piątek, 29 stycznia 2021

Kosmetyczne hity ostatnich miesięcy

Ostatnio nie piszę o ulubieńcach tak często, jak na początku funkcjonowania bloga, ale staram się aby co trzy, cztery miesiące pojawiło się tu podsumowanie produktów, które szczególnie przypadły mi do gustu. Tym razem jest to trochę pielęgnacji, wielkie zaskoczenie w dziedzinie stylizacji włosów, oraz mały akcent kolorówki. Ciekawe? To zapraszam do czytania!
Dr. Jart+ Ceramidin Serum Innisfree Super Volcanic Pore Clay Mask 2X
1. Innisfree Super Volcanic Pore Clay Mask 2X -  maseczka nałożona na skórę zaczyna lekko chłodzić i ten efekt jest odczuwalny jeszcze kilka minut po zmyciu. Przede wszystkim, od razu po użyciu skóra jest widocznie rozjaśniona, gładka w dotyku, miękka, jędrna i oczyszczona z nadmiaru sebum. Również i pory są mniej widoczne. Przy regularnym użytkowaniu poprawiła ona zdecydowanie wygląd mojej cery, więc na dobrą sprawę nawet solo spełnia więc obietnice producenta... Jednak stosowana dwa razy w tygodniu, w połączeniu z kwasem BHA sprawiła, że w tym momencie nie mam na twarzy dosłownie żadnego zaskórnika, a taki stan nie zdarzył się u mnie odkąd zaczęłam stosować nowe leki. Efekt jaki osiągnęłam, bardzo zmobilizował mnie do regularnego powtarzania tego typu zabiegu i na pewno bardzo chętnie kupiłabym ją kolejny raz!
2. Dr. Jart+ Ceramidin Serum - to mój pielęgnacyjny hit pomagający zachować równowagę skóry podczas stosowania substancji aktywnych. Praktycznie od razu po nałożeniu jest w stanie ukoić ściągniętą i wysuszoną różnymi kuracjami skórę, co czyni ten produkt idealnym kandydatem do stosowania w towarzystwie kwasów. Serum stosowane przez dłuższy czas faktycznie poprawiło kondycję mojej skóry. Spowodowało wzrost nawilżenia, twarz stała się miękka, jędrna, gładsza, zmarszczki, będące efektem odwodnienia poznikały, a co za tym idzie, cera stała się po prostu ładniejsza. Dodatkowo wszystkie niespodzianki, oraz pozostałe po nich ślady goiły się szybciej (nawilżona skóra regeneruje się dużo sprawniej!). Jednocześnie należy dodać, że mimo tego, iż jest to produkt nawilżająco - odżywczy, nie odnotowałam żadnego wysypu niechcianych gości. Podczas stosowania go nawet rumień nie odwiedzał mnie praktycznie wcale. Nie wiem, czy nie aspiruje ono do hitu zeszłego roku...
L’Oréal Professionnel Serie Expert Volumetry Spray Purito Defence Barrier pH Cleanser
3. L’Oréal Professionnel Serie Expert Volumetry Spray Nadający Objętość - Odkrycie życia w kategorii "stylizacja włosów". Wiele razy próbowałam uzyskać choć odrobinę objętości na moich długich, niskoporowatych włosach z tendencją do przyklapu, ale nigdy się to nie udawało ;) Z kolei z jego pomocą, jestem w stanie wyczarować piękną fryzurę z optycznie podwójną ilością włosów i to z minimum nakładu własnego. Wystarczy spryskać tymże spreyem włosy na całej długości, wysuszyć z głową do dołu i mamy trwałą ale jednocześnie elastyczną fryzurę pełną objętości. Mega, na 100% kupię kolejną butelkę!
4. Purito Defence Barrier pH Cleanser - to z kolei produkt, który sam z siebie docenił także mój mąż. Już na pierwszy rzut oka, bez robienia eksperymentów z papierkami lakmusowymi możemy zobaczyć, że jego pH to 5.5, co jest wyjątkowo ważne dla zdrowia naszej bariery hydrolipidowej. Skóra po użyciu tego produktu jest bardzo ładnie oczyszczona, a jednocześnie blada i niezaczerwieniona. Kolejnym plusem jest fakt, że nie czuję po użyciu żadnego nieprzyjemnego ściągnięcia, podrażnienia, pieczenia ani swędzenia :) Nawet na dłuższą metę, przy stosowaniu dwa razy dziennie nie wysusza i nie powoduje żadnych innych szkód, mimo że zadanie ma niełatwe, wszak aktualnie stosuję nie tylko kosmetyki, ale i maści od dermatologa. Mój mąż, ze skórą tłustą również jest z niego bardzo zadowolony :) Dodatkowo ten żel jest naprawdę szalenie wydajny!
Clio Kill Cover
5. Clio Kill Cover Liquid Concealer - Gama jego odcieni nie jest zbyt rozbudowana, ale z pewnością będą z niej zadowolone osoby, mające jasną karnację. Ja posiadam odcień 02 Lingerie i muszę przyznać producentowi, że faktycznie jest to beż wpadający w chłodne tony, co przy mojej cerze jest jak najbardziej pożądane. Nie posiada on żadnych drobinek i co ważne: nie śmierdzi (ja często ostatnio trafiam na takie ;P). Łatwo nakłada się go zarówno gąbeczką jak i palcem, choć ja preferuję raczej ten pierwszy sposób. Korektor całkiem szybko zastyga, pozostawiając po sobie satynowe wykończenie. Sam produkt nie jest zbyt gęsty oraz ma średnie krycie, które bez problemu można stopniować. A teraz najważniejsze: utrwalony trzyma się w stanie niemal idealnym od nałożenia aż do zmycia i absolutnie nie ma mowy o żadnym wchodzeniu w zmarszczki, ani podkreślaniu suchych skórek. Korektor Clio dobrze współpracował z każdym moim pudrem, kremem pod oczy oraz bazą i jego jedynym minusem jest dla mnie słaba dostępność ;)
I tym razem to już wszystko :) Miałyście może okazję testować któregoś z moich ulubieńców? A może podzielicie się czymś, co Wam ostatnio przypadło do gustu? Dajcie koniecznie znać :) Jeśli macie ochotę, możecie też zostawić w komentarzu link do swojego posta z ulubieńcami ;)

