Tak, zdecydowałam się na kolejne pudełeczko... Czy ktoś jeszcze nie słyszał o nowym projekcie Shiny Group? We współpracy z autorami (którymi są celebryci, to chyba najodpowiedniejsze określenie), tworzą pudełeczka, których koszt waha się od 99 do 169zł. Przychodzą one do nas co kwartał. I jak to w życiu bywa, jedne są fajne, inne fatalne. Dobrze, że tym razem nie wpadłam na pomysł kupowania jakiegokolwiek przed ujawnieniem zawartości (mimo, że podświadomie i tak ciągnęło mnie do Katarzyny i Karoliny ;)). Tego boxa znowu postanowiłam nabyć ze względu na jeden produkt... A że moja silna wola jest bardzo słaba, to tak się to skończyło. Przejdźmy zatem do rzeczy, dalej zdradzę, o co konkretnie chodziło ;)
A dlaczego owe pudełeczko kupiłam? Oczywiście chyba z tego samego powodu, co wszyscy. Obiekt pożądania, to woda toaletowa Marc Jacobs Daisy Dream, o pojemności 30ml. Niezbyt interesuję się zapachami. Jednak premierę tej wody doskonale pamiętam i już wtedy wzbudziła ona moje niezdrowe zainteresowanie... Fakt, nie jest szczególnie trwała, jednak mnie (zapachowemu wydziwiaczowi), przypadła do gustu, i po zużyciu próbki i testowaniu jej w perfumerii zdecydowałam się na zakup. Bodajże za 145 zł z przesyłką dostałam całe pudełko (działał kod Inspiracja, normalnie pudło kosztuje 169zł). Aromat jest lekki, kwiatowo-owocowy, w sam raz dla mnie. Nie tylko na lato, a na cały rok (migrenowiec pozdrawia!). Cała reszta to jedynie dodatek ;)
W boxie znalazła się jeszcze książka "Lekcje Madame Chic", Jennifer L. Scott. Mam w planach przeczytanie jej, na razie jednak zgarnęła ją mama, chyba na odstresowanie. Na codzień, jak to polonistka, czyta literaturę dla mnie bardzo ciężką. Ta pozycja jest ponoć fajna i lekka, a odkąd zaczęła ją czytać, jak szalona gotuje, sprząta, piecze, i wyciągnęła swoje najlepsze ubrania. Ciekawe... Kolejna rzecz - Energetyzujący Peeling do Twarzy Love Me Green. Właśnie skończył się mój Organique, lubię naturalne kosmetyki, z chęcią go wypróbuję. Ciekawe jak się sprawdzi, od dawna chciałam przetestować produkty tej marki ;) Jeśli chodzi o produkty do włosów (które są opcjonalne), do mojego pudełeczka trafiła Kuracja Moroccanoil. Jak zwykle inaczej, niż chciałam :D Ale cóż, prztestuję i to ;) Owa kuracja posiada ponoć właściwości naprawcze i odżywiające, oraz nie zawiera alkoholu. Mam nadzieję, że ten cud nie obciąży moich cieniutkich i delikatnych włosów...
Astor obdarzył nas z kolei dwoma kosmetykami kolorowymi, Maskarą Big&Beautiful Eternal Muse oraz Szminką w Kredce Soft Sensation Lipcolor Butter. Tusz posiada ponoć bardzo czarny kolor i elastyczną formułę, a kredka do ust (kolor Hug me 008) nawilża i daje połysk niczym błyszczyk. O kredce słyszałam wiele pozytywnych rzeczy, dziś zrobiłam zdjęcia i biorę się za testy. Jedno i drugie na 100% mi się przyda :) I ostatnia rzecz - Nawilżający Balsam do Ust Classic Carmex. Raczej średnio lubię ten produkt i nie zdecydowałam jeszcze co z nim zrobię. Albo go upłynnię, albo zostawię sobie, choć mazideł do ust u mnie dostatek, więc raczej trafi w lepsze ręce.
Powyżej na zdjęciu możecie jeszcze zobaczyć sprawcę całego zamieszania ;) Bardzo podoba mi się jego flakon i te trójwymiarowe, plastikowe kwiatuszki :) Co myślę na temat pudełka? Kupiłam je ze względu na tę wodę toaletową, reszta jest jedynie miłym dodatkiem, z którego zrobię pożytek. Poza Carmexem i kuracją do włosów, będę miała radochę ze wszystkiego. A czy będę używać tych dwóch rzeczy? Pomyślę... Jeszcze taka mała informacja... Jeśli ktoś z Was nie posiada karty, która umożliwia płatności internetowe, będzie mógł zrobić zakupy na Inspired By dopiero, kiedy pojawią się nowe boxy, czyli za około 2 miesiące. A jeżeli post o pudełeczku Charlize Mystery Wam umknął, można go nadal obejrzeć tutaj: klik :)