środa, 2 maja 2018

Beauty of Joseon Dynasty Cream, czyli o nawilżaniu i odżywianiu słów parę

Ostatnimi czasy, od kremów do twarzy wymagam dosłownie cudów na kiju, a to chyba dlatego, iż mam wrażenie, że z dnia na dzień wyglądam coraz to gorzej :P Beauty of Joseon Dynasty Cream miał naprawdę wysoko postawioną poprzeczkę, ponieważ ostatnio w bardzo krótkim czasie moja cera zrobiła się szara, bez koloru (wina anemii) i była dziwnie sucha, co skutecznie uwydatniało zmarszczki. Nie liczyłam wprawdzie, że krem zniweluje to, co narobiły u mnie niedobory różnego rodzaju, ale miałam nadzieję, że pomoże mi on przebrnąć przez ten newralgiczny okres bez straszenia towarzystwa dookoła :P (wprawdzie potwierdzenie owego stanu rzeczy dostałam dopiero tydzień temu, ale po latach ciągłego leczenia anemii - już czekając na hospitalizację, wiedziałam co się święci xD). Jak ów krem się u mnie sprawdził? Czy pomógł mi wyglądać lepiej? Zapraszam do czytania! :)
Beauty of Joseon Dynasty Cream
Beauty of Joseon Dynasty Cream znajduje się w eleganckim słoiczku ze srebrną nakrętką, wykonanym z matowionego szkła, zawierającym 50ml produktu. Niestety nie udało mi się znaleźć znaku PAO, czyli "ważności od otwarcia", co oznacza chyba tyle, iż musimy sugerować się jedynie datą ważności. Do produktu była też bodajże dołączona łopatka do aplikacji, ale zabijcie mnie, a nie jestem tego na 100% pewna xD Co ważne, opakowanie jest na tyle dobre jakościowo, że nie niszczy się w kosmetyczce podczas wyjazdów i dodatkowo łatwo wydobyć z niego produkt :)
Beauty of Joseon Dynasty Cream
Krem ma białą barwę i bardzo delikatnie pachnie kwiatami. Nie są to kwiaty w ciężkim wydaniu, ale coś lekkiego, delikatnego oraz zwiewnego, co naprawdę umila proces nakładania. Aplikację kosmetyku uprzyjemnia też nietypowa konsystencja, ponieważ tak naprawdę nie jest to typowy krem, a coś pomiędzy nim, a żelem. Co ważne, produkt łatwo sunie po skórze, stając się przy kontakcie z nią bardziej wodnisty, nie lepi się i całkiem sprawnie się wchłania, pozostawiając po sobie jednak delikatny film. Szczerze powiem, że nie do końca sprawdził się on u mnie rano, ponieważ trzeba chwilę odczekać przed aplikacją makijażu, a ja ostatnio ruszam się jak mucha w smole i jestem wiecznie spóźniona xD
Beauty of Joseon Dynasty Cream
Co zatem z działaniem owego kremu? Z ciekawszych składników zawiera on w sobie niacynamid, kwas hialuronowy, adenozynę, witaminę E oraz peptydy. Na plus muszę zaliczyć fakt, że faktycznie genialnie nawilżył i odżywił skórę, a już po nałożeniu kremu widać było pierwsze efekty. Szczerze powiedziawszy, u siebie nie zwróciłabym na to uwagi, ale że krem stał dłuższy czas w łazience (i jakoś szybko znikał xD), wypróbowała go sobie moja mama (lat 53) oraz przyszła podzielić się obserwacją, iż bardzo ładnie napina oraz poprawia doraźnie wygląd cery dojrzałej, sprawiając że staje się ona jędrna i gładka. U siebie zaobserwowałam również ładne rozświetlenie cery, lekką redukcję zmarszczek powstałych od przesuszenia i właściwie jedyna rzecz, która mi się w nim nie podoba, to fakt iż zupełnie nie radził sobie z moimi naczynkami. Podczas jego stosowania były słabo ukojone oraz widoczne w "standardowej" formie. Znam lepsze kosmetyki radzące sobie z tym problemem, ale tu jak widać, nie można mieć wszystkiego. Ładnie dawał sobie za to radę z różnego rodzaju rumieniami ;) Co do wydajności - razem zużyłyśmy go bodajże w miesiąc, ale moja mama to pożeracz kremów, więc stosując go "jednoosobowo", wróżę mu 2-3 miesięczną żywotność ;)
Beauty of Joseon Dynasty Cream
W ramach podsumowania - szczerze poleciłabym ów krem osobom z cerą suchą, dojrzałą, wrażliwą, ewentualnie mieszaną (choć raczej nie na lato) lub w ostateczności naczyniową, choć z moimi cudami poradził sobie tylko po części, czyli nie pogorszył sprawy. W przypadku posiadaczy skór tłustych oraz trądzikowych przemyślałabym temat, bo produkt jest naprawdę mocno odżywczy i mógłby być zbyt ciężki (u mnie np. nie sprawdzał się pod makijaż, ale wiem, że mama z powodzeniem nakładała go też rano).  Jeśli zaś chodzi o mnie - finalnie jestem zadowolona, choć nie okazał się ideałem ;) Poprawił koloryt mojej cery, nawilżył, odżywił i trochę zredukował widoczność zmarszczek. Zdecydowanie bardziej spektakularne efekty, głównie dotyczące poprawy jędrności skóry osiągnęła moja mama ;) Cudo to kupicie za około 35$ na Jolse. Ja mam właśnie za zadanie kupić drugi słoiczek dla rodzicielki ;)
A Wy miałyście może styczność z tym produktem? Jak się u Was sprawdził? A może dopiero czujecie się skuszone? Dajcie koniecznie znać! :D

