czwartek, 30 lipca 2020

Pielęgnujemy włosy z maską nawilżająco - kojącą Kerastase Specifique Masque Hydra-Apaisant

Black Liner istnieje już ponad 6 lat, ale prawda jest taka, że na temat swoich włosów pisałam przerażająco mało. Jednak wraz z wybuchem pandemii, odrobinę zmotywowana przez moją mamę, zainteresowałam się tym tematem bardziej. Przypomnijmy jednak, co ja sama mam na głowie... Moje włosy są zdrowe, naturalnie bardzo ciemne (choć zdarza mi się farbować je produktami do 24 myć), długie, niskoporowate oraz delikatne. Nie są szczególnie cienkie, ale mam ich stosunkowo mało. W dodatku bardzo trudno je czesać i stylizować. Skóra głowy z kolei posiada skłonność do przetłuszczania, sezonowo pojawiają się na niej objawy łuszczycy, przez co wymaga specjalistycznego leczenia i mycia. Jak w całym tym bałaganie sprawdziła się Maska Nawilżająco - Kojąca Kerastase Specifique Masque Hydra - Apaisant która dotarła do mnie jakiś czas temu z Hairstore.pl? Już Wam mówię!
Kerastase Specifique, Masque Hydra-Apaisant, Maska Nawilżająco - Kojąca
Maska Nawilżająco - Kojąca Kerastase Specifique, Masque Hydra - Apaisant została przez producenta umieszczona w zakręcanym słoiczku, zawierającym 200ml kosmetyku, ważnym przez 12 miesięcy od otwarcia. Całość jest utrzymana w biało - srebrnej kolorystyce i ma fikuśny kształt, co z jednej strony dobrze wpływa na design, a z drugiej - trochę utrudnia wydobycie maski ze środka :D Co na temat tego kosmetyku mówi sam producent? Maska Kerastase Specifique Masque Hydra-Apaisant ma działanie kojące oraz nawilżające. "W jej składzie znajdziesz kompleks AOX, który składa się z L-Karnityny, ekstraktu z Moringa, witaminy E i Ramnozy. Maska posiada kremowo-żelową konsystencję. Idealna dla każdego rodzaju włosów. Koi skórę głowy i ją odświeża." Jak ją stosować? Wystarczy nałożyć kosmetyk na osuszone ręcznikiem włosy, odczekać 3 minuty i spłukać całość.
Kerastase Specifique, Masque Hydra-Apaisant, Maska Nawilżająco - Kojąca
W stu procentach muszę zgodzić się z producentem w kwestii konsystencji tejże maseczki. Faktycznie jest to coś pomiędzy żelem, a kremem. Bez problemu rozprowadza się ją po włosach i skórze głowy, a całość nie ścieka z nich podczas tych 3 minut. Bardzo przypadł mi do gustu zapach Kerastase Specifique Masque Hydra - Apaisant ;) Jest on świeży, może lekko jaśminowy i naprawdę czuć w nim nutkę luksusu. A aromat naprawdę zostaje jakiś czas na naszych włosach! Ja sama tego nie czułam, ale gdy przyszłam któregoś razu po użyciu tej maski do łóżka, mąż pytał mnie, czy używałam jakichś perfum :D Potem już za każdym razem kwitował "o, czuję Kerastase" :P Przy włosach mojej długości, czyli za łopatki, jak na razie jedyną wadą okazała się jej wydajność...
Kerastase Specifique, Masque Hydra-Apaisant, Maska Nawilżająco - Kojąca
Co jednak z działaniem Maski Nawilżająco - Kojącej Kerastase Specifique Masque Hydra - Apaisant? Nie będę kłamać, ja jestem nim zachwycona! Ona naprawdę genialnie nawilża skórę głowy i włosy, sprawiając, że skalp jest ukojony i nie swędzi (a ja posiadam do tego skłonności, jak mam gorszy dzień, to zdarza się, iż nie mogę z tego powodu zasnąć) a pasma prezentują się przepięknie! Są wyjątkowo błyszczące, bardzo miłe w dotyku, odbite od nasady i nieobciążone. Dodatkowo mam również wrażenie, że maseczka spowolniła u mnie przetłuszczanie się włosów, oraz co ważne - nie wywołała u mnie wysypu łuszczycowych plamek. Cudo do kwadratu! :D
Kolejną wadą, poza wydajnością, jest niestety jej cena... Na Hairstore.pl za Kerastase Specifique Masque Hydra - Apaisant musimy zapłacić 142.90zł. Ale wiecie co? Ja jestem w pełni przekonana, że warto. Jeśli macie ochotę na shopping, z kodem BLINER do 12 sierpnia otrzymacie 10% rabatu na całe zakupy, łącznie z przecenionym asortymentem. Może akurat znajdziecie coś dla siebie ;)
Znacie markę Kerastase? Macie wśród jej oferty swoich ulubieńców? A może polecacie inne produkty z asortymentu sklepu? Jak dbacie o swoje włosy i skórę głowy? Dajcie koniecznie znać!

