W czerwcu, skuszona ogłoszeniem Norel Dr Wilsz na facebooku, zgłosiłam się do comiesięcznych testów kosmetyków, zatytułowanych "Podziel się postem". Firma od jakiegoś czasu organizuje ją na swoim funpage'u (https://www.facebook.com/NorelKosmetyki), i jak widać, warto próbować, warto się zgłaszać, a ja chyba tym razem jak rasowa wiedźma ściągnęłam Norel myślami ;) Dla siebie wybrałam wtedy do przetestowania trzy rzeczy, dwie z linii Face Rejuve i właśnie bohatera dzisiejszego wpisu: Serum Żelowe intensywnie nawilżające z kwasem hialuronowym Hyaluron 3%. Jak się u mnie sprawdziło owo cudeńko o bardzo długiej nazwie? (Ci, którzy zaglądają do mnie regularnie, już chyba wiedzą, wszak pojawiło się niedawno w ulubieńcach miesiąca ;)).
Serum oparte jest głównie na kwasie hialuronowym, który ma doskonałe właściwości nawilżająco - wygładzające. Konkretnie w produkcie tym znajdziemy kwas niskocząsteczkowy 2%, wnikający w warstwę rogową naskórka i wiążący w nim wodę, oraz wielkocząsteczkowy 1%, tworzący na twarzy kompres, który wygładza i chroni przed wysuszaniem. Serum stosowane regularnie ma utrzymywać optymalne nawilżenie, jędrność oraz elastyczność, zapewniać wygładzenie, spłycać powierzchniowe zmarszczki i poprawiać wygląd skóry. Nadaje się do każdego rodzaju cery, tłustej, wrażliwej, suchej dojrzałej, tyle, że w niektórych przypadkach stosowane pod krem (tyle informacji od producenta). Co zatem ode mnie? Zacznę może jak zwykle - od opakowania. Kosmetyk przychodzi do nas opakowany w ładny i prosty kartonik, w którym dodatkowo znajduje się próbka innego kosmetyku (miły gest, rzadko się z czymś takim spotykam!). Buteleczka (zawiera 50ml) jest szklana, dość ciężka, z matowionego szkła, jednym słowem, sprawia wrażenie ekskluzywności. Mnie się bardzo podoba! Pompka nie strzela na oślep, nic się nie rozlewa, całość raczej się nie niszczy, a napisy tkwią na swoim miejscu (choć ja pozbyłam się drugiego dnia tej plastikowej zatyczki, kot porwał ją do zabawy).
Konsystencja jest naprawdę super, stosunkowo rzadka, ale żelowa, przy kontakcie ze skórą przypomina mi bardzo azjatyckie kremy wodne (zmienia się jakby w wodę :D). Co za tym idzie, nakładanie go na skórę jest niesamowicie przyjemnym doznaniem. Producent radzi, by stosować dwie pompki, i jest to jak najbardziej optymalna ilość. Przez pierwsze 3-4 minuty serum się klei, jednak zaraz potem jest już niemal niewyczuwalne na skórze. Po aplikacji staje się ona jednak wyjątkowo gładka, przyjemna w dotyku i miękka. Zapach? W sumie to prawie go nie ma. Jak współpracuje z makijażem? Zdarza się, że średnio, jednak nałożenie serum w mniejszej ilości, odpowiednie nakładanie podkładu (np Beauty Blenderem, lub wklepywanie) baza lub krem rozwiązują problem.
Co w takim razie z najważniejszym, czyli z działaniem? Muszę przyznać, że produkt w 100% spełnił obietnice producenta, zapewniając mi w dodatku komfort i przyjemność stosowania. Skóra faktycznie stała się dobrze nawilżona i wygładzona, a zmarszczki są jakby mniej widoczne (zdarzały mi się takie okresy, głównie jak byłam zmęczona, że bruzdy na czole mogłam wyczuć pod palcami, a między ustami a nosem tworzyły się nieładne linie). Aktualnie cera wygląda wyjątkowo ładnie, jest gładka, nawilżona i ma zdrowy koloryt (a z tym mam szczególne problemy, odcień, który moja skóra szczególnie lubi przybierać, to uwaga: elegancki szarozielony :P). Zbledły również moje naczynka. Dlaczego piszę, że serum jest dobre do każdej cery? Bo za każdym razem, jak jestem u rodziców, woła je na mnie moja mama (bo takie świetne!), a mój mąż z mega tłustą cerą mówi bardzo często: "weź daj to swoje serum!". Dojrzałą cerę mamy dobrze nawilża, a tłustą męża jakby uspokaja i nawadnia nie zapychając. Cena? 116zł. Ale warto wziąć pod uwagę, że dostajemy więcej niż w standardowym kosmetyku tego typu (wszak serum ma najczęściej 30ml, tutaj jest 50). Przy takiej wydajności, jak najbardziej warto w nie zainwestować (stosując je raz dziennie, co w moim przypadku jest optymalne, kosmetyk starczy na około pół roku). Myślę, że Norel stworzył świetne serum nawilżające. Kupimy je na stronie producenta, czyli tutaj: http://sklep.norel.pl/index.php?pg=productdetail&c=8011&p=100854.