sobota, 23 stycznia 2021

Son&Park Beauty Filter Cream Glow. Czy to na pewno filtr z instagrama w słoiczku?

Stosujecie bazy pod makijaż? Ja stosunkowo rzadko, ale ta dziś opisywana wyjątkowo wpadła mi w oko. To swoistego rodzaju hybryda, która łączy ze sobą w jednym produkcie pielęgnację i make up. Brzmi ciekawie? Dalej jest jeszcze bardziej interesująco :D Efekt jaki daje, porównywany jest przez wiele osób do instagramowego filtra. Szybko zapragnęłam sprawdzić, jak to wszystko wygląda w praktyce, tak więc dziś pora na recenzję Son&Park Beauty Filter Cream Glow. Jak się u mnie sprawdziła? Czy efekt jaki daje faktycznie przypomina filtr na instagramie? Warto ją kupić? Już Wam mówię ;)
Son&Park Beauty Filter Cream Glow
Son&Park Beauty Filter Cream Glow przychodzi do nas zapakowana w elegancki słoiczek z matowego szkła, który ma nietypowy, kwadratowy kształt. Nie jest to może szczyt wygody, ale nie można odmówić mu urody. Dla ułatwienia do bazy dołączono szpatułkę i gdyby nie ona - ciężko byłoby wydostać zawartość. Wewnątrz znajdziemy 40g produktu, ważnego 12 miesięcy od pierwszego otwarcia. Baza - krem jest wydajna, ale spokojnie da się ja zużyć w przewidzianym terminie. Co mówi o niej producent?  "Son&Park Beauty Filter Cream Glow pięknie nawilża, ale jego główną rolą jest zapewnienie Twojej skórze naturalnego filtra (zapomnij o upiększających filtrach na Instagramie!). Wyrównuje koloryt skóry i nadaje niesamowite rozświetlenie, dzięki zawartości ekstraktu z perły oraz wyciągów roślinnych (irys, jaśmin, róża, olejki z nasion marchwi, ekstrakty z jaśminu, lilii, żonkila, olejek z drzewka herbacianego). Nadaje się do każdego typu cery, nawet przetłuszczającej się, ale szczególnie dobrze sprawdzi się na skórze szarej, zmęczonej i pozbawionej życia".
Son&Park Beauty Filter Cream Glow
Son&Park Beauty Filter Cream Glow stosuje się jak zwykłą bazę pod makijaż. Ja próbowałam zarówno wersji "solo" jak i po nałożeniu pielęgnacji i mimo porównań do kremu, jednak wolę nałożyć pod nią jeszcze dobre serum lub normalny krem ;) Zaraz po otwarciu słoiczka wita nas aromat róży damasceńskiej. Czuć go podczas nakładania, ale nie musimy obawiać się intensywnego zapachu na twarzy. Baza łatwo się rozprowadza, nie zostawia smug i nie trzeba jej wiele na pokrycie całej twarzy. Jak kosmetyk działa? Po nałożeniu na skórę, robimy się niemal białe :D Potem z kolei ta biel powoli znika, by zapewnić nam efekt różowo - srebrnej, skrzącej się cery. Naprawdę wygląda to jak instagramowy filtr, oraz sprawia, że wszystkie defekty cery są mniej widoczne, ale zupełnie nie da się wyjść tak "do ludzi" :P Cera dzięki sylikonowej otoczce staje się także gładsza i warto też nadmienić, że kosmetyk nawet po całym dniu nie podkreśla suchych skórek, co często robią u mnie tradycyjne bazy. 
Son&Park Beauty Filter Cream Glow
Z rzeczy praktycznych - Son&Park Beauty Filter Cream Glow nie zapycha i nie spowodował pogorszenia się stanu mojej cery. Po nałożeniu kremu BB faktycznie przedłuża jego trwałość, oraz przebijając spod podkładu, nadaje makijażowi piękny glow, ale ze względu na kolor, ciepłe karnacje mogą nie do końca polubić się z tym produktem, wszak im zamiast srebrno - różowych klimatów zapewne bardziej pasowałoby np. złoto. Czy ten produkt pielęgnuje? Trochę na pewno, ale ja nie liczyłabym na całkowitą rezygnację z porannej pielęgnacji na jego rzecz. Nawet w przypadku cer tłustych nie radziłabym stosować jej zamiast kremu. Mimo wszystko u mnie kosmetyk ten bardzo dobrze sprawdza się jako baza pod makijaż. Jeśli tego szukacie, warto się nią zainteresować, naprawdę pięknie rozświetli każdą cerę ;)
Co z ceną i dostępnością? Na Jolse zapłacimy za nią 22$. Stosujecie bazy pod makijaż? Jeśli tak, to na jaki efekt zazwyczaj stawiacie? Mat, glow, a może zależy Wam tylko na przedłużonej trwałości? Znacie markę Son&Park? Dajcie koniecznie znać, jak to wygląda u Was :)

