sobota, 11 listopada 2017

Hera Black Cushion nr 13, czyli o kremach BB inaczej

Z kremami BB znam się naprawdę od bardzo wielu lat. Jednak z cushionami moja historia nie jest ani tak długa, ani tak zażyła, bo opisywany dziś, to raptem mój drugi produkt tego typu. Pierwszym był Skin79 Gold BB Pumping Cushion (który dla mnie był totalnym badziewiem, nawet nie chciało mi się tu o nim pisać, ani użyć go więcej niż kilka razy i komuś go oddałam), a drugim, został właśnie Black Cushion, koreańskiej, ekskluzywnej marki Hera. Czy on się u mnie sprawdził? Czy zatarł złe wrażenie, jakie zrobił na mnie mój pierwszy produkt tego typu? Zapraszam do czytania! :)
Hera Black Cushion
W kartoniku, które dostajemy, znajduje się opakowanie oraz dwa wymienne, 15 gramowe cushiony. Sama puderniczka, w której umieszczono wkład, jest naprawdę piękna i zdjęcia nie oddają jej prawdziwego uroku. Całość jest czarno - złota, a dodatkowo w wieczku z plastiku wtopiono mieniące się drobinki, uwidaczniające się wraz ze słońcem. Całość działa sprawnie, wygląda bardzo ekskluzywnie, a sam wkład możemy jeszcze dokupić i wymienić. Po zużyciu dwóch, które są w zestawie, wcale nie musimy kupować nowej puderniczki, a po prostu dokupić sam tzw. refill wraz z aplikatorem. Na zużycie jednego, mamy aż 12 miesięcy, lecz przyznam szczerze, że w moim przypadku nie był to kosmetyk grzeszący wydajnością.
Hera Black Cushion
Aplikator wykonany jest z satyny tłoczonej we wzór kojarzący mi się z motywami greckimi, logowanej tasiemki oraz beżowej, bardzo przyjemnej w dotyku gąbeczki, która jest bardzo dobrej jakości i świetnie nakłada kosmetyk, jednak naprawdę ciężko się ją myje. Najlepiej do prania najpierw użyć olejku, a potem żelu, uprzednio trochę ją "odmaczając".  Po otwarciu puderniczki, w oczy rzuca się od razu eleganckie lusterko, ale by dostać się do produktu, musimy otworzyć jeszcze wieczko, na którym leży aplikator. Dopiero wtedy naszym oczom ukazuje się gąbeczka z wytłoczonym logo marki, a do naszego nosa dociera subtelny zapach kwiatów.
Hera Black Cushion
Odcień, który posiadam nosi numer 13 i nazwę Neutral Ivory. Według mnie, jest on naprawdę jasny i neutralny, dobrze dopasowuje się do karnacji, choć moja cera jest na tyle chłodna, że kiedy jestem nieopalona niestety odrobinę różni się temperaturą od szyi. Nie jest ciemniejszy, ale cieplejszy, odrobinę za żółty ;) Kosmetyk posiada filtr SPF34 PA ++ oraz lekkie w kierunku średniego krecie, które bez problemu można stopniować. Warto też wspomnieć, że nie jest to produkt do używania "na szybko" i "w biegu", ale to chyba dotyczy każdego cushionu, przynajmniej w moich rękach ;) Ja potrzebuję chwili, by celebrować tę aplikację xD
Hera Black Cushion 13
Sam kosmetyk jest stosunkowo rzadki, ale przy nakładaniu go aplikatorem, absolutnie nie ma to znaczenia (ja próbowałam tym, który dołączono i jajeczkiem Beauty Blender, oba sprawdzały mi się dobrze). Wykończenie, które ów cushion nam oferuje, według mnie po zaschnięciu jest satynowe i używanie pudru nie jest konieczne, jednak ja mimo wszystko, zawsze go utrwalałam. Wtedy na mojej skórze, która raz jest sucha, raz normalna, a raz jak buraczek, wytrzymywał w stanie niezmienionym cały dzień, bez włażenia w zmarszczki i podkreślania skórek. No chyba, że miałam katar, wtedy z nosa znikał wyjątkowo szybko... ;) Jego ogromną zaletą jest też to, iż wygląda naprawdę bardzo naturalnie :)
Hera Black Cushion 13
Muszę również wspomnieć o tym, że moja skóra ostatnio stała się wyjątkowo kapryśna i po lecie i tej odrobinie słońca, którą złapałam (chodząc w Chorwacji pod parasolką i wypaćkana spf50 - mąż udawał, że mnie nie zna xD) moja skóra stała się jakoś dziwnie kapryśna. Przeszkadza jej byle co, pojawiają się podrażnienia, zaczerwienienia, rumienie, wysypki... Hera sprawdziła się w tym czasie o tyle dobrze, że zakryła wszystkie czerwone placki, nie zapchała, nie podrażniła i dodatkowo mojej cerze nie zaszkodziła. Chwała jej za to ;) Poniżej możecie zobaczyć jak prezentuje się na twarzy jeszcze przed nałożeniem pudru i właśnie w tym nie najlepszym okresie ;)
Hera Black Cushion 13
Z czystym sumieniem przyznać muszę, iż z mojego drugiego cushionu jestem naprawdę zadowolona. Ma wiele zalet, do których zaliczyć można między innymi piękną puderniczkę, wymienne wkłady, ładny efekt po nałożeniu i jaśniutki odcień oraz trzy wady: na nałożenie go trzeba poświęcić więcej czasu niż przy tradycyjnym podkładzie, wydajność nie jest najwyższa i patrząc przez pryzmat tego, cena również nie wydaje się najciekawsza. Cały zestaw, który posiadam, kosztuje na Jolse około 152zł, a refill, czyli wkład, mniej więcej 72zł. Mimo to, przyjemnie testowało mi się tego typu gadżet, ale nie wiem, czy jeszcze do niego wrócę ;) A Wy miałyście styczność z tego typu produktami? Miałybyście ochotę wypróbować, czy może niekoniecznie? A może macie już swojego ulubieńca? Dajcie znać! ;)

