Sulwhasoo First Care Activating Serum EX to coś pomiędzy serum a esencją. Produkty tego typu posiadają zazwyczaj bardzo lekką konsystencję, która ma za zadanie poprawić wchłanianie kolejnych kosmetyków pielęgnacyjnych, które nakładamy na twarz, oraz zwykle oferuje ono też właściwości nawadniające i rozjaśniające cerę. Co ma w sobie jednak konkretnie first serum Sulwhasoo? Z ponad 3 tysięcy koreańskich ziół, producent wybrał pięć, tworząc JAUM Balancing Complex (między innymi z żeń szenia). Tym sposobem, Sulwhasoo First Care Activating Serum EX stało się jedną z popularniejszych "first serum" rodem z Korei. Czy warto je wypróbować? Same przeczytajcie!
Sulwhasoo First Care Activating Serum EX znajduje się w białej, nieprzezroczystej butelce ze szkła, zawierającej 60ml kosmetyku. Nie da się ukryć, że gdy trzymamy ją w ręce, ciężar, jakość materiałów i wykonanie, od razu daje nam do zrozumienia, iż mamy do czynienia z produktem ekskluzywnym. Pompka działa w buteleczce bez zarzutu, dozuje odpowiednią ilość produktu, a jedyną rzeczą, do której można się przyczepić jest fakt, że jedynie pod światło widać, ile jeszcze kosmetyku zostało wewnątrz opakowania.
Wewnątrz buteleczki, znajduje się pomarańczowy, bardzo rzadki żel, bądź jak kto woli - gęsty płyn :P Na upartego, można używać pod Sulwhasoo First Care Activating Serum EX jeszcze toner, ale przyznam szczerze, że ja stosowałam je głównie jedynie w towarzystwie kremu nawilżającego (czasem nakładałam też resztki serum z poprzedniej recenzji), dwa razy dziennie. Kosmetyk ten gładko sunie po skórze, nie spływa z palców i świetnie współpracuje z różnego rodzaju tonikami oraz kremami. Jeśli nałożymy owe first serum solo, wchłonie się ono do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Ale generalnie nie polecam, gdyż jest stworzone "do towarzystwa" ;). Bardzo ciekawą rzeczą w tym produkcie jest zapach - świeży, mocno ziołowy, dość męski, ale jednocześnie ulotny. Mnie bardzo się on podoba, ale nie jestem pewna, czy wszystkie nosy będą zadowolone :D Czasem to esencjoserum zdarzało mi się stosować pod bazę pod makijaż lub krem BB. Z każdym współpracowała bez zarzutu, a makeup elegancko się na nim trzymał,
Jakie obietnice składa nam wobec Sulwhasoo First Care Activating Serum EX producent? Ma ono za zadanie przywracać równowagę naszej cerze, odżywić ją, wspomóc nawilżenie, poprawić elastyczność oraz ją rozświetlić. Co z tego wszystkiego zaobserwowałam u siebie? Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że moja skóra dawno nie wyglądała tak świetnie, jak podczas użytkowania tego produktu i naprawdę nie dziwię się, że zyskało ono rangę kultowego :) Cera jest gładka, rozświetlona, przebarwienia są mniej widoczne, rumień wyciszony, a wszystkie ranki goiły się dużo szybciej niż zazwyczaj. Dodatkowo mam wrażenie, że ilość zaskórników na moim czole ostatnio się zredukowała i sadzę, że należy ten fakt połączyć właśnie z obecnością tego first serum w mojej pielęgnacji. Oczywiście spełnia ono też swoją podstawową rolę, czyli ułatwia i przyspiesza wchłanianie się innych kosmetyków pielęgnacyjnych oraz przygotowuje skórę do przyjęcia zawartych w nich składników aktywnych. Nie zauważyłam niestety większych zmian jeśli chodzi o wygląd zmarszczek, ale z racji dobrego nawilżenia, moje już były niemalże niewidoczne.