poniedziałek, 18 stycznia 2021

FabYou - nowa marka na rynku (prezentacja oferty, pierwsze wrażenia, dużo zdjęć)

Niemal każda kobieta wykazuje mniejsze bądź większe zainteresowanie, gdy na rynku widzi debiut nowej marki. A kiedy jeszcze ma lekkiego bzika na punkcie kosmetyków (tak jak ja na przykład) - od razu szybciej bije jej serce :D FabYou to koreańska marka kosmetyków dostępna w sklepie  Beautynetkorea. Skąd taka nazwa? Początek "Fab" zaczerpnięto od Fabulous Cosmetics (fantastyczne kosmetyki) a końcówka "You" pochodzi z frazy "Especially for You" czyli "specjalnie dla Ciebie". Tak oto powstało FabYou ;) Filozofią marki jest ochrona skóry przed codziennymi zanieczyszczeniami środowiskowymi (np. pyłami), jednocześnie zapewniając nam koktajl składników aktywnych, oraz skuteczną pielęgnację skóry w przystępnych dla każdego cenach :) Oferta firmy to ampułki przystosowane dla różnych rodzajów cer, pięć rodzajów masek w płachcie, linia kojąca przeznaczona do cery trądzikowej, oraz nawilżająca i przeciwzapalna dla cery tłustej. Jeśli czujecie się zainteresowane, niżej zapraszam po szczegóły! 
FabYou Ampoule
Jednymi z ciekawszych dla mnie pozycji w ofercie marki FabYou są cztery rodzaje ampułek, odpowiadające różnym problemom skórnym. Wszystkie zawierają 50ml produktu. Ja oczywiście od razu spojrzałam łaskawym okiem na Glow Vita Ampoule, która ma dodawać skórze witalności, równoważyć wydzielanie sebum, nawilżać skórę, wygładzić i zapobiegać powstawaniu zmarszczek. Zawiera także witaminę B12, która pomaga rozjaśnić koloryt. Jako jedyną z tego zdjęcia przetestowałam pod każdym możliwym kątem i przyznać muszę, że jestem z niej zadowolona. Pięknie pachnie cytrusami, ma konsystencję gęstej emulsji (jak wszystkie), oraz spełnia obietnice producenta, jednocześnie nie szkodząc (rumień i zaskórniki nadal czekają w ukryciu xD). Poza tym w ofercie znajdziemy także Cell Toks Peptide Ampoule, która skutecznie regeneruje skórę, wygładza i zapobiega powstawaniu zmarszczek. Chroni skórę przed wysuszeniem, zewnętrznymi podrażnieniami, utrzymuje właściwe nawilżenie, wspomaga regenerację skóry, a także opóźnia procesy starzenia. To najlepszy wybór dla cery dojrzałej. Restore Galactomyces Ampoule zawiera minerały, witaminy i sfermentowane drożdże, które dodają witalności oraz pomagają w walce o zdrową cerę. Ampułka ma szybko się wchłaniać, działać kojąco i może być świetna w nawilżaniu skóry problematycznej. Ostatnia, czerwona, to z kolei Full Skin Collagen Ampoule. W jej składzie znajdziemy kolagen, który w łatwo przyswajalnej przez skórę formie, delikatnie ją otula, zapewniając nam elastyczność i zdrowy blask. Ma to na celu skuteczne zapobieganie procesom starzenia. Dodatkowo to serum skutecznie nawilża oraz odżywia skórę.
fabyou red blemish ac spot
Teraz pora na przedstawienie całych linii dedykowanych konkretnym problemom skórnym. Serią czerwoną - Red Blemish AC Spot - powinny zainteresować się osoby z cerą trądzikową, którym zależy na nawilżeniu, ukojeniu, regeneracji oraz utrzymaniu swojej cery w dobrej kondycji.  