piątek, 29 grudnia 2017

Grudniowe nowości - czyli trochę o zakupach i prezentach

Nowości listopadowych nie było zbyt wiele. Jednak w grudniu - jak to w grudniu jest oczywiście inaczej xD Dlaczego? Z bardzo prostego powodu! Przychodzą wtedy zamówienia z black friday, są święta, dzień darmowej dostawy, mam urodziny, a do tego praktycznie zawsze trafi do mnie coś z okazji mikołajek. Jak więc było tym razem? Zapraszam Was serdecznie do oglądania (i do przeczytania krótkich opisów też ;))! 
grudniowe nowości Black Liner
W grudniu wpadłam na szalony pomysł, i postanowiłam porównać dla Was gąbeczki do makijażu. Długo siedziałam w internecie, by wybrać te warte zakupu, czytałam opinie, oglądałam filmiki i efektem tego delikatnego szaleństwa jest zakup Power Trio Sponge Set H&M (znalazł je na Mikołajki dla mnie, mój mąż, ale są mięciutkie i milusie),  Real Techniques Miracle Complexion Sponge, Blend it! oraz Donegal Blending Sponge Supersoft, której aktualnie używam. Na razie znajdziecie na moim blogu tylko recenzję Beautyblendera, ale z pewnością przetestuję i porównam dla Was jeszcze inne gąbki, bo to, co widzicie tutaj, to nie wszystko xD Lustereczko Oh K! również dostałam na Mikołajki od mojego Rafała ;) Robi furorę oraz zapewnia rozrywkę połowie rodziny i znajomych :P
grudniowe nowości Black Liner
Jak być może pamiętacie, jakieś kilka miesięcy temu, kupiłam sobie w Biedronce płyn, który widzicie na zdjęciu w środku. Tak mi się podobał jego zapach, że w dzień darmowej dostawy, kliknęłam na stronie Farmona Luksusowe Mleko do Kąpieli Kwiat Majowego Bzu Magic Spa, moją najukochańszą Kąpiel Odświeżającą Sosna Himalajska Herbal Care oraz Kąpiel Odprężającą Lawenda Herbal Care. To nic, że nie mam wanny, używam ich jak żeli pod prysznic xD Choć ten w szklanej butli chyba jednak w coś przeleję... :P
grudniowe nowości Black Liner
Tutaj widzicie najzwyczajniejsze uzupełnienie braków w produktach do codziennej higieny. Pharmaceris H Specjalistyczny Szampon Przeciwłupieżowy do Skóry Łojotokowej kupuję, bo nie swędzi mnie po nim głowa, Płyn Micelarny 3w1 Garnier dobrze usuwa mój nie zawsze lekki makijaż, a Vichy Traitement Anti - Transpirant 48h trafia do mnie, bo dobrze chroni, nie brudzi czarnych ubrań, a ja nie mam ochoty się po nim zadrapać. Jak coś z tego trio wycofają - chyba się zapłaczę :P
grudniowe nowości Black Liner
Mydło Dove Beauty Cream Bar postanowiłam nabyć, bo gdzieś słyszałam, że dobrze myje się nim gąbki do makijażu. Reszta z kolei pochodzi ze sklepu eZebra, i również została zakupiona podczas Dnia Darmowej Dostawy. Tusz L'oreal Volume Milion Lashes So Couture bardzo lubię i zdecydowałam się na trzecie już opakowanie (obym w końcu zmobilizowała się, by napisać jego recenzję... :/) Hialuronowy Wypełniacz Ust DermoFuture kupiłam bo miałam chwilowe zaćmienie umysłu, a Ekspresowa Maseczka Wybielająca DermoFuture trafiła do mnie, bo skończył się mój kochany Tomatox Tony Moly, a ja chcę pozbyć się resztek przebarwień, zaczerwienień i tego typu spraw.
grudniowe nowości Black Liner
Na tym zdjęciu z kolei widać mieszaninę moich zakupów z Black Friday i prezentu urodzinowego od męża. Co było prezentem? (Sama sobie go zamówiłam, aż tak domyślny nie jest przecież) Missha Perfect Cover BB Cream nr 13, który pokochałam po zużyciu miniaturki, pianka Klairs Rich Moist Foaming Cleanser oraz krem Klairs Midnight Blue Calming Cream. Producent bardzo dużo obiecuje, więc mam wobec niego ogromne oczekiwania, i w związku z tym lepiej, żeby to niebieskie smarowidło faktycznie sprawiło, że moja cera będzie zregenerowana i bez zaczerwienień! :/ Z okazji Black Friday z kolei kupiłam sobie na Jolse Szczotkę do Włosów Etude House (słodka, że aż mdli, ma lusterko z tyłu i kota z przodu, nie ciągnie włosów), Spieniacz Żeli do Demakijażu i Masażer Etude House wyglądający jak połączenie mruczka z meduzą (i albo to bubel albo ja nie umiem go używać xD może taki macie?) oraz dwa bardzo sympatyczne produkty do ust, czyli Fresh Cherry Tint Etude House nr PK001 oraz Pomadkę Rouge Pang Peripera w kolorze PK04 :)
grudniowe nowości Black Liner
