Dawno nie było nic na temat moich ulubionych produktów, więc chyba pora to zmienić ;) Myślę, że wprawne oko niektórych czytelników mogło już dostrzec, co dobrze się u mnie sprawdziło, a które z kosmetyków nie mają na ten tytuł szans, ale podsumuję dziś ostatnich kilka miesięcy, a także zostawię mały spojler, co pokochałam jeszcze zanim na blogu pojawiła się pełna recenzja ;) Gotowi? No to zaczynamy!
1. Sana Nameraka Honpo Wrinkle Eye Cream (recenzja tutaj) - Mój absolutnie ukochany ostatnimi czasy krem pod oczy, którego używam ze szczególną ochotą (tak, mam jeszcze końcówkę i nie mogę go "zmęczyć"). Od czasu kiedy go dostałam, zmienił opakowanie na białe. Już w tej aktualnej szacie graficznej, po rekomendacji kupiła go także moja mama i również przypadł jej do gustu ;) Po rozsmarowaniu nie znika on do matu, ale pozostawia po sobie delikatny, nielepiący film ochronny. Krem ten zagwarantował mi bardzo dobry efekt i długofalowo poprawił strukturę skóry. Prawdopodobnie jest to zasługa faktu, iż nadał tej okolicy elastyczności, mocno ją nawilżył, odżywił oraz sprawił, że skóra stała się elastyczna i napięta w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Naprawdę polecam z całego serducha :)
2. Avene Cicalfate Post Acte Emulsja Regenerująca (recenzja tutaj) - To prawdziwy i nietłusty ratunek dla skóry w potrzebie. Lekka konsystencja, wspaniałe właściwości kojące oraz przyzwoita cena (około 36zł). Emulsja, a raczej delikatny krem, świetnie łagodzi rumień, przyspiesza gojenie wszelkich zmian skórnych i ranek, odbudowuje barierę hydrolipidową, nawilża, odżywia, oraz regeneruje. Bardzo pomógł mi przetrwać trudny dla mojej cery czas i na pewno jeszcze nie raz do niego wrócę, bo naprawdę warto! Myślę, że zadowolone z tej "emulsji" powinny być także osoby posiadające skórę wrażliwą, naczyniową, podrażnioną, ale także trądzikową :)
3. BCL Momo Puri Moisture Gel - czyli po prostu nawilżający żel - krem, zawierający ekstrakt z brzoskwiń z Nagano, ceramidy, probiotyki, kwas hialuronowy i witaminy. Nie będę zdradzać zbyt wiele, bo nadal mam w planach jego recenzję, ale słuchajcie, on naprawdę nieziemsko pachnie, a jeszcze lepiej nawadnia cerę. Nie dziwię się, że jest chwalony wszem i wobec, bo naprawdę świetnie działa i według mnie ciężko jest w jego przypadku przyczepić się do czegokolwiek. Od grudnia to mój ulubiony nawilżacz, po którym skóra jest delikatna, gładka i miękka ;)
4. The Ordinary AHA 30% + BHA 2% Peeling Solution - produkt wyskakujący z lodówki. Ale wiecie co? Zupełnie się nie dziwię! Stosowany z umiarem (tak, oczywiście ja też zrobiłam sobie swojego czasu kwasami małe kuku, zanim nauczyłam się że często mniej znaczy więcej) genialnie oczyszcza cerę, spłyca drobne zmarszczki, pomaga w walce o jednolity koloryt skóry, a efekt widać już po pierwszym użyciu. Trzymam go zawsze 10 minut, a zabieg robię zgodnie z zaleceniem producenta raz w tygodniu. Mnie nic nie szczypie, a po zmyciu twarz jest rozświetlona, gładka i lekko napięta. Muszę też przyznać, że genialnie trzyma w ryzach moje zaskórniki i nie dopuszcza do powstawania nowych "gagatków". Odkąd go stosuję, mam naprawdę o wiele ładniejszą cerę.
5. Dr Phamor McCell SYN-AKE Gold Emulsion - nie będę opowiadać bajek, kupiłam ją po rekomendacji Interendo. I cóż, zaskoczyło! Piękne opakowanie (ale niefotogeniczne), leciutka konsystencja, w sam raz wpisująca się w ideę layeringu, ładny zapach, błyskawiczne wchłanianie, brak uczucia lepkości oraz szybkie efekty, szczególnie na moim zmęczonym życiem czole :D Duża pojemność (120ml) pozwala na wnikliwe przeprowadzenie testów, więc na pewno wcześniej czy później pojawi się recenzja tejże emulsji, ale stosuję ją już dłuższy czas i ona naprawdę ma bardzo pozytywny wpływ na widoczność zmarszczek, jednocześnie nie szkodząc cerze np. wywoływaniem niedoskonałości.
I to już wszystko na dziś. Znacie może któregoś z moich ulubieńców? A może miałybyście ochotę poznać? Podzielicie się, co Wam ostatnimi czasy przypadło do gustu? Dajcie koniecznie znać!