W jej skład wchodzą trzy produkty. Red Blemish AC Deep Cleansing zawiera wyciąg z wąkrotki azjatyckiej, liści aloesu oraz 9 specjalnie wyselekcjonowanych roślinnych ekstraktów, które już na etapie mycia pomagają utrzymać nawilżenie i kontrolować wydzielanie sebum, jednocześnie nie podrażniając. Red Blemish AC Toner bazuje na podobnych składnikach oraz również ma pomóc nam w zapanowaniu nad ilością wydzielanego sebum, jednocześnie nawilżając bez uczucia lepkości. Tonik posiada praktyczne opakowanie z pompką ;) Z tej linii osobiście testowałam krem Red Blemish AC Spot. Zawiera on Azjatykozyd wyizolowany z wąkrotki azjatyckiej i jest kremem punktowym, do stosowania w miejscach, w których chcemy zadziałać przeciwzapalnie, antybakteryjnie oraz zmniejszyć obrzęk. Ma on także właściwości regenerujące, nawilżające oraz przyspiesza proces gojenia się ran. Szczerze powiem, że bardzo przypadł mi on do gustu. Posiada delikatną, kremową konsystencję, łatwo się rozsmarowuje i pięknie wchłania do matu, jednocześnie faktycznie działając pozytywnie na naszą cerę. Opakowanie ma 30g, ale ja chętnie zobaczyłabym ten krem w większej wersji ;)
fabyou white pore reduction
Linia FabYou White Pore Reduction ma zapewnić nam - zgodnie z nazwą - pielęgnację porów skóry, ale także pomóc w kontrolowaniu ilości wydzielanego sebum, nawilżać, zapewnić elastyczność oraz oczyszczać. White Pore Reduction Deep Cleansing to żel do mycia twarzy kontrolujący przetłuszczanie, oraz pomagający w walce z zanieczyszczeniami, ale jednocześnie ma także zapobiegać wysuszaniu. To ważne, bo często zdzierając barierę hydrolipidową możemy narobić więcej szkody, niż zyskać. White Pore Reduction Toner to z kolei tonik pielęgnujący nasze pory, który uelastycznia i oczyszcza skórę dzięki trzem ekstraktom roślinnym (zielona herbata, drzewo herbaciane, oczar wirginijski), a dodatkowo także wygładza bez efektu lepkości. Również ma wygodny aplikator ;) Z kolei FabYou White Pore Reduction Ampoule, czyli po prostu serum, ma za zadanie uzupełnić działanie serii o silną porcję nawilżenia. Poza ekstraktami z drzewa herbacianego, zielonej herbaty oraz oczaru wirginijskiego, zawiera także 5 rodzajów kwasu hialuronowego. Stosowałam ją jakiś czas i bardzo polubiłam. Jest leciutka, praktycznie nie ma zapachu, wchłania się do matu, ale jednocześnie dobrze nawilża, a także rozjaśnia cerę.
fabyou mask sheet
I teraz pora na maseczki FabYou Botanical Healing Mask! Z ogólnych rzeczy muszę przyznać, że mają nieźle wykrojoną pod moją twarz płachtę, która jest stosunkowo cienka i nieźle się dopasowuje, oraz ogromną ilość esencji. Dodatkowo, po małym SPA nie musimy się obawiać klejenia. To dla mnie ważny aspekt, bo jeśli twarz po zdjęciu maski się lepi - ja już nigdy do niej nie wrócę ;) A tych dostałam aż 10 z każdego rodzaju, wiec szkoda by było, gdyby mi nie odpowiadały :D Na pewno podzielę się też nimi z koleżankami. Swój pakiet dostała już moja mama i wszystkie rodzaje stawiała w dobrym świetle. Co marka ma nam zatem do zaoferowania? Maseczka AC Anti 13 zawiera składniki kojące skórę, zapewniają nawilżenie, witalność oraz komfort, Pep Plex 8 opiera się na peptydach, przeznaczono ją głównie dla suchej skóry, a jej zadaniem jest ujędrnienie i nawodnienie. Z kolei Collagen Pep ma głównie nawilżać naszą cerę, a także działać witalizująco, Pore Clear koi, nawilża oraz reguluje wydzielanie sebum, a Vita - Plex 13 zawiera witaminy, wąkrotkę azjatycką i madekasozyd, oraz działa przeciwzapalnie, łagodząco, nawilżająco, a także regenerująco ;) 
I jak na razie - oto cała oferta marki FabYou. Dużą zaletą (szczególnie w tych czasach :P) jest także fakt, że ma ona bardzo przyjazne ceny, wahające się od 3.30$ za 10 masek, do 6.75$ za ampułkę z białej serii. Coś z powyższych wpadło Wam w oko? Lubicie koreańskie kosmetyki? Łaskawym okiem spoglądacie na nowości, czy trzymacie się sprawdzonych rozwiązań? Dajcie koniecznie znać!