50 komentarzy :

  1. Obudziłam się i od razu Twój post na liście zobaczyłam:D "Celebrujesz codzienność"?:D Ja już ze dwa lata temu napaliłam się na cushion. Tyle, że pani w perfumerii jakoś nie potrafiła mi doradzić z kolorem, a ja mam pecha w tej kwestii i w końcu po dziś dzień nic nie kupiłam. Te mają bardzo ładne opakowania i też je sobie oglądałam na stronie, ale nie wiem czy bym trochę trafiła z kolorem. Trochę martwi, że trzeba się przyłożyć bardziej przy aplikacji skoro ja nakładam puder lub minerały, które można szybciutko:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, tylko chwile, bo codzienność bywa nieznośna :P Ja z kolorem trafiłam tak plus minus, bo na lato okej, na jesień, kiedy jeszcze miałam żółtawą szyję spoko, a teraz jak znowu jestem bardzo "zimna" to zaczyna być za żółty. Drugi wkład poczeka do wiosny ;) No i fakt, tu trzeba się przyłożyć...

      Usuń
    2. Ładnie powiedziane, o tej codzienności :)

      Usuń
    3. Dziękuję, choć w sumie to sama prawda ;)

      Usuń
  2. Mam w zapasach cushion z Hean, ale na razie nie mam odwagi użyć. Jeśli chodzi o celebrowanie poranne, to rozumiem to doskonale, bo używam mineralnych podkładów i ich też nie da się nałożyć " na szybko", bo można zrobić z siebie głupka :D Mega ekskluzywny ten podkład i fajnie, że ma żółte tony, no ale z tego zrozumiałam, Ty jesteś różowa, bo chłodna, to zaś chyba źle, że żółty prawda:)?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozumiem i to w sumie dobre porównanie, bo mnie nakładanie minerałów też bardzo wolno szło ;) A sam podkład jest neutralny, ale przy mojej wychodzącej na zimę "różowości" to trochę odcina się od szyi... Latem nie było tego widać, bo mimo iż wcale się nie opalam, to gdzieś jednak zawsze złapię trochę słońca i robię się w tym czasie bardziej żółta, więc wtedy mi odpowiadał ;) Takie niuanse xD

      Usuń
  3. Nigdy nie próbowałam podobnego produktu, ale po twojej recenzji jestem bardzo ciekawa jakby się sprawdził u mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mimo wszystko w Polsce chyba częściej kupuje się i używa tradycyjnych kremów BB niż cushionów ;) a jak widać, te też mają trochę do zaoferowania :)

      Usuń
  4. To opakowanie...cena faktycznie trochę zabija, ale gdyby uzywac go nie na co dzień a na większe okazje...
    W moim przypadku z rzadszą konsystencja jest gorzej, kiepsko trzymaja sie na mojej twarzy rzadsze pudry podklady itd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To marka ekskluzywna, więc cena jest, jaka jest niestety ;) u mnie z kolei konsystencja ma niewiele wspólnego z trwałością i byłam naprawdę zadowolona :)

      Usuń
  5. Najgorsza w cushionach jest ich wydajność :( Ale bardzo podoba mi się efekt na twarzy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie one są niewydajne niestety :( z każdym tak jest?

