Nie będę kłamać - kosmetyczne zakupy za granicą sprawiają mi dużą przyjemność i zawsze podczas urlopów "zwiedzam drogerie", czym doprowadzałam swojego chłopaka, narzeczonego a teraz męża do szewskiej pasji. I choć przez te 12 lat troszeczkę przywykł do tego dziwactwa, to nadal ciągle stęka, że najchętniej latałabym po sklepach (co jest nieprawdą, bo może zagorzałą fanką zwiedzania nie jestem, ale zawsze oglądamy zabytki, stare miasta, parki narodowe i uwielbiam chorwackie plaże - mogłabym siedzieć na nich cały dzień). O tym, że w tym roku "odrobinę" przesadziłam z zakupami pewnie wiecie z mojego Instagrama, ale co tak naprawdę przywiozłam ze sobą? I w jakich sklepach byłam? Zapraszam do oglądania!
Bardzo duża część "asortymentu", który przywiozłam ze sobą, pochodzi ze sklepu Muller. Jest to wielki moloch, gdzie znajdziemy zarówno marki selektywne, naturalne, drogeryjne, jak i jego produkty własne (a do tego zabawki, chemię, jedzenie, artykuły papiernicze i dodatki do domu :P) W tym roku zaopatrzyłam się głównie w produkty do mycia i do ciała, gdyż pielęgnacja mojej twarzy pochodzi głównie z Korei i Japonii ;) W Mullerze możemy kupić sporo produktów marki Kneipp niedostępnych u nas, albo do wyszukania od czasu do czasu w TkMaxx. Chyba wszystkie kosmetyki tej firmy pachną pięknie i mocno, więc jeśli zależy Wam na czymś super - spójrzcie w stronę Kneipp. Ja zdecydowałam się przywieźć ze sobą żel pod prysznic Dush Tonic Pink Grapefruit&Vetiver oraz dwa płyny do kąpieli. Jeden nosi nazwę Mannersache, pachnie cedrem i jest przeznaczony dla panów (ale oczywiście będziemy go używać razem z mężem, jak wszystkiego, co stoi w łazience), a drugi Gute Laune, to połączenie grejpfruta i marakui. Swoją drogą - płyny do kąpieli Kneipp, to najlepsze produkty tego typu, jakie znam ;)
Kolejna rzecz, to set esencji kąpielowych Kneipp Bade Kollektion. Większość z nich była dostępna także w pełnowymiarowych wersjach, ale w związku z tym, że chciałam ich popróbować, wylądowałam z całym pudłem mini - buteleczek (20ml), które starczają akurat na jedną aromatyczną kąpiel. Mamy tu wersję Entspannung Pur (Czysty relaks z "niewiadomoczym", ale wnioskując po chorwacko-niemieckim opisie, pachnie to eukaliptusem i ziołami), Tiefen Entspannung (lawenda), Mandelbluten Hautzart (migdał), Schonheits Geheimnis ("Sekret Piękna" i zapach jakichś ekskluzywnych olejów), Gluckliche Auszeit ("Szczęśliwa Chwila" pachnąca jak Kenzo Flower) oraz Stressfrei (pomarańcze i ich kwiaty). Zakup tego setu również bardzo polecam. Nie są wiele droższe od całej butelki, pojemnościowo wychodzi bardzo podobnie, a można zapoznać się z wieloma zapachami i naprawdę zrelaksować w kąpieli ;)
Teraz pora na dwa żele pod prysznic. Fa Summertime Moments urzekło mnie połączeniem wody ogórkowej z frezją, a z kolei Cien Tropical Summer Shower Gel kupiłam, bo inny zapach z tej edycji limitowanej znalazłam w naszej apartamentowej łazience. Tak mi się spodobał, że poleciałam do Lidla i nabyłam wersję Icy Mint. Są tanie i bardzo przyjemne w użytkowaniu ;)
Tutaj z kolei widać ostatnie łowy z Mullera. Pierwszy z nich, to żel do golenia ich marki własnej M.Lady Rasier Gel o zapachu brzoskwini i mango (tegoroczna edycja limitowana żeli do golenia w DM pachniała kokosem, a że ja go nie lubię, znalazłam taką alternatywę. Mam nadzieję, że również będę zadowolona). Mydła Kappus Luxury Soap kupuję podczas każdego pobytu w Chorwacji. Pięknie pachną, są bardzo wydajne i świetne na prezent, a przy tym nie zabijają ceną. Tym razem mam wersję Violet Lilac (bez), ale w ofercie są jeszcze Magnolia i Róża :)
Teraz pora na zakupy z drogerii DM. Piankę do mycia twarzy Balea Milder Reinigungs Schaum poleciła mi Kasia z Myskinstoryy, więc niewiele myśląc, wrzuciłam ją do koszyka. Poza tym, skusiłam się także na dwie pomadki do ust Balea Lippenpflege, wszak u mnie idą jak woda. Jedna to wersja "Pink Grapefruit", a druga "Minty Melon".
