wtorek, 30 czerwca 2020

Szczęśliwa piątka drugiego kwartału, czyli o moich ulubieńcach słów parę

Ostatni ulubieńcy pojawili się na blogu trzy miesiące temu i chyba jeszcze nigdy, żaden kwartał nie zleciał mi w tak szalonym tempie. Sporo się działo (mimo że życie częściowo zamarło), nie zabrakło nagłych zwrotów akcji, nerwowych momentów i masy problemów, choć bywało także pozytywnie. Jak zwykle w całym tym bałaganie, znalazł się również czas na kosmetyki i wyłonienie nowych perełek, więc jeśli jesteście ciekawe, zapraszam serdecznie do lektury!
Ulubione kosmetyki black liner
lancome monsieur big nyx glitter primer
1. Lancome Monsieur Big Tusz do Rzęs - nie będę kłamać... Przez pierwsze dwa tygodnie miałam z nim dość trudną relację. Do tego stopnia, że myślałam, iż nic z naszej znajomości nie będzie :D Jednak później, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zaczęliśmy się dogadywać i Monsieur Big pomógł mi tworzyć piękny wachlarz rzęs, kiedy tylko zechciałam. Można wręcz rzec, że samodzielnie jest on w stanie wyczarować cały makijaż oka... Tusz jest bardzo trwały, pięknie wydłuża oraz podkreśla rzęsy, ale trzeba nauczyć się nim obsługiwać. Jak na moje standardy, jest również bardzo wydajny. Ma klasyczną szczoteczkę i zaraz po otwarciu jest dość "mokry". Mimo dość trudnych początków, za efekt jaki gwarantuje, oraz genialną trwałość, trafia do mojego ostatniego TOP 5 :) (I love dots, dziękuję Ci za prezent ;*)
2. Nyx Glitter Primer Baza pod Brokat i Cienie do Powiek - To chyba kosmetyk już niemalże kultowy. Warto jednak wspomnieć, że genialnie sprawdził się także u mnie. W zimnie i cieple, na weselu i w ciągu dnia, w przypadku cieni brokatowych, satynowych oraz matowych. Zawsze i w każdych warunkach mogę na niego liczyć. Świetnie utrwala, pięknie podbija kolory cieni oraz pomaga wyczarować każdy makijaż. Ten dzienny, ten wieczorowy, dosłownie każdy...
SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum
3. SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum  - chyba mój największy pielęgnacyjny hit ostatnich miesięcy, którego obszerną recenzję znajdziecie tutaj. O dobrych kosmetykach zawsze jednak warto napisać jeszcze raz, więc się powtórzę: to genialny produkt dla osób z przebarwieniami, piegami i narzekających na szary koloryt cery. Zawiera głównie witaminę C i 5% niacynamidu, a używane dwa razy dziennie, naprawdę robi na twarzy cuda. Serum stosowane w towarzystwie odpowiednio dobranej pielęgnacji, powinno sprawdzić się zarówno u posiadaczek skóry suchej, jak i tłustej. Dla mnie to mały geniusz i już kupiłam kolejne opakowanie.
4. Frudia Green Grape Pore Control Cream - to krem dla cery tłustej wyrównujący gospodarkę hydro-lipidową skóry, stworzony na bazie 81% ekstraktu z winogron. Dla mnie to genialny żel nawilżający na dzień, do stosowania pod wszelkiego rodzaju filtry, albo jako ostatni etap w pielęgnacji nocnej, wspomagający zamknięcie wewnątrz skóry nawilżenia pochodzącego z dobrej emulsji lub serum. Zastosowany solo wchłania się niemalże do matu, pozostawia bardzo przyjemną w dotyku skórę i mimo swej lekkości, całkiem porządnie nawilża, jednocześnie nie powodując problemów z rumieniem, alergiami i zapychaniem, a ostatnio bardzo u mnie o to łatwo. Dodatkowo ma wspaniałą konsystencję leciutkiego żelu i przepiękny zapach! W sam raz na lato ;)
Cerave Oczyszczający Żel do Mycia Dla Skóry Normalnej i Tłustej
5. Cerave Oczyszczający Żel do Mycia Dla Skóry Normalnej i Tłustej - Pełną recenzję tego produktu już można znaleźć na blogu w tym miejscu. Jest to kosmetyk, który ostatnio robi zawrotną karierę na instagramie i przyznać muszę, że trafił on także do moich ulubieńców. Dla mnie ma on same zalety. Posiada przyjemną, żelową konsystencję, nieźle się pieni i dobrze oczyszcza, ale jednocześnie ma neutralne pH oraz nie narusza bariery hydrolipidowej. Jest także niesamowicie wydajny i na dobrą sprawę można się nim myć od stóp, do głów, co czasami czynię, szczególnie na wyjazdach. Bardzo go lubię, też kupiłam już kolejne duże opakowanie. 
I to już wszystko na dziś. Znacie może któregoś z moich ulubieńców? A może miałybyście ochotę poznać? Podzielicie się, co Wam ostatnimi czasy przypadło do gustu? Dajcie koniecznie znać!

