sobota, 27 lutego 2021

Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust z chłodzącym aplikatorem prosto od 4Skin

Ostatnio na blogu znowu widać było nieco przestoju, ale to wszystko spowodowane jest problemami zdrowotnymi i to dla odmiany nie moimi :P Także nie będę kłamać - do tej pory nie miałam do pisania recenzji albo głowy, albo czasu... Wszystko jednak powoli zmierza ku lepszemu, stąd dziś pora na podsumowanie mojej znajomości z Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywczą Maseczką do Ust. Jak już wiele razy mówiłam, wargi to bardzo newralgiczna część mojej twarzy, z którą wiecznie mam problem i niewiele specyfików sobie z nim radzi (choć zdarzają się perełki). Wiecznie odczuwam kłucie, ściągnięcie, w dodatku moje usta nie mają jednolitego koloru a tam gdzie są ciemniejsze znajduje się połyskująca, okrągła zmiana, której żaden dermatolog nie potrafi zdiagnozować. Żyć, nie umierać :D Większość pomadek dostępnych w drogeriach oraz perfumeriach jedynie pogarsza sprawę, albo uzależniając (i wtedy ciągle i ciągle paćkam usta balsamem), albo wysuszając wargi na wiór. Jak więc na tak nieciekawym gruncie sprawdził się produkt Cosmedix? Już Wam piszę!
Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust
Całość umieszczono w eleganckiej stalowej tubce, która zawiera 10 mililitrów produktu i jest ważna 18 miesięcy od otwarcia. Szczerze powiem, że kiedyś nie lubiłam takiego sposobu pakowania, ale z czasem zdałam sobie sprawę, że ma ono pewne zalety. Jest higieniczne, łatwo je ze sobą zabrać i akurat ten egzemplarz ma zmieniony detal, którego nienawidziłam najbardziej, czyli aplikator :D Normalnie to po prostu plastikowy dziubek, a w przypadku tej maseczki, mamy do czynienia z metalową, lekko chłodzącą podczas aplikacji końcówką, która jest wyjątkowo wygodna i w dodatku bardzo estetycznie wygląda! Co jednak mówi o swoim kosmetyku producent? "Maseczka przeznaczona do codziennego użytku, która może służyć również jako nocny zabieg do głębokiego kondycjonowania ust oraz poprawy wyglądu jędrności. Niezwykle odżywcza mieszanka łagodzących olejków oraz botaniczny biopolimer odżywiają i nawilżają delikatny naskórek warg. Peptydy pomagają poprawić wygląd skóry wokół ust zmniejszając drobne linie oraz zmarszczki. Regularnie stosowanie maseczki sprawia, ze usta wydają się pełniejsze, delikatne, miękkie i gładkie. Preparat wyposażony jest w chłodzący, metalowy aplikator, który pozwala na komfortowe nakładanie produktu, zapewniając jego szybkie wchłanianie".
Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust
Konsystencja kosmetyku, przypomina bardzo wodnisty żel, który może się kojarzyć także z modnymi ostatnio olejkami do ust, produkowanych przez różne firmy. Bez problemu można komfortowo rozprowadzić specyfik na ustach bez naciągania ich. Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust nadaje wargom piękny blask, nie wylewa się poza ich kontur i w dzień spokojnie trzyma się na nich około trzech godzin. Po nałożeniu na noc, rano lekko czuć ją na wargach, ale do tego celu wolę treściwsze produkty, więc u mnie pełniła funkcję pomadki odżywczej do stosowania w ciągu dnia w domu, oraz pod maseczkę na wyjścia (strasznie schną mi pod nimi usta). Jak ów produkt smakuje? Oczywiście staram się nie zlizywać produktów pielęgnacyjnych do ust, ale czuć było delikatny, słodko - miętowy aromat. Tak samo mogę opisać także zapach produktu.
Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust
Co jednak z działaniem? Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust bardzo dobrze sprawdziła się u mnie w ciągu dnia. Od razu po nałożeniu wyczuwalne było ukojenie i zniwelowanie ściągnięcia warg. W trakcie użytkowania moje usta były miękkie, gładkie, suche skórki się na nich nie pojawiały, a odżywienie było na tyle wyczuwalne, że bardzo chętnie po tę maseczkę sięgałam. U siebie podczas stosowania jej na dłuższą metę zaobserwowałam znaczny wzrost nawilżenia i jędrności oraz ujednolicenie kolorytu, ale brak było mi odżywienia i okluzji, więc w nocy posiłkowałam się balsamem Nuxe. Przypomnę jednak, że moje usta są wyjątkowo trudne w obyciu i u "normalnej" osoby, prawdopodobnie Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywcza Maseczka do Ust mogłaby zastąpić całą pielęgnację warg (co potwierdza moja mama). U mnie jednak dopiero taki duet to tak zwany "dream team". 
Cosmedix Enhance Lip - Plumping Mask Odżywczą Maseczkę do Ust dostać można w 4Skin za 150zł (a dodatkowo trafiają się kody rabatowe ;)). Jaki jest Wasz ulubiony produkt pielęgnujący wargi? Pamiętacie o tym kroku, czy traktujecie go trochę po macoszemu? Znacie markę Cosmedix i 4Skin Dajcie koniecznie znać!



