Jak zapewne wszyscy dobrze wiedzą, na stan cery wpływają nie tylko produkty, które stosujemy w pielęgnacji naszej skóry, ale także dieta, woda, używki, ilość snu, a także stan naszego zdrowia i zażywane leki. W moim przypadku, właśnie z tym ostatnim był problem :P Rok temu w kwietniu, dostałam od reumatologa nowe cudo, które znacząco poprawiło stan mojego organizmu, ale za to pięknie zmieniło moją cerę z wrażliwej oraz skłonnej do odwodnienia, w niemalże trądzikową :D W czerwcu jednak, zmodyfikowano mi leczenie i wydaje mi się, że powoli wraca ona do "normy" (czyli zostały moje ukochane naczynka i "buraczek"). Co w towarzyszyło mi na ostatniej prostej w przygodzie z poprzednimi tabletkami? Trio marki iUNIK :) Jak spisało się na niełatwym gruncie, którym jest cera skłonna do zanieczyszczeń, wysuszenia i z rozszerzonymi naczyniami? Same przeczytajcie! ;) I trzymajcie kciuki, żeby lekarka w październiku nie zmieniła zdania i nie chciała wrócić już do tego medykamentu :P
Seria do cery problematycznej marki iUNIK, składa się z kilku produktów. Pierwszy z nich, Centella Calming Cream Gel, doczekał się już nawet osobnej recenzji ;) I to właśnie on zachęcił mnie do wypróbowania reszty linii. Bazuje ona głównie na zielonej herbacie, oraz bardzo popularnej ostatnimi czasy wąkrocie azjatyckiej (czyli właśnie wyżej wspomnianej centella asiatica).
Pierwszym produktem z dziś recenzowanych, który miałam okazję używać w swojej codziennej rutynie, za każdym razem była pianka iUNIK Centella Bubble Cleansing Foam. Znajduje się ona w przyjemnej dla oka butelce, która dzielnie trzyma się przez cały okres użytkowania i bez uszczerbku przetrwała kilka podróży. Zawiera ona 150ml stosunkowo wydajnego produktu. Według obietnic producenta, ma ona także przyjazne dla skóry pH i zawiera aż 69% wąkrotki. Dozownik wypluwa nam na rękę elegancką, gęstą pianę, której aż chce się używać :) Jaki ma zapach? Bardzo delikatny, zielony i naprawdę przyjemny! Pianka ta bardzo ładnie oczyszcza twarz z pozostałości olejku i makijażu oraz rano po wstaniu z łóżka. Nie pozostawia także po sobie uczucia ściągnięcia, ani wysuszenia, a twarz nie jest zaczerwieniona. Dodatkowo nie szczypie w oczy :D Ja z chęcią bym do niej wróciła i bardzo Wam ją polecam :) Jej cena wynosi 15.29$.
iUNIK Tea Tree Relief Toner znajduje się w plastikowej, przezroczystej butelce, zawierającej 200ml produktu, ważnego 12 miesięcy od otwarcia. Posiada ona wygodny dozownik, oraz dobrze sprawuje się w trakcie użytkowania. Ja w zależności od humoru, czasami stosuję go z butelki z atomizerem, a czasami używam wacików. Składa się on z 67% drzewa herbacianego i 20% centelli asiatica, oraz zawiera także niacynamid i adenozynę. Mimo tego, iż producent obiecywał żelową konsystencję, dla mnie to zwykły płyn ;) Aromat kosmetyku jest dla mnie podczas użytkowania prawie niewyczuwalny, choć z butelki leciutko czuć "zielone" nuty. W moją skórę tonik ten wnika do matu w kilka sekund. Genialnie sprawdza się zarówno na twarzy, szyi i dekolcie. Toner skutecznie przywraca skórze odpowiednie ph, odświeża, łagodzi, wygładza oraz dobrze przygotowuje ją do dalszych zabiegów pielęgnacyjnych :) Przyzwoicie jak na tonik nawilża twarz, jednocześnie nie obciążając i nie zapychając jej. iUNIK Tea Tree Relief Toner znacząco przyspiesza także wchłanianie się w skórę innych kosmetyków, które po nim nakładamy :) Jego koszt to 18.70$.
I teraz pora na ostatni produkt z tej serii - iUNIK Tea Tree Relief Serum :) Umieszczono je w szklanej buteleczce z pipetą, która zawiera 50ml produktu i ważna jest 12 miesięcy od otwarcia. Całość jest estetyczna oraz wygodna, ale to zdecydowanie nic ekstra ;) Serum zawiera 67% wody z drzewa herbacianego i 19,5% wody liściastej asiatica, która uspokaja, łagodzi, a także nawilża skórę. Wewnątrz buteleczki znajduje się zielony płyn o delikatnej, żelowo - wodnej (totalnie niewydajnej) konsystencji, która w moją skórę również wchłania się bardzo szybko. Nie pozostawia po sobie uczucia kleistości (choć minimalnie czuć je na twarzy). Przejdźmy jednak do działania. Osoby ze skórą tłustą może faktycznie mogłyby je polubić, ale ja mam wrażenie, że ten punkt pielęgnacji ani mi nie pomógł, ani nie zaszkodził. Może serum faktycznie sprawiało, że skóra była bardziej uspokojona, jaśniejsza, a rumień mniejszy, ale poza tym, nie jestem w stanie przypisać mu ani grama nawilżenia, zmniejszenia zmian zapalnych oraz niezapalnych, tudzież żadnych innych zasług. A wspominanie przez producenta o jego właściwościach przeciwzmarszczkowych to bujda na resorach :D Zdecydowanie bardziej, przypadł mi do gustu krem, do którego link znajdziecie na początku recenzji. Cena serum to 17$.
