wtorek, 17 listopada 2020

Skóra naczyniowa, reaktywna, z rumieniem, trądzikiem różowatym? SVR Sensifine AR Creme pomoże!

Moja skóra od bodajże 3 lat jest dość problematyczna, ale od wiosny tego roku, w moim odczuciu - przegina :D Nie wiem czy ma na to wpływ stres, zły nastrój, kolejny rzut tocznia, czy może noszenie maseczek, ale szczególnie dobrze się to nie skończyło i finalnie wylądowałam u dermatologa, a teraz doprowadzam skórę twarzy do stanu "używalności". Nie chcę zapeszać, ale chyba nawet jestem na dobrej drodze... Ostatnim produktem, który przetestowałam przed leczeniem (trwało to około miesiąc) i towarzyszył mi w jego trakcie (właśnie minął drugi miesiąc) jest SVR Sensifine AR Creme. Jak się spisał w tym trudnym czasie? I dlaczego zdecydowałam się na leczenie? Już Wam mówię ;)
SVR Sensifine AR Creme
Zacznę może od najważniejszego. Na terapię swoich zmian skórnych zdecydowałam się za namową reumatologa, który orzekł podczas "teleporady", że to chyba już najwyższa pora, jeśli objawy trądziku różowatego oraz rumień utrzymują się stale. Lepiej zacząć wcześniej, niż czekać, aż wykwity się rozwiną, utrwalą, bądź pogorszy się w inny sposób ;) (nie miałam u niego wyznaczonej wizyty. Moja Pani Doktor napisała do mnie na fb co tam u mnie - kocham ją za to - ale nie nie mogła wystawić mi przez to recepty). Zaraz potem wylądowałam z kolei u swojego lekarza rodzinnego, który wdrożył leczenie Soolantrą, zaproponowane przez reumatologa. Jeszcze później udało mi się dostać do dermatologa, który stwierdził, że poza trądzikiem różowatym, miejscowo (obok nosa i na brodzie) występuje u mnie także ŁZS i dostałam kolejny lek, oraz zalecenie by kontynuować kurację Soolantrą. Wniosek? Leczenie podczas pandemii to totalny koszmar przypominający półmaraton :P Przejdźmy jednak do najważniejszego, czyli do SVR Sensifine AR ;) Krem umieszczony jest w białym, skromnym kartoniku, zawierającym wewnątrz zwykłą, także białą tubkę z wąskim "dziubkiem" dozującym zawartość. Jedynym "bajerkiem" jest przezroczysta nakrętka i matowy plastik z którego wykonano opakowanie. Kosmetyk pochodzi z apteki, więc jest higienicznie, prosto i skromnie. Całość zawiera 40ml produktu ważnego 9 miesięcy od pierwszego otwarcia.
SVR Sensifine AR Creme
Co o SVR Sensifine AR mówi producent? "Krem przeznaczony dla skóry naczyniowej, nadreaktywnej, z tendencją do trądziku różowatego. Posiada on unikatowy efekt chłodzący, obkurcza i chroni naczynia, zmniejsza przekrwienie. Zapewnia codzienną pielęgnację nawilżającą oraz ukojenie dla skóry naczynkowej. Poprzez redukcję stanu zapalnego zmniejsza zaczerwienienia i wzmacnia naczynka. Aktywny Endothelyol zawarty w kremie poprawia mikrokrążenie, zmniejsza widoczność naczyń krwionośnych, a także przeciwdziała powstawaniu rumienia. Zielony barwnik neutralizuje zaczerwienienia pod względem optycznym, a konsystencja świeżego kremowego żelu zapewnia natychmiastowe wchłanianie i dzięki efektowi chłodzenia przywraca skórze komfort." Jak krem sprawuje się w praktyce? Ma lekką konsystencję i bardzo łatwo rozsmarować go na twarzy. Mimo zielonkawego koloru, na skórze staje się przezroczysty, ale jednocześnie faktycznie od razu lekko neutralizuje bordowy kolor policzków. Po kilku sekundach od aplikacji czuć na twarzy wspomniany już efekt chłodzący. Dla mnie był on naprawdę bardzo przyjemny i kojący, dobrze neutralizował uczucie gorąca oraz pieczenia w miejscach, które są zaczerwienione. Krem praktycznie nie posiada zapachu, ale przy kosmetykach dla cer problematycznych to zdecydowanie zaleta. Jakie wykończenie serwuje nam tenże produkt? Zadowolone powinny być osoby, które lubią lekki, satynowy mat. Krem świetnie nadawał się pod makeup, na dzień bez makijażu oraz na noc. Dobrze współpracował z moimi podkładami, ale nałożony zbyt grubą warstwą na tonik i serum, potrafił się zrolować... Szczególnie nie lubił się ze Skinorenem. I to chyba jego największa wada... :P
SVR Sensifine AR
A teraz pora opowiedzieć, jak SVR Sensifine AR radzi sobie w akcji :D Po pierwsze - krem faktycznie mocno łagodzi rumień i skutecznie usuwał go na jakiś czas nawet gdy nie stosowałam leków. Moje zmiany w ostatnim tygodniu używania go solo były już dość widoczne, a policzki bordowe, ale mimo to, był w stanie jeszcze ukoić dyskomfort i złagodzić zaczerwienienie (już nie całkowicie, ale nieźle je redukował). Gdy tylko włączyłam leczenie, moja twarz znowu stała się blada. Podczas jego stosowania, skóra jest ładnie nawilżona, gładka, jędrna, zregenerowana i po prostu ładna :D Bariera hydrolipidowa, z którą wiecznie miałam problem, nadal trwa niezachwiana pomimo stosowania leków na trądzik. Dodatkowo mam wrażenie, że krem także lekko przyspiesza gojenie (tak, w "te dni" jednak dwie krosty uraczyły mnie swą obecnością). Ogólnie rzecz biorąc, muszę przyznać, że SVR Sensifine AR świetnie sprawdzał mi się zarówno przed leczeniem dermatologicznym, jak i w jego trakcie, co dla mnie jest tylko dodatkową zaletą. Ile kosztuje? Zazwyczaj, w zależności od miejsca zakupu - około 40 - 45zł. 
Podsumowując - jeśli tylko macie problemy z widocznymi naczynkami, rumieniem, trądzikiem różowatym, bądź macie skórę reaktywną, bardzo Wam ten krem polecam. U mnie sprawdził się świetnie i mimo rolowania, na pewno jeszcze do niego wrócę. Po prostu kolega chyba nie lubi konkurencji :D Miałyście już okazję używać kosmetyków marki SVR? Macie wśród ich oferty swoich ulubieńców? Miewacie jakieś problemy z cerą? Dajcie znać w komentarzach!


