O kremie Frudia Green Grape Pore Control pisałam co nieco już w poprzednim poście na temat ulubieńców ostatniego kwartału. Nie wiem jak Wam, ale mnie w cieplejsze miesiące stosunkowo ciężko znaleźć coś lekkiego, a jednocześnie wystarczająco nawilżającego, by moja skóra była zadowolona i zachowała zdrowy balans - szczególnie mam tu na myśli pielęgnację poranną. Dodatkowo bardzo lubię kremy do twarzy o konsystencji żelu i zdecydowanie najchętniej takowych używam. Jak więc jest z moim ostatnim, winogronowym odkryciem? Już Wam mówię!
Frudia Green Grape Pore Control Cream umieszczony jest w prześlicznym, lekko opalizującym słoiczku ze szkła, który kształtem przypomina mi baryłkę miodu Kubusia Puchatka :D Smaczku nadaje mu też finezyjna, plastikowa nakrętka. Na początku myślałam, że taka forma nie będzie zbyt wygodna, ale szpatułką czy palcem nabierzemy kosmetyk bez problemu. Całość zawiera 55ml produktu i o ile dobrze pamiętam krem jest ważny rok od otwarcia. Niestety producent nie dołączył do niego żadnej szpatułki, jednak nie jest mi ona szczególnie niezbędna do życia ;)
Co mówi na temat Frudia Green Grape Pore Control Cream producent? Tanina i witamina E nawadniają oraz oczyszczają skórę, a pantenol łagodzi powstałe na niej podrażnienia. Głównym składnikiem kremu jest ekstrakt z winogron, który znajduje się już na pierwszym miejscu w składzie (jest to dość nietypowe, wszak na tej pozycji najczęściej pojawia się woda). Poza tym krem ma posiadać lekką konsystencję, idealnie nadawać się do każdego rodzaju cery (w tym tłustej), nawilżać, pielęgnować i nawadniać szorstką, matową skórę.
Krem ma lekko zielonkawą barwę i co ciekawe - jest on jakby matowy! Mam nadzieję, że zauważycie to oglądając zdjęcia. Całość naprawdę przepięknie i bardzo naturalnie pachnie winogronami. Z tego, co czytałam, zapach ten zawdzięczamy specjalnej technologii przetwarzania owoców przez producenta. Nosi ona nazwę R Vita W i polega na pozyskiwaniu składników odżywczych w niskiej temperaturze w celu dostarczenia skórze jak największej ilości cennych przeciwutleniaczy. Ekstrakty z nasion oraz owoców są przetwarzana z niezwykłą starannością, aby zachować ich barwę oraz zapach. I naprawdę czuć to po otworzeniu słoiczka! Podobnie pachniały dojrzałe, zielone winogrona zebrane w ogródku dziadków kilkadziesiąt lat temu... Konsystencja kremu to z kolei leciutki żel, który solo wchłania się niemalże do matu (bez klejenia! ;)), pozostawiając naszą cerę gładką i miękką. Łatwo się go rozprowadza, pięknie współpracuje z każdym serum nakładanym pod spód oraz co najważniejsze - bez problemu mogę wklepać go w twarz przed filtrem serwując sobie dodatkową dawkę nawilżenia, bez obaw, że coś pójdzie nie tak z SPF, bądź makijażem ;) Dobrze spisywał się także jako ostatni etap w pielęgnacji nocnej, wspomagający zamknięcie wewnątrz skóry nawilżenia pochodzącego z dobrej emulsji lub serum.