Na urodziny z Jolse dostałam całą, dopasowaną do potrzeb mojej cery linię Innisfree Green Tea, którą właśnie stosuję. Jest to genialny przykład wieloetapowej, koreańskiej pielęgnacji. Po demakijażu oczyszczamy twarz pianką Green Tea Cleansing Foam, następnie przechodzimy do tonizacji, za którą odpowiada Green Tea Balancing Skin i szybko przechodzimy do nawilżenia. Z racji tego, że moja cera ostatnimi czasy potrafi szaleć (trochę choruję, jestem na etapie zmian w leczeniu, a to powoduje dziwne reakcje cery), postawiłam na mieszankę produktów do skóry mieszanej i suchej. Pierwszy etap  nawadniania to Green Tea Balancing Skin Lotion, drugi - The Green Tea Seed Serum, trzeci - Green Tea Moisture Essence, a ostatni, czwarty - Green Tea Fresh Cream :) Pod oczy wędruje z kolei White Tone Up Eye Serum. Seria z zieloną herbatą również posiada krem pod oczy, ale z racji tego, że już go testowałam, postanowiłam postawić na coś innego ;) Recenzję dwóch produktów z tej linii znajdziecie tutaj, a na opinię na temat reszty serii wygłoszę niebawem ;) Pamiętajcie: kosmetyki stosujemy w kolejności od najlżejszego do najbardziej "treściwego" ;)
grudniowe nowości Black Liner
Na urodziny od Magdy z bloga I love dots dostałam piękny prezent, na którego widok leciutko opadła mi szczęka xD I powiem Wam szczerze, że jestem pod wrażeniem jak dobrze ktoś tu znał mój gust... Od razu przypomniało mi się też, że bloga Madzi czytam od pierwszego posta, i że zostałam jej pierwszym obserwatorem :D Żałuję trochę, że nie udało nam się porozmawiać na Hello Asia, ale może jeszcze uda się to nadrobić ;) A co dostałam? Mini róż i pomadkę Too Faced, jednorazową maskę do włosów Balea, Sheet Mask Choco Cacao Collagen Mask Purederm, Freshly Juiced Vitamin Serum Klairs (które znam i jest genialne, powinna w przyszłości pojawić się jego recenzja), Pro - Clearance Daily Cleanser Skin Balancing Figs&Rouge oraz Emulsję Micelarną do Demakijażu Bishojo. A z kategorii "gadżety" trafiła do mnie fajna, przezroczysta kosmetyczka Too Faced, szaro-czarne bransoletki dla sroczki (bardzo takie lubię :D) i Planner Dzienny by Julia Haberska, który niesamowicie mnie ucieszył, bo właściwie można z niego korzystać przez kilka lat.
grudniowe nowości Black Liner
Pamiętacie nasze grudniowe spotkanie z Patrycją beautypediapatt, Aniądo it with Ann oraz Pat z bloga interendo.pl? (jeśli nie pamiętacie, to pewnie nie zaglądacie do mnie na instagram xD) Od pierwszej Patrycji dostałam świetny Malinowy Cukrowy Peeling do Ciała Fresh&Natural i dużo słodyczy (dawno pożarte xD) a od Ani bardzo ciekawe płatki Vitamin C Facial Pads Purederm oraz masę pysznych ciasteczek, które też już tylko wspominam ;) Pomijając jednak fajne, mikołajkowe prezenty - to popołudnie było naprawdę super, świetnie się bawiłam, i mimo tego, że zaliczyłam mały wypadek na koniec (taki los :P) bardzo mi się podobało! ;*
grudniowe nowości Black Liner
Od Interendo dostałam zestaw, który widzicie powyżej ;) Jak zwykle nasza Patrycja zaszalała xD Trafił do mnie rozświetlacz Love Light Too Faced w odcieniu Ray of Light (ma przepiękne opakowanie i świetnie wygląda u mnie w towarzystwie bronzera), Tomatox Tonymoly (to naprawdę dobra maska, która świetnie mi służy, cieszę się, że do mnie trafiła :)), krem Hydra Intensive Dr.G, Rice Face Cream Yasumi, Peach Cotton Emulsion (będę miała do kompletu z kremem) i coś, co zainteresowało mnie najbardziej - All in One Essence Arbutin&Vitamin C Angel Recipe :) Dziewczyny kochane - bardzo Wam dziękuję ;*
grudniowe nowości Black Liner
Na gwiazdkę "od Świętego Mikołaja" dostałam ukochane przeze mnie od jakiegoś czasu perfumy Hermes Un Jardin Sur le Nil. To mój trzeci flakon i naprawdę nie potrafię nie mieć ich na swojej półce z zapachami. Są absolutnie niesłodkie, trwałe, piękne, i nie przeszkadzają mi nawet podczas migreny. To świetny, trafiony niesamowicie prezent, wszak na początku grudnia wypryskałam drugą buteleczkę ;) Więcej na jego temat możecie przeczytać tutaj :)
I to już wszystko na dziś ;) Coś wpadło Wam w oko? Znacie którąś z moich nowości? Dajcie koniecznie znać! I nie krępujcie się, zostawcie link do swoich grudniowych zakupów i prezentów, chętnie obejrzę, co trafiło do Was ;* Szczęśliwego Nowego Roku! :)
Pamiętajcie wziąć udział w konkursie! To już ostatni moment :)

sobota, 23 grudnia 2017

Życzenia Świąteczne i ważna sprawa ;)