środa, 24 czerwca 2020

Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++ z Topestetic, czyli chronimy się przed słońcem

Dla osób chorych reumatologicznie, skuteczna ochrona przeciwsłoneczna jest wyjątkowo ważna. Tradycyjnie mówi się zazwyczaj o tym, że promieniowanie wywołuje nowotwory skóry i przyspiesza starzenie, ale dla nas ma to jeszcze jeden wymiar. Kąpiele słoneczne mogą spowodować pogorszenie się stanu zdrowia, oraz różnego rodzaju alergie skórne. U mnie był to jeden z pierwszych objawów choroby, delikatnie dający o sobie znać już w okresie nastoletnim, a intensywnie dający popalić od jakiejś dekady. Można więc uznać, że używałam wysokich filtrów zanim to było modne :P Nigdy nie zapomnę, jak kiedyś zapomniałam posmarować dekolt, a potem porobiły mi się na nim dziwne wrzody, które potem zmieniły się strupy. Na koniec - przez rok walczyłam z brzydkimi bliznami. Wszystko było oczywiście okraszone drogim leczeniem dermatologicznym... Z racji zamkniętych granic, zdecydowałam się na przetestowanie dostępnego w Topestetic Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++ :) Jak się on u mnie spisał? Już Wam mówię ;)
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++
Co mówi o nim sam producent? "Laser Sunscreen 100 SPF50+/PA+++ zapewnia najwyższą ochronę przeciwsłoneczną SPF 50+/P+++. Filtr polecany jest do każdego rodzaju skóry z oznakami starzenia, oraz wymagającej wysokiej ochrony przed czynnikami zewnętrznymi. Wysoce skuteczny, szczególnie jako ochrona po zabiegach medycyny estetycznej: laserowych, mikrodermabrazji i epilacji. Zawiera niezwykle silne potrójne działanie. Formuła filtru swoja skuteczność opiera na nano-mikrocząsteczkach tlenku cynku, które intensywnie chronią skórę przed promieniowaniem UV oraz wolnymi rodnikami. Zawarte w kremie składniki przeciwzmarszczkowe hamują proces starzenia się skóry i intensywnie regenerują. Dzięki swej lekkiej konsystencji bloker szybko się wchłania pozostawiając półmatową bazę pod makijaż. Doskonale rozjaśnia i ujednolica koloryt skóry. Filtr może być stosowany jako krem do twarzy." Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++ umieszczono w eleganckiej, płaskiej tubce, utrzymanej w aptecznej stylistyce. Jest ona higieniczna, łatwo wydobyć z niej kosmetyk i ma komfortowy dziubek, ale niestety łatwo zbiera wszelkie "rysy" oraz dość szybko się niszczy. Całość zawiera 50ml produktu i jest ważne 12 miesięcy od otwarcia. 
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++ ma lekką konsystencję przypominającą coś pomiędzy emulsją, a rzadkim kremem. Zapach produktu jest delikatny, świeży i niemęczący, czuć go chyba jedynie w opakowaniu oraz podczas nakładania na twarz. Co ważne - filtr nie szczypie w oczy oraz łatwo się rozprowadza (tak, nakładając SPF pamiętamy też o powiekach, uszach i innych "zakamarkach"). Jeśli chodzi o bielenie - ciężko jest mi się wypowiedzieć. Generalnie mnie żaden filtr nie rozjaśnia, ponieważ ja już jestem niemalże biała xD Wydaje mi się jednak, że nałożony w dużej ilości może to delikatnie robić, wszak pod nim mój rumień i przebarwienia są jakby trochę bledsze. 
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++
Co w takim razie z wykończeniem jakie funduje nam Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++? Po około kwadransie od nałożenia, już po całkowitym wchłonięciu pozostawia on na mojej twarzy lekki, satynowy film. W pełni komfortowy, przyjemny w noszeniu. Twarz czeka tylko na nałożenie makijażu, lub lub samego pudru. Można oczywiście nosić go także "solo", ale ja przeważnie zawsze nakładam na filtr chociaż puder ;) Takie małe zboczenie :D Z racji tego, że większość czasu spędzam w domu, nie reaplikowałam go już w ciągu dnia. Makeup wygląda na nim dobrze cały dzień. Czasem pod tenże filtr kładłam jakiś lekki krem nawilżający, ale generalnie nie jest to regułą i według mnie raczej nie wymaga on tego typu zabiegów ;)
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++
Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+/PA+++ faktycznie dobrze chronił mnie przed słońcem. Nie odnotowałam żadnych nieprzyjemnych reakcji na twarzy, nie pojawiły się żadne nowe piegi, ani przebarwienia. Skutków ubocznych typu zapychanie, wysyp niedoskonałości albo egzem czy alergii także u mnie nie było. Muszę przyznać, że to bardzo przyjemny produkt do codziennego stosowania, choć ma drobne wady. Jak każdy filtr stosowany w odpowiedniej ilości, nie jest szczególnie wydajny. W cenie regularnej jest także dość drogi, wszak cena tubki to dokładnie 150zł. A trzecia wada? Wytworzona przeze mnie trochę na siłę, ale widziałam już filtry z czterema plusikami, więc i tu mógłby się on pojawić :D Poza tym - naprawdę polecam :)
Znacie markę Cell Fusion C? Miałyście już okazje testować ich produkty? Jaki jest wasz ulubiony filtr przeciwsłoneczny? Może coś polecicie? ;)

