czwartek, 27 maja 2021

Hity ostatnich miesięcy - pielęgnacja twarzy, ciała i makijaż

Od pojawienia się ostatnich kosmetycznych ulubieńców minęło już dość dużo czasu. Pora więc przedstawić, co nowego podbiło moje serce. Tym razem - inaczej niż ostatnio, znajdzie się tu także coś dla fanek makijażu. W końcu, po dłuższej przerwie wróciłam do niego i z ochotą testuję zaległe nowości. Co więc sprawdziło się w poprzednich miesiącach szczególnie dobrze? Same zobaczcie! 
Some By Mi Super Matcha Pore Clean Clay Mask
1. Some By Mi Super Matcha Pore Clean Clay Mask - umieszczono w małym, zgrabnym słoiczku wykonanym z grubego, zielonego plastiku, zawierającym 100g kosmetyku. To maska glinkowa na bazie herbaty matcha oraz kwasów BHA do głębokiego oczyszczania porów. Kosmetyk ma jasnoszary kolor a jej konsystencja jest stosunkowo gęsta. Zapach? Dość intensywny, świeży, mocno herbaciany. W moim odczuciu jest on bardzo przyjemny i nie powinien przeszkadzać podczas trwającej 10-20 minut sesji. Co ważne, maska raczej nie zasycha na skórze, dzięki czemu nie musimy zraszać niczym twarzy aby uniknąć wysuszenia. Z usunięciem jej nigdy nie miałam problemów, ale zawsze do zmywania go używałam celulozowej gąbeczki. Maseczka nałożona na skórę delikatnie chłodzi. Po sesji z maseczką SOome By Mi Super Matcha skóra jest widocznie rozjaśniona, gładka w dotyku, ukojona, miękka, jędrna i oczyszczona z nadmiaru sebum. Również pory są mniej widoczne. Dodatkowo przy regularnym stosowaniu zauważyłam szybsze gojenie się zmian, krócej miałam na twarzy przebarwienia pozapalne, a delikatnie działający kwas salicylowy, skutecznie zredukował liczbę zaskórników przy linii włosów. Jestem bardzo zadowolona z jej działania i z chęcią kupiłabym kolejne opakowanie. Dla mnie to uosobienie skuteczności z delikatnością. Jedyny minus to dla mnie średnia (nie mylić ze słabą!) wydajność. Na bank kupię drugie opakowanie!
Clio Kill Cover Liquid Concealer Anastasia Beverly Hills Liquid Liner
2. Clio Kill Cover Liquid Concealer - Gama jego odcieni nie jest zbyt rozbudowana, ale z pewnością będą z niej zadowolone osoby, mające jasną karnację. Ja posiadam odcień 02 Lingerie i muszę przyznać producentowi, że faktycznie jest to beż wpadający w chłodne tony, co przy mojej cerze jest jak najbardziej pożądane. Nie posiada on żadnych drobinek i co ważne: nie śmierdzi. Łatwo nakłada się go zarówno gąbeczką jak i palcem, choć ja preferuję raczej ten pierwszy sposób. Korektor całkiem szybko zastyga, pozostawiając po sobie satynowe wykończenie. Sam produkt nie jest zbyt gęsty oraz ma średnie krycie, które bez problemu można stopniować. A teraz najważniejsze: utrwalony trzyma się w stanie niemal idealnym od nałożenia aż do zmycia i absolutnie nie ma mowy o żadnym wchodzeniu w zmarszczki, ani podkreślaniu suchych skórek. Korektor Clio dobrze współpracował z każdym moim pudrem, kremem pod oczy oraz bazą i jego jedynym minusem jest dla mnie słaba dostępność. Mimo wszystko - bardzo polecam!
3. Anastasia Beverly Hills Liquid Liner - Od razu zacznę z grubej rury. To nie jest produkt dla początkujących amatorów kresek, tylko dla starych wyjadaczek. Dlaczego? Ponieważ nie należy do najprostszych w obsłudze. Poza tym? Ideał. Ma głęboki odcień czerni, utrzymuje się na powiece od nałożenia, aż do zmycia (z drzemką po południu też daje radę), szybko schnie i łatwo się go zmywa. Jestem bardzo na tak, choć sama końcówka nie jest szczególnie precyzyjna, a dodatkowo nabiera sporo produktu, co może być utrudnieniem dla osób, które zaczynają przygodę z kreskami.
CeraVe Nawilżający Balsam do Ciała
4. CeraVe Nawilżający Balsam do Ciała - Co myślicie gdy widzicie balsam do ciała z apteki? Bo ja - "na bank jest tłusty!". No i zonk! Ten nie jest tłusty, tylko wchłania się niemal do matu, pozostawiając po sobie bardzo lekki, powiedziałabym jakby aksamitny w dotyku film. Nie świeci się, nie roluje, niemal nie pachnie. Genialnie się go stosuje. I genialnie działa! Zawiera unikatową formułę, która gwarantuje stopniowe uwalnianie trzech rodzajów ceramidów przez cały dzień po aplikacji. Warto stosować go przy atopowej skórze czy łuszczycy, bo wzmacnia odbudowę bariery naskórkowej, która jest silnie osłabiona w przebiegu tych chorób. To także świetny balsam nawilżający na szybkie pozbycie się podrażnień i uczucia suchości. Ja z pewnością kupię kolejne opakowanie, tylko tym razem będzie to ten duży słoik. Kocham go ja, mój brat atopik, chętnie stosuje mąż. Nie dziwię się, że jest chwalony wszem i wobec. Jeśli jeszcze nie próbowałyście - to kupcie ;)
I to już wszystko na dziś :) Znacie choć jeden z kosmetyków, który podbił ostatnio moje serducho? Jaki macie stosunek do mojego top 4? Coś znacie? Któryś produkt lubicie? Dajcie koniecznie znać!