Boże Narodzenie to dla mnie czas ważny, a także zawsze wyjątkowo uroczysty. Rodzinny i miły oraz po prostu wyjątkowo przyjemny. Zawsze wszyscy są w domu (co u mnie naprawdę nie jest częste...), na wigilii są moje ukochane makiełki, kompot z suszu, pierogi z fasolą, smażone grzyby i wiele innych nietypowych rzeczy, na które ludzie często reagują zdziwieniem, a ja czekam na nie cały rok. Nie obowiązuje wtedy minimalizm, więc ozdoby świąteczne mrugają do domowników niemalże z każdego miejsca. Jest brokat, są kolorowe lampeczki, choinka i stroiki. Wszyscy mają dobry humor i już z sentymentem, a nie z rozpaczą wspominają tego, którego z nami nie ma. Cieszę się też, że ten rok się już kończy i w związku z tym chciałabym Wam życzyć dużo zdrowia, bo bez tego nie ma praktycznie nic, masy szczęścia, takiego codziennego i tego dotyczącego ważnych spraw oraz miłości. Jeśli znalazłyście już tę swoją, własną i największą, to aby było Wam razem jak najlepiej. Jeśli jeszcze szukacie - abyście znalazły jak najszybciej. I na końcu pociechy z rodziny, zera kłopotów oraz masy pieniędzy, bo z nimi jednak żyje się łatwiej :) W Święta z kolei życzę Wam dużo wolnego czasu spędzonego z najbliższymi i pięknych prezentów, a w Sylwestra szampańskiej zabawy! Dziękuję, że jesteście! ;*
P.S. Mąż naszej koleżanki - blogerki potrzebuje pomocy, szczegóły znajdziecie tu oraz tu. Pamiętajcie, nawet udostępnienie informacji dalej się liczy! ;*
(źródło)
Pamiętajcie też o konkursie! ;)

czwartek, 21 grudnia 2017

Grudniowe boxy kosmetyczne, czyli o Shinybox Magic Happens i Inspired by Naturalnie Piękna 9