Podsumowując calusieńką serię - polubiłam się z kremem, chętnie po raz kolejny kupię piankę do mycia twarzy i dobrze sprawdził się u mnie tonik, ale serum właściwie mogłoby nie istnieć, wszak po prostu nic nie robi :D Jeśli więc macie ochotę zrobić zakupy, wszystkie produkty znajdziecie na zupełnie nowej stronie Jolse. Widziałyście już jej ostatnią odsłonę?
Znacie markę iUNIK? Macie wśród ich oferty jakichś swoich ulubieńców? Dajcie koniecznie znać!
Nie słyszałam wcześniej o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńA też mają już dystrybutora w Polsce :)
UsuńPierwszy raz czytam o produktach tej marki, ale muszę przyznać, że bardzo mnie nimi zainteresowałaś :) Kusi mnie szczególnie toner, bo zapowiada się naprawdę przyjemnie :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie bardzo się cieszę :) toner i piankę zdecydowanie polecam ;)
UsuńU mnie to serum też nic nie zrobiło :/
OdpowiedzUsuńCzyli chyba po prostu gagatek tak ma...
UsuńNie znam, ale też nie mam problematycznej cery :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) ale w razie czego, oni mają różne linie ;)
UsuńCzyli wychodzi, że moje serum fajniejsze... Szkoda, że wiele nie uczyniło, ale dobrze, że chociaż pozostałe nie dały plamy👌🏼
OdpowiedzUsuńNo wychodzi na to, że fajniejsze. Moje to takie placebo :/
UsuńPiankę z wielką chęcią bym poznała, ostatnio bardzo lubię taką formę :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie ostatnio też wolę pianki :) klasyczne żele na razie czekają na swoje pięć minut ;)
UsuńNie słyszałam o tych kosmetykach, nie mam problemów z cerą ;)
OdpowiedzUsuńTo zazdroszczę, mam nadzieję, że moja też wróci do poprzedniego stanu ;)
UsuńNa szczęście nie mam jakoś problematycznej skóry, więc moja pielęgnacja kończy się na maseczce z glinki szarej i kremie :D
OdpowiedzUsuńTo w takim razie tylko się cieszyć :)
UsuńPierwszy raz widzę i czytam o tych kosmetykach :) Lubię takie pianki do oczyszczania twarzy.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też, żele trochę poszły w odstawkę ;)
UsuńMarka jest mi kompletnie obca.
OdpowiedzUsuńAle oczywiście, jak po wszystkich Twoich recenzjach, mam ochotę na zakupy.
To polecam zwłaszcza krem, piankę i toner, serum można sobie odpuścić ;)
UsuńO firmie wcześniej nie słyszałam, ale serum mnie ciekawi :3
OdpowiedzUsuńA to akurat placebo, polecam toner i piankę ;)
UsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej firmie i przyznam, że dopiero czytając Twój post dowiedziałam sie o jej istnieniu. Czuję sie zaciekawiona..
OdpowiedzUsuńPolskiego dystrybutora też mają, więc można robić zakupy gdzie się chce ;) a kosmetyków trochę jest :)
UsuńDrzewo herbaciane ma piękny zapach. Bardzo fajna propozycja kosmetyków.
OdpowiedzUsuńAkurat z tego trio pachnie chyba jedynie pianka ;)
UsuńNie znam tej firmy a ten tea tree serum wyglada ciekawie
OdpowiedzUsuńTylko wygląda... Nic nie robi :P
UsuńKompletnie nie znam tej firmy, ale wiem co to skóra problematyczna ;/ U mnie najlepiej sprawdzają się półprodukty - czyste oleje, hydrolaty. Ewentualnie sera, toniki, które sama sobie robię ;)
OdpowiedzUsuńJa nie mam cierpliwości i umiejętności do robienia oraz używania tego typu kosmetyków ;)
UsuńNie znam tej marki, ale muszę się chyba porozglądać na Jolse. ;)
OdpowiedzUsuńIdealny zestaw dla mnie!
OdpowiedzUsuńNa Jolse jezcze nigdy nie robiłam zakupów. Może kiedyś się skuszę. Ciekawa seria, ale serum odpuszczam :)
OdpowiedzUsuń