Na tym zdjęciu widzicie z kolei między innymi żel pod prysznic Balea Schonheits Geheimnisse (Sekrety Piękna) o zapachu Totes Meer Salz (czyli soli z morza martwego). Pachnie bardzo przyjemnie, świeżo i mam wrażenie, że nie wysusza tak skóry, jak tradycyjne żele tej marki. Drugim produktem do mycia by DM jest pianka pod prysznic Balea Duschschaum Pure Energy, zawierająca ekstrakt z zielonej herbaty, limonki i mięty. Ciekawą rzeczą, której mam już praktycznie końcówkę, jest też Balea Wasser Spray Pool Party. Używaliśmy go z mężem przez cały urlop do schładzania się na plaży i bardzo dobrze sprawdzał nam się w tej roli. Pięknie pachniał, chłodził, odświeżał, nie wysuszał. Za te pieniądze nie potrzebuję niczego więcej ;)
Dla odmiany od mydeł Isany, których ciągle używam, kupiłam sobie także mydło w płynie Balea Cremeseife Relaxing Bali. Dalej widzicie odżywkę do włosów Spulung Feuchtig-Keit, którą miałam kilka razy i byłam z niej zadowolona, oraz małe dziwadełko, czyli Balea Handmousse Desert Sun. Co ciekawe, nie jest to mydło, a pachnący mus, pełniący funkcję kremu do rąk :) Ciekawa jestem go bardzo.
I to już na szczęście wszystko tym razem :D Z ciekawych i innych niż u nas miejsc na drogeryjnej mapie kraju, mogę wymienić jeszcze przybytek o nazwie BIPA. Jest tam spory wybór kosmetyków naturalnych i limitek marek Catrice oraz Essence, ale ja w całej swojej chorwacko-urlopowej karierze, kupiłam tam tylko japonki (ale bardzo je polecam! xD są świetne jakościowo). Wpadło Wam coś może w oko? Macie jakieś swoje DM'owe hity? Dajcie koniecznie znać ;)
P.S. Ciekawostka - Z Chorwacji przywożę też zawsze płyny do płukania tkanin Ornel o zapachach Calming i Violet :D
Z Balea trochę poszalałaś :P. Dawno nic nie kupowałam. Isana ma coś podobnego do Wasser Spray, zużyłam w to lato z 3 opakowania już :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie widziałam, ale one pojawiły się już po moim powrocie :)
UsuńFajne zakupy. Ja kupiłam chorwackie i włoskie kremy do twarzy :)
OdpowiedzUsuńTeż super :) Zdradzisz jakie? ;)
UsuńDaj znać się jak sprawdza pomadka grejfrutowa. Mam na nią ochotę, ale wiem z doświadczenia, że pomadki Balea są raczej słabe, ale i tak kusi mnie ten zapach ;)
OdpowiedzUsuńAle mnie zachęciłaś 😁 mam nadzieję, że okażą się chociaż przyzwoite 😊
UsuńTe esencje kąpielowe wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTrzy wersje są w niektórych rossmannach w PL (polecam „na dobranoc”) i czasem można upolować je w TKMaxx 😉 Kneipp ma też sklep internetowy. Wypróbuj choć jedną, bo są ekstra ❤️❤️❤️
UsuńBardzo fajne zakupy :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję 😁
UsuńNajbardziej ciekawią mnie kosmetyki marki Balea :)
OdpowiedzUsuńBalea zawsze wpada w oko 😁
UsuńFirma Kneipp blisko mojego serduszka <3