wtorek, 12 stycznia 2021

pH Formula EXFO Cleanse - łagodne złuszczanie z Topestetic

Fanką peelingów ziarnistych oraz zawierających wszelakie drobinki nie byłam nigdy, nawet będąc nastolatką. Zasługi w tej materii ma moja mama, wszak to ona pierwsza pokazała mi wiele lat temu (byłam może w gimnazjum...) peelingi enzymatyczne i od tej pory wiernie się ich trzymam, choć zdarzały mi się skoki w bok z produktami typu gommage, a teraz częściej stosuję kwasy. Mimo to, po enzymy zdarza mi się sięgać nadal, więc dziś chciałabym Wam napisać o pewnym bardzo uniwersalnym i delikatnym produkcie 3w1, czyli emulsji oczyszczającej pH Formula EXFO Cleanse Topestetic. Jak się ona u mnie sprawdziła? Już mówię!
pH Formula EXFO Cleanse
pH Formula EXFO Cleanse zamknięto w prostej, minimalistycznej tubie z białego plastiku. Zawiera 200 mililitrów kosmetyku, a ważny jest 12 miesięcy od otwarcia. Ma to swoje wady i zalety. Jest wygodnie i estetycznie, ale mnie - typowej sroce - trochę brakuje tu tego czegoś. Dozownik tubki nie jest niestety dobrze przemyślany, wszak otwór jest dość duży i średnio dostosowany do konsystencji produktu. Zawsze wylewa mi się zbyt dużo emulsji, a wieczko oraz wszystko wokół cały czas jest zalane kosmetykiem. Całość zamyka się "na klik", więc jest w miarę wygodnie, ale reszta wymaga dopracowania.
pH Formula EXFO Cleanse
pH Formula EXFO Cleanse posiada bardzo delikatny, mydlany zapach, który nikomu nie powinien przeszkadzać. Konsystencja kosmetyku jest stosunkowo rzadka, ale na tyle przemyślana, że nie spływa z twarzy. Co znajdziemy w składzie? Kwas laktobionowy (PHA), aminokwasy, ekstrakt z roiboos, niacynamid, witaminę B5, mocznik oraz papainę. Preparat delikatnie złuszcza, zmiękcza i nawilża skórę. Zawarty  w kosmetyku niacynamid działa z kolei przeciwzapalnie oraz przeciwtrądzikowo, zwężając ujścia gruczołów łojowych. pHFormula EXFO Cleanse zalecany jest dla każdego rodzaju skóry, szczególnie z niedoskonałościami, przebarwieniami i różnymi rodzajami trądziku. I teraz przejdźmy do meritum: produkt ten możemy stosować na trzy sposoby. Do wieczornego oczyszczania, jako peeling, masując skórę przez kilka minut, oraz jako maskę (wtedy nakładamy go na skórę, czekamy 10 minut i spłukujemy). Ja stosowałam go na wszystkie możliwe sposoby, ale najbardziej polubiłam ten ostatni, więc także od niego zacznę. Preparat nałożony na twarz nie spływa, leciutko chłodzi i dobrze się zmywa. Dodatkowo naprawdę nie szczypie w oczy :D (ja mam talent i zawsze je zaleję :P). Najmniej polubiłam się z masażem oraz typowym peelingiem, a z kolei na drugim miejscu umieściłabym formę preparatu do mycia. Wtedy skóra po użyciu tego produktu jest bardzo ładnie oczyszczona, a jednocześnie blada i niezaczerwieniona. Kolejnym plusem jest fakt, że nie czuję po użyciu żadnego nieprzyjemnego ściągnięcia, podrażnienia, pieczenia ani swędzenia. Pamiętajcie jednak, aby nie przesadzać ze złuszczaniem!
pH Formula EXFO Cleanse
Po włączeniu do mojej pielęgnacji emulsji oczyszczającej pH Formula EXFO Cleanse moja cera zdecydowanie zyskała. Kosmetyk stosowany regularnie sprawił, że moja skóra stała się wygładzona, miękka i gładka a zaskórniki zarówno te otwarte jak i zamknięte zostały usunięte (ale miałam ich nie za wiele, kilka na czole i trochę w okolicy brody), a potem przestały się pojawiać nowe. Bałam się, że pH Formula EXFO Cleanse wysuszy moją cerę, zaburzy barierę hydrolipidową, bądź wywoła podrażnienia, albo rumień, ale nic takiego na szczęście nie miało miejsca. W gruncie rzeczy nie pamiętam, kiedy ostatnio moja skóra wyglądała tak dobrze... U mnie powyższa emulsja oczyszczająca bardzo dobrze się sprawdziła, mimo faktu iż zwykło się u nas mawiać "jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego" :D Jej koszt wynosi aktualnie 200zł.
Znacie emulsję pH Formula EXFO Cleanse? A może zdradzicie jaka jest Wasza ulubiona forma złuszczania martwych komórek naskórka? Czego aktualnie używacie do mycia twarzy? Lubicie produkty wielofunkcyjne? Dajcie koniecznie znać!