czwartek, 20 maja 2021

I'm From w Misun! Recenzja kojącej maseczki "Mugwort Mask"

I'm From to koreańska marka kosmetyczna, która przywiązuje dużą wagę do naturalnych składników oraz ich pochodzenia. "Nature as it is. It's I'm From" - za hasłem producenta stoją trzy ważne obietnice - przejrzystość składników, uczciwe materiały oraz brak szkodliwych dodatków. Kosmetyki I'm From to po prostu nowoczesne formuły produktów bazujące na tym, co w naturze najlepsze. Marka szybko zdobyła więc serca ludzi na całym świecie, a ich kosmetyki stały się kultowe i wyróżniają się na tle innych. Osobiście wzdychałam sobie po cichutku do produktów tej firmy właściwie odkąd je zobaczyłam. Niestety chyba na początku było mi z nimi nie po drodze, potem zaskoczył mnie lockdown, przestałam zamawiać za granicą, a moje zainteresowanie rozeszło się po kościach. Jednak niedawno Misun wprowadził ich produkty do swojej oferty i zaproponował mi wypróbowanie maski I'm From Mugwort Mask, która według opisu idealnie miała wpasować się w pielęgnację mojej cery. Czy jej się to udało? Już mówię!
I'm From Mugwort Mask
I'm From Mugwort Mask umieszczono w szklanym słoiczku, zawierającym 110 gramów produktu. Jest on stosunkowo wygodny w użytkowaniu, choć mógłby nie posiadać zwężenia w miejscu zamknięcia. Wtedy na pewno łatwiej byłoby wydostać zawartość. W razie czego, są również dostępne mniejsze opakowania w formie tubek. Do aplikacji maski zawsze stosuję dedykowaną szpatułkę, która również jest dostępna w sklepie. Miałam już do tego celu pędzle, różne aplikatory, ale ta wygrała wszystko i towarzyszy mi przy każdym zabiegu. Co jednak mówi o swoim kosmetyku producent? "I'm From Mugwort Mask to maska typu wash off (do zmywania). Zawiera ona bylicę koreańską - bogatą w minerały i witaminy roślinę, znaną z właściwości leczniczych - kojących oraz regenerujących. Maska błyskawicznie łagodzi stany zapalne i podrażnienia, a specjalnie skomponowany skład sprawia, że maseczka pozostawia cerę nawilżoną oraz odżywioną. Żelowa formuła zapewnia orzeźwiający, przyjemny efekt. Polecana dla każdego typu cery, nawet problematycznej i wrażliwej". Już z samego opisu brzmi jak coś w sam raz dla mnie :P
I'm From Mugwort Mask
Kosmetyk ma oliwkowy kolor i niejednorodną konsystencję. W tym zielono - brązowym żelu zanurzone są kawałki bylicy, czyli tak zwane "farfocle" :D Jak już wspomniałam, ja zawsze nakładam ją szpatułką, bo to gwarantuje higieniczną aplikację, równomierne rozprowadzenie produktu i czyste palce ;) Zapach maski? Dość dziwny, bardzo naturalny, trawiasto - ziołowy. Mnie on nie przeszkadza, tylko prowadzi do lat dzieciństwa i czasów posiadania królika imieniem Mimi. Ten produkt pachnie wypisz wymaluj jak siano, które jadł :D Aromat nie jest jednak na tyle intensywny, aby nie wytrzymać 5-10 minut, zalecanych przez producenta. Z usunięciem jej nigdy nie miałam problemów, ale zawsze do zmywania go używałam celulozowej gąbeczki. Palcami niestety schodzi tak niespecjalnie ;) Próbowałam specjalnie dla Was :D Maseczka po nałożeniu delikatnie chłodzi skórę, a gdy ją usuniemy - nie pozostawia po sobie żadnego filmu.
I'm From Mugwort Mask
Co jednak z działaniem? Po sesji z maseczką I'm From Mugwort Mask skóra jest widocznie wygładzona, rozjaśniona, zaczerwienienia są zredukowane (szczególnie te pozapalne, albo od "grzebania"), cera nawilżona i ukojona, a pory mniej widoczne. Według mnie, znacząco przyspiesza ona także gojenie się wszelkich niespodzianek i ze swojej strony, polecałabym ją przede wszystkim osobom mającym cerę trądzikową, ze skłonnością do niedoskonałości, bądź podrażnień, albo z rozszerzonymi naczynkami i rumieniem. Stosuję ją 2 - 3 razy w tygodniu i zawsze jestem zadowolona z efektów :)
Lubicie kosmetyki z bylicą? Stosujecie ją w swojej pielęgnacji? A może jesteście fankami kojących właściwości innych substancji? Znacie markę I'm From? Lubicie stosować maseczki? Dajcie koniecznie znać!