piątek, 24 lipca 2020

Swederm Face Mask 4w1, czyli multifunkcyjna maseczka do twarzy z Topestetic

Przez lata podchodziłam do tematu maseczek do twarzy jak pies do jeża. Bardzo długo były one dla mnie nudnymi minutami, wyjętymi wieczorem z życiorysu... Całkiem niedawno coś jednak zaskoczyło i jak przystało na kobietę - zmieniło się o 180 stopni. Dalej nie jestem fanką masek w płachcie, ale całą resztę poznaję już bardzo chętnie, a te kilkadziesiąt minut dla siebie, nagle stało się przyjemnym rytuałem. Dziś pora na opisanie kolejnego produktu, który do mnie trafił: Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling. Jak się u mnie spisała? Już Wam mówię ;)
Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling
Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling umieszczona jest w prostym, białym słoiczku, zawierającym 100ml gotowego produktu. Może całość nie wygląda jak luksusowa petarda, ale jest skromnie, ładnie, estetycznie i co najważniejsze - plastik jest dobrej jakości, a napisy z opakowania nie schodzą ;) Na zużycie całości mamy 6 miesięcy od pierwszego otwarcia. Producent zaleca, by nakładać ją na czystą, suchą skórę na minimum 10 minut, a potem wykonać masaż wilgotnymi dłońmi, lub po prostu spłukać całość z twarzy.
Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling
Co jeszcze na jej temat dowiemy się od producenta? "Swederm Face Mask 4w1 to nowoczesny miejski kosmetyk dla każdego rodzaju cery. Niesamowite nawilżenie skóry suchej i fantastyczna równowaga tłustej. To organiczna odpowiedź dla szukających relaksu po stresach dnia w postaci skutecznego produktu stymulującego zmysły, pobudzającego skórę do regeneracji oraz usuwającego z niej zanieczyszczenia. Maska ma zaskakującą, lekką i łatwą do masażu konsystencję kremu. Zawiera miąższ z liści aloesu, masło Shea, jojoba i oliwę z oliwek, a także kwas hialuronowy, koper morski, granat i lawendę. W masce znajdziemy także zieloną glinkę i zmielone liście drzewa oliwnego." Ze względu na kompleksowe działanie, kosmetyk polecany jest do każdego typu cery :) Maska ma lekko szary kolor, a jej konsystencja jest kremowa i bardzo łatwa w nakładaniu. Gołym okiem można w niej dostrzec małe, brązowe drobinki, pełniące funkcję peelingującą, jeśli podczas usuwania produktu zdecydujemy się na masaż. Maska posiada świeży, odrobinę męski, ziołowy zapach i jest on w moim odczuciu naprawdę wyjątkowo przyjemny. Standardowo ja wyczuwam go głównie podczas aplikacji produktu. Z usunięciem kosmetyku z twarzy nigdy nie miałam problemów, bo rozmiękczony masażem produkt bez problemu spłukiwał się nawet bez gąbeczki, ale zdarzało mi się po jej użyciu czyścić z upierdliwych drobinek wannę :D Maseczka nałożona na skórę zaczyna lekko chłodzić i ten efekt jest odczuwalny jeszcze kilka minut po zmyciu - mimo że nie jestem fanką doznań termicznych fundowanych przez kosmetyki, to akurat w tym wydaniu bardzo je polubiłam ;)
Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling
Co jednak z działaniem? Warto zauważyć, że maska Swederm Face Mask 4w1 - odżywienie, równowaga, oczyszczenie i delikatny peeling faktycznie skrupulatnie spełnia obietnice producenta i przede wszystkim świetnie radzi sobie z nawilżaniem i z odżywieniem skóry. Staje się ona jędrna, gładka, oraz wygląda świeżo i zdrowo. Jeśli macie jednak bardzo wrażliwą twarz, nie przesadźcie z masażem, bo drobinki w niej zawarte niby są delikatne, a jednocześnie całkiem nieźle oczyszczają i złuszczają cerę. U mnie bardzo dobrze się ona sprawdziła, mimo faktu iż zwykło się u nas mawiać "jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego" :D 
Gdybyście miały ochotę ją wypróbować, to z darmową dostawą dostaniecie ją w sklepie Topestetic. A czy Wy znacie markę Swederm? Miałyście już styczność z jakimiś ich produktami? Jakie są Wasze ulubione maseczki? Dajcie koniecznie znać! :)