sobota, 20 lutego 2021

Pielęgnacja rozjaśniająca z Nacific, czyli o Phyto Niacin Whitening Essence i Pink AHABHA Cream słów parę

Witam Was po dłuższej niż zwykle przerwie :) Dziś pora opowiedzieć o mojej pielęgnacji z marką Nacific, która była wycelowana głównie w problem przebarwień. Marka ta przedstawia się jako naturalna, stworzona w oparciu i zrozumieniu zmian zachodzących w naturze. Wszystko po to by wydobyć z Twojej skóry wszystko to co najlepsze. Brzmi dobrze, prawda? Generalnie ja produkty Nacific lubię, wszak inaczej by do mnie nie trafiały, ale reakcja mojego męża na widok Phyto Niacin Whitening Essence oraz Pink AHABHA Cream mówi zgoła więcej... Gdy je zobaczył powiedział, cytuję: "o, znowu masz te fajne kosmetyki?". W dodatku krem testował razem ze mną, więc w jego przypadku napiszę również, jak sprawuje się on także na cerze tłustej, skłonnej do wszelkiej maści zaskórników. I tyle słowem wstępu, przejdźmy do rzeczy :D

Nacific Phyto Niacin Whitening Essence i Pink AHABHA Cream
Phyto Niacin Whitening Essence
Nacific Phyto Niacin Whitening Essence umieszczono w plastikowej buteleczce z pipetą. Zawiera ona 50 mililitrów produktu i na zużycie zawartości mamy 6 miesięcy. Kiedyś nie lubiłam kosmetyków pakowanych w ten sposób, ale z czasem doceniłam ich zalety. Jest więc wygodnie, higienicznie, ładnie, i co ciekawe, buteleczka ma miejsce do zapisania daty otwarcia produktu. Pipeta nabiera płyn bez problemu, także napisy przez cały okres użytkowania tkwiły na swoim miejscu. Opakowanie oceniam na 5 :) Co mówi o niej producent? "Nacific Phyto Niacin Whitening Essence to nawilżająca i rozjaśniająca esencja, która wyrównuje koloryt, wspomaga walkę z przebarwieniami, oraz pomaga uzyskać efekt promiennej, nawilżonej skóry. Zawiera ona między innymi pochodne niacynamidu (5%), witaminy C, kwas hialuronowy i sok bambusowy. W rezultacie skóra jest sprężysta, promienna, rozświetlona i elastyczna w dotyku." Jeśli nałożymy esencję Nacific samodzielnie - wchłonie się ona do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Zaobserwować można jedynie lekki połysk, oraz polepszenie wyglądu cery. Mimo tego, lepiej nałożyć na nią jeszcze krem, aby "domknąć" w skórze substancje aktywne nałożone na nią wcześniej i zapewnić sobie okluzję.
Nacific Phyto Niacin Whitening Essence
Produkt ten świetnie nadaje się do stosowania zarówno wieczorem, jak i rano - pod makijaż. Dobrze współpracuje ze wszystkimi moimi kosmetykami. Esenscja nie posiada zapachu oraz ma konsystencję popularnej w Azji "gęstej wody". Co zatem z działaniem? Z pewnością Nacific Phyto Niacin Whitening Essence spełnia swoją podstawową funkcję, czyli całkiem przyzwoicie rozjaśnia przebarwienia oraz ujednolica koloryt cery. Dodatkowo ogranicza wydzielanie sebum, redukuje powstawanie rumienia, zaskórników i zmian zapalnych (tak, moja cera lubi niacynamid...). Co z obiecywanym przez producenta nawilżeniem? Faktycznie można zaobserwować, że kosmetyk ten wspomaga nawadnianie cery, ale nie liczcie na to, że sam poradzi sobie z nawilżeniem Waszej skóry. Tak nawiasem - wydaje mi się także, że moje zmarszczki lekko się wygładziły, co wydaje mi się zasługą między innymi także tej esencji. Aktualnie na Jolse kosztuje ona 27$, ale warto polować na promocje, które często obejmują tą markę ;)
Nacific Pink AHABHA Cream