piątek, 14 maja 2021

SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask - o oczyszczającej maseczce słów kilka

Długo, oj bardzo długo nie dostrzegałam potencjału, jaki kryje się w maseczkach do twarzy. Wydawało mi się to po prostu zbędnym dodatkiem do kremu i serum, a ich nakładanie było dla mnie po prostu zbędnymi, nudnymi minutami, wyjętymi wieczorem z życiorysu... Aż w końcu zauważyłam, że moja cera sama się masek dopomina, a mnie ich aplikacja stopniowo sprawia większą przyjemność niż dawniej. Najbardziej przypadły mi aktualnie do gustu produkty na bazie glinek i dziś pora na recenzję właśnie produktu tego typu. SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask - Jak się u mnie sprawdziła? Czy jestem z niej zadowolona? Już Wam mówię!
SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask maseczka oczyszczająca pory
SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask umieszczono w małym, zgrabnym słoiczku wykonanym z grubego, zielonego plastiku. Całość zawiera 100 gramów oraz jest ważna 12 miesięcy od otwarcia. Słoiczek jest bardzo wygodny i łatwo się z niego korzysta, ponieważ ma szeroki otwór, przez który bez problemu możemy nabrać odpowiednią ilość kosmetyku. Co mówi o niej producent? "SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask to maska ​​glinkowa na bazie herbaty matcha  do głębokiego oczyszczania porów. Maseczka wygładza, koi skórę i nawilża, normalizując oraz utrzymując zdrową równowagę hydrolipidową. Dodatkowo skutecznie obkurcza pory. Kwasy BHA z ekstraktu z kory wierzby białej i liści zielonej herbaty pomagają złuszczać martwe cząsteczki skóry. Z kolei glinka oraz herbata matcha w proszku wyciąga z porów nadmiar sebum i inne zanieczyszczenia. Wyciągi z centelli, liści drzewa herbacianego, hauttuinii, a także wody lodowcowej i mineralnej działają kojąco na skórę, nawilżają oraz przywracają równowagę".
SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask
Kosmetyk ma jasnoszary kolor a jej konsystencja jest gęstawa - przypomina trochę pastę. Ja nakładam ją na twarz szpatułką, bo ciężko zmyć ją z palców i wchodzi pod paznokcie :P Zapach? Dość intensywny, świeży, mocno herbaciany. W moim odczuciu jest on bardzo przyjemny i nie powinien przeszkadzać podczas trwającej 10-20 minut sesji. Co ważne, maseczka raczej nie zasycha na skórze, dzięki czemu nie musimy zraszać niczym twarzy aby uniknąć wysuszenia. Z usunięciem jej nigdy nie miałam problemów, ale zawsze do zmywania go używałam celulozowej gąbeczki. Maseczka nałożona na skórę delikatnie chłodzi. Dla mnie to bardzo przyjemne i kojące doznanie.
SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask
Co jednak z działaniem? Po sesji z maseczką SOME BY MI Super Matcha Pore Clean Clay Mask skóra jest widocznie rozjaśniona, gładka w dotyku, ukojona, miękka, jędrna i oczyszczona z nadmiaru sebum. Również pory są mniej widoczne. Dodatkowo, przy regularnym stosowaniu, zauważyłam szybsze gojenie się zmian, krócej miałam na twarzy przebarwienia pozapalne, a delikatnie działający kwas salicylowy, skutecznie zredukował liczbę zaskórników przy linii włosów. Jestem bardzo zadowolona z jej działania i z chęcią kupiłabym kolejne opakowanie. Dla mnie to uosobienie skuteczności z delikatnością :) Jedyny minus to dla mnie średnia (nie mylić ze słabą!) wydajność. Mój egzemplarz pochodzi ze sklepu Joom, a maseczka kosztowała tam około 65zł już z dostawą. 
Lubicie kosmetyki z kwasem salicylowym? Stosujecie w swojej pielęgnacji glinki? A może jesteście fankami właściwości zielonej herbaty? Znacie markę SOME BY MI? Jaka jest Wasza ulubiona maseczka? Dajcie koniecznie znać!