sobota, 18 lipca 2020

BasicLab Ochronna Pomadka do Ust Odżywienie i Regeneracja - czyżby hit?

Jeśli zaglądacie do mnie już jakiś czas, zapewne wiecie, że usta są u mnie bardzo problematycznym obszarem twarzy, a ja z uporem maniaka testuję lwią część pomadek ochronnych dostępnych na rynku i niestety, ale muszę przyznać, że ostatnio nie miałam do nich szczęścia. Po kolejnym niewypale, sięgnęłam po BasicLab, Ochronną Pomadkę do Ust Odżywienie i Regeneracja. Czy dała sobie radę z moimi wymagającymi wargami, czy znowu musiałam sobie szukać pomocy gdzie indziej? Już Wam mówię!
Basiclab Pomadka Ochronna do Ust
Pomadka BasicLab ma formę klasycznego, wykręcanego sztyftu, który wykonano w całości z plastiku. Opakowanie jest dobrej jakości, z łatwością wkręca się i wykręca, oraz bez problemu przeszła "test rysowania", czyli noszenie jej w wypchanej do granic możliwości mojej mini torebeczce :P Jeśli napisy są słabo naniesione - zazwyczaj najszybciej wymiękają właśnie tam :D Sam produkt ma idealny poziom twardości, gdyż nie "rozmaśla się" na ustach, ani nie jest zbyt twardy. Po prostu idealnie po nich sunie i można go nałożyć bez żadnego dyskomfortu nawet na pękniętych lub skaleczonych wargach. Całość zawiera 4 gramy produktu, a sztyft jest ścięty na płasko. Co ważne, pomadka BasicLab jest idealnie osadzona oraz nie "gibie się" podczas użytkowania.
BasicLab Ochronna Pomadka do Ust
BasicLab Ochronna Pomadk do ust nie posiada smaku, ale za to pięknie pachnie - dla mnie to wypisz wymaluj aromat gumy balonowej, choć czasem mam wrażenie, że wyczuwam w niej również subtelną nutę wanilii. Tak, wiem... Dziwne połączenie, ale czuć je głównie w opakowaniu oraz podczas nakładania. Co mówi o swoim kosmetyku producent? "Ochronna pomadka koi oraz wygładza przesuszone i spierzchnięte usta, które stają się miękkie, a ich powierzchnia zostaje wygładzona. Olejek rycynowy efektywnie odżywia i zmiękcza naskórek, wosk pszczeli zmiękcza, wygładza oraz nadaje połysk, a witamina E regeneruje wargi. Rezultaty, które dzięki niej osiągniemy to: odżywione i wygładzone usta, przywrócony komfort i zapewniona ochrona, oraz zregenerowany naskórek." Jak każdy produkt BasicLab, pomadka ma ładny skład i bez problemu można stosować ją solo, gdyż gwarantuje nam ładne, błyszczące wykończenie ust na dość długi czas. Co ważne - przyjemnie się ją nosi, po ostatnich przeżyciach szczególnie zwracałam na to uwagę :D
BasicLab Ochronna Pomadka do Ust
Jak zatem BasicLab Ochronna Pomadka do Ust działa? Na szczęście tym razem trafiłam bardzo dobrze i zdała ona u mnie egzamin! Od razu po nałożeniu na usta czuć było ukojenie i nawilżenie, jakie sztyft nam serwuje. Gdy mam ją na ustach, nie odczuwam również ściągnięcia ani szczypania, a podczas stosowania jej regularnie na dłuższą metę, uczucie to praktycznie odchodzi w zapomnienie. W trakcie użytkowania moje usta były miękkie, gładkie, suche skórki się na nich nie pojawiały, a odżywienie, które pomadka zapewnia, okazało się całkowicie wystarczające w aktualnie panujących temperaturach. Biorąc pod uwagę stosunek jej ceny do jakości, mówię zdecydowane TAK! Dostaniecie ją już za 10zł i jedyną wadą, jakiej jestem się w stanie doszukać, to słaba dostępność tego produktu. Najłatwiej zamówić ją chyba z odbiorem na miejscu w jednej z popularnych sieci aptek na trzy litery :D
A Wy znacie BasicLab Ochronną Pomadkę do Ust Odżywienie i Regeneracja? Jakie są wasze wrażenia? A może dopiero macie na nią ochotę? Albo posiadacie innych ulubieńców tej marki? Dajcie koniecznie znać! :) 