Jak mijają wakacje? Ja w poniedziałek wybieram się z mężem na tygodniowy wyjazd, więc żegnam się z Wami tym wpisem na chwileczkę ;* Pięknej pogody życzę wszystkim!
Serum oparte jest głównie na kwasie hialuronowym, który ma doskonałe właściwości nawilżająco - wygładzające. Konkretnie w produkcie tym znajdziemy kwas niskocząsteczkowy 2%, wnikający w warstwę rogową naskórka i wiążący w nim wodę, oraz wielkocząsteczkowy 1%, tworzący na twarzy kompres, który wygładza i chroni przed wysuszaniem. Serum stosowane regularnie ma utrzymywać optymalne nawilżenie, jędrność oraz elastyczność, zapewniać wygładzenie, spłycać powierzchniowe zmarszczki i poprawiać wygląd skóry. Nadaje się do każdego rodzaju cery, tłustej, wrażliwej, suchej dojrzałej, tyle, że w niektórych przypadkach stosowane pod krem (tyle informacji od producenta). Co zatem ode mnie? Zacznę może jak zwykle - od opakowania. Kosmetyk przychodzi do nas opakowany w ładny i prosty kartonik, w którym dodatkowo znajduje się próbka innego kosmetyku (miły gest, rzadko się z czymś takim spotykam!). Buteleczka (zawiera 50ml) jest szklana, dość ciężka, z matowionego szkła, jednym słowem, sprawia wrażenie ekskluzywności. Mnie się bardzo podoba! Pompka nie strzela na oślep, nic się nie rozlewa, całość raczej się nie niszczy, a napisy tkwią na swoim miejscu (choć ja pozbyłam się drugiego dnia tej plastikowej zatyczki, kot porwał ją do zabawy).
Konsystencja jest naprawdę super, stosunkowo rzadka, ale żelowa, przy kontakcie ze skórą przypomina mi bardzo azjatyckie kremy wodne (zmienia się jakby w wodę :D). Co za tym idzie, nakładanie go na skórę jest niesamowicie przyjemnym doznaniem. Producent radzi, by stosować dwie pompki, i jest to jak najbardziej optymalna ilość. Przez pierwsze 3-4 minuty serum się klei, jednak zaraz potem jest już niemal niewyczuwalne na skórze. Po aplikacji staje się ona jednak wyjątkowo gładka, przyjemna w dotyku i miękka. Zapach? W sumie to prawie go nie ma. Jak współpracuje z makijażem? Zdarza się, że średnio, jednak nałożenie serum w mniejszej ilości, odpowiednie nakładanie podkładu (np Beauty Blenderem, lub wklepywanie) baza lub krem rozwiązują problem.
Co w takim razie z najważniejszym, czyli z działaniem? Muszę przyznać, że produkt w 100% spełnił obietnice producenta, zapewniając mi w dodatku komfort i przyjemność stosowania. Skóra faktycznie stała się dobrze nawilżona i wygładzona, a zmarszczki są jakby mniej widoczne (zdarzały mi się takie okresy, głównie jak byłam zmęczona, że bruzdy na czole mogłam wyczuć pod palcami, a między ustami a nosem tworzyły się nieładne linie). Aktualnie cera wygląda wyjątkowo ładnie, jest gładka, nawilżona i ma zdrowy koloryt (a z tym mam szczególne problemy, odcień, który moja skóra szczególnie lubi przybierać, to uwaga: elegancki szarozielony :P). Zbledły również moje naczynka. Dlaczego piszę, że serum jest dobre do każdej cery? Bo za każdym razem, jak jestem u rodziców, woła je na mnie moja mama (bo takie świetne!), a mój mąż z mega tłustą cerą mówi bardzo często: "weź daj to swoje serum!". Dojrzałą cerę mamy dobrze nawilża, a tłustą męża jakby uspokaja i nawadnia nie zapychając. Cena? 116zł. Ale warto wziąć pod uwagę, że dostajemy więcej niż w standardowym kosmetyku tego typu (wszak serum ma najczęściej 30ml, tutaj jest 50). Przy takiej wydajności, jak najbardziej warto w nie zainwestować (stosując je raz dziennie, co w moim przypadku jest optymalne, kosmetyk starczy na około pół roku). Myślę, że Norel stworzył świetne serum nawilżające. Kupimy je na stronie producenta, czyli tutaj: http://sklep.norel.pl/index.php?pg=productdetail&c=8011&p=100854.
Jak mijają wakacje? Ja w poniedziałek wybieram się z mężem na tygodniowy wyjazd, więc żegnam się z Wami tym wpisem na chwileczkę ;* Pięknej pogody życzę wszystkim!