. Jest to bardziej higieniczne i dzięki temu, możemy uzyskać bardziej równomierną warstwę. Aromat maski jest wyczuwalny w opakowaniu oraz podczas nakładania, potem już zupełnie go nie czuć. Ta "zielona" świeżość jest jednak na tyle neutralna, iż nie sądzę by komukolwiek przeszkadzała :) Producent zaleca, by trzymać ją na twarzy przez 15 minut, a potem spłukać. Tradycyjnie ja robiłam to gąbeczką, ponieważ zmywanie jej palcami dla mnie trwa zbyt długo :D Maska zawiera w swoim składzie glinkę, ale nie zasycha na twarzy.
Dottore Rossatore Mask Home - wyciszająca maska dla skóry naczyniowej
Co jednak z działaniem  Dottore Rossatore Mask Home? Po zmyciu maseczka nie pozostawia po sobie żadnego filmu, jednak cera zyskuje zupełnie nowy wygląd. Skóra ma ujednolicony koloryt, a wszelkie czerwone zmiany są w znaczącym stopniu wyciszone. Jeśli oczekujecie redukcji zaczerwienień - tutaj na pewno to dostaniecie. Dodatkowo zauważyłam, że produkt pomaga w odbudowie bariery hydrolipidowej podczas wszelkich kuracji substancjami aktywnymi. Jeśli więc oczekujecie nawilżenia, ukojenia i ładnie zwężonych porów, a dodatkowo macie rumień albo trądzik różowaty, to zdecydowanie coś dla Was! W Topestetic kosztuje ona 159zł, dostawa jest już darmowa.
Stosujecie maseczki w swojej pielęgnacji? Znacie markę Dottore? Wiecie o tym, że pochodzi z Polski? Kupujecie czasem w sklepie Topestetic? Dajcie koniecznie znać!

piątek, 4 czerwca 2021

Miya Nawilżający Krem SPF 50+. Jak się u mnie sprawdził?

Kiedyś już Wam o tym pisałam, ale powtórzę raz jeszcze. Dla osób chorych reumatologicznie, skuteczna ochrona przeciwsłoneczna jest szczególnie ważna. Normalnie mówi się głównie o tym, że promieniowanie wywołuje nowotwory skóry i przyspiesza starzenie, ale w naszym przypadku warto o nią zadbać jeszcze z jednego względu. Kąpiele słoneczne mogą spowodować pogorszenie się stanu zdrowia, rzut choroby oraz różnego rodzaju alergie skórne, które zazwyczaj są trudne do zaleczenia. Ja z jedną męczyłam się ponad pół roku! Dlatego o kremie z od wielu lat SPF już nie zapominam. Dziś więc pora na kilka słów o produkcie, którego miałam okazję używać w ostatnim czasie. Cóż to takiego? Miya Nawilżający Krem SPF 50+! Jak dał sobie u mnie radę? Już Wam mówię!
Miya Nawilżający Krem SPF 50+
Miya Nawilżający Krem SPF 50+ znajduje się w małej, żółtej tubce, zawierającej 40 mililitrów kosmetyku. Opakowanie (bez części dozującej) oraz nakrętka wykonane są w 100% z tworzywa pochodzącego z recyclingu. Za to plus dla marki. Całość jest wygodna, higieniczna, łatwa do dozowania ze względu na długi, wąski dziubek i bezproblemowa jeśli chodzi o zabranie jej ze sobą. Co mówi o tym SPF producent? "To codzienna pielęgnacja nawilżająca z bardzo wysoką ochroną przed promieniowaniem UVA/UVB. Krem chroni skórę, zapobiegając przedwczesnemu fotostarzeniu się, przebarwieniom oraz plamom pigmentacyjnym. Lekka formuła nie klei się, nie bieli cery, nadaje się do skóry wokół oczu i pod makijaż. Dodatkowo 100% osób potwierdziło, że ma lekką, nietłustą formułę, nie obciąża oraz łatwo się rozprowadza, a 98% osób potwierdziło, że nie bieli skóry. Zawiera fotostabilne filtry o bardzo wysokiej, udowodnionej skuteczności. Przeznaczony do każdego typu cery, w tym wrażliwej, tłustej, mieszanej oraz okolic oczu."
Miya Nawilżający Krem SPF 50+
Miya Nawilżający Krem SPF 50+ ma lekką konsystencję przypominającą coś pomiędzy emulsją, a rzadkim kremem. Zapach produktu jest delikatny, ale niezbyt ujmujący. Na szczęście chemiczna cytrynka wyczuwalna jest chyba jedynie w opakowaniu, oraz podczas nakładania na twarz. Co ważne - filtr nie szczypie w oczy oraz łatwo się rozprowadza (tak, nakładając SPF pamiętamy też o powiekach, uszach i innych "zakamarkach"). Jeśli chodzi o bielenie - zaraz po nałożeniu znacząco zmienia odcień skóry, ale po odczekaniu przepisowych 15-20 minut, bez problemu wtapia się w moją cerę.
Miya Nawilżający Krem SPF 50+
Jakie wykończenie zapewnia nam Miya Nawilżający Krem SPF 50+? Po około kwadransie od nałożenia, już po całkowitym wchłonięciu pozostawia on na mojej twarzy lekko błyszczący, satynowy film. W ciągu dnia staje się on coraz bardziej matowy, ale podejrzewam, że wynika to częściowo z wycierania się. Krem jest przyjemny w noszeniu i bez problemu możemy wykonać na nim makeup, choć polecam odczekać około 20 minut. Jeśli chodzi o reaplikację - próbowałam gąbeczką na makijaż. Nie jest źle, ale generalnie ja rzadko dokładam filtr (wiem, nieładnie, ale rano wklepuję odpowiednią warstwę i wszystkie moje kosmetyku kolorowe, od bazy przez BB i puder, również mają SPF 50). W przypadku Miya producent zaleca robić to co 2 godziny. Gdybym się nie malowała i nie nosiła makijażu, czapki, okularów oraz maseczki, to pewnie bym to robiła :D
Miya Nawilżający Krem SPF 50+
Miya Nawilżający Krem SPF 50+ chyba faktycznie dobrze chroni przed słońcem. Nie odnotowałam utrwalenia przebarwień, pojawienia się jakichkolwiek nowych piegów, alergii, ani opalenizny. Filtr nie jest jednak moją jedyną formą ochrony przed słońcem. Skutków ubocznych typu zapychanie lub wysyp niedoskonałości u mnie nie było. Nie stosowałam pod niego żadnych dodatkowych specyfików i on chyba faktycznie przyzwoicie nawilża moją aktualnie mieszaną skórę. Wady? Jak każdy filtr stosowany w odpowiedniej ilości, nie jest zbyt wydajny, a kosztuje w cenie regularnej 59zł (ale zdarzają się dobre promocje!). Drugą z nich jest fakt, że nadal trwają badania nad sprawdzeniem, jaki poziom ochrony przed promieniowaniem UVA zapewnia nam produkt marki Miya. Byłabym spokojniejsza widząc ten znak wzięty na opakowaniu w kółeczko, szczególnie ze względu na chorobę reumatyczną i zażywane leki fotouczulające. Mimo wszystko, może to być ciekawy filtr miejski dla osób lubiących eko rozwiązania, wszak aż 90.1% składu jest pochodzenia naturalnego.
Miałyście już okazje testować nowy produkt marki Miya? Pamiętacie o codziennej ochronie przed słońcem? Jaki jest wasz ulubiony filtr przeciwsłoneczny? Może coś polecicie? ;)