P.S. Z kodem INGA15 zrobicie na Joom zakupy z 15% rabatu. Kod nie jest afiliacyjny.

sobota, 8 maja 2021

Bitwa kremów z ceramidami. Dr.Jart+Ceramidin Cream vs. Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream

Ceramidy. Cóż to takiego? To naturalny składnik lipidów skóry, stanowiący ważne spoiwo wypełniające przerwy międzykomórkowe w warstwie rogowej naszego naskórka. Są one także nazywane cementem międzykomórkowym, który uszczelnia barierę hydrolipidową. Jak powszechnie wiadomo, to ona naszą skórę chroni, wzmacnia i pozwala jej się regenerować. Ceramidy są więc niezbędnym składnikiem w pielęgnacji każdego rodzaju cery. Dlaczego? Ponieważ nawilżają, odbudowują barierę lipidową, regenerują i chronią naskórek przed utratą wody. Ponadto łagodzą podrażnienia, są zbawieniem dla osób stosujących kwasy oraz retinol, a także działają przeciwzmarszczkowo. To chyba wystarczy, by stwierdzić, że warto włączyć je do swojej pielęgnacji... Przez ostatnie miesiące testowałam dla Was dwa kremy, zawierające ten cenny składnik. Droższy - Dr.Jart+Ceramidin Cream i tańszy - Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream. Postaram się więc odpowiedzieć na pytanie, czy warto zapłacić więcej...? A może taniej w tym przypadku znaczy lepiej? Albo może wszystko jedno? Zapraszam na "bitwę" kremów z ceramidami! :D
Dr.Jart+Ceramidin Cream Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream porównanie
Opis producenta