środa, 17 czerwca 2020

Jowaé Nourishing Lip Balm - czy zadbał o moje usta jak należy?

Usta od kilku dekad są chyba najbardziej wymagającym obszarem mojego ciała ;) Przetestowałam  już dziesiątki pomadek, balsamów i olejków, chodziłam z nimi po dermatologach, a do dziś bardzo często czuję, że są ściągnięte i wysuszone. Dlatego produkt do pielęgnacji ust mam ze sobą wszędzie (przy noszenia masek wargi dostają u mnie "popalić" jeszcze bardziej), a spać nie pójdę bez demakijażu i nałożenia pomadki :D Jak więc na takim trudnym gruncie spisała się pomadka Jowaé Nourishing Lip Balm? Czy dała sobie radę? Zachwyciła mnie, a może okazała się niewypałem? Już Wam mówię ;)
Jowaé Nourishing Lip Balm
Pomadka Jowaé Nourishing Lip Balm ma formę klasycznego, wykręcanego sztyftu, który wykonano w całości z plastiku. Jest on dobrej jakości, nie rysuje się noszony w torebce i kieszeni oraz mimo prostoty - wydaje się przyjemny dla oka, choć ja chętnie zobaczyłabym na nim jakąś roślinkę, tak jak ma to miejsce w pozostałych kosmetykach marki. Sztyft łatwo się wykręca, nie wysuwa sam i bez problemu można schować nadmiar do środka (miałyście kiedyś takie pomadki, które trzeba było wpychać palcem? xD). Sam produkt ma idealny poziom twardości, gdyż nie "rozmaśla się" na ustach, ani nie jest zbyt twardy. Po prostu idealnie po nich sunie i można go nałożyć bez żadnego dyskomfortu nawet na pękniętych lub skaleczonych wargach. Całość zawiera 4 gramy produktu, a sztyft jest ścięty na płasko. Ale uwaga: niestety jest on źle osadzony i "gibie się" w opakowaniu :/
Jowaé Nourishing Lip Balm
Smaku Jowaé Nourishing Lip Balm nie posiada, ale pachnie lekko mieszanką olejów. Nie jest to ani bardzo przyjemna woń, ani nic odrzucającego. Dodatkowo czuć ją jedynie w opakowaniu. Co mówi o swoim kosmetyku producent? "Antyoksydacyjne Lumifenole wraz z odżywczym olejem z kamelii chronią przed działaniem negatywnych czynników zewnętrznych. Masło shea, wosk pszczeli i Candelilla pogłębiają rewitalizację ust, zwalczają suchość tworząc na nich przyjemną powłokę, a olej ze słodkich migdałów przynosi ukojenie, a także niweluje podrażnienia. Dodatkowe odżywienie i nawilżenie dostarcza ekstrakt z pestek słonecznika. W efekcie usta zachwycają pięknym blaskiem oraz doskonałą miękkością! Produkt zwiera 99% składników pochodzenia naturalnego." Pomadkę można bez problemu stosować solo, bo pozostawia ładne, lekko błyszczące wykończenie. Jowaé Nourishing Lip Balm dość długo utrzymuje się ona na ustach, więc nie trzeba ciągle ich smarować. Mam jednak wrażenie, że podczas jej noszenia, są one jakby "obklejone"... Średnie uczucie.
Jowaé Nourishing Lip Balm
Jak zatem Jowaé Nourishing Lip Balm działa? Według mnie bardzo przeciętnie... Po nałożeniu na usta, nie czuję ukojenia ani szczególnego nawilżenia. Jeśli wargi były suche, to nawet po posmarowaniu ich odczuwam lekkie ściągnięcie. Przy regularnym użytkowaniu nieznacznie poprawia kondycję warg, ale nie na tyle, by zrezygnować z nocnej pielęgnacji Nuxe Reve de Miel i pozwolić jej działać "solo"... Mam wrażenie, że pomadka Jowaé Nourishing Lip Balm moich ust nie nawilża, nie regeneruje i nie odżywia, a jedynie zapobiega pogorszeniu ich stanu w ciągu dnia. Na szczęście jednak nie wywołuje u mnie potrzeby nakładania jej "na okrągło" ani nie wysusza. Czy to trochę nie zbyt mało, jak na sztyft za 20zł? Szczerze Wam przyznam, że oczekiwałam dużo więcej, szczególnie po świetnych doświadczeniach z pianką do mycia twarzy tej firmy. Szkoda... 
Podsumowując: U mnie lepiej sprawdza się choćby pomadka Alterry, ale być może to kwestia moich wyjątkowo trudnych w pielęgnacji ust. Macie jakieś doświadczenia z Jowaé Nourishing Lip Balm? Przypadła Wam ona o gustu, czy może nie za bardzo? Jesteście w stanie polecić mi jakieś skuteczne pomadki ochronne?

