Na pewno każda z Was zna ten ból, kiedy nie możemy dobrać sobie odpowiedniego odcienia podkładu. A znacie uczucie, kiedy wchodzicie do drogerii a tam wszystko, co jest na półkach, jest dla Was za ciemne? Ja znam :/ I choć sytuacja powoli się zmienia, to kiedy zaczynałam się malować (plus minus z 12 lat temu), odpowiadał mi jeden podkład na rynku :/ Jaki? Revlon Colorstay 110 Ivory, do skóry suchej i normalnej. A tu nadal jest ciężko znaleźć coś jaśniejszego! (w tym miejscu współczuję Dziewczynom o jaśniejszej cerze niż ja i to wielce!). Wiedziona ciekawością, postanowiłam jednak pierwszy raz w życiu wypróbować podkład rodem z Korei Południowej, stawiając na VDL Perfecting Last Foundation w odcieniu A00, który doradziła mi obsługa Jolse. I wiecie co? On to dopiero jest jasny! :P A co poza tym? Zapraszam na recenzję! :)
Opakowanie podkładu VDL Perfecting Last Foundation A00 to klasyczna, kwadratowa buteleczka z pompką, wykonana z matowionego szkła. Osłonka jest w kolorze klasycznej, błyszczącej czerni, wkłada się ją na klik, a pompka którą znajdziemy wewnątrz nie sprawia żadnych problemów (Wy też nienawidzicie jak one "strzelają"? xD). Całość zawiera 30ml kosmetyku, ważnych 18 miesięcy od otwarcia i jest bardzo prosta w obsłudze, więc nie musimy się obawiać, że część podkładu wyląduje np. na spodniach :P (przydarzyło mi się coś takiego całkiem niedawno, gdy miałam produkt w butelce z pipetą :/) Dodatkowo fluid zawiera SPF 30 PA ++, pachnąc jednocześnie "plastelinowymi kwiatami" ;) Nie jest to może aromat godny podziwu, ale nie ma też dramatu.
Konsystencja podkładu jest bardzo wygodna w użyciu. Nie jest on bowiem ani za rzadki, ani zbyt gęsty, więc bez problemu możemy więc rozprowadzić odpowiednią ilość na twarzy, jednocześnie stopniując intensywność :) Tak samo dobrze wygląda nałożony gąbeczką, jak i palcami, ale niestety w ciągu dnia czasem muszę dołożyć go w okolice nosa nawet jeśli wcześniej utrwalę go pudrem. VDL Perfecting Last Foundation nie jest raczej mistrzem trwałości, ale przez pierwsze 6 godzin wygląda na mojej twarzy bardzo dobrze.
Kolor podkładu naprawdę jest bardzo jasny, a w dodatku utlenia się na stosunkowo neutralny odcień. Myślę, że może to być dużą zaletą dla Dziewczyn, które są ode mnie jeszcze bledsze i dla odmiany mają karnację wpadającą w oliwkę lub żółć. Przy moich wybijających się dość mocno różowych tonach nic na szczęście nie odcina się od szyi. Krycie VDL Perfecting Last Foundation A00 jest całkiem przyzwoite i w stu procentach zasługujące na miano "średniego". W tym momencie jest on dla mnie jakiś ton za jasny (uzupełniam trochę niedobory witaminy D xD), ale jeszcze miesiąc temu bardzo ładnie wtapiał się w moją cerę. Wykończenie, które podkład ten nam serwuje, to satyna połączona z delikatnym glow. U mnie na szczęście kosmetyk nie ciemnieje, nawet noszony przez około 12 godzin :)
Niestety poza średnią trwałością, podkład ten ma jeszcze jeden minus. Aby go używać, najlepiej mieć idealnie wypielęgnowaną twarz. Bez rozszerzonych porów, bez suchych skórek i jeśli posiadacie inną cerę niż tłustą lub mieszaną, warto zastosować pod spód porządny, nawilżający kosmetyk i/lub bazę wygładzającą. Inaczej niestety gagatek ten potrafi po kilku godzinach podkreślić dokumentnie każdą nierówność na Waszym obliczu... Na szczęście nie dotyczy to zmarszczek, bo jakimś cudem VDL prześladuje głównie suche skórki i rozszerzone pory, a po zastosowaniu bazy problem ten zupełnie znika.