OdpowiedzUsuńJa też ją uwielbiam, szczególnie rzeczy do kąpieli ❤️
UsuńŚwietne pamiątki chociaż nie na lata ;p
OdpowiedzUsuńTo prawda, ale na rok spokojnie :D A potem pojedzie się znowu ;)
UsuńSuper kosmetyki, chętnie przetestowałabym coś z Balea... :)
OdpowiedzUsuńTo trzeba sobie zrobić wycieczkę za granicę :)
UsuńWcale Ci się nie dziwię. Też wolałabym poszaleć po sklepach, zwłaszcza za kosmetykami Kneipp'a 😍
OdpowiedzUsuńKneipp jest super, zwłaszcza rzeczy do kąpieli :)
UsuńIle cudeniek z Balei :)
OdpowiedzUsuńTrochę się nazbierało :D
UsuńChętnie wybrałabym się kiedyś poszaleć do DM. Na razie muszę korzystać z dobroci chrzestnej, która mieszka w Niemczech i czasami przysyła mi zapasy Balei :)
OdpowiedzUsuńTo i tak masz dobrze, ja się mogę obkupić tylko na urlopach ;)
UsuńNooo same cuda :) Miałam ostatnio ten żel Fa - rzeczywiście jest przyjemny :)
OdpowiedzUsuńSą gdzieś w PL? Ja nie widziałam :D
UsuńMam ten mus z Bale'a. Fajny krem do rąk, konsystencja lekka, ale dobrze nawilżał :)
OdpowiedzUsuńNo to super :)
UsuńSwietne zakupy, mam nadzieje ze bedziesz ze wszystkiego zadowolona D:
OdpowiedzUsuńJa właśnie też :D
UsuńJa od dziecka miałam popęd do zakupów pamiątek i w ogóle do zakupów:D Chociaż kosmetyki rzadko przywoziłam. Często były to bibeloty. Jakieś muszelki, statki, cuda na kiju,jakaś od... biżu i pierdyliard pocztówek:D Dopiero stosunkowo niedawno z tego wyrosłam (no prawie:D). Miałam kiedyś taki zestaw Kneipp i fajny był:)
OdpowiedzUsuńJa niestety też, piąteczka 😂 a te małe zestawy też kiedyś już miałam i je uwielbiam ❤️
UsuńJa też jadąc za granicę mam tendencje do zaglądania do drogerii :)
OdpowiedzUsuńCzyli chyba większość z nas to lubi 😁
UsuńJa jadąc zagranicę zawsze lubię ich markety ale i drogerie, życie mnie nauczyło, że trzeba nie raz wejść tam gdzie przewodniki nie polecają, bo często mają lepsze promocje i tak w Szwajcarii dotarłam do strefy bezcłowej i się obkupiłam, bo w miejscach dla turystów ceny o wiele droższe. Znowu w Hiszpanii miałam hotel na zadupiu i pod hotelem drogerię - sporo cieni wtedy przywiozłam, moja mama do tej pory pyta się kiedy jadę, bo może znowu coś jej wynajdę. Do Chorwacji muszę się kiedy wybrać jak będę jechać na Węgry - daleko tam nie ma :)
OdpowiedzUsuńDaleko nie, choć chyba bliżej i łatwiej dojechać przez Austrię :) my zawsze jeździmy tam, choć na węgrzech mój mąż jest średnio raz w tygodniu :D
UsuńJa we wrześniu jadę do Pragi i chyba najbardziej się cieszę na myśl o wejściu do drogerii DM i zakupach tam :O Także w zupełności Cię rozumiem!
OdpowiedzUsuńBardzo kąpielowe zakupy:). Same przyjemności Cię teraz czekają:).
OdpowiedzUsuńMam ten zestaw esencji Kneipp i jest extra. Balea zawsze mnie kusi zapachami i pięknymi opakowaniami.
OdpowiedzUsuńKneipp bardzo sobie cenię, choć dawno nic już nie używałam... A Balea uwielbiam ;)
OdpowiedzUsuń