środa, 10 czerwca 2020

Lockdown w nowościach, czyli co trafiło do mnie w ciągu ostatnich dwóch miesiecy

Kwiecień i maj - biorąc pod uwagę moje możliwości - nie były szczególnie obfite w kosmetyczne zakupy :P Miałam jednak imieniny, więc mimo wszystko trafiło do mnie sporo prezentów i to głównie tych związanych z tematyką bloga :D Z racji tego, że już na dobre zaczął się czerwiec, pora chyba wrócić pamięcią do tych niezbyt szczęśliwych, wiosennych miesięcy i zrobić mały przegląd nowości. Ciekawi? Zapraszam zatem do oglądania!
rossman promocja -55%
Zacznę może od promocji w Rossmannie. Mimo wątpliwości, udałam się tam któregoś dnia wieczorem. Byłam w małym centrum handlowym na uboczu Łodzi, przy okazji zakupów w hipermarkecie. Lubię tam teraz jeździć, bo całkiem nieźle dbają o higienę i jest względnie mało ludzi (Łódź - M1 na Brzezińskiej). Skusiłam się na Puder Revlon Candid Photoready, słyszałam o nim dobre opinie, ale z czasem pojawiają się coraz gorsze xD Będę więc musiała szybko wyrobić sobie własną :P Poza tym, wrzuciłam do koszyka gąbkę do podkładu Lovely Delicious Blender, oraz masę pomadek, które u mnie w domu schodzą hurtem, a dodatkowo masowo gubi je Lilka (pomijam fakt, że jedną sobie otworzyła i zeżarła). Skusiłam się na Kneipp Lip Care Almond Candellia, Isana Intensiv, Soraya Plante Naturalnie Nawilżający Balsam do Ust, oraz Blistex Lip Infusions Hydration. Błagam, Lileczko, nie dotykaj ich tym razem!
basiclab pod oczy bielenda supremelab elixir
Wraz z premierą nowej linii Bielendy - Supremelab Barrier Renew, zapragnęłam posiąść Barierowy Eliksir Hydro-Odżywczy z Kompleksem NMF. Z okazji sporej promocji w jednym ze sklepów internetowych, postanowiłam go nabyć. Kolejną rzeczą ze zdjęcia, jest Basiclab Kuracja Przeciwzmarszczkowa pod Oczy Nawilżenie i Ujędrnienie, upolowana na sporej promocji w Hebe, tego samego dnia, co ampułka Pureheal's z następnego zdjęcia (Był to okres największego lockdownu,  kiedy to miałam chodzić na ulicy 2 metry od męża, z którym śpię w jednym łóżku. Weszłam do drogerii bo zapomniałam kupić w markecie chusteczki, a na mojej drodze stanął regał z promocjami :P Na serio ceny obu były mega niskie!). Widziałam, że produkt ten jest bardzo chwalony, a ja akurat wypaprałam wszystkie kosmetyki pod oczy. Mam nadzieję, że też będę z tego serum zadowolona ;)
krave pureheals jumiso eveline