Połowa grudnia obfitowała u mnie w pudełka kosmetyczne. Nie będę ukrywać, że o ile obecności Shinyboxa się spodziewałam, tak fakt, iż trafiło do mnie również Inspired by Naturalnie Piękna 9 był bardzo miłym zaskoczeniem :) Co pojawiło się wewnątrz pudełek? Czy jestem zadowolona z ich zawartości? Zapraszam Was serdecznie na ostatnią, przedświąteczną recenzję! ;)
Shinybox Magic Happens i Inspired by Naturalnie Piękna 9
Shinybox Magic Happens i Inspired by Naturalnie Piękna 9
Zacznę może od zawartości pudełeczka Inspired by Naturalnie Piękna. Jest to już dziewiąta edycja mojego ulubionego boxa ekipy Shiny. Tym razem pierwszym kosmetykiem, który rzucił mi się w oczy po otwarciu przesyłki, był Olejek do Ciała Tajemnica Piękna Kneipp. Szczerze powiem - nie lubię olejków i niczego co tłuste, ale moja skóra ma inne zdanie na ten temat xD Sama tego typu kosmetyków nie kupuję, ale jeśli już do mnie trafiają, staram się je zużyć, szczególnie że zazwyczaj wszystko co zawiera oleje, bardzo służy moim łuszczycowym plamkom (wtedy pięknie bledną i dużo szybciej się goją). Jego cena to 27.99 i ja jestem na nie, ale moja skóra - na tak :P Drugim kosmetykiem z tego zdjęcia jest Płyn Micelarny do Skóry Tłustej i Mieszanej nowej marki Buna. Żałuję, że nie dostałam innej wersji, bo redukcja wydzielania sebum nie jest mi potrzebna, ale duże zainteresowanie dla tego kosmetyku wykazał mój brat, który regularnie miceli używa. Dam mu go zatem, wszak to (nie) szczęśliwy posiadacz cery tłustej i trądzikowej. Mam nadzieję, że będzie zadowolony. Cena? 11.99zł. Ogólnie rzecz biorąc jego obecność też mnie ucieszyła i gdyby nie to, że ma na niego chęć ktoś inny - sama bym go wypróbowała ;) Ostatnim produktem tu widocznym, jest Chic Chiq A la Rose Maseczka do Twarzy w proszku. Moja wersja ma za zadanie odmładzać i upiększać. Szczerze powiem, że jestem jej niesamowicie ciekawa, i o ile przed Świętami nie będę już robić na twarzy eksperymentów, bo potrafię dostać od kosmetyków uczulenia, tak w przyszłości na 100% ją wypróbuję. Koszt? 19.90 za opakowanie.
Shinybox Magic Happens i Inspired by Naturalnie Piękna 9
Brnąc dalej w zawartość pudełeczka Inspired by Naturalnie Piękna 9 Dochodzimy do zestawu będącego prezentem od sklepu internetowego e-fontanna.  W zależności od kombinacji, wewnątrz kartonika, znajdowały się dwa różne kosmetyki. Ja trafiłam jak widać na Kapsułki Nawilżające Environ, które zawierają ekstrakt z zielonej herbaty i retinol (bardzo mnie one cieszą), oraz śliczną Mini Pomadkę Mineralną Pure Moist Jane Iredale. Jest maleńka, ale wygląda naprawdę ekskluzywnie ;) I cóż mogę powiedzieć... Ja - szminkoholik - lepiej trafić nie mogłam :P W zależności od kombinacji zestaw ten wart był od 80 do 100zł. (można było dostać jeszcze mini tusz do rzęs, bądź mini bazę pod makijaż). Ciekawym elementem jest również mini Lakier Breathable Treatment pozwalający, aby woda i tlen przenikały przez emalię do paznokcia. Ma on także ma za zadanie nawilżać, leczyć i stymulować ich zdrowy wzrost. Brzmi ciekawie... Czerwień może nie jest moim ukochanym odcieniem, ale z pewnością zobaczę jak się sprawuje :) Koszt? 