poniedziałek, 13 lipca 2020

Nowości, nowości, nowości...

Czerwiec nie był dla mnie miesiącem lekkim, ani łatwym ze względu na spore zawirowania w życiu prywatnym. Na szczęście w momencie kiedy czytacie te słowa, prawdopodobnie jest już po wszystkim i powoli wracamy do życia ;) (z naciskiem na powoli). W ostatnim miesiącu uzupełniłam trochę kosmetyczne braki, dostałam kilka rzeczy w prezencie a jedną kupiłam typowo "na poprawę humoru", ale mimo to, jestem z niej strasznie zadowolona ;) Ciekawe? To zapraszam do lektury! :)
cosrx somebymi iunik
Z braku lekkich mgiełek dostępnych w mych kosmetycznych zapasach, zdecydowałam się zakupić Cosrx Centella Water Alcohol-Free Toner. Lubię wąkrotkę azjatycką, jeszcze bardziej lubię mgiełki (szczególnie w te cieplejsze miesiące) więc mam nadzieję, że to nowe cudo mnie nie zawiedzie. Jeśli chodzi o kosmetyki azjatyckie, kupiłam także moje ulubione ostatnio serum z witaminą C i niacynamidem 5%, SOME BY MI Yuja Niacin 30 Days Blemish Care Serum. Rzadko stosuję drugie opakowanie tego samego produktu pod rząd, ale ten kosmetyk tak dobrze na mnie działa, że postanowiłam odkupić go niemal od po skończeniu poprzedniej butelezki. Jeśli jesteście zaciekawione, to tutaj znajdziecie jego pełną recenzję. Poza tym, zdecydowałam się także na powrót do żelu Iunik Centella Calming Gel Cream. Jest to produkt idealny na lato, który dobrze wycisza mój rumień a jednocześnie lekko nawilża, świetnie koi i przyspiesza gojenie. Jeśli czujecie się zainteresowane szczegółami, to w tym miejscu przeczytacie całą recenzję tego produktu.
Yumi Aloe
W ostatnim czasie trafiłam na ciekawą promocję na kosmetyki marki Yumi Aloe. Są to produkty, które aktualnie przydadzą się chyba w każdym domu, bo jak wiadomo, myć się trzeba, nie tylko w dobie koronawirusa :D Z racji tego, że widziałam na ich temat same dobre opinie, zdecydowałam się na dwa żele pod prysznic: Aloe Arbuz i Aloe Winogrono, mydło do rąk Aloe Fresh i krem do rąk - także z linii Aloe Fresh. Wszystkie niesamowicie pachną! ;)
the body shop, soraya plante, cerave
Z okazji wyprzedaży w The Body Shop, sprawiłam sobie mojego ulubieńca tejże marki, czyli Żel pod Prysznic Pink Grapefruit. Kocham tą konkretną linię zapachową, więc zawsze kiedy trafię na jakiś rabat, z uporem maniaka kupuję właśnie ten produkt :D Oczyszczający Żel do Mycia do Skóry Tłustej i Normalnej Cerave, to mój nowy pewniak - na zdjęciu widzicie kolejne już opakowanie ;) Stosuję go do mycia twarzy i naprawdę bardzo dobrze sprawdza się w akcji. Jeśli jesteście ciekawe mojej opinii na jego temat - znajdziecie ją tu. W czerwcu Rossmann dość mocno przecenił także polecany w wielu miejscach Naturalnie Wygładzający Scrub do Ciała Soraya Plante. Oczywiście nie mogłam mu się oprzeć :D Przyda się do małego, domowego SPA :)