      Usuń
  6. nie miałam jeszcze takich produktów, ale muszę przyznać, że zrobił na mnie wrażenie ;D tym bardziej, że kolor jest mega1 :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, na brak urody nie można w tym produkcie narzekać ;) a kolor jest piękny, jaśniutki i neutralny :) myślę, że tylko bardzo chłodne albo skrajnie ciepłe cery nie będą zadowolone ;)

      Usuń
  7. Nie wiem, czy pozwoliłabym sobie na niego, nawet refill cenowo średnio zachęca :( Ale na buzi wygląda ślicznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano wiesz, to koreańska marka ekskluzywna, to swoje sobie życzą ;) ale za to na twarzy prezentuje się bardzo dobrze, fakt :)

      Usuń
  8. Miałabym ochotę wypróbować, z ciekawości :))

    OdpowiedzUsuń
  9. Wygląda pięknie, ale za tą cenę można kupić dobry podkład lub krem BB, który będzie bardziej wydajny;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście! :) choć szczerze mówię, ja po prostu miałam ochotę wypróbować nowość, fajny gadżet, coś innego ;)

      Usuń
  10. Może kiedyś wypróbuję ten "gadżet" :D chociaż ta celebracja aplikacji mnie przeraża bo Ja wolę szybko i na temat :) czyli szybki delikatny makijaż albo wcale bez makijażu bo wolę się wyspać xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S. Opakowanie jest cudowne takie eleganckie <3

      Usuń
    2. Ja ogólnie też wolę szybko, ale tu mi to specjalnie nie przeszkadzało :) używałam go sobie, jak miałam czas ;) a co do snu - ja mam identyczne podejście xD

      Usuń
  11. Te czarne Hery uchodzą za najlepsze koreańskie cushiony! Ja jej nie miałam, bo cena mnie nieco odstrasza, ale moim ulubieńcem jest cushion IOPE Air Cushion w wersji Matte Long Wear, kolor W23 - ciepły, żółtawy. Uwielbiam go, lepszy niż wcześniej używane poduszki z Innisfree i z Misshy. Ma średnie krycie z możliwością stopniowania, ale pięknie dopasowuje się do skóry i nie jest widoczny. Nie podkreśla porów, trzyma mat, jest długotrwały. Kupuję zawsze na promocjach (np. teraz w Aritaum jest na nie 30% obniżki i zestaw cushion z wkładem + refill kosztują 94zł w przeliczeniu). Tak więc, gdy będziesz szukała następcy Hery z czystym sercem polecam IOPE :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze powiedziawszy wybierając go nie miałam świadomości, że mają taką opinie ;) A co do IOPE - dobrze wiedzieć, może kiedyś wypróbuję :) Dzięki! ;*

      Usuń
  12. Słyszałam już wiele dobrego o tego typu produktach, ale sama jeszcze nie spróbowałam, jak to działa, a nie powiem, że mnie nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie dziwię się, mnie też zawsze kuszę gadżety i wszelkiego rodzaju nowinki :)

      Usuń
  13. Opakowanie z pewnością przyciąga oko :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Opakowanie piękne, mi nie pasuje ta formuła kremu BB, a raczej jego metoda aplikacji :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Na typ cushion mam podkład z hean :) troszkę mnie wkurza aplikacja (palcami) z gąbeczką jest dużo lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiedziałam, że Hean posiada produkt tego typu :)

      Usuń
  16. Czaję się na niego i czaję, ale chyba odpuszczę. Widzę, że dla mnie i tak będzie za ciemny :(

    Właśnie dla mnie cushiony mają bardzo słabą wydajność, jak za te ceny. Już lepiej zainwestować w dobry podkład // Kaha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety jaśniejszego nie ma :( Dla mnie latem był ok :) A co do reszty, to muszę przyznać rację ;)

      Usuń
  17. miałam jeden cushion Dear Klairs i muszę przyznać, ze był super, lepszy niż typowe koreańskie kremy BB :-) Twój wygląda pięknie, na dodatek ma jasny kolorek, idealny dla bladolicych

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On na żywo jest jeszcze ładniejszy, niestety nie udało mi się oddać urody tego opakowania na zdjęciach ;)

      Usuń
  18. Bardzo ładnie prezentuje się na twarzy :) Kolor też fajny, dla mnie bardziej żółtawy byłby właśnie w sam raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Z chęcią bym wypróbowała, dlaczego by nie ;D

    OdpowiedzUsuń
  20. Hera - brzmi uzależniająco :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hera, koka, hasz, lsd, ta zabawa po nocach się śni... xD

      Usuń
  21. Moja cera jeszcze nie znalazla odpowiedniego kremu BB, ktory by polubila. Ale Hera wyglada bardzo elegancko ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Prezentuje się wyśmienicie, jakbym miała okazję go wyprobowac tz inne kolory może bym się skusila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam najjaśniejszy, ale jest jeszcze sporo ciemniejszych odcieni :)

      Usuń
  23. Wyglądają ekskluzywnie, podobają mi się te kosmetyki :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jeszcze nie miałam takiej formy, a w sumie chętnie bym sprawdziła :P

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie miałam nigdy z nim do czynienia. Zawsze wydawało mi się, że taki cushion ma słabe krycie, że nie da się go nałożyć na gąbeczkę jak sam jest na gąbeczce.... ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)