P.S. Polecacie jakiś serial na Netflix? :D

48 komentarzy :

  1. Nie znam go. Efekty daje ciekawe :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest całkiem dobry, zwłaszcza mamie przypadł do gustu ;)

      Usuń
  2. Ja kończę sloiczek i używam tego produktu na noc, bo jednak sie lepi. Skóra nie jest sucha ale spektakularnych wyników też nie zauważyłam. Dla mnie 3/5. 😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moim ulubieńcem może też nie został, ale mamie bardzo się on spodobał :)

      Usuń
  3. dla mnie ten krem też na pewno byłby super. z azjatyckich produktów najczęściej sięgam po kremy BB

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, ja też ostatnio odkopałam kremy BB :) Dodatkowy filtr zawsze w cenie ;)

      Usuń
  4. Bardzo ciekawa propozycja na pewno wypróbuję go w najbliższej przyszłości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam, bardzo przypadł do gustu mojej mamie ;)

      Usuń
  5. Idealny zatem do mojej cery :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polecam w takim razie wypróbować :) Powinien zdać egzamin ;)

      Usuń
  6. Pierwszy raz widzę ten krem.

    OdpowiedzUsuń
  7. Mnie niestety nie kusi bo dla mojej cery mógłby być za ciężki :( a co do filmu na Netflixie to zależy od tego jaka tematyka Cię kręci?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobał mi się np dom grozy i wciągnęłam się w lucyfera :D

      Usuń
  8. Dostałam jego próbkę przy zamówieniu na Jolse i poszła w ruch. Jednak ciężko coś powiedzieć po 2 razach z nim na twarzy. U mnie ostatnio na Netflix leci Peaky Blinders :P.

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie korzystałam, ale po tym opisie to już będę musiała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi ;)

      Usuń
  10. Zastanawiałam się nawet nad nim jakiś czas temu, ale odłożyłam na "może później":D Ja jestem kremowym pożeraczem jak Twa mama:D O, przekonałaś się do Netflixa:) U mnie teraz w akcji HBO GO i Gra o Tron:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Przekonałaś" to może za dużo powiedziane, ale potrzebuję jakiejś stacjonarnej rozrywki xD robię drugie podejście, zobaczymy ;)

      Usuń
    2. Heheh ja lubię Netflixa choć nie jestem z tych co potrafią połknąć sezon w jeden dzień. A znam przypadki, że ktoś bierze wolne żeby obejrzeć nowy sezon serialu:O
      Ja polecam Black Mirror, Dextera, Orange is new black, Lucyfera, 13 powodów, Baroni narkotykowi, a z najbardziej lekkich Plotkarę. Pewnie coś jeszcze, ale musiałabym pomyśleć, a dziś średnio z tym u mnie :D No i ja lubię lekko zryte produkcje:D

      Usuń
    3. Ja w sumie też nie z tych :) dzięki Ci bardzo, chętnie poczytam o czym one i może coś wybiorę :D mnie jeszcze podobał się dom grozy ;)

      Usuń
    4. A to nie oglądałam, ale muszę zobaczyć bo widzę, że może być dobre:D

      Usuń
    5. Zobacz sobie, mnie się podobał :)

      Usuń
  11. mysle, ze u mnie mógłby sie nie sprawdzic :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to raczej nie jest produkt dla każdego ;)

      Usuń
  12. serial na Netflix? ja się wciągnęłam w "szefową" oraz w "dobre miejsce":D

    OdpowiedzUsuń
  13. Całkiem przyjemnie wygląda ten kremik :) A na Netflix polecam Santa Clarita Diet, jeśli lubisz czarny humor :D To taki komediowo-horrorowy klimat :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja nie oglądam seriali... Co do kremu to wydaje się być jak dla mnie, podoba mi się takie proste opakowanie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja do tej pory też nie za bardzo, tylko dom grozy i lucyfera ;)

      Usuń
  15. Ja mam cerę mieszaną i coś czuje że u mnie w ciepłe dni by się nie sprawdził, ale zimą... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że w takim razie lepiej poczekać do jesieni/zimy :)

      Usuń
  16. Pierwszy raz widzę ten krem, ale zdjęcia są śliczne :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja niestety nie mam czasu na to aby oglądać seriale chociaż mogą sobie to nie to nadrobić teraz na majówkę bo mam ostatni dzień wolnego. Ja bym go pewnie używała tylko na wieczór z racji tego że rano nie dysponuje taką ilością czasu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie rano też nie chciało się czekać, aż się wchłonie... U mamy jakoś szybciej dawał radę, może to zależy od skóry ;)

      Usuń
  18. Dla mnie to zupelna nowosc, w sumie do 50 jeszcze mi troche, ale nawilzenie uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też jeszcze daleko, ale obie byłyśmy zadowolone, więc można spokojnie próbować :)

      Usuń
  19. Ja nie polecę bo nie oglądam seriali - mąż nie lubi :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze, to mnie też zazwyczaj ciężko jest się w coś wciągnąć... :P

      Usuń
  20. Lubię takie konsystencje i działanie bardzo zachęcające :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Pięknie się prezentuje ten kremik :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie znam go, opakowanie mi się bardzo podoba :D Coś czuję, że byłby dla mnie zbyt odżywczy, chyba że na noc zimą. A seriali nie polecę, bo nie oglądam. Chociaż z tych głupich seriali dla debili to ostatnio w telewizji trafiłam na fachowców i miałam niezłą bekę - największym fachem szklarza jest... zabicie męża i podżeganie do samobójstwa xD

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie znam i z tego co piszesz nie do końca jest on stworzony dla mnie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)