Ten post miał się pojawić wczoraj, ale mojego męża "położyła" rwa kulszowa. Ja jako całkiem niezła żona postanowiłam pójść z nim do lekarza i siedząc w kolejce obok jakiejś zasmarkanej po pas dziewoi - złapałam to samo. Katar, trochę kaszlu, rozbicie, bóle mięśni - męczy mnie cały weekend. A że w tym momencie akurat daje o sobie znać tylko ból głowy, postanowiłam zasiąść do pisania ;) O czym? O październikowym Shinybox Think Pink!
Całe pudełeczko jest oczywiście utrzymane w tematyce profilaktyki nowotworów piersi, jako że październik, to właśnie miesiąc walki z nimi. Kartonik jest więc różowy, znajduje się na nim wstążeczka w tymże kolorze, a w magazynie Shinymag i na ulotkach znajdziemy informacje na temat badania piersi, mitów dotyczących raka, doboru stanika i ćwiczeń. Szczerze powiem - dla mnie najciekawszy był artykuł "fakty i mity" ;) Przejdźmy jednak w końcu do zawartości...
Pierwszym kosmetykiem, który wpadł mi w oko, jest Odżywka - Wcierka z Wyciągiem z Bursztynu Jantar. Mnie samej - szczerze powiedziawszy - włosy bardzo mocno trzymają się głowy i o ile ze skórą skalpu miewam problemy, tak z samymi włosami - nigdy. Ale gdy tylko moja mama zobaczyła ten produkt, od razu usłyszałam znane mi dobrze "Inga, daj!". Oczywiście dałam, a przy okazji dowiedziałam się, że u mojej rodzicielki, która z wypadaniem włosów oraz innego rodzaju problemami walczy od lat, okazał się on skuteczny. Więc może pomoże i Wam ;) Cena? 13zł za 100ml :)
Na tym zdjęciu widać produkty, które spodobały mi się najbardziej :D Pierwszym z nich jest pomadka Avon Mark, która trafiła mi się w wersji matowej w odcieniu Irresistible. W pierwszym momencie pomyślałam: "Fuj, co to za kolor! Nie lubię czerwieni na ustach...", ale gdy się nią pomalowałam - od razu zmieniłam zdanie (co niektórzy mogli nawet obejrzeć efekt na instastory ;)). Pomadka ślicznie pachnie, nie wysusza mi ust i ma bardzo twarzowy, malinowo - czerwony odcień. Polubiliśmy się! ;) Jej cena to niby 32zł, ale jak to w Avon, na 100% można upolować ją o wiele taniej :D Drugim kosmetykiem, który wpadł mi w oko, jest All Over Rescue Body Balm nieznanej mi marki Barnangen. Wprawdzie balsam będzie musiał poczekać na swoją kolej, ale delikatny zapach, obietnica ulgi dla przesuszonej skóry, nawilżenia oraz regeneracji brzmią zachęcająco ;) Do tego czytałam o nim sporo dobrego. Zobaczymy :) Jego cena to 34.99zł.
W październikowym Shinybox znalazłam również dwie maseczki. Pierwsza z nich Efektima Institut Algae - Lift Hydrożelowa Maska w Płachcie z Efektem Liftingującym. Zawiera ona witaminę C, ma za zadanie rozjaśnić cerę, zadziałać przeciwutleniająco, ochronnie i antyrodnikowo. Zawartość arbutyny gwarantuje rozświetlenie oraz promienny wygląd. Nie powiem, całość brzmi niesamowicie zachęcająco i ma działać akurat na sfery, z którymi mam największy problem... Zastanawiam się tylko, czy tak gruba warstwa żelu, będzie przylegać sensownie do skóry. Zobaczymy. Jej cena to 14.76zł. Kolejną maseczką w tym pudełku okazał się produkt marki 7th HeavenPassion Peel - Off, która dzięki zawartości przeciwutleniaczy oczyszcza, wycisza i wygładza skórę. Jeszcze nie miałam okazji jej używać, ale nie przepadam za maseczkami w saszetkach. Może się skuszę, może nie... Cena? W zależności od rodzaju: od 5.60 do 8zł.
Z racji tego, że w tym miesiącu Shinybox wypchano praktycznie po brzegi, to jeszcze nie koniec ;) Bispol obdarzył nas świecami zapachowymi z serii "Świat Perfum". Mnie trafiła się wersja Diamond Chic i muszę przyznać, że pachnie ona naprawdę ładnie, a w małym pokoju jej zapach naprawdę jest nieźle wyczuwalny i jednocześnie niemęczący. Jestem na tak ;) Cena? 5.54. Poza tym w pudełku znalazła się jeszcze próbka kremu Charming Rose oraz Pocket Energy Bar Foods by Ann, czyli po polsku zdrowy baton od Ani Lewandowskiej w wersji jabłko i cynamon. Nie lubię cynamonu, nie lubię jabłek, nie lubię Lewandowskiej, batona zjadł brat, doniósł mi, że w środku były też orzechy, i że jemu smakował. Tyle w temacie. Koszt? 3.86zł
W boxie jak zwykle znalazłam również różnego rodzaju papiery i ulotki, jednak najbardziej ucieszył mnie katalog z Avonu xD Nie widziałam żadnego już od dobrych kilku lat :P Podsumowując: według mnie, na tle poprzednich edycji Shinybox, ta prezentuje się naprawdę przyzwoicie. Mogłabym się oczywiście czepiać, że baton mi nie pasuje, że wcierka przydała się nie mnie, a mojej mamie, że w środku są dwie maseczki, i że jedną z nich można by czymś zastąpić, ale ogólnie rzecz biorąc - jest fajnie ;) Jeśli jesteście pudełkiem zainteresowane, to teraz trwa Halloweenowa Promocja i można je dostać za 29zł + przesyłka, co jak na tę zawartość - wydaje mi się niezłą ceną ;) A Wy co myślicie na jego temat? Spodobała Wam się październikowa edycja Shinybox? A może zupełnie nie przypadła Wam do gustu? ;) Dajcie znać!