W ostatnim czasie, udało mi się upolować kilka innych rzeczy w świetnych cenach. Były to między innymi Jumiso Have a Good Cream, z wąkrotką azjatycką i śluzem ślimaka, Eveline Glycol Therapy Kuracja Przeciw Niedoskonałościom na Noc (zawiera 5% kwasu glikolowego, 10% niacynamidu oraz 1% cynku) oraz Zestaw PureHeals Centella, składający się z Centella 90 Ampoule (tylko ona załapała się na zdjęcie), kremiku i maski w płachcie. Krave Kale-Lalu-yAHA to z kolei mój pierwszy prezent imieninowy (już w normalnej cenie), który dotarł do mnie chyba po 2 miesiącach czekania... Generalnie trochę strach coś teraz zamówić za granicą, nawet jeśli w teorii powinno dojść :(
Avene Biore
Z racji mojej wieloletniej już walki z rumieniem, przy okazji zamówienia w jednej z aptek internetowych, postanowiłam wrzucić do koszyka Avene Antirougeurs Fort Koncentrat na Utrwalone Zaczerwienienia. Szczerze Wam powiem - pierwsze wrażenie jest naprawdę bardzo dobre! :D (i to był już chyba mój ostatni zakup z tego okresu). Przejdźmy teraz do prezentów! :D Od jednej z moich kochanych obserwatorek na Instagramie dostałam też mój ulubiony filtr do twarzy Biore UV Watery Gel Aqua Rich SPF 50+ PA ++++. Jak wiadomo - samoloty z Japonii nie latają i dostane go graniczy z cudem, więc tym bardziej strasznie dziękuję! ;*
Pixi
Podczas standardowych ploteczek na temat naszych kotów z Anetą Cosmeticosmos, wspomniałam jej że jeszcze nigdy nie miałam styczności z marką Pixi. Już po kilku dniach, obdarowała mnie ona mnóstwem cudowności z linii Milky i Jasmin oraz odlewką toniku glikolowego Glow Tonic. Kochana, bardzo Ci dziękuję ;* Części rzeczy już używam, a te zawierające retinol, czekają spokojnie na jesień ;) Mam nadzieję, że po usłyszeniu tylu zachwytów i ja znajdę wśród ich oferty coś dla siebie :)
cell fusion c
To z kolei imieninowa paczuszka od Interendo :) Dostałam w niej tonik Cell Fusion C pH Condition Toner, Cell Fusion C First Cure Serum, oraz dwie miniaturki nowej dla mnie marki: Cremorlab. Jedna z nich to pianka do mycia twarzy, a druga krem. W przesyłce były także chusteczki higieniczne z Hello Kitty, ale zdążyłam je już zużyć :P
Mugler Alien Guerlain Herba Fresca
Moje imieniny były w tym roku bardzo bogate w kwestii perfumeryjnej. W sumie nic w tym dziwnego, wszak zanim trafiły do mnie te dwa zapachy, miałam raptem 3 albo 4 flakony z czego 2 typowo wieczorowe (czyli dość skromnie, jak na mnie w ostatnich latach). Alien Thierry Mugler to mój stary ulubieniec, o czym wiedzą już chyba wszyscy z rodziny, ale mąż zaskoczył mnie kupując mi zapach Guerlain Aqua Allegoria Herba Fresca. Skubany świetnie zna mój gust. Aromat jest zimny, świeży i naprawdę strasznie mi się podoba! 
Xiaomi peeling kawitacyjny roller easylivin