24zł za widoczną na zdjęciu buteleczkę. Od marki Neauty Minerals otrzymaliśmy dwie próbki Rozświetlaczy Mineralnych w odcieniach Falling Star oraz Golden Sand. Na pewno wiecie, jak kocham rozświetlacze, więc ich obecność bardzo mnie cieszy. Cena? 3.90 za sztukę. Ostatnim kosmetykiem kolorowym, jest Maskara Efekt Sztucznych Rzęs Glam&Doll Catrice. Wprawdzie już raz znalazłam ją w pudełku od Shiny, ale zgarnęła mi ją ostatnio mama, więc mimo wszystko cieszę się z jej obecności. Słyszałam o niej sporo dobrego, a mimo tego iż już niemalże miałam ją w łapkach, wylądowała gdzieś indziej xD Swoją drogą, wiedziałyście, że to ponoć produkt wegański? Jego koszt, to 27.99zł. W pudełku znalazło się również ciekawe Mydło Bobasek firmy AJeden. Powstało ono z myślą o posiadaczach delikatnej i wrażliwej skóry. Ma ono za zadanie pielęgnować, obficie się pienić i być w sam raz dla osób szukających łagodnego oczyszczenia. Zobaczymy jak się sprawdzi :) Myślę, że może dobrze zdać egzamin w kwestii higieny moich suchych ostatnio dłoni i nadać się do prania gąbek do makijażu. Jego cena, to 16zł.
Shinybox Magic Happens i Inspired by Naturalnie Piękna 9
Teraz przejdźmy do zawartości Shinybox Magic Happens. Warto uściślić, że moje pudełeczko, to wersja podstawowa, nie zawierająca żadnych dodatków, którymi były Peeling do Ciała Kueshi oraz Balsam do Ciała Barnangen. Co zatem znalazłam w swoim boxie? W pierwszej kolejności rzucił mi się w oczy Żel pod Prysznic Barnangen. Trafiła mi się bardzo ładna, trafiająca w me gusta wersja zapachowa, przypominająca wakacje i letni czas. Kosmetyk już zamieszkał w łazience ;) Jego koszt, to 24.99zł. Drugim kosmetykiem ze zdjęcia, jest Woda Termalna z Podhala Termissa. Lubię wody termalne i nie mam nic przeciwko nim, jednak tutaj znowu klientki spotyka niesprawiedliwość w postaci dużego rozstrzału cenowego produktów, wszak można było trafić na coś za 18.30, jak i prawie 39zł. Ja oczywiście w tym przypadku trafiłam na ten najtańszy, jednak w sumie mimo wszystko wyżej wspomniana woda mnie cieszy ;) Co ciekawe, w pudełeczku znalazło się również coś słodkiego. Po raz drugi uraczono nas batonikiem Pocket Energy Bar Foods by Ann. Zjadł go tradycyjnie mój brat, twierdził że jest niezły, ja nie lubię Ani Lewandowskiej ani tego typu słodyczy, więc znowu podziękowałam :P Cena? 3.86zł.
W każdym pudełku Magic Happens znalazł się również kosmetyk Farmona, i w moim przypadku jest to Koncentrat Rozjaśniający z Mącznicy Lekarskiej i Lukrecji. Szczerze powiem, ucieszyła mnie jego obecność, wszak wszystko co wybiela oraz rozjaśnia przebarwienia jest u mnie mile widziane, jednak nie do końca podoba mi się fakt, że na jego zużycie mamy czas jedynie do marca. Trochę krótko... Warto w tym miejscu wspomnieć też o tym, że to również kosmetyk wymienny, i tu dla odmiany trafiłam na ten najdroższy, za 48zł (najtańszy produkt kosztował 10.50). Finalnie więc, prawdopodobnie wartość boxa wychodzi podobna, gdyż podejrzewam, że rzeczy o najmniejszej wartości łączono z najdroższymi w tych dwóch kategoriach. Poza tym, w pudełeczku znalazł się jeszcze Próbka kremu do rąk Orphica Touch, Peeling - Maska do Dłoni Efektima (2.56) oraz Hydrożelowe Płatki pod Oczy Exclusive Cosmetics (4.99), które otrzymały klientki, których grudniowy zestaw był minimum 6 w ramach subskrybcji lub pakietu. Z taką samą adnotacją na karcie znajduje się jeszcze Krem BB lub Podkład Delia, ale u mnie ich nie było.
W ramach podsumowania - zestaw Naturalnie Piękna naprawdę bardzo mi się podoba i ta edycja wyjątkowo przypadła mi do gustu. Nie mogę jednak tego samego powiedzieć o Shinybox. Mam wrażenie, że w pudełku czegoś brakuje (może np peelingu Kueshi? Myślę, że on był niekwestionowaną gwiazdą pudełka), krótkie daty ważności i niezbyt równie traktowanie chyba też nie pomagają, zwłaszcza w grudniu, przed samym Bożym Narodzeniem. A Wy co myślicie na temat tych pudełek? Byłybyście zadowolone? Dajcie koniecznie znać! :)