czwartek, 7 stycznia 2021

Grudniowe nowości

Staram się od jakiegoś czasu ograniczać liczbę zakupów kosmetycznych. W grudniu, z mojej własnej inicjatywy, trafiły do mnie tylko cztery rzeczy, więc w gruncie rzeczy muszę przyznać, że biorąc pod uwagę moje "możliwości" i "chęci", całkiem nie najgorzej mi idzie :D Gdyby nie fakt, że dostałam kilka pięknych prezentów, oraz pojawiło się u mnie nieco produktów ze współprac - pewnie ten post nawet by nie powstał :) Ale jest, więc oglądajcie i nacieszcie oko (ja tak czasem robię, jak mam ochotę na kolejne kosmetyki, których nie powinnam kupować ;P). Dodatki do zdjęć tym razem pochodzą ze sklepu Amart.pl. Miłego oglądania!
max factor eveline
Pierwszym produktem, na który skusiłam się zaraz na początku miesiąca, był mój ulubieniec w kategorii "budżetowe tusze do rzęs". Miałam go już wiele razy, a za każdym jest tak samo niezawodny i naprawdę z chęcią do niego wracam. Jeśli szukacie porządnej maskary z sylikonową szczoteczką, to pamiętajcie o Max Factor Masterpiece Max :) Kolejnym moim pewniakiem jest Eveline Precise Brush Liner. Wprawdzie raz zawiódł mnie wysuszony w sklepie egzemplarz, ale te świeże malują piękne i trwałe kreski, które przeżyły ze mną urlop, wesela, upały i wszystko co dla tego typu kosmetyku "najgorsze" ;) Pod nazwą znajdziecie link do całej recenzji :)
lancome anastasia beverly hills
W grudniu obchodziłam 31 urodziny i z tej okazji dostałam piękny prezent od Madzi Ilovedots :) Po pierwsze - spełniła ona moje marzenie o tuszu Lancome Grandiose, do którego od premiery pchało mnie przepiękne opakowanie, fikuśna sylikonowa szczoteczka i efekt jaki dawał na rzęsach. Ale to nie koniec! Sama byłam w ciężkim szoku, gdy w wigilię (dzień przed urodzinami), rozpakowałam przepiękny zestaw kosmetyków Anastasia Beverly Hills! W cudnej, różowej komódce, kryła się paleta Sultry Palette, tusz do rzęs Lash Brag, Liquid Liner (uwielbiam kreski, na bank pójdzie w ruch), oraz matowa pomadka Matte Lipstick w odcieniu Dead Roses. Dziękuję, to naprawdę przepiękny prezent ;*
cosmedix Enhance Lip-Plumping Mask Lumi Crystal Liquid Lip Hydrator
Teraz pora na sklep 4Skin... W grudniu przybyły do mnie także dwa produkty marki Cosmedix. Oba przeznaczone są do pielęgnacji ust oraz mają nam zapewnić ich młody wygląd, ale jeden powstał do używania w dzień, a drugi w nocy. W ciągu dnia, możemy się cieszyć przepięknym, opalizującym na różne kolory (od różu po błękit) Lumi Crystal Liquid Lip Hydrator, czyli serum do ust z ciekłymi kryształami, który można aplikować samodzielnie, bądź na ulubioną szminkę. Z kolei w nocy, czeka na nas przygoda z Enhance Lip - Plumping Mask czyli odżywczą maseczką do ust. Nie będę jednak ściemniać, zdarza mi się używać jej też w dzień ;) Będzie pełna recenzja tych produktów, bo zasługują ;)
is clinical estee lauder
Mgiełka iS Clinical Copper Firming Mist od dawna wzbudzała moje zainteresowanie, z resztą jak cała marka. Miałam kilka miniatur, próbek, jeden pełnowymiarowy kosmetyk do ciała i cóż, nie można odmówić im skuteczności. Tym bardziej ucieszyło mnie, że w grudniu wygrałam ten kosmetyk w konkursie organizowanym na instagramie :) Nową wersję serum, które już chyba wszyscy znają, czyli Estee Lauder Advanced Night Repair udało mi się upolować na Vinted. Dodatkowo miało tak atrakcyjną cenę, że sama jestem w szoku :P Do tej pory miałam styczność tylko ze starszą wersją, więc z chęcią zobaczę, jak da sobie radę po zmianach ;)
sioris serum krem