Co jednak z działaniem Frudia Green Grape Pore Control Cream? Według mnie jest to produkt, który pomimo swej lekkości, serwuje skórze całkiem przyjemny poziom nawilżenia. Zmarszczki stały się mniej widoczne, a cera miękka, jędrna, gładka i sprężysta. Co dla mnie szczególnie ważne - nie podrażniał, nie powodował powstawania rumienia, a nawet zaryzykowałabym stwierdzenie, że lekko go łagodził. Nie zaobserwowałam też żadnych reakcji alergicznych, nowych zaskórników, bądź wysypu jakichkolwiek innych zmian. Dla mnie ważną rzeczą było także to, iż nie szczypał nawet nakładany na lekko podrażnione obszary skóry i stosowany regularnie, zapewniał mi odpowiednią dbałość o barierę hydrolipidową w cieplejsze miesiące ;)
W Douglas Frudia Green Grape Pore Control Cream kosztuje 109.90zł, ale bez problemu można upolować go taniej podczas nocy zakupów albo promocji na produkty pielęgnacyjne. Ja z pewnością w przyszłości chętnie do niego wrócę. A Wy jakiego kremu używacie, jak przychodzi lato? Znacie markę Frudia? Miałyście już jakieś ich produkty? Dajcie koniecznie znać!
Wolę kremowe konsystencje :)
OdpowiedzUsuńW kremie - żelu więcej można popsuć, ale jak trafi się dobry, to ja zdecydowanie wolę żel :D
UsuńZele na lato są bardzo odświeżająca. Jeśli tylko nie są lepkie, to bardzo je lubię o tej porze roku.
OdpowiedzUsuńTen absolutnie nie jest lepki - za to też tak go polubiłam 🤩
UsuńJa obecnie używam kremu nawadniającego z Uzdrovisco. Kosmetyków tej firmy nie znam, ale już samo opakowanie mnie przyciąga :)
OdpowiedzUsuńI jak Ci się on sprawdza? Jestem ciekawa tej marki, ale obawiam się, że kremy mogą być ciężkie 😉
UsuńTe kremiki ciągle gdzieś widzę, aż jestem ich ciekawa :)
OdpowiedzUsuńJa miałam jeszcze żółty, też był niezły ok 😉
UsuńPodoba mi się jego konsystencja więc chętnie bym go stosowała. Opakowanie też jest urocze - inne jak wszystkie. Myślę, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńChyba wszystkie opakowania tej marki są przeurocze 🥰
UsuńSpodobało mi się opakowanie, jakoś tak ze zdrowiem mi się skojarzyło, czyli prawidłowo. Chętnie sprawdzę, czy to kosmetyk dla mnie. :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jeśli do Ciebie trafi, to też będziesz zadowolona 😊
UsuńNie miałam jeszcze nic tej marki, ale bardzo podobają mi się jej opakowania.
OdpowiedzUsuńTak, one są przeurocze 😍
UsuńNa lato serwuję sobie każdy krem który ma filtr, tej marki nie znam, krem ciekawy i warto jest go upolować w niższej cenie.
OdpowiedzUsuńJa filtra używam oddzielnie, ten winogronowy pakuję pod SPF 50 😉
UsuńLatem lubie tez zelowe formuly, chociaz lepiej jednak sprawdzaja sie u mnie kremowe ;)
OdpowiedzUsuńJa do typowych kremów pewnie wrócę we wrześniu 🙂
UsuńOstatnio moja skóra się zbuntowała i lubimy się jedynie z Nivea �� tym klasycznym za 3 zl
OdpowiedzUsuńJa go nienawidzę 😂
UsuńLubię żelowe formuły , krem na pewno będzie mój ;)
OdpowiedzUsuńTak właśnie mi się kojarzyło, że Ty lubisz tego typu „kremy” 😉
Usuńpoczątkowo prezentuje się jak żel ale na dłoni wygląda jak matowa baza :) ojoj chce go!
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi! 😁
UsuńMuszę przetestować ten kremik. U mnie od jakiegoś czasu sprawdza się żel aloesowy. Na lato jest świetny!
OdpowiedzUsuńDla mnie żel aloesowy był trochę za słaby, no i ciut się lepił 😉
UsuńPrezentuje się ciekawie i kusząco... Wpiszę go na listę. ;) Teraz używam też lekkiego, matującego, lekko żelowego Original Skin Willowherb z Origins.
OdpowiedzUsuńA jak z porami? Zwęża je trochę?
OdpowiedzUsuńLubię takie lekkie żelowe konsystencję szczególnie latem :) Kremik kupił mnie swoim opakowaniem :)
OdpowiedzUsuń