Nacific Pink AHABHA Cream umieszczono w słodkim, różowym słoiczku wykonanym z plastiku, który również zawiera 50 mililitrów produktu, oraz miejsce do zapisania daty otwarcia kosmetyku. Całość jest wykonana bardzo porządnie i również nie ma się do czego przyczepić, choć nie pogardziłabym jakąś ładną szpatułką. Ostatnio przekonałam się do ich stosowania. Co na temat swojego kosmetyku mówi producent? "Jest to krem nawilżający zawierający kwasy owocowe AHA i BHA. Zawarte w nim składniki zmiękczają skórę poprzez złuszczanie martwych komórek naskórka. Kosmetyk polecany jest szczególnie osobom ze skórą dojrzałą lub trądzikową. Krem intensywnie nawilża, poprawia elastyczność skóry, rozjaśnia przebarwienia, a także niweluje zmarszczki i inne oznaki fotostarzenia. Zawiera ekstrakt z arbuza bogaty w witaminy oraz minerały, które nawilżają skórę, kwas hialuronowy i różową kalaminę, bogatą w witaminy".
Nacific Pink AHABHA Cream
Nacific Pink AHABHA Cream ma piękną, różową barwę i mimo tego, że na pierwszym miejscu w składzie widnieje arbuz, całość pachnie uwaga: lawendą! :D Piękną, świeżo zebraną z ogrodu, ale jednak lawendą... Szczerze powiedziawszy, to było największe zaskoczenie, jeśli chodzi o ten produkt. Aromat czuć tylko podczas nakładania i w żaden sposób nie jest męczący ani nachalny. Konsystencja? Typowy, lekki żel, który przy kontakcie ze skórą zamienia się w bardziej wodnisty. Łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania, nie lepi się do poduszki, nie roluje, pięknie współpracuje z kosmetykami i lekami, nadaje się pod makijaż... Jeśli chodzi o sprawy praktyczne i użytkowe - ideał :) Dodatkowo ten krem jest bardzo wydajny!
Nacific Pink AHABHA Cream
Jak zatem działa Nacific Pink AHABHA Cream? Zacznę może od mojego męża, czyli posiadacza skóry tłustej, z zaskórnikami. On używał kremu wyłącznie na noc, co zaowocowało ogromną redukcją wszelkiego rodzaju niedoskonałości, zmniejszeniem wydzielania sebum, oraz utrzymaniem optymalnego poziomu nawilżenia. Dodatkowo warto wspomnieć o tym, że mój R. jest bardzo wrażliwy na działanie kwasów i ich stosowanie często kończy się szczypaniem, zaczerwienieniem i łuszczeniem. Tu nic takiego nie miło miejsca, więc należy uznać, że kosmetyk ten jest łagodny, lecz skuteczny. U mnie na pewno przyczynił się także do redukcji przebarwień i wygładzenia zmarszczek. Dodatkowo nie zaobserwowałam wysypu zaskórników, oraz pogorszenia mojego rumienia (skubany dawno mnie nie odwiedzał ;)). Jedyne czego mi w tym kremie brakowało to odżywienie i nawilżenie. Niby skóra była jędrna, gładka, z ujednoliconym kolorytem, ale dla mnie ten kosmetyk do stosowania na noc był za lekki. Mimo to z powodzeniem stosowałam go na dzień (pod filtr), a wieczorem stawiałam na bardziej odżywcze formuły i treściwsze konsystencje aby nie zachwiać równowagi bariery hydrolipidowej. Mimo tego, że nie jest to produkt uniwersalny, to zrobił on u mnie sporo dobrego. Z czystym sumieniem mogę polecić go posiadaczkom skóry tłustej i z niedoskonałościami :) Inne mogą potrzebować dodatkowego wspomagania, np. kosmetyku z ceramidami :) Na Jolse zapłacicie za niego 28$.
Podsumowując: z obu kosmetyków jestem zadowolona i mimo typowo ukierunkowanego działania, chętnie wróciłabym do nich w przyszłości, może dla odmiany np. w innej porze roku :) Znacie markę Nacific? Miałyście już okazję testować te albo inne produkty firmy? Wprowadziłyście do swojej pielęgnacji substancje aktywne? Dajcie koniecznie znać!