Tak sobie myślę - musiałam wyjątkowo głośno i długo jęczeć, że marzy mi się Peeling Kawitacyjny Xiaomi inFace, ponieważ w maju dostałam go od brata na imieniny :D Może jeszcze za wcześnie na podsumowujący osąd, ale na razie bardzo się lubimy. Z kolei Easy Livin' Gold Derma Roller przez Myskinstoryy, "chodził za mną" mniej więcej od Bożego Narodzenia, więc gdy na jej profilu znalazłam kod zniżkowy do sklepu, a mój portfel akurat został zasilony imieninową gotówką, szybko zdecydowałam: Biorę. I nie żałuję :D Kwarcowy przy nim wymięka :P
mesoestetic cell fusion c spf filtr
Niestety w związku z pandemią koronawirusa musiałam odwołać swój urlop w Chorwacji, ale mimo wszystko Topestetic wysłał mi w prezencie dwa filtry - jeden do ciała (ich używam głównie na wakacjach), czyli Mesoestetic Antiaging Body Sun Mist SPF 30, a drugi do twarzy (te stosuję codziennie :)) - Cell Fusion C Laser Sunscreen 100 SPF 50+ PA +++, za który już zdążyłam się zabrać ;) Nie powiem, również zrobił dobre pierwsze wrażenie. 
dermena men
Mój mąż otrzymał także w prezencie zestaw kosmetyków Dermena. W jego skład wchodzi między innymi Dermena Men Lotion Hamujący Wypadanie Włosów. Został on opracowany w odpowiedzi na problemy łysienia typu męskiego spowodowanego również zaburzeniami w obrębie gospodarki hormonalnej androgenów. Dermokosmetyk zapobiega wypadaniu włosów, hamuje postępowanie procesu łysienia i tworzenia zakoli, a także stymuluje porost włosów. Sprzyja pielęgnacji włosów czyniąc je świeżymi, gęstymi i zdrowymi. Drugim kosmetykiem jest Dermena Odżywka Wzmacniająca do Włosów. Unikalne połączenie składników odżywczych oraz wygładzających wzmacnia włosy i odbudowuje ich strukturę keratynową. Opatentowana substancja czynna pochodzenia witaminowego wzmacnia mieszki włosowe, poprawia odżywienie oraz chroni przed powstaniem podrażnień. Spowalnia także proces wypadania włosów i przywraca naturalną równowagę skórze głowy. Ostatnia już rzecz, to z kolei Dermena Men Szampon Hamujący Wypadanie Włosów. Dzięki specjalnie dobranym składnikom aktywnym, zapobiega on utracie pasm i stymuluje proces ich odrastania. Równocześnie poprawia mikrokrążenie skóry głowy oraz reguluje pracę gruczołów łojowych, zapobiegając nadmiernemu przetłuszczaniu się włosów. Chroni przed powstawaniem podrażnień skóry głowy. Dodatek składników o działaniu regenerującym i ochronnym sprawia, że włosy są odpowiednio odżywione, odzyskują swój blask oraz sprężystość.
I to już wszystko na dziś :) Co trafiło do Was w tym trudnym czasie? Wracacie powoli do pracy? Ja szczerze Wam powiem, że mimo iż powoli witamy się z "normalnością", to ze względu na największą "ever" liczbę zachorowań i prężne zasilanie "grupy ryzyka z chorobami towarzyszącymi" mam lekkie obawy dotyczące tego, co będzie dalej... Życzę Wam dużo zdrowia, a Wy trzymajcie kciuki za mnie ;) Coś z moich nowości wpadło Wam w oko? Dajcie znać!

