Tutaj widać miłe złego początki :D Właściwie na zakup wszystkich tych filtrów zdecydowałam się, bo stwierdziłam, że są dobrze dopasowane do moich potrzeb gdyż mają lekkie konsystencje, ale jednocześnie zapewniają bardzo wysoką ochronę przeciwsłoneczną. Chyba wszystkie wypatrzyłam u mojej guru od japońskich filtrów:
Interendo.
Kanebo Allie Extra UV Facial Gel SPF50+ PA++++ wzbogacono o kwas hialuronowy i kolagen, przez co w połączeniu z dobrymi opiniami kusił, i to mocno.
Anessa Whitening UV Sunscreen Gel SPF50+ PA++++ musiałam wypróbować, bo przeznaczony jest dla osób z przebarwieniami. Poza wysoką ochroną, która w przypadku hiperpigmentacji jest bardzo ważna, zawiera także kwas traneksamowy i ekstrakt z lukrecji (
tu znajdziecie moją opinię na jego temat).
Skin Aqua Tone Up Essence Mint Green SPF50+ PA++++ kupiłam, gdyż bardzo polubiłam starą, fioletową wersję.
Biore Light Up Essence Aqua Rich SPF50+ PA++++ to tegoroczna nowość, a że lubię filtry tej marki - postanowiłam również ją przetestować.
Na tym zdjęciu dumnie prezentuje się z kolei
Canmake Mermaid Skin Gel UV SPF50+ PA++++, która w teorii jest bazą pod makijaż, a w praktyce może pełnić także funkcję tradycyjnego filtra. Kosmetyk nie zawiera alkoholu i naprawdę bardzo dobrze sprawuje się w obu tych rolach. Kolejnym spfem, który od dawna chciałam przetestować, jest
Biore Aqua Rich Watery Essence SPF50+ PA++++ w wersji limitowanej
Botanical Peony. Jego zamiennikiem jest podobno
Missha Aqua Sun Gel SPF50+ PA++++. To też sprawdzimy ;) Bardzo lubię filtry, które zapewniają cerze poprawę kolorytu. Europejskie produkty tego typu są dla mnie za ciemne, ale te azjatyckie, różowe, fioletowe, bądź miętowe zawsze chętnie wypróbuję. Dlatego trafił do mnie także
Kanebo Allie Nuance Change UV Gel Sakura SPF50+ PA++++. To wiosenna limitka w różowym kolorze.
I kolejne filtry przeciwsłoneczne. Pierwszy z nich to
Anessa Perfect UV Sunscreen Skincare Milk SPF 50+ PA++++, który dostałam w prezencie od Interendo. Mój umieszczony jest w przepięknym, limitowanym opakowaniu z pokemonem Eevee, do którego mam słabość, od momentu, w którym mój brat zaczął oglądać Pokemony :D Sam filtr został stworzony z myślą o skórze wrażliwej, oraz zawiera ponad połowę składników, które mają nawilżać i odżywiać skórę. Dalej widać mój ukochany
Biore UV Watery Gel SPF 50+ PA++++ w dużym opakowaniu oraz dwie wariacje na jego temat: wersja
Botanical Peony o zapachu kwiatów i
Cool - czyli formuła chłodząca skórę. Nie jestem w stanie zliczyć, ile opakowań tego filtra zużyłam przez ostatnie lata ;) To mój aktualny ulubieniec.
Vichy Capital Soleil UV-Age Daily Fluid, przeciw fotostarzeniu się skóry
SPF50+ zużyłam praktycznie cały podczas czerwcowego urlopu oraz mam w planach napisanie mu szczegółowej recenzji. W warunkach chorwackich sprawdził mi się bardzo dobrze i ze względu na wysoką ochronę przeciw promieniowaniu UVA jeszcze do niego wrócę ;)
Skin79 Waterproof Sun Gel SPF50+ PA++++ także dostałam w prezencie od Interendo, bo któregoś dnia zgadałyśmy się, że to tani, a bardzo dobry filtr, a ja jeszcze go nie miałam. No to mam :) I nie omieszkam wypróbować ;)
Vichy Capital Soleil Mleczko do Opalania SPF50+z Kwasem Hialuronowym towarzyszyło nam na plaży jako filtr do ciała. Podpatrzyłam je u
Inti Skin i naprawdę jestem z niego zadowolona. Produkt był lekki, dobrze chronił, bez problemu można było go reaplikować i chętnie stosował go nawet mój mąż, który zawsze marudzi, że wszystko się lepi. Brawo Vichy! :)
Garnier Anti-Dark Spots&Anti Pollution Super UV Protection Fluid przywiozłam sobie z Chorwacji i to w sumie moja jedyna "pamiątka" w tym roku. Miałam kupić słodycze, kawę, oliwę i inne rzeczy, ale na koniec pochorował się mój mąż i wróciliśmy bez niczego :D
I'm From Rice Cream od jakiegoś roku chodził mi po głowie, więc gdy tylko nadarzyła się okazja, postanowiłam go wypróbować. Krem zawiera ekstrakt z otrębów ryżowych bogaty w ceramidy, który został wydestylowany oraz specjalnie poddany obróbce, aby poprawić koloryt skóry i wzmocnić barierę hydrolipidową a także skutecznie kontrolować nadmierną produkcję sebum. Przyznajcie same, że brzmi to obiecująco?