Same perełki tu widzę, zaciekawił mnie zwłaszcza żel The Ordinary :)
OdpowiedzUsuńJest dość mocny, ale wg mnie warto spróbować ;)
Usuńnie znam nic, ale ta marka TheOrdinary jest już wszedzie! więc moż e wkońcu się skuszę ;D
OdpowiedzUsuńA to fakt :D Tak jak napisałam - wyskakuje z lodówki :)
UsuńNa nr 4 mam ochotę ;)
OdpowiedzUsuńPolecam bardzo! ;) Chociaż przy wrażliwej cerze nieprzyzwyczajonej do kwasów może się nie sprawdzić :)
UsuńKosmetyki The Ordinary mnie bardzo kuszą :)
OdpowiedzUsuńWarto sobie coś wypróbować, szczególnie że ceny mają przystępne ;)
UsuńSzczerze mówiąc nie znam żadnego z tych produktów osobiście. Ta złota emulsja mnie zaciekawiła :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się u mnie sprawdziła, teraz moja mama myśli nad jej zakupem ;)
UsuńThe Ordinary mnie ogólnie kusi strasznie :D
OdpowiedzUsuńMiałam kilka rzeczy, część była fajna, inne mniej. Najgorzej wspominam niacynamid z cynkiem :D
UsuńZnam jedynie The Ordinary z innych blogów, ale mnie on na razie nie kusi :P Wolałabym wypróbować Emulsja Regenerującą Avene, mam cerę naczynkową i muszę z nią powalczyć teraz...
OdpowiedzUsuńMyślę, że przy cerze naczynkowej powinna się nieźle sprawdzić :)
UsuńPo Avene chetnie siegne a ten peeling rowniez jest moim ulubiencem nie tylko tego miesiaca ;)
OdpowiedzUsuńJa go uwielbiam odkąd go mam, czyli bodajże od początku stycznia ;) To był mój pierwszy zakup w nowym roku :)
UsuńFajne kosmetyki, chętnie bym wypróbowała. Przez tego koronawirusa zapuściłam się kosmetycznie i zaniedbałam moją cerę.
OdpowiedzUsuńJa właśnie staram się do tego nie dopuścić, ale na makijaż zapału totalnie mi już brak :D
UsuńZnam tylko The ordinary❤
OdpowiedzUsuńBo chyba jest najbardziej znane :D
UsuńMoże wreszcie uda mi się sięgnąć po kosmetyki Ordinary, już nawet nie pamiętam ile czasu odkładam ten zakup :)
OdpowiedzUsuńJa też się do nich zabierałam jak pies do jeża ;)
UsuńWidzę, że dwa pierwsze to będzie must-have w mojej kosmetyczce. Po pierwsze, bo nadmiar komputera i książek w czas kwarantanny to mega wory pod oczyma, a po drugie - bo czekolada spowodowała istny wysyp na twarzy niedoskonałości.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też będziesz zadowolona jeśli do Ciebie trafią ❤️
UsuńU mnie też sporo znaków po czekoladowych szaleństwach. ;)
UsuńAch, ta psotna czekolada 😁
UsuńNiestety nie znałam wcześniej tych kosmetyków, jednak człowiek zawsze znajdzie jakieś nowe perełki :)
OdpowiedzUsuńA to prawda 🙂 Chociaż myślałam, że np Avene jest dość znane 😉
UsuńMega mnie ciekawi ten peeling z The Ordinary, ale boje się, że zrobię sobie właśnie "kuku" :)
OdpowiedzUsuńWiesz, zrobić sobie kuku można chyba każdym kosmetykiem z kwasem 🙂 Ja swojego czasu przesadziłam, ale wcale nie z tym akurat 😁
UsuńCzasami żałuję, że moja skóra jest tak mocno wymagająca, nie pozwala na cieszenie się kosmetykami, tylko sporadycznie coś akceptuje, a tu takie ciekawe propozycje.
OdpowiedzUsuńA co konkretnie Ci dokucza? Myślę, że Avene powinno się mimo wszystko sprawdzić 😉
Usuńszczerze nie znam nic z prezentowanych przez ciebie kosmetyklów jednak Dr Phamor McCell SYN-AKE Gold Emulsion mnie kusi!
OdpowiedzUsuńMnie w styczniu skusiło błyskawicznie, szczególnie że akurat była promocja xD
UsuńMomo Puri - my love!!! <3
OdpowiedzUsuńTo piąteczka! :D
UsuńNie miałam tylko krwawego TO;)
OdpowiedzUsuńPewnie też kwestia czasu 😉
UsuńJedyne co znam i mam to krwawy peeling z The Ordinary.
OdpowiedzUsuńI jak się sprawdza? :)
UsuńZnam jedynie The Ordinary. Inne rzeczy ciekawe, ale nie znam, domyślam się, że trzeba ich szukać na stronach z azjatykami... Ten krem pod oczy przydałby mi się.
OdpowiedzUsuńszczególnie o kremach bardzo fajne!
OdpowiedzUsuń