25 komentarzy :

  1. Miałam lata temu coś tej marki, ostatnio o nich mniej słyszałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jak na ten moment marka chyba jakoś szczególnie nie jest na fali 😊

      Usuń
  2. Po mamie mam tendencję do zaczerwienień chyba jej kupię ten kremik :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno obie będziecie zadowolone 😉 Chociaż dla mam może być lepsza bogata wersja tego kremu 🤔

      Usuń
  3. Moja mama ma skore naczynkowa wiec chętnie jej pokaże ten krem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. W obecnych czasach coś załatwić to koszmar :D Zwłaszcza jeżeli chodzi o kwestie związane ze zdrowiem. Nie mam problemu z rumieniem, jednak właściwość przyspieszenia gojenia ranek bardzo mnie zainteresowała ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, koszmar... W sumie jeśli chodzi o moje choroby przewlekłe to 2 na 3 lekarzy do których chodziłam regularnie - zniknęło 😁

      Usuń
  5. Ja w sumie nigdy nie miałam takich problemów z cerą i siłą rzeczy, nie jest to produkt dla mnie. Z tymi teleporadami jest jakaś masakra, jak ostatnio chciałam drobną rzecz załatwić, dwie godziny spędziłam przy telefonie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja dr rodzinna na szczęście kazała pisać do siebie smsy i po prostu odpisuje tego samego dnia... Nie trzeba wisieć na telefonie 🙂

      Usuń
  6. Nie miałam jeszcze kosmetyków tej firmy. Ale moja mama ma problemy z naczynkami i z trądzikiem różowatym myślę, że mógłby być to na prawdę fajny prezent dla niej na święta i jeszcze byłoby świetnie jakby sprawdził się tak dobrze jak na twojej skórze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Często w aptekach internetowych on jest w zestawie z małym płynem micelarnym, w tej samej cenie 😉 warto poszukać 😁

      Usuń
  7. Na szczęście nie mam problemów z naczynkami.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mam co prawda (odpukać!) takich problemów, ale przekażę innym osobom o tym kremie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przekaż, bo wcale nie tak łatwo o działający na tę dolegliwość środek 🙂 może im też pomoże 😉

      Usuń
  9. Nie słyszałam o tym kremie, może dlatego, że nie mam takich problemów ze skórą. Ale to mega sprawa, że są takie perełki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie używałam tej marki, a szukam właśnie czegoś na skórę naczyńkową, może to się nada :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kosmetyki marki SVR kusza mnie bardzo, chyba w koncu cos zamowie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie z kolei nie kusiły, kupiłam z polecenia i jestem zachwycona ❤️

      Usuń
  12. Nie miałam przyjemności stosować jeszcze produktów SVR na swojej skórze.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)