Dr.Jart+Ceramidin Cream: To głęboko nawilżający krem, wzbogacony o 5-Cera Complex (należący do marki Dr.Jart), który wzmacnia barierę ochronną skóry oraz zapobiega nadmiernej utracie wody. Ceramidy zawarte w kremie odbudowują barierę hydrolipidową skóry zapobiegając tym samym ucieczce wilgoci oraz wzmacniając jej ochronę przed czynnikami zewnętrznymi. Dodatkowo krem zawiera szereg składników, które wspomagają nawilżenie skóry takie jak: kwas hialuronowy, masło shea, probiotyk, ekstrakt z alg oraz liści eclipty Produkt niweluje suchość, szorstkość oraz uczucie dyskomfortu pozostawiając skórę wygładzoną, zmiękczoną i widocznie odżywioną.
Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream: To lekki balsam, który łagodzi i leczy podrażnioną skórę, jednocześnie równoważąc i chroniąc naturalną barierę naszej cery. Preparat zawiera 50% liści Centella Asiatica, 10000 ppm ceramidu NP i 500 ppm wyciągu z Centella Asiatica Medical Grade, który naprawia uszkodzoną skórę oraz chroni ją przed działaniem czynników zewnętrznych i wilgoci. Idealny dla wszystkich rodzajów skóry. Poza tym zawiera także witaminę B3, kwas hialuronowy, panthenol, oraz ekstrakt z nasion Cassia Obtusifolia.
Opakowanie
Dr.Jart+Ceramidin Cream: Tubka utrzymana w biało - żółtej stylistyce, wykonana z plastiku. Nakrętka jest porządna, a otwór dozuje odpowiednią ilość kosmetyku. Podczas użytkowania nie zauważyłam żadnych uszczerbków. Zawartość jest dobrze chroniona przed bakteriami ponieważ opakowanie nie zasysa powietrza. Całość zawiera 50 mililitrów i jest ważna 12 miesięcy od otwarcia.
Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream: Tubka utrzymana w biało - pomarańczowej stylistyce. Nakrętka jest średniej jakości i wygląda nieco tanio, ze względu na rodzaj plastiku z jakiego ją wykonano. Mimo to, nie widać zniszczeń tuby podczas użytkowania kremu. Opakowanie nie zasysa powietrza, więc łatwiej o higienę. Całość zawiera 80 gramów i jest ważna 12 miesięcy od otwarcia.
Dr.Jart+Ceramidin Cream Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream
Zapach
Dr.Jart+Ceramidin CreamDość intensywnie pachnie cytrusami - według mnie bergamotką. Aromat jest ładny, ale dość mocny i nie każdej osobie może on odpowiadać. Chwilę utrzymuje się na twarzy.
Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream: Krem pachnie dość intensywnie, ja czuję w nim kwiaty. Aromat mi się podoba, ale wrażliwcy mogą być nie do końca zadowoleni. Zapach chwilę utrzymuje się na twarzy
Konsystencja
Dr.Jart+Ceramidin Cream: Ma bardzo gęstą, treściwą konsystencję, która jednocześnie z zadziwiającą łatwością rozprowadza się po skórze. Nie klei się oraz bardzo szybko się wchłania pozostawiając po sobie leciutki film ochronny. Raz zrolował mi się na serum, nałożony dość grubą warstwą.
Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream: Ma konsystencję, która przypomina odrobinę połączenie kremu z żelem. Nie klei się zbyt mocno, ale potrzebuje chwilkę na wchłonięcie oraz pozostawia po sobie ochronny film. Lepiej nakładać go w miarę oszczędnie. Zaaplikowany w dużej ilości na nieodpowiedni kosmetyk, potrafi się zrolować.
Dr.Jart+Ceramidin Cream Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream
Działanie
Dr.Jart+Ceramidin Cream: Praktycznie od razu po nałożeniu kosmetyk jest w stanie ukoić ściągniętą i wysuszoną różnymi kuracjami skórę, co czyni go świetnym kandydatem do stosowania w towarzystwie kwasów oraz retinoidów. Krem stosowany przez dłuższy czas faktycznie poprawił wygląd mojej skóry. Spowodował wzrost nawilżenia, więc twarz stała się miękka, jędrna, gładsza, zmarszczki, będące efektem odwodnienia poznikały. Cera stała się po prostu ładniejsza. Wszystkie niespodzianki, oraz pozostałe po nich ślady goiły się szybciej (nawilżona skóra regeneruje się dużo sprawniej!). Jednocześnie należy dodać, że mimo tego, iż jest to produkt nawilżająco - odżywczy, nie odnotowałam żadnego wysypu niedoskonałości. Podczas stosowania kremu, niemal nie pojawiał się u mnie rumień
Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream: Praktycznie od razu po nałożeniu może ukoić ściągniętą i wysuszoną skórę. Dobrze sprawdzi się jako produkt regeneracyjny w przypadku cer suchych, odwodnionych, bądź podrażnionych substancjami aktywnymi. Krem Cosrx poprawił kondycję mojej skóry, która dzięki niemu stała się lepiej nawilżona, miękka, jędrna, oraz wygładzona. Nawet zmarszczki powstałe w wyniku odwodnienia są mniej widoczne. Dodatkowo niedoskonałości oraz przebarwienia po nich goiły się szybciej niż bez "wsparcia" (nawilżona skóra regeneruje się szybciej). Jednocześnie należy dodać, że nie zauważyłam żadnych objawów mogących sugerować tak zwane "zapchanie porów". Podczas jego stosowania, nie zauważyłam także pogorszenia jeśli chodzi o mój rumień na policzkach.
Dr.Jart+Ceramidin Cream Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream
Podsumowanie
Na dobrą sprawę oba te kremy różnią niuanse. Jakość opakowania, zapach, konsystencja, wchłanianie, rodzaj pozostawionego na twarzy filmu, oraz rzecz bardzo istotna - cena. Na Jolse Dr.Jart+ Ceramidin Cream kosztuje 38$ a Cosrx Balancium Comfort Ceramide Cream - 16$. Działanie jest jednak naprawdę na tyle zbliżone, że jeśli nie zależy Wam na ładnej tubce i nie przeszkadza cięższy film ochronny, to z powodzeniem możecie kupić Cosrx. Finalny efekt na twarzy powinien być taki sam. Jeśli istotne jest dla Was, aby krem był lekki i lubicie ładne opakowania - postawcie na Dr.Jart+. Ja niestety bardziej polubiłam ten droższy ze względy na wyższy komfort użytkowania...
Stosujecie w swojej pielęgnacji ceramidy? Lubicie kosmetyki z tym składnikiem? A może macie już swojego faworyta? Albo macie ochotę wypróbować któryś z przedstawionych tu produktów? Dajcie znać w komentarzach!