Może któraś z Was zauważyła, że nie było mnie tu dłużej niż zwykle? ;) Wynika to z faktu, iż od momentu, kiedy pojawił się tu ostatni post zaliczyłam jakąś paskudną trzydniówkę i przeprowadzkę do innego miasta (tak, u mnie zawsze dzieje się wszystko na raz). Na dodatek ciągle nie mam internetu, ponieważ pan z Netii zgodził się zaszczycić mnie swoją obecnością dopiero w sobotę :P Dość jednak wysmętniania się na tematy osobiste, czas przejść do głównego bohatera dzisiejszego posta, czyli serum pod oczy Laneige Time Freeze Eye Serum. Czy ten kosmetyk się u mnie sprawdził? Udało mu się "zamrozić czas"? Same przeczytajcie! :)
Laneige Time Freeze Eye Serum umieszczono w bardzo eleganckim, jakby lustrzanym pojemniczku z plastiku (które koszmarnie trudno było mi sfotografować xD). Jego dużą zaletą jest opakowanie typu airless z bardzo sprawnie działającą pompką i malutkim "okienkiem z boku" przez które na bieżąco możemy kontrolować stopień zużycia produktu. Kosmetyk ten zawiera 20ml serum ważnego 12 miesięcy od otwarcia. Jakie obietnice złożył względem serum producent? Ma ono za zadanie poprawić elastyczność powiek, nawilżyć je, zmniejszyć drobne linie pod oczami oraz lekko rozjaśnić te okolice. Podoba mi się fakt, że Laneige nie naobiecywało "cudów na kiju" i na stronie internetowej marki możemy znaleźć dokładne wyniki badań, które są na moje oko całkiem realne.
Dużą zaletą tego produktu, jest bardzo przyjemna konsystencja przypominająca lekki krem - żel, który bardzo łatwo rozprowadzić na powiece oraz pod nią. Kosmetyk szybko się wchłania i mimo tego, że pozostawia po sobie bardzo delikatny, nieklejący film, bardzo dobrze dogadywał się z moim makijażem. W tym momencie muszę też wspomnieć o zapachu Laneige Time Freeze Eye Serum. Jest on bardzo ładny, perfumowany i naprawdę elegancki, ale według mnie, jak na produkt do stosowania w okolicach oczu - po prostu zbyt mocny. Na początku czułam go dość długo, choć z czasem nos oczywiście się przyzwyczaił i przestałam zwracać na niego uwagę.
Jak zatem z działaniem Laneige Time Freeze Eye Serum? Na dobrą sprawę producent obiecał nam bardzo niewiele, wspominając głównie o prewencji i poprawie wyglądu okolic oka. Biorąc to pod uwagę, oczywiście z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że to nastąpiło xD Wzrósł poziom nawilżenia, przez co zmarszczki faktycznie stały się mniej widoczne (ale nie będę ukrywać, że wcześniej trochę zaniedbałam pielęgnację tych stref, a dodatkowo zaczęła mi dokuczać bezsenność), sińce pod oczami już tak nie straszą i lekki korektor bez problemu może je zakryć, a o wzroście elastyczności skóry może świadczyć choćby fakt, iż przestały robić mi się tzw "zagniotki" podczas spania. Bardzo często mam z tym problem i niesamowicie mnie to irytuje, tak samo jak moją mamę, po której chyba odziedziczyłam takie super "tendencje" :P Nie wiem jednak, jak poradziłby sobie z obrzękami, ponieważ po prostu ich nie miewam. Laneige w swoim opisie zapewnia jednak, iż serum pomogłoby także na ten rodzaj "dolegliwości".
W ramach podsumowania przyznać muszę, iż jest to produkt, którego bardzo lubiłam używać. Świetnie nadaje się on do stosowania o każdej porze, jest wydajny i dobrze spełnia swoje zadania. Podczas jego użytkowania skóra faktycznie wygląda jaśniej, zdrowiej oraz po prostu ładniej. Jedyne co mi w nim przeszkadzało, to zbyt mocny zapach samego kosmetyku (jednak jak wspominałam z czasem przestał mi on przeszkadzać), oraz jego cena. Na jolse kosztuje on około 150zł a na dobrą sprawę u mnie nie zdziałał nic spektakularnego, choć bardzo dobrze sprawdził się w codziennej pielęgnacji. Z drugiej strony nie wiem, czy kiedykolwiek trafiłam na kosmetyk z przeznaczeniem do stosowania w okolicach oczu, który mogłabym nazwać "moim małym geniuszem" ;) Czy warto? Oceńcie same :)
Znacie markę Laneige? A może miałyście już styczność z linią Time Freeze? Zdradzicie mi nazwę swojego ulubionego kremu pod oczy? :D
W ramach podsumowania przyznać muszę, iż jest to produkt, którego bardzo lubiłam używać. Świetnie nadaje się on do stosowania o każdej porze, jest wydajny i dobrze spełnia swoje zadania. Podczas jego użytkowania skóra faktycznie wygląda jaśniej, zdrowiej oraz po prostu ładniej. Jedyne co mi w nim przeszkadzało, to zbyt mocny zapach samego kosmetyku (jednak jak wspominałam z czasem przestał mi on przeszkadzać), oraz jego cena. Na jolse kosztuje on około 150zł a na dobrą sprawę u mnie nie zdziałał nic spektakularnego, choć bardzo dobrze sprawdził się w codziennej pielęgnacji. Z drugiej strony nie wiem, czy kiedykolwiek trafiłam na kosmetyk z przeznaczeniem do stosowania w okolicach oczu, który mogłabym nazwać "moim małym geniuszem" ;) Czy warto? Oceńcie same :)
Znacie markę Laneige? A może miałyście już styczność z linią Time Freeze? Zdradzicie mi nazwę swojego ulubionego kremu pod oczy? :D