3d lift beauty roller easylivin
3D Lift Beauty Roller marki Easylivin' to z kolei typowa, babska zachcianka którą odczułam na zasadzie "muszę, bo się ususzę" :D Ostatnimi czasy dość mocno wkręciłam się w temat masażu twarzy i gdy go ujrzałam, wiedziałam że musi być mój. Mimo dość wysokiej ceny nie żałuję zakupu - jest bardzo przyjemny w użytkowaniu, dobrze wykonany, no i chyba moje wygibasy z różnego rodzaju akcesoriami jednak coś tam dają :D Jakoś tak po prostu lepiej wyglądam xD
bi-es blossom hills
Od marki Bi-Es dostałam także zestaw o zapachu Bi-Es Blossom Hills z linii Blossom Collection. To kwiatowo-owocowe perfumy dla kobiet, które producent opisuje jako „Miłosny eliksir, który subtelnie zniewala swoim zapachem, uwodzicielska kompozycja inspirowana namiętnością... To pobudzający zmysły zapach, w którym króluje subtelna nuta róży. Bogactwo uczuć i emocji z wyraźnym akordem drzewa cedrowego, akcentem świeżej bergamotki oraz szlachetną mieszanką paczuli i białego piżma”. Zapach zamknięto w błękitnym flakonie, podobnym do innych perfum z serii. Jest on elegancki, ładnie wykonany i dobrze prezentuje się na półce. Jeśli chodzi o atomizer - również nie mam mu nic do zarzucenia. Jednak niestety wbrew temu, co sugeruje kartonik i naklejka, Blossom Hills nie ma wśród swoich nut zapachowych bzu. Dla mnie to dość słodki, letni aromat, w którym dominuje brzoskwinia, połączona z babką cytrynową, a przynajmniej tak zapach układa się na mojej skórze. Projekcja ani trwałość nie są imponujące, ale na nadchodzącą porę roku będzie w sam raz. Szczególnie biorąc pod uwagę cenę. A jeśli mamy ochotę na reaplikację zapachu w ciągu dnia, zawsze można kupić także perfumetkę i nosić ją ze sobą w torebce razem z kremem do rąk. Nuty głowy to porzeczka i bergamotka,  nuty serca: róża, brzoskwinia a z kolei w nutach bazy znajdziemy głównie piżmo.
basiclab
Od jakiegoś czasu zawzięcie stosuję także spory wachlarz kosmetyków marki BasicLab. Poza Pomadką Ochronną do Ust oraz ciekawie zapowiadającą się Kuracją Przeciwzmarszczkową pod Oczy Nawilżenie i Ujędrnienie, na prowadzenie powoli wysuwa się Serum z 10% Trehalozą, Peptydem SNAP-8 5% i Małocząsteczkowym Kwasem Hialuronowym. Jest to aktywne serum w postacie emulsji na bazie neuropeptydu, trehalozy, koenzymu Q10 skwalanu i niacynamidu. Zapewnia wielokierunkowe działanie nawilżające, odbudowujące barierę lipidową oraz wypełniające zmarszczki mimiczne. Szczerze powiem Wam, że z trehalozą wcześniej spotkałam się chyba tylko w kroplach do oczu, a ten kosmetyk skłonił mnie do dokładnego sprawdzenia, czym ta substancja jest. Ale więcej na ten temat będzie innym razem ;) Poza tym, będę miała jeszcze okazję wypróbować również Antyperspirant 72h, Żel Oczyszczający do Skóry Naczynkowej i Wrażliwej, oraz Szampon dla Całej Rodziny.