piątek, 12 lutego 2021

Dr.G Perfect Pore Cover BB, czyli o kolejnym kremie do kolekcji

Już dawno przestałam stosować zwykłe podkłady. Wprawdzie w moich przepastnych szufladach nadal jest kilka sztuk, ale niestety leżą sobie one niekochane, gdyż z każdym jest coś "nie tak"... Zazwyczaj przy każdej możliwej okazji, sięgam po azjatyckie kremy BB, ponieważ według mnie, z tradycyjnymi fluidami wygrywają one pod każdym względem. Mimo to wśród nich - jak wszędzie - są egzemplarze lepsze i gorsze ;) Dziś zatem pora powiedzieć kilka słów na temat Dr.G Perfect Pore Cover BB. Jak wypadł na tle konkurencji? Czy jestem z niego zadowolona? Warto się na niego skusić? Już Wam mówię!
Dr.G Perfect Pore Cover BB
Opakowanie produktu jest proste, wszak to niby zwykła tuba, ale czymś jednak urzeka. Chyba chodzi tu o ten wyjątkowo niefotogeniczny, srebrny błysk. Całość ma 45ml, a na jej zużycie mamy aż 12 miesięcy. Dużym plusem tubki jest fakt, że nie schodzą z niej napisy i posiada ona miejsce na zapisanie daty otwarcia. Po otworzeniu opakowania wita nas dziubek z malutkim otworem. Na szczęście nie ma z nim problemów i nawet jeśli postawimy krem na nakrętce, nie leje się on jak szalony. Zawiera filtr SPF 30 PA ++, czyli jak na moje standardy - mogłoby być lepiej, mimo że i tak pod spód używam zawsze zwykłego filtra. Co mówi o nim producent? "Produkt maskuje pory, zmniejsza ich widoczność oraz kamufluje blizny potrądzikowe. Zapewnia zadowalający poziom krycia i matowe wykończenie. W składzie zawiera limonkę, ekstrakt z kapusty oraz melisy, dzięki którym reguluje wydzielanie sebum. Dodatkowo nawilża, odżywia, a także zapobiega podrażnieniom skóry". 
Dr.G Perfect Pore Cover BB
Dr.G Perfect Pore Cover BB ma delikatny, pudrowy aromat, który bardzo słabo czuć nawet podczas nakładania. Konsystencja jest typowa dla kremu BB, ani szczególnie gęsta, ani lejąca. Mnie najwygodniej nakładało się go gąbeczką. Pamiętajcie jednak, że kosmetyk równie dobrze wygląda jeśli użyjemy palców, uprzednio delikatnie rozgrzewając go na dłoni. Jaki odcień ma ten BB? Chłodny, nieco różowawy, tradycyjnie lekko szary, ale dla mnie zimą minimalnie za ciemny. Nie odcina się mocno od szyi, ale jednak bardziej komfortowo czułabym się, gdybym nie musiała maskować tego pudrem. Cóż, znam kremy, które lepiej pasują do mojego kolorytu. Na szczęście nie ciemnieje on w ciągu dnia. Co z wykończeniem? Jak na krem BB mało błyszczące i fanki mokrego glow nie będą zadowolone. Myślę, że satyna to dobre określenie.
Dr.G Perfect Pore Cover BB
Na plus Dr.G Perfect Pore Cover BB należy zaliczyć trwałość, wszak przypudrowany naprawdę trzyma się na mojej cerze od nałożenia, aż do zmycia nawet w okolicy nosa. Co z kryciem? Myślę, że należy je określić jako średnie. Przykryje mniejsze niedoskonałości, ale przy większych niespodziankach lepiej zaaplikować drugą warstwę, lub sięgnąć po korektor. Czy krem faktycznie posiada właściwości nawilżające? Nie :D Nie oczekujmy, że kosmetyk kolorowy będzie robił za nas to samo, co pielęgnacja. To ona jest podstawą dobrego wyglądu naszej cery. Za to Dr.G Perfect Pore Cover BB nie wysusza, nie powoduje wysypu niedoskonałości (ale zmywam go dwuetapowo lub specjalną pianką do usuwania kremów BB) i nie wywołuje podrażnień na mojej twarzy. Ponadto nie podkreśla suchych skórek i nie zbiera się w zmarszczkach, więc myślę, że spokojnie mogę go polecić posiadaczkom cery mieszanej i jednocześnie wrażliwej.
Dr.G Perfect Pore Cover BB
Co z ceną i dostępnością? Za Dr.G Perfect Pore Cover BB na Jolse zapłacicie niecałe 17$ i jeśli tylko macie odrobinę ciemniejszą ode mnie karnację - warto. Trwałość, wydajność, wygląd i wiele innych aspektów są naprawdę na wysokim poziomie :) A Wy? Znacie ten kosmetyk? A może lubicie inny krem BB tejże marki? Albo macie całkiem innego faworyta? Dajcie koniecznie znać!