Szczerze powiedziawszy, moje pierwsze spotkanie z koreańskimi podkładami przebiegło w całkiem przyjemnej atmosferze. Na plus zaliczyć należy sporą, bardzo jasną gamę kolorystyczną, ładne opakowanie, przyjemną aplikację, konsystencję i nawet ten nie do końca cudowny zapach, oraz wygląd przez pierwsze kilka godzin po nałożeniu, a na minus - późniejsze podkreślanie porów, suchych skórek oraz trwałość w okolicach nosa (ale to moja "podkładowa" zmora przy katarze, więc nic nowego, że znowu narzekam akurat na to). Całość kosztuje 19.96$ (około 74zł) i jest naprawdę godna polecenia jeśli podkłady z rodzimego rynku są dla Was za ciemne :) Same zobaczcie, jak odcina się kolorem od naszych drogeryjnych kosmetyków ;) A tymczasem mój egzemplarz poczeka na mnie do jesieni :D
Czy Wy też wiecznie macie problem z doborem odpowiedniego odcienia podkładu? A może już znalazłyście swój ideał? Dajcie koniecznie znać, jak to wygląda u Was :)
ni lubię podkładów które średnio się trzymają
OdpowiedzUsuńpo drugie te odcienie wyglądają trochę blado
Bo ja jestem blada :D
UsuńRzeczywiście jest prawie biały na tle pozostałych:D
OdpowiedzUsuńA jak nie byłam opalona to był idealny! :D
UsuńFaktycznie jaśniutki :D Cieszę się, że nie jestem totalnym bladziochem, bo znalezienie czegokolwiek w drogerii graniczyłoby z cudem ;)
OdpowiedzUsuńZ drogerii pasuje całkiem przyzwoicie revlon, ale zimą zaczyna być problem xD
UsuńOdcien ma zaiste przepiękny, ja zawsze china doll z Lily Lolo miałam jako ideał, ale ten kusi :)
OdpowiedzUsuńWypróbuj go koniecznie, bo powinien być akurat ok <3 Znam China Doll LL ;)
UsuńAlez duszkowy podklad u mnie jedynie na Halloween by sie sprawdzil hihihi, buziaki kochana <3
OdpowiedzUsuńA jak dla mnie zimą jest idealny xD Jak żyć :P Ciężko o coś tak jasnego ;)
UsuńFajne rozwiązanie dla bardzo jasnych karnacji, ale niestety stosunkowo kiepska trwałość oraz podkreślanie niedoskonałości cery dyskwalifikują go u mnie.
OdpowiedzUsuńU mnie szybko wyciera się w okolicy nosa, poza tym nie jest źle :) ale gdy nie ma wyboru kolorystycznego to dobrze wiedzieć o takich produktach ;)
UsuńJejku, ten podkład jest prawie biały :D O_O
OdpowiedzUsuńAle nie całkiem! :D Do bieli kilka tonów mu brakuje ;)
UsuńBardzo jasny jak ma Polskie realia :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, a wcale niełatwo znaleźć coś tak jasnego :)
UsuńWyglądałabym w nim jak trup, ale to prawda,że w drogerii ciężko znaleźć bardzo jasny podkład. Ja co prawda nie potrzebuję nic mega jasnego, ale jak znajdę coś w mojej żółtej tonacji, co jest takie jasne, jak być powinno dla mnie, to cieszę się jak dziecko :)
OdpowiedzUsuńU nas jasne podkłady najczęściej wpadają w róż :/ mnie to co prawda nie przeszkadza, ale Dziewczyny z ciepłymi tonami nie mają łatwo...
UsuńSłyszę o nim po raz pierwszy, jaki on jaśniutki!
OdpowiedzUsuńPrawda? :D w sam raz na długie, ciemne zimy :P
UsuńJa akurat nie mam problemu, nie używam podkładów, ale zaskoczona jestem porównaniem odcieni, strasznie jasny :P
OdpowiedzUsuńTo prawda, odcina się bardzo nawet od tych, uważanych u nas za jaśniutkie :)
UsuńZnam ten ból, gdy nie można sobie dobrać