Podsumowując: jestem bardzo zadowolona ze zmian, jakie Sulwhasoo First Care Activating Serum EX zafundowało mojej skórze i myślę, że byłabym skłonna zakupić je ponownie, nawet za 66$, które trzeba za nie zapłacić na Jolse. Cena nie robi zbyt dobrego wrażenia, ale działanie, wygląd oraz wydajność sprawiają, że mimo to, aż chce się go używać ;)
A Wy znacie Sulwhasoo First Care Activating Serum EX? Albo może chociaż o nim słyszałyście? Dajcie koniecznie znać! Jakiego serum lub esencji aktualnie używacie?
Wewnątrz buteleczki, znajduje się pomarańczowy, bardzo rzadki żel, bądź jak kto woli - gęsty płyn :P Na upartego, można używać pod Sulwhasoo First Care Activating Serum EX jeszcze toner, ale przyznam szczerze, że ja stosowałam je głównie jedynie w towarzystwie kremu nawilżającego (czasem nakładałam też resztki serum z poprzedniej recenzji), dwa razy dziennie. Kosmetyk ten gładko sunie po skórze, nie spływa z palców i świetnie współpracuje z różnego rodzaju tonikami oraz kremami. Jeśli nałożymy owe first serum solo, wchłonie się ono do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Ale generalnie nie polecam, gdyż jest stworzone "do towarzystwa" ;). Bardzo ciekawą rzeczą w tym produkcie jest zapach - świeży, mocno ziołowy, dość męski, ale jednocześnie ulotny. Mnie bardzo się on podoba, ale nie jestem pewna, czy wszystkie nosy będą zadowolone :D Czasem to esencjoserum zdarzało mi się stosować pod bazę pod makijaż lub krem BB. Z każdym współpracowała bez zarzutu, a makeup elegancko się na nim trzymał,
Jakie obietnice składa nam wobec Sulwhasoo First Care Activating Serum EX producent? Ma ono za zadanie przywracać równowagę naszej cerze, odżywić ją, wspomóc nawilżenie, poprawić elastyczność oraz ją rozświetlić. Co z tego wszystkiego zaobserwowałam u siebie? Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że moja skóra dawno nie wyglądała tak świetnie, jak podczas użytkowania tego produktu i naprawdę nie dziwię się, że zyskało ono rangę kultowego :) Cera jest gładka, rozświetlona, przebarwienia są mniej widoczne, rumień wyciszony, a wszystkie ranki goiły się dużo szybciej niż zazwyczaj. Dodatkowo mam wrażenie, że ilość zaskórników na moim czole ostatnio się zredukowała i sadzę, że należy ten fakt połączyć właśnie z obecnością tego first serum w mojej pielęgnacji. Oczywiście spełnia ono też swoją podstawową rolę, czyli ułatwia i przyspiesza wchłanianie się innych kosmetyków pielęgnacyjnych oraz przygotowuje skórę do przyjęcia zawartych w nich składników aktywnych. Nie zauważyłam niestety większych zmian jeśli chodzi o wygląd zmarszczek, ale z racji dobrego nawilżenia, moje już były niemalże niewidoczne.
Podsumowując: jestem bardzo zadowolona ze zmian, jakie Sulwhasoo First Care Activating Serum EX zafundowało mojej skórze i myślę, że byłabym skłonna zakupić je ponownie, nawet za 66$, które trzeba za nie zapłacić na Jolse. Cena nie robi zbyt dobrego wrażenia, ale działanie, wygląd oraz wydajność sprawiają, że mimo to, aż chce się go używać ;)
A Wy znacie Sulwhasoo First Care Activating Serum EX? Albo może chociaż o nim słyszałyście? Dajcie koniecznie znać! Jakiego serum lub esencji aktualnie używacie?