lanbelle
Lanbelle to koreańskie kosmetyki premium, które trafiły do Polski ze względu na filozofię, ciekawą historię marki oraz wyjątkowych ludzi, którzy ją tworzą. Wszystko rozpoczęło się od produktów, które Lanny Park opracowała dla samej siebie. Miały one zaspokoić potrzeby jej bardzo wrażliwej i delikatnej skóry. Kosmetyki szybko zyskały coraz większą popularność wśród znajomych i rodziny, co było bodźcem do założenia firmy i profesjonalnej produkcji. Zasady, którymi kieruje się Lanny tworząc kosmetyki to czystość, wysoka zawartość składników aktywnych oraz ich najwyższa jakość. Wszystko to sprawiło, że kosmetyki marki Lanbelle trafiły do profesjonalnych salonów kosmetycznych oraz SPA w Europie. Ja mam dziś okazję przetestować na sobie działanie Kojącego Olejku Tamanu Lanbio Oil, Naturalnego Olejku do Demakijażu i Mycia Twarzy, oraz Delikatnego Żelu Kokosowego do Mycia Twarzy. Niebawem dam Wam znać, jak się sprawdziły ;)
paulas choice swederm 4w1 mask
Dwie ciekawe nowości trafiły do mnie także ze sklepu Topestetic. Pierwszą z nich jest Swederm Face Mask 4 in 1, która ma za zadanie odżywić, zapewnić naszej skórze równowagę, oczyścić i delikatnie peelingować. Z kolei drugi kosmetyk, to Nawilżający Krem Elektrolitowy Water-Infusing Electrolyte Moisturize marki Paulas Choice, mający nawilżyć, wygładzić i ukoić naszą cerę, a także pomóc w odbudowie warstwy hydrolipidowej. Na pewno w przyszłości pokuszę się o recenzję tych dwóch produktów ;)
soraya aquashot
Poza tym, trafiła do mnie także cała linia Soraya Aquashot, w skład której wchodzą Nawadniająca Mgiełka Mineralna, Kremowy Mineralny Hydrożel, Mineralny Żel Myjący do Twarzy, Nawilżająca Maska Mineralna na Tkaninie, Maska Odświeżająca Peel Off, oraz Mineralna Woda Micelarna. Ciekawym gadżetem znajdującym się w paczce, okazał się też Ekologiczny Kamień Peelingujący, który ma na zapewnić wygładzenie i złuszczenie skóry, podczas delikatnego masażu. Cała linia inspirowana jest prostotą, czystością i siłą działania wulkanicznej wody termalnej. Unikalne połączenie z kwasem hialuronowym skutecznie zatrzymuje w skórze wodę zapewniając jej natychmiastowe nawilżenie. Z kolei lekkie i sensoryczne formuły dostosowane dla każdego typu cery zapewnią nam nawilżenie, regenerację, ukojenie i ochronę przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. A tego potrzebuje skóra w każdym wieku! ;) Cała seria jest wegańska, za co również duży plus.