Od sklepu Misun dostałam do przetestowania dwa kosmetyki marki Sioris, oraz maski w płachcie tejże firmy. Pełnowymiarowe produkty, to bardzo zachęcający do regularnego stosowania krem na dzień Stay With Me Day Cream, który posiada delikatną, leciutką konsystencję oraz ma za zadanie nawilżyć naszą skórę. Już się polubiliśmy, ale na szerszą recenzję przyjdzie jeszcze pora. Drugi produkt, to serum A Calming Day Ampoule. Ma ona również zapewnić nam odpowiedni poziom nawilżenia, bez uczucia tłustości i jest przeznaczona dla cer wrażliwych, choć znając życie, będzie odpowiadać także wielu innym typom. Jej formuła opiera się w 79% na cytryńcu chińskim, zawierającym wiele witamin oraz przeciwutleniaczy, i to właśnie on dumnie dzierży pierwsze miejsce w składzie :) Na pewno kiedyś napiszę Wam o niej jeszcze więcej ;)
some by mi svr phformula
I teraz pora na dwa moje małe zakupy. Some By Mi Red Teatree Cicassoside Final Solution Serum, czyli Łagodzące Serum na Bazie Czerwonego Drzewa Herbacianego wpadło mi w oko właściwie w momencie premiery, ponieważ ma robić dokładnie to, czego aktualnie potrzebuję. Producent obiecuje, że koi i łagodzi podrażnienia, zmniejsza stany zapalne, reguluje wydzielanie sebum oraz wygładza, dzięki zawartości argininy, niacynamidu, a także ekstraktów z herbaty i Bhringaraj. Z kolei SVR Sensifine Aqua Gel to po prostu minimalistyczny nawilżacz w niezłej cenie, który wpadł mi w oko (ale niestety pojemność jest stosunkowo mała). Z kolei stosunkowo ciekawym produktem jest pHFormula Exfo Cleanse. To emulsja oczyszczająca która może pełnić funkcję żelu do mycia, peelingu, oraz maseczki. Zawiera kwas laktobionowy, ekstrakt z rooibos, witaminę B5, mocznik, papainę, aminokwasy i niacynamid. I w tym przypadku absolutnie nie można powiedzieć, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego! ;) Jeśli macie na ten żel ochotę, znajdziecie go na Topestetic.
organic shop
Organic Shop to marka, która serwuje nam przepiękne zapachy i eko zawartość, w pięknych, dużych opakowaniach, w dodatku mających całkiem przystępne ceny. Tropical Mix Body Desserts Modelujący Peeling do Ciała posiada specjalną recepturę opracowaną w celu zminimalizowania efektu skórki pomarańczowej. Naturalna papaina głęboko oczyszcza skórę, organiczne owoce męczennicy i ekstrakty z mango nawilżają skórę i poprawiają jej wygląd, olej z awokado - zmiękcza i zwalcza suchość a olej kokosowy - sprawia, że skóra staje się gładka i aksamitna. Dzięki temu, możemy cieszyć się pod prysznicem produktem, który funduje nam nawilżenie, wygładzenie i zwiększenie elastyczności naszej skóry w iście tropikalnej atmosferze, którą tworzy przepiękny aromat :) Z kolei Body Desserts Mus do Ciała Strawberry & Chocolate o zapachu czekolady z nutą owoców jagodowych (w tym oczywiście także wspomnianej truskawki) skutecznie dba o to, by skóra była miękka i nawilżona. Jest bardzo lekki i dobrze się wchłania, jednocześnie odżywiając i regenerując nasze ciało. Nie podrażnia skóry, pozostawia ją gładką, elastyczną i przyjemną w dotyku. Polecam jednak tylko i wyłącznie jeśli lubicie "jedzeniowe" aromaty ;)
Kerastase Loreal Professional
To z kolei produkty, otrzymane od sklepu fryzomania.plLoreal Ultra Cylane Volumetry Anti - Gravity Effect Volume Spray to kosmetyk odbijający włosy u nasady. Do tej pory raczej nie stosowałam produktów do stylizacji, bo moje włosy są na nią wyjątkowo oporne, ale ten kosmetyk bardzo zachęcił mnie do podejmowania prób zwiększenia objętości. Poza tym, ja testuję Kerastase Bain Vital Dermo - Calm, czyli rewitalizującą kąpiel kojącą do wrażliwej skóry głowy, a mój mąż (i ja przy okazji trochę też :P) Kerastase Specifique Bain Prevention, będącą kąpielą zapobiegającą wypadaniu włosów. O efektach już wkrótce ;)
I tym razem to wszystko na dzisiaj. Wpadło Wam coś może w oko? Jeśli macie ochotę, zapraszam Was także na swojego Facebooka, oraz konto na Instagramie. Tam dzieje się zdecydowanie więcej ;) A co do Was trafiło w ostatnim miesiącu? :)