niedziela, 17 grudnia 2017

Naturativ, czyli odrobinę na temat serii rewitalizującej i hipoalergicznej

Ostatnimi czasy mam wrażenie, że to, co może pójść nie tak, albo właśnie poszło, albo zaraz pójdzie. Wszystko układa się nieodpowiednio, sypie na potęgę i gdyby nie to, że zaraz Święta, pozostałaby mi chyba już tylko opcja "usiąść i płakać" (najprostsza xD). Mam więc nadzieję, że ten paskudny 2017 w końcu odejdzie, a 2018 będzie lepszy, bo ja wyczerpałam limit pecha na kilka lat do przodu :P Wracając jednak do tematów kosmetycznych - dziś recenzja trzech produktów marki Naturativ, jednego z linii rewitalizującej, oraz dwóch z serii hipoalergicznej. Jak przebiegło moje pierwsze spotkanie z nimi? Jestem zadowolona, czy może niekoniecznie? Już mówię! :) (warto też wspomnieć, że wszystkie z nich są wegańskie).
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Pierwszym z kosmetyków, z którym miałam styczność, była Mleczna Mgiełka Rewitalizująca  zawierająca kompozycję oleju arganowego i aloesu. Posiada ona plastikowe opakowanie dobrej jakości, zawierające 125 ml produktu. Tak naprawdę nie miałabym mu nic do zarzucenia, gdyby nie fakt, że pompka nie działa jak należy. Z atomizera leci we wszystkich możliwych miejscach i szczerze powiem - pojęcia nie mam czy to wina mojego egzemplarza, czy całej partii kosmetyków. Sam zapach jest bardzo ładny, dość mocny oraz długo wyczuwalny. Na pewno bardziej czuję w nim cytrynę, niż wspomnianą także na opakowaniu żurawinę, ale nie jest to dla mnie problem ;) Ja lubię cytrusowe aromaty :)
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
"Mgiełka" ma konsystencję delikatnego, leciutkiego mleczka, które po rozpyleniu bardzo szybko się wchłania. Z czystym sumieniem mogę też przyznać, że kosmetyk ten, z powodzeniem może zastąpić lekki balsam, gdyż przyjemnie nawilża, odżywia i odświeża ciało. Jeśli ktoś nie lubi się smarować - to ciekawa alternatywa, gdyż nawet moja przesuszona dość często skóra była zadowolona ;) Jej jedynymi minusami jest w gruncie rzeczy słaba wydajność, oraz zepsuty atomizer... :P Koszt produktu to 45zł.
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Hipoalergiczny Peeling do Ciała z serii do skóry suchej i wrażliwej, przychodzi do nas w dużym, półlitrowym opakowaniu z miękkiego plastiku. Nie mam mu nic do zarzucenia, nie niszczy się, etykiety nie odchodzą pod wpływem wody, ale też marka nie serwuje nam z jego strony niczego interesującego. Ciekawiej jest wewnątrz ;) W scrubie znajdziemy cukier trzcinowy, oliwę z oliwek, masło shea, olej babassu, masło z awokado, kakaowe, wosk pszczeli, witaminę E i wiele innych natłuszczających składników. Sam zapach produktu nie do końca mi odpowiada. Miał być morski i świeży, a w moim odczuciu jest może aż za morski (wiem, marudzę xD). Generalnie otrzymujemy w nim aromat, przypominający mi spacer po plaży w sztormową pogodę. Z kolei jego konsystencja jest bardzo przyjemna, ani nie za gęsta, ani zbyt rzadka. Łatwo nabrać go na palce i wykonać masaż, ale jednocześnie nie marnuje się go zbyt wiele.
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Peelingiem tym, z łatwością możemy wykonać masaż o średniej mocy nakładając kosmetyk na mokro (na sucho moc ścierania naskórka oczywiście wzrasta). Efekt po użyciu: wygładzona, ujędrniona i odżywiona skóra! :) Co ciekawe, kosmetyk ten tak genialnie natłuszcza ciało, że naprawdę z czystym sumieniem możemy darować sobie balsam (zwłaszcza jeśli niekoniecznie lubicie tę czynność i smarujecie ciało z przymusu, jak ja xD). Chyba muszę przyznać, że pod względem właściwości, to jeden z lepszych peelingów, jakich miałam okazję używać. Może nie do końca podoba mi się jego cena (79zł), jednak myślę, że ze względu na działanie i wydajność, warto w niego zainwestować ;)
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Ostatnim kosmetykiem marki Naturativ, jaki miałam okazję testować, był Hipoalergiczny Balsam do Rąk. Znajduje się on w wygodnym i dobrym jakościowo 100 mililitrowym opakowaniu airless z pompką. Dla odmiany działa ona bez zarzutu, nie strzela oraz dozuje odpowiednie ilości produktu. Zapach jest dokładnie taki sam, jak w przypadku peelingu, choć może odrobinę bardziej wybijają się w nim kremowe nuty. O nasze dłonie dba w nim między innymi masło awokado, ekstrakt z cytryny, masło z oliwek, kwas hialuronowy, prowitamina B5 oraz alantoina. Warto również dodać, że nazwa "balsam" wiele mówi nam o konsystencji kosmetyku. Faktycznie jest to delikatna, lekka emulsja, której stosowanie naprawdę sprawia przyjemność (choć mój mąż twierdzi, że przez nią trzeba sporo go użyć i krem staje się średnio wydajny).
Naturativ seria rewitalizująca i hipoalergiczna
Działanie jest dla mnie jak najbardziej satysfakcjonujące. Produkt szybko się wchłania, świetnie dba o suche dłonie nawilżając je, odżywiając, zmiękczając i uelastyczniając skórę. Nie zauważyłam niestety podczas stosowania balsamu, obiecanego przez producenta rozjaśnienia rąk. Mimo wszystko jednak bardzo ten kosmetyk polubiłam (i mój mąż też :P). Jego cena to 39zł.
W ramach podsumowania stwierdzić muszę, że moje pierwsze spotkanie z marką Naturativ było jak najbardziej udane i z chęcią sięgnęłabym po inne kosmetyki tej firmy. Może nie do końca pokochałam opakowanie mgiełki, a także zapach serii hipoalergicznej, jednak tak naprawdę to drobiazgi ;) A Wy znacie tę markę? Macie swoich ulubieńców od Naturativ? Dajcie znać, jak wyglądają Wasze wrażenia na ten temat ;)