Ja dopiero przekonuje się do koreańskich kosmetyków
OdpowiedzUsuńAle bardzo mnie zaciekawiło to serum
Wydaje mi się bardzo dobre, moja twarz wygląda dużo lepiej po włączeniu go do pielęgnacji :)
UsuńMam straszną ochotę na kremy pod oczy tej marki, słyszałam że są rewelacyjne :-)
OdpowiedzUsuńTeż mi się to obiło o uszy ;)
UsuńOstatnio polubiłam koreańskie kosmetyki, tego jeszcze nie znam:)
OdpowiedzUsuńWiele osób ostatnio je polubiło :)
UsuńOo jestem go ciekawa 😉
OdpowiedzUsuńMnie też jakiś czas chodził on po głowie :D
Usuńdo tej pory jeszcze nigdy nie słyszałam o tej firmie. zaciekawiłas mnie
OdpowiedzUsuńTo luksusowa marka koreańska :) Zbiera dobre opinie ;)
UsuńNie słyszałam o tej marce, ale zaciekawiła mnie mocno.
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto się z nią zapoznać, wiele produktów ma dobre opinie w sieci :)
UsuńDziękuję bardzo za tę recenzję! Zapisuję sobie Twój post :) W październiku lecę do Azji i mam w planach przywieźć trochę pielęgnacji i brałam pod uwagę produkty tej firmy. Widzę, że warto zaryzykować :)
OdpowiedzUsuńO, zazdroszczę takiej wycieczki <3 a kosmetyk bardzo polecam :)
UsuńPodoba mi się ta esensja- serum, działanie i właściwości odpowiednie dla mojej skóry. Czasem warto wydać więcej na dobry produkt
OdpowiedzUsuńA to prawda :) Czasem drogie kosmetyki zawodzą, ale ten stanął na wysokości zadania :)
UsuńZawsze ciekawia mnie te koreanskie sera, to bardzo mnie kusi :D
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ;) Jest trochę inne niż klasyczne serum, ale mnie usatysfakcjonowało.
Usuń66$ to spora cena, ale jak warto... :) Nie słyszałam nigdy o tej firmie :)
OdpowiedzUsuńTo dość znany produkt z Korei :) Myślę, że warto w to first serum zainwestować ;)
UsuńTwój opis sprawił, ze chcę mieć ten kosmetyk. Cena jest dość wysoka, ale jak większość, uważam, że czasem lepiej dać więcjej za kosmetyk, który działa :)
OdpowiedzUsuńA to prawda :) Cieszę się, że Cię zachęciłam ;)
UsuńLubię takie kombo, więc może się skuszę w bliższej lub dalszej przyszłości. Maseczkę tej marki dobrze wspominam.
OdpowiedzUsuńMam w takim razie nadzieję, że u Ciebie też się sprawdzi :)
UsuńMam serum Wooden spoon teraz, tego nie znam oczywiście, ale kusi :)
OdpowiedzUsuńA Twojego z kolei ja nie znam ;)
UsuńNie znam tej marki, ale jej zareklamowałaś bardzo fajnie ten kosmetyk. Jedynie nie jestem pewna czy spodobałby mi się zapach, bo ja zdecydowanie wolę kosmetyki które pachna bardziej delikatnie.
OdpowiedzUsuńTen zapach czuć bardzo krótko, więc może akurat :) Dla mnie nie był męczący ;)
UsuńPierwszy raz widzę, ale zaciekawiło mnie bardzo :)
OdpowiedzUsuńTo bardzo się cieszę ;)
UsuńO firmie nie słyszałam, ale jak widzę, ze azjatyckie to juz mam na nią ochote :D
OdpowiedzUsuńHaha :D Ja też tak często mam ;)
Usuńnie znam oczywiście i wcale mnie to nie dziwi, ale jeśli działanie jest zacne to warto zapłacić więcej ;)
OdpowiedzUsuńDokładnie, warto w nie zainwestować :)
UsuńNigdy wcześniej nie spotkałam się z tym serum. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się wizualnie, więc chętnie przygarnęłabym je do siebie. :D
W sumie opakowanie też ważna rzecz ;) Zawsze przyjemniej używa się czegoś, co nam się podoba :)
Usuń