I to już wszystko na dziś :) Co trafiło do Was w ostatnim czasie? Coś z moich nowości wpadło Wam w oko? Dajcie znać! 

poniedziałek, 6 lipca 2020

Frudia Green Grape Pore Control Cream, czyli o lekkim nawilżaczu na lato słów parę

O kremie Frudia Green Grape Pore Control pisałam co nieco już w poprzednim poście na temat ulubieńców ostatniego kwartału. Nie wiem jak Wam, ale mnie w cieplejsze miesiące stosunkowo ciężko znaleźć coś lekkiego, a jednocześnie wystarczająco nawilżającego, by moja skóra była zadowolona i zachowała zdrowy balans - szczególnie mam tu na myśli pielęgnację poranną. Dodatkowo bardzo lubię kremy do twarzy o konsystencji żelu i zdecydowanie najchętniej takowych używam. Jak więc jest z moim ostatnim, winogronowym odkryciem? Już Wam mówię!
Frudia Green Grape Pore Control Cream
Frudia Green Grape Pore Control Cream umieszczony jest w prześlicznym, lekko opalizującym słoiczku ze szkła, który kształtem przypomina mi baryłkę miodu Kubusia Puchatka :D Smaczku nadaje mu też finezyjna, plastikowa nakrętka. Na początku myślałam, że taka forma nie będzie zbyt wygodna, ale szpatułką czy palcem nabierzemy kosmetyk bez problemu. Całość zawiera 55ml produktu i o ile dobrze pamiętam krem jest ważny rok od otwarcia. Niestety producent nie dołączył do niego żadnej szpatułki, jednak nie jest mi ona szczególnie niezbędna do życia ;)
Frudia Green Grape Pore Control Cream
Co mówi na temat Frudia Green Grape Pore Control Cream producent? Tanina i witamina E nawadniają oraz oczyszczają skórę, a pantenol łagodzi powstałe na niej podrażnienia. Głównym składnikiem  kremu jest ekstrakt z winogron, który znajduje się już na pierwszym miejscu w składzie (jest to dość nietypowe, wszak na tej pozycji najczęściej pojawia się woda). Poza tym krem ma posiadać lekką konsystencję, idealnie nadawać się do każdego rodzaju cery (w tym tłustej), nawilżać, pielęgnować i nawadniać szorstką, matową skórę.
Frudia Green Grape Pore Control Cream
Krem ma lekko zielonkawą barwę i co ciekawe - jest on jakby matowy! Mam nadzieję, że zauważycie to oglądając zdjęcia. Całość naprawdę przepięknie i bardzo naturalnie pachnie winogronami. Z tego, co czytałam, zapach ten zawdzięczamy specjalnej technologii przetwarzania owoców przez producenta. Nosi ona nazwę R Vita W i polega na pozyskiwaniu składników odżywczych w niskiej temperaturze w celu dostarczenia skórze jak największej ilości cennych przeciwutleniaczy. Ekstrakty z nasion oraz owoców są przetwarzana z niezwykłą starannością, aby zachować ich barwę oraz zapach. I naprawdę czuć to po otworzeniu słoiczka! Podobnie pachniały dojrzałe, zielone winogrona zebrane w ogródku dziadków kilkadziesiąt lat temu... Konsystencja kremu to z kolei leciutki żel, który solo wchłania się niemalże do matu (bez klejenia! ;)), pozostawiając naszą cerę gładką i miękką. Łatwo się go rozprowadza, pięknie współpracuje z każdym serum nakładanym pod spód oraz co najważniejsze - bez problemu mogę wklepać go w twarz przed filtrem serwując sobie dodatkową dawkę nawilżenia, bez obaw, że coś pójdzie nie tak z SPF, bądź makijażem ;) Dobrze spisywał się także jako ostatni etap w pielęgnacji nocnej, wspomagający zamknięcie wewnątrz skóry nawilżenia pochodzącego z dobrej emulsji lub serum.
Frudia Green Grape Pore Control Cream
Co jednak z działaniem Frudia Green Grape Pore Control Cream? Według mnie jest to produkt, który pomimo swej lekkości, serwuje skórze całkiem przyjemny poziom nawilżenia. Zmarszczki stały się mniej widoczne, a cera miękka, jędrna, gładka i sprężysta. Co dla mnie szczególnie ważne - nie podrażniał, nie powodował powstawania rumienia, a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że lekko go łagodził. Nie zaobserwowałam też żadnych reakcji alergicznych, nowych zaskórników, bądź wysypu jakichkolwiek innych zmian. Dla mnie ważną rzeczą było także to, iż nie szczypał nawet nakładany na lekko podrażnione obszary skóry i stosowany regularnie, zapewniał mi odpowiednią dbałość o barierę hydrolipidową w cieplejsze miesiące ;)
Douglas Frudia Green Grape Pore Control Cream kosztuje 109.90zł, ale bez problemu można upolować go taniej podczas nocy zakupów albo promocji na produkty pielęgnacyjne. Ja z pewnością w przyszłości chętnie do niego wrócę. A Wy jakiego kremu używacie, jak przychodzi lato? Znacie markę Frudia? Miałyście już jakieś ich produkty? Dajcie koniecznie znać!