P.S. Pamiętacie o konkursie na instagramie? ;)


poniedziałek, 11 grudnia 2017

Neogen Code9 Black Volume Cream, czyli o tym jak sprawdził się u mnie koreański hit, słów parę

Marka Neogen zawitała do Polski bodajże w ciągu ostatniego roku roku. Ich produkty są teraz o wiele lepiej dostępne i szczerze powiem, że mnie to cieszy (choć marża jest iście szalona xD) ;) Jakiś czas temu, zaczęłam testować jeden z największych hitów tejże firmy, wychwalany pod niebiosa w Polsce i ponoć także w kraju ojczystym kosmetyku - Korei Południowej. O jaki produkt chodzi? Ano o Neogen Code9 Black Volume Cream Water Capping System. Jest to krem nawilżająco - ujędrniający, którego naturalne składniki odżywcze zamknięto w ceramidach, kwasie hialuronowym i alfa liponowym. Skład jest bardzo długi, ale jego większość, to naturalne, roślinne ekstrakty. Jak więc ów azjatycki hit zdał u mnie egzamin? Zapraszam na recenzję! ;)
Neogen Code9 Black Volume CreamWater Capping System
Krem Neogen przychodzi do nas właściwie z całym zestawem akcesoriów. Do opakowania kosmetyku dołączona jest podstawka i sylikonowa szpatułka, którą można sobie majestatycznie zatknąć tuż obok kremu xD Sam słoiczek jest plastikowy, ale nie będę się czepiać, ponieważ materiał jest gruby, dobry jakościowo, ładnie wygląda na półce i nie niszczy się w trakcie użytkowania. Zarówno sam słoiczek, jak i cała reszta jest ładna, wygodna, właściwie bez zarzutu. Całość zawiera 80ml, a na jej zużycie mamy równo rok. 
Neogen Code9 Black Volume Cream Water Capping System
Zapach kosmetyku jest bardzo delikatny, świeży oraz można się w nim doszukać lekkiej nuty owoców, jednak przy codziennym użytkowaniu, jest on tak naprawdę niewyczuwalny. Żeby się nim delektować, należy włożyć nos do słoika, więc wrażliwce powinny być zadowolone ;) Idąc jednak dalej: krem jest czarny. Tak, w moim ulubionym kolorze, jak moje ściany, pościel, meble, ciuchy w szafie, fotel, szablon na blogu oraz wiele innych rzeczy, mam więc do niego lekki sentyment xD Konsystencja z kolei jest iście szalona. Produkt przypomina żelową, gęstą galaretkę, którą naprawdę najłatwiej nałożyć dołączoną szpatułką, bo gdy spróbujemy zrobić to palcami, kosmetyk po prostu się z nich ześlizguje (jak to mawia mój brat: "szczyt bezczelstwa" :P). Niekoniecznie lubię aplikatory i zazwyczaj ich nie używam, bo po pierwsze ciągle je gubię (ale tutaj akurat nawet zdolny w tej materii osobnik nie upłynni czegoś, co odstawia się na stojaczek) a po drugie, jakoś tak dużo wygodniej mi paluszkami. Tu jednak nie ma na to szans, lecz muszę przyznać, że sama szpatułka jest wyjątkowo przyjemna w użytkowaniu. Tzn. naprawdę szybko oraz komfortowo można opaćkać nią całą facjatę xD Co ważne, kosmetyk nałożony w rozsądnej ilości bardzo szybko się wchłania i nadaje pod makijaż, a gdy nałożymy go więcej, świetnie "udaje" sleeping pack, a także genialnie służy za krem nocny (nawet nałożony naprawdę hojnie nie lepi się!).
Neogen Code9 Black Volume Cream Water Capping System
Jak jednak  z najważniejszym, czyli z działaniem Neogen Code9 Black Volume Cream? Ja szczerze powiedziawszy - jestem zachwycona. Teraz używam go "w towarzystwie" jednak przeszło miesiąc stosowałam go jedynie z kremem pod oczy i przyznać muszę, iż on naprawdę genialnie nawilża, a także odżywia twarz. Co za tym idzie, zmarszczki wydają się płytsze oraz wygładzone. Uspokoiły się również moje zaczerwienienia, małe niedoskonałości szybciutko się goiły, łuszczycowa plamka na czole zniknęła bez ingerencji sterydów... Kolejna rzecz - on naprawdę rozjaśnił moje piegi i całą twarz. Nabrała ładniejszego kolorytu, jest jaśniejsza, a ciemne plamki niby pieszczotliwie zwane piegami, których nienawidzę całym sercem, całkowicie znikają nawet pod lekkim kremem BB, i są widoczne tylko bez makijażu. W trakcie stosowania moja cera faktycznie stała się optycznie ładniejsza oraz bardziej jędrna. Jestem naprawdę na tak, i z czystym sumieniem dołączam do fanek Neogen Code9 Black Volume Cream! :D Jedynym minusem jest chyba cena, bo w Douglas widnieje w jej miejscu 169zł, jednak na Jolse kupicie go za 25$ (koło 90zł)
Neogen Code9 Black Volume Cream Water Capping System
A czy Wy znacie ten kosmetyk? Miałyście okazję go stosować? A może macie inne hity, które naprawdę dobrze się u Was sprawdzają? Dajcie koniecznie znać, chętnie posłucham :)

P.S. Zapraszam Was serdecznie na KONKURS na instagramie ;) Można wygrać nowy krem Resibo Glow :)