piątek, 5 lutego 2021

Pielęgnacja z marką Sioris - plus kod rabatowy od Misun

Pierwszy kontakt z kosmetykami marki Sioris miałam we wrześniu zeszłego roku i muszę przyznać, że już wtedy ta marka mnie zaciekawiła. To naturalne kosmetyki koreańskie, a sama w sobie nazwa powstała poprzez połączenie słów: SIMPLE oraz ORIGINAL. Całość utrzymana jest w duchu eko, wszak marka wykorzystuje sezonowe składniki, zbierane z ekologicznych upraw. Mimo swej delikatności, produkty te wzbogacane są także w składniki aktywne, aby zapewnić nam także wysoką skuteczność. Wszystkie formuły kosmetyków marki Sioris są wegańskie, a opakowania przyjazne środowisku oraz nadające się do recyklingu. Brzmi zachęcająco, nieprawdaż? Dlatego gdy nadarzyła się okazja, postanowiłam przetestować A Calming Day Ampoule - Kojącą Ampułkę do TwarzyStay With Me Day Cream - Nawilżający Krem do Twarzy na Dzień oraz Make It Bright Sheet Mask - Kojącą Maseczkę do Twarzy w Płachcie. Jak się sprawdziły? Już Wam mówię!
Sioris A Calming Day Ampoule - Kojącą Ampułkę do Twarzy, Stay With Me Day Cream - Nawilżający Krem do Twarzy na Dzień
Sioris A Calming Day Ampoule - Kojąca Ampułka do Twarzy
Sioris A Calming Day Ampoule Kojącą Ampułkę do Twarzy umieszczono w małej, eleganckiej buteleczce z plastiku. Na zdjęciu tego nie widać, ale ma ona bardzo zmyślnie skonstruowaną pipetę, która wysuwa się podczas odkręcania butelki. Wtedy wystarczy nacisnąć guzik i oto jest - gotowa do pracy. W opakowaniu znajdziemy 35ml produktu, ważnego 6 miesięcy od otwarcia. Kojąca formuła została zaprojektowana specjalnie dla wrażliwych typów skóry. Wśród głównych składników znajduje się 79% ekstraktu z cytryńca chińskiego (Schisandra Chinesis) z upraw ekologicznych, który zawiera przeciwutleniacze oraz witaminy, spowalniające proces starzenia się skóry i chroniące cerę przed zewnętrznymi czynniki stresogennymi. Ampułka w składzie zawiera także ekstrakt z nagietka oraz wąkrotki azjatyckiej o działaniu łagodzącym, a także madekasozyd. Dodatkowo trehaloza zawarta w ampułce sprawia, że kosmetyk pomaga zatrzymać wilgoć w skórze. Wewnątrz buteleczki, znajduje się pomarańczowy, bardzo rzadki żel, bądź jak kto woli - gęsty płyn w brzoskwiniowym kolorze. Jeśli nałożymy A Calming Day Ampoule  samodzielnie - wchłonie się ono do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Mimo tego, lepiej nałożyć na nią jeszcze krem, wszak do tego została przeznaczona ;) Ampułka dobrze nadaje się także pod filtr przeciwsłoneczny, na wszelkiego rodzaju kwasy i pod makijaż. Zapach? Bardzo delikatny, dość dziwny, lekko ziołowy. W sumie niemalże go nie czuć :) Jak zatem działa? Na pewno przyczynia się do wzrostu nawilżenia skóry i pięknie koi moją wrażliwą, naczyniową cerę z tendencją do zaskórników. Dodatkowo ani razu podczas jej stosowania nie pojawił się u mnie rumień. Dla mnie to jej dwie główne zalety. Nie zaobserwowałam także wysypu niedoskonałości, suchych skórek (a stosuję kwas azaleinowy), ani innych nieprzyjaciół. Naprawdę muszę przyznać, że stosowałam ją z przyjemnością. Teraz znajdziecie ją 30% taniej, w cenie 91zł.
Sioris Stay With Me Day Cream