czwartek, 4 czerwca 2020

Wiosenna regeneracja z Topestetic, czyli Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel

O ochronę przeciwsłoneczną dbam od lat, a słońca unikam niemalże całe życie. Na początku tego sezonu trafiłam w Topestetic na interesujący dla takich osób jak ja produkt... Przeznaczony jest on do stosowania razem z filtrami SPF i dodatkowo pomaga w profilaktyce przeciwstarzeniowej (było mi to ostatnio potrzebne, bo mam wrażenie, że moje zmarszczki na czole jakoś nie wyglądają lepiej :P). Co to takiego? Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel. Czy się polubiliśmy? A może kosmetyk jednak nie zadziałał jak należy? Zapraszam Was serdecznie na recenzję!
Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel
Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel znajduje się w prostym, ale eleganckim opakowaniu typu airless, wykonanym z plastiku. Wewnątrz znajduje się 50 mililitrów produktu, więc całkiem standardowo, jak na serum ;) Pompka nie strzela i działa bez zarzutów, można wycisnąć ze środka dokładnie tyle kosmetyku, ile potrzebujemy, Całość utrzymano w schludnej bieli, ale dzięki dodatkom pomarańczu i błękitu, czuć letnie wibracje :D Jedynym minusem tego opakowania jest fakt, iż jedynie pod światło możemy sprawdzić, ile produktu zostało nam wewnątrz. Co na temat swojego kosmetyku mówi producent? Promieniowanie UV odpowiada między innymi za powstawanie przebarwień i przyspieszenie procesu starzenia, który objawia się powstawaniem zmarszczek oraz utratą jędrności (dlatego trzeba używać filtrów! Codziennie, w odpowiedniej ilości, niezależnie od pogody i pory roku, jednocześnie pamiętając, iż żaden produkt nie chroni nas w 100% ;)). Linia Repaskin Mender to dobry wybór dla osób które celowo lub mimochodem eksponują skórę na słońce i chcą zminimalizować ryzyko pogorszenia się jej kondycji. Składniki zawarte w tym żelu przeciwstarzeniowym przede wszystkim odżywiają skórę, stymulują zdolności ochronne oraz zapobiegają jej przesuszeniu. Linia Repaskin Mender nie zastępuje stosowania kremu z filtrem, natomiast w połączeniu z takim kosmetykiem pozwala kompleksowo zadbać o skórę. Żel zawiera między innymi wyciąg z rzodkiewnika pospolitego, panthenol oraz probiotyki.
Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel
Wewnątrz opakowania, znajduje się biały, delikatny żel. Pod spód bez problemu możemy zastosować esencję, tonik, bądź mgiełkę, a na wierzch położyć filtr i makijaż. Serum bez problemu współpracuje ze wszystkimi kosmetykami, z którymi miałam okazję je połączyć. Jeśli nałożymy Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel samodzielnie, wchłonie się on do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Zapach? Serum posiada śliczny, świeży, owocowy aromat, który czuć podczas aplikacji, ale nie jest on męczący i szybko się ulatnia. Myślę, że każdemu powinien on przypaść do gustu, a ja osobiście bardzo go polubiłam ;)
Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel
Jak zatem sprawdził się u mnie Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel? Ja jestem z jego działania zadowolona. Stosowałam go na dzień, pod filtr i zauważyłam, że skóra sporo zyskała. Widać było, że kosmetyk dobrze radzi sobie z jej nawilżeniem, odżywieniem i regeneracją, jednocześnie nie powodując żadnych szkód. Nie odnotowałam jakiegokolwiek wysypu zaskórników, pryszczy i innych tego typu rzeczy. Jedyne, co mogłabym uznać za minus to fakt, iż nie radzi sobie on z moim rumieniem i w gorsze dni musiałam wspomagać się preparatami punktowymi, które go łagodziły. Zdaję sobie jednak sprawę, iż niewiele osób posiada tego rodzaju problem, a producent nie deklarował takiego działania, więc nie mam o to pretensji. Jako produkt nawilżająco - przeciwstarzeniowy do dziennej pielęgnacji do stosowania pod filtr podczas lata - zdecydowanie polecam ;)
W Topestetic kosztuje on około 140zł i jak zawsze możecie liczyć na darmową przesyłkę. Jeśli szukacie kosmetyku z przeznaczeniem do stosowania w ciepłe miesiące w ciągu dnia - jest to bardzo ciekawa opcja. Szczególnie dzięki lekkiej konsystencji i obiecującemu działaniu. Znacie produkt Sesderma Repaskin Mender Antiaging Gel? Miałyście już okazję testować kosmetyki tej marki? A może już macie wśród jej oferty swoich ulubieńców? Dajcie koniecznie znać!