wtorek, 5 grudnia 2017

Listopadowe nowości w przededniu zimy

Listopad zdecydowanie nie jest moim ulubionym miesiącem. Późna jesień, ciemność, zimno, deszcz, krótkie dni i zmiana czasu sprawiają,  że z utęsknieniem czekam na grudzień. Świąteczne, kolorowe światełka, bliskość Bożego Narodzenia, moich urodzin i Sylwestra sprawiają, że od razu jest jakoś tak... Milej :) Aby zakończyć już całkowicie listopad 2017 roku, przejdźmy zatem do podsumowania ostatnich nowości. Ogólnie rzecz biorąc, nie było ich zbyt wiele, ale jak to zwykle - coś jednak się u mnie pojawiło xD
Nowości listopada Black Liner
Nowości listopada Black Liner
Z pewnością jedną z ciekawszych nowości, jaka trafiła do mnie w listopadzie (w prawdzie ze sporym opóźnieniem i po wielu przebojach, bo czekałam na nią od września xD) jest Givenchy Rouge Interdit Vinyl w kolorze nr 16 Noir Revelateur. Sztyft pomadki ma czarny kolor i na ustach utlenia się w zależności od ph naszych warg :) Zarówno szminkę, jak i efekt na ustach pokazywałam już na swoim Instagramie, więc jeśli nie miałyście okazji jej obejrzeć, jak najbardziej zapraszam :)
Nowości listopada Black Liner
Całkiem niedawno wypaprałam również chyba wszystkie swoje prasowane pudry matujące, a że choć jeden taki w kosmetyczce powinno się mieć, jeszcze w październiku zdecydowałam się zamówić po raz drugi koreański produkt TonyMoly Cats Wink Clear Pact nr1. Tym razem zrobiłam mu przyzwoite zdjęcia oraz postaram się, aby pojawiła się jego pełna recenzja. Prawda, że opakowanie jest przesłodkie? :D A i zawartość niczego sobie ;)
Nowości listopada Black Liner
Jak wiadomo, długie włosy potrzebują większej ilości odżywek i pielęgnacji ;) A że w listopadzie trafiłam gdzieś na promocję, zdecydowałam się na wypróbowanie odświeżonych kosmetyków do włosów Garnier Fructis. Postawiłam na odżywki Oil Repair 3 (odżywcza), Goodbay Damage (odbudowująca), oraz Densify (dla gęstszych włosów - cokolwiek to znaczy xD) oraz Maskę Wzmacniającą Grow Strong, przeciwdziałającą wypadaniu. Nie liczę z ich strony na cuda, ale też cudów nie potrzebuję, głównie zależy mi na ułatwieniu rozczesywania, bo moje włosy są zdrowe, a końcówki i tak mam zamiar podciąć jeszcze przed świętami ;)
Nowości listopada Black Liner
Na tym zdjęciu z kolei, widać małe uzupełnienie kosmetycznych niezbędników. Z racji tego, że zużyłam całe zapasy swoich płynów micelarnych, po raz kolejny zdecydowałam się na produkt Mixa z serii Skóra Zaczerwieniona. Muszę przyznać, że naprawdę bardzo mi odpowiadał i nie wiem, czy czasem nie polubiłam go bardziej niż dotychczasowego faworyta z tej półki cenowej, a mianowicie - różowego Garniera ;) Dalej widać Płyn do Higieny Intymnej Facelle Aloe Vera, i wstyd powiedzieć, ale to mój pierwszy produkt tej marki ;) Po testach muszę przyznać rację innym Dziewczynom, iż łączą one ze sobą dobrą cenę, skuteczność działania i delikatność. Myślę, że chętnie sięgnę po inne wersje :) Z przodu widać mój ukochany, napoczęty już szampon Pharmaceris H Łupież Tłusty, który świetnie radzi sobie ze skórą głowy w stanie "biedronkowym", czyli gdy pojawiają się łuszczycowe plamki. Redukuje swędzenie, pomaga w złuszczaniu i przyspiesza leczenie, więc kupuję go regularnie ;) I właściwie w tym miejscu kończą się moje zakupy. Ale... ;)
Nowości listopada Black Liner
Od OliFeeling Fancy dostałam taki miły prezent, zawierający bardzo interesujący dla mnie krem Biotherm Aquasource Gel o pojemności 15ml, Krem do Rąk Benton Shea Butter and Coconut, który ciekawi mnie już od dłuższego czasu, BB Cream Lily Lolo (recenzja tutaj), miniaturki marki I Want, oraz pomadkę Bell Hypoalergenic Mat Liquid Lipstick ...by Marcelina nr 06 Sidney. Bardzo się cieszę i dziękuję ;*
Od jednego z portali internetowych w zeszłym miesiącu dostałam również serię Garnier Botanical do skóry Suchej i Wrażliwej. Całość zawiera Łagodzący Tonik, Mleczko, oraz Krem do Twarzy z wodą różaną. I teraz czas na małe wyznanie... xD Powiem Wam szczerze, że dla mnie test linii ma swojego rodzaju wartość sentymentalną i jest to dla mnie ciekawe doświadczenie, ponieważ w zamierzchłych czasach, gdy miałam jeszcze w głębokim poważaniu jakąkolwiek pielęgnację, namiętnie kupowałam tę linię na zmianę z winogronową, zieloną (bardzo podobały mi się ich zapachy, a słoiczek kremu zużywałam średnio około roku xD Takim byłam gagatkiem ;)). Muszę jednak przyznać, że ten mały powrót do przeszłości okazał się całkiem miły, a różowej linii nie mam właściwie nic do zarzucenia. Mnie bardzo odpowiada ;)
Nowości listopada Black Liner
W listopadzie odezwała się do mnie także marka Naturativ i właściwie od samego początku miesiąca testuję powyższe trio, więc niebawem z pewnością zobaczycie ich recenzję :) Zdecydowałam się wypróbować Rewitalizującą Mleczną Mgiełkę do Ciała udającą trochę balsam (tak, ja niekoniecznie lubię się smarować, wolę pryskać :P), Hipoalergiczny Balsam do Rąk, który razem z mężem zużywamy na potęgę, oraz Hipoalergiczny Scrub Cukrowy
Ostatnim już kosmetykiem, który dotarł do mnie 30stego dnia listopada jest Rozświetlający Krem do Twarzy Resibo Glow. To najnowszy produkt marki, przeznaczony dla wszystkich rodzajów cery do stosowania pod makijaż. Daje on efekt delikatnego, naturalnego blasku, łagodzi zaczerwienienia, oraz wizualnie koryguje niedoskonałości. Dodatkowo mam również wrażenie, że ładnie nawilża i wygładza, choć producent tego nie obiecuje :) Przyznać trzeba, że to naprawdę interesujący gagatek, a przez te kilka dni, kiedy mięliśmy okazję bliżej się poznać, zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jesteście go ciekawe? Mam dla Was drugi egzemplarz! ;) Na dniach na blogu, facebooku lub instagramie pojawi się prosty konkurs, zapraszam więc do obserwacji, żeby niczego nie ominąć ;)
I to już wszystko na dziś ;) Znacie może któryś z tych produktów? A może wpadło Wam coś w oko? Powiecie co do Was trafiło w listopadzie? Nie bójcie się zostawiać linków do swoich postów z nowościami ;)