sobota, 2 stycznia 2021

Dr. Jart+ Ceramidin Serum, czyli nawilżanie podstawą pielęgnacji

Lubimy produkty z substancjami aktywnymi. Retinol, kwasy, witaminę C, enzymy... Ostatnio jednak miałam okazję rozmawiać z kilkoma osobami na temat pielęgnacji i co zauważyłam? Wszystkie powtarzają mój błąd z wiosny. Za dużo substancji aktywnych, a za mało nawilżenia oraz odżywienia. Aby nasza skóra funkcjonowała prawidłowo, musimy zachować równowagę (tę tłustą też nawilżamy! Paradoksalnie może okazać się, że wtedy zacznie wydzielać mniej sebum ;)). Inaczej odpłaci nam się wysypem niedoskonałości, zaburzeniami bariery hydrolipidowej i złym wyglądem. Co z tym zrobić? Na przykład włączyć do pielęgnacji ceramidy! Chronią nas one przed utratą wody z naskórka oraz poprawiają jej wchłanianie, a to z kolei wpływa na odpowiednie nawilżenie skóry i utrzymanie bariery hydrolipidowej w dobrej kondycji. Ja tym razem zdecydowałam się na Dr. Jart+ Ceramidin Serum. Jak się u mnie sprawdziło? Już mówię :)
Dr. Jart+ Ceramidin Serum
Dr. Jart+ Ceramidin Serum umieszczono w biało - żółtej, plastikowej buteleczce z pompką, charakterystyczną dla całej tej tej linii. Ma ona kwadratowy kształt, jest wykonana bardzo porządnie, a aplikator działa bez zarzutu. Opakowanie jest nieprzezroczyste, ale bez problemu możemy zobaczyć pod światło ile produktu zostało wewnątrz. Całość zawiera 40ml - czyli stosunkowo mało - i jest ważna 12 miesięcy od otwarcia. 
Dr. Jart+ Ceramidin Serum
Co mówi o nim producent? "Kremowe serum nasycone kompleksem 5-Cera. Wzmacnia barierę ochronną skóry i buduje osłonę zabezpieczającą przed utratą wody oraz wilgoci. Dzięki lekkiej, a przy tym bogatej formule wnika głęboko w skórę uzupełniając poziom nawilżenia. Formuła linii Ceramidin oparta jest na kompleksie 5-ceramidowym, opatentowanym przez markę Dr.Jart+, niezbędnym dla ochrony naturalnej bariery skórnej. Ceramidy składają się z lipidów międzykomórkowych, które chronią skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi, pomagając w utrzymaniu odpowiedniego poziomu nawilżenia." Wewnątrz Dr. Jart+ Ceramidin Serum znajdziemy więc cały zestaw składników odpowiadających za nawodnienie i odżywienie naszej cery, jednocześnie zapewniając nam ochronę naturalnej bariery hydrolipidowej. Warto wymienić wśród nich opatentowany kompleks 5-Cera, glicerynę, kwas hialuronowy, betainę i pantenol, ale w serum jest też wiele wyciągów roślinnych. 
Dr. Jart+ Ceramidin Serum
Wewnątrz buteleczki znajduje się stosunkowo gęsta i treściwa jak na serum formuła, przypominająca lekki żel. Prawdę mówiąc, ten kosmetyk pełnił u mnie funkcję kremu, niejako "domykając" nałożone wcześniej produkty. Stosowałam pod nie różnego rodzaju specyfiki: kwasowe toniki, produkty z substancjami aktywnymi, leki, czasem nakładałam je też solo pod makijaż... W każdej kombinacji Dr. Jart+ Ceramidin Serum sprawdzało się tak samo dobrze. Było łatwe w aplikacji, nie rolowało się, nie kleiło, ale pozostawiało po sobie leciutką warstwę okluzyjną. Nie będzie jednak ona nikomu przeszkadzać, zapewniam :) Cała seria Ceramidin, ma bardzo specyficzny, ziołowy zapach, który ja polubiłam, ale nie każdemu może on odpowiadać. Na szczęście nie utrzymuje się na skórze dłużej. Niestety kosmetyk ten stosowany dwa razy dziennie nie należy do wydajnych :P
Dr. Jart+ Ceramidin Serum
Jak zatem Dr. Jart+ Ceramidin Serum spisało się u mnie? Szczerze Wam powiem - jestem zachwycona efektami. Praktycznie od razu po nałożeniu kosmetyk jest w stanie ukoić ściągniętą i wysuszoną różnymi kuracjami skórę, co czyni je idealnym kandydatem do stosowania w towarzystwie kwasów. Serum stosowane przez dłuższy czas faktycznie poprawiło kondycję mojej skóry. Spowodowało wzrost nawilżenia, więc twarz stała się miękka, jędrna, gładsza, zmarszczki, będące efektem odwodnienia poznikały, a co za tym idzie, cera stała się po prostu ładniejsza. Dodatkowym bonusem jest także fakt, że wszystkie niespodzianki, oraz pozostałe po nich ślady goiły się szybciej (nawilżona skóra regeneruje się dużo sprawniej!). Jednocześnie należy dodać, że mimo tego, iż jest to produkt nawilżająco - odżywczy, nie odnotowałam żadnych objawów mogących sugerować tak zwane "zapchanie porów". Podczas stosowania Dr. Jart+ Ceramidin Serum nawet rumień nie odwiedzał mnie praktycznie wcale. W związku z tym, stwierdzam, iż to mój nowy, nawilżający hit i z chęcią sięgnęłabym po nie jeszcze raz, a także wypróbowała krem z tej serii :D
Dr. Jart+ Ceramidin Serum dostać można na Jolse za niecałe 29$. I teraz tak: biorąc pod uwagę pojemność i wydajność nie jest to mała kwota, ale mając z tyłu głowy to, jak bardzo moja cera się poprawiła podczas stosowania go, z pewnością zainwestuję w nie raz jeszcze. Jaki jest Wasz ulubiony produkt nawilżająco - odżywczy? Pamiętacie o tym kroku, czy traktujecie go trochę po macoszemu? Znacie markę Dr. Jart+? Dajcie koniecznie znać!