Sioris Stay With Me Day Cream Nawilżający Krem do Twarzy Na Dzień umieszczono w eleganckim opakowaniu airless z niezawodnie działającą pompką, które zawiera 50ml produktu, a całość należy zużyć w ciągu 6 miesięcy od pierwszego otwarcia. Jest prosto, skromnie, ale jednocześnie bardzo przyjemnie dla oka i trochę w duchu eko :) Co mówi o nim producent? "Dzięki zawartości skwalanu, krem zapobiega przesuszaniu skóry, utrzymuje optymalny poziom nawodnienia oraz działa antyoksydacyjnie. Kosmetyk w swoim składzie zawiera m.in. ceramidy, kwas hialuronowy oraz wiele witamin z ekstraktów roślinnych, takich jak lukrecja i piwonia. Krem zapobiega starzeniu się cery, dogłębnie odżywia oraz łagodzi podrażnienia". Krosmetyk ma biały kolor oraz dość specyficznie pachnie ziołami. Nie jest to może najpiękniejszy aromat z jakim miałam do czynienia, ale na szczęście należy on do tych delikatnych i dość szybko się ulatnia. Aplikację kosmetyku uprzyjemnia nietypowa konsystencja, ponieważ mamy tu styczność z czymś pomiędzy kremem a żelem. Produkt łatwo sunie po skórze, stając się przy kontakcie z nią bardziej wodnisty, nie lepi się i bardzo ładnie wchłania się, nie pozostawiając po sobie żadnego filmu. Od razu po nałożeniu, czuć wygładzenie i nawodnienie skóry. Z kolei stosowany na dłuższą metę skutecznie nawilża, odżywia, zapobiega zaczerwienieniom i leciutko ujednolica koloryt cery. Nie zauważyłam, aby w jakikolwiek sposób mi szkodził, wywołując wysyp niedoskonałości. Z mojej perspektywy, to skuteczny, nawilżający krem na dzień, który średnio pachnie, ale dobrze działa. W tym momencie kosztuje 135zł.
SIORIS Make It Bright Sheet Mask - Kojąca Maseczka Do Twarzy W Płachcie
Sioris Make It Bright Sheet Mask - Kojąca Maseczka Do Twarzy w Płachcie - "Zawiera świeży ekstrakt z wody z organicznej moreli japońskiej, a także ekstrakty m.in. z wąkrotki azjatyckiej i brokuła. Maseczka wykazuje działanie łagodzące, także w przypadku cery problematycznej lub z trądzikiem. Dzięki zawartości niacynamidu wyrównuje koloryt skóry, a betaina oraz trehaloza sprawiają, że maska dostarcza skórze odpowiedniego nawodnienia". Jakie są moje wrażenia z jej stosowania? Płachta jest naprawdę cieniutka i ładnie dopasowana do mojej twarzy. Jest też świetnie nasączona, a dodatkowo masę esencji znajdziemy wewnątrz opakowania, więc można ją wsmarować np. w szyję oraz dekolt. A warto! Wielką zaletą maski jest fakt, iż po zdjęciu skóra się nie klei, co powoduje 90% znanych mi płacht. Poza tym, naprawdę spełnia ona obietnice producenta. Cera po jej użyciu jest pięknie nawodniona, elastyczna, jędrna, a dodatkowo wszelkie zaczerwienienia oraz rumień są ukojone i mniej widoczne. W przypadku masek w płachcie rzadko to mówię, ale naprawdę jestem na tak. Dodatkowo zapakowano ją w papierową, ekologiczną saszetkę... To się chwali :) Jej koszt to 17.99zł.
I to już wszystko na dziś. Znacie markę Sioris albo sklep Misun.pl? Miałyście już styczność z tymi produktami? Jeśli czymś Was skusiłam, albo macie ochotę na zakup koreańskich produktów (Cosrx, A'Pieu, Klairs, Iunik, Purito), z kodem INGA10 do 20 lutego kupicie nieprzecenione produkty o 10% taniej. Darmowa wysyłka przysługuje Wam już od 139zł ;)