Oat So Simple Water Cream również podejrzałam u Interendo (bardzo lubię jej polecenia). To kosmetyk nawilżający z prostym, ale dobrze przemyślanym składem, który ma za zadanie nawodnić, ukoić i odżywić naszą cerę, oraz wspomóc barierę hydrolipodową w czasie stosowania substancji aktywnych. Jest lekki, ma żelową konsystencję, nie posiada zapachu - myślę że idealnie wpisze się w pielęgnację każdej osoby, nawet w przypadku skóry z problemami.
Dr.Jart + Cicapair Cream to kolejny łagodzący krem do twarzy stworzony na bazie wąkrotki azjatyckiej. Uwielbiam ten składnik, więc musiałam zobaczyć, jak sprawdzi się u mnie drugi, sztandarowy produkt marki ;) Wszystkie trzy kosmetyki pochodzą z
Joom.
Na tym zdjęciu widać z kolei same produkty do ust, które w ostatnim czasie pojawiły się u mnie całym stadem.
DHC Lip Cream oraz
Dior Addict Lip Glow to prezenty. Oba wyjątkowo mnie cieszą, bo sztyfty DHC schodzą u mnie hurtowo, a Dior gościł już u mnie w starej odsłonie i bardzo dobrze tę pomadkę wspominam. Więcej na jej temat możecie przeczytać
tutaj (wybaczcie te koszmarne zdjęcia sprzed stu lat).
Hanyul Yuja Lip Mask to mój eksperyment w kategorii "całonocne maseczki do ust". Należy nałożyć ją grubą warstwą przed pójściem spać, a rano nasze wargi mają być jędrne, miękkie i nawilżone. Jestem ciekawa, czy dorówna tej z Laneige.
Uriage Bariésun Invisible Stick SPF 50+ kupiłam, by podczas urlopu chronić przed słońcem usta, oraz bliznę męża i w tej materii świetnie zdał egzamin. Jeśli dobrze pójdzie, to pokuszę się o jego recenzję, bo znaleźć kosmetyk, który nie pozostawia posmaku filtra w ustach wcale nie jest łatwo. Nie robi tego też podobno
Blistex Protect Plus SPF30, który kupiłam z Waszego polecenia, ale nie miałam jeszcze okazji go stosować. Skoro sprawdził się Uriage, to ten poczeka na swoje 5 minut.
Hello Kitty Beaute Moisturizing Lip Gloss to również prezent i recenzowałam go już na swoim instagramie (
klik). Jeśli lubicie błyszczyki, to warto po niego sięgnąć.
Wiecie kto robi takie piękne prezenty z Hello Kitty? Na pewno wiecie :D A jak nie, to zdradzę Wam, że link do profilu tej osóbki już znajduje się w tym wpisie ;) Tym razem widać na zdjęciu piękny, limitowany puder
Sanrio INTEGRATE Pro Finish Foundation Special Set K z Japonii który posiada wymienne wkłady i SPF. Ja jestem totalnie kupiona, sama słodycz :D Druga rzecz, to
bronzer Too Cool For School Artclass by Rodin Shading. Kolor Modern ma satynowe wykończenie i piękny, chłodny odcień, który ze względu na swoją jasność idealnie nada się dla porcelanowych cer. Trudno zrobić sobie nim krzywdę, a efekt można bez problemu stopniować. Jego również dostałam od
Joom.
I na szczęście to już wszystkie zakupy i prezenty niemal z ostatniego półrocza. Coś szczególnie wpadło Wam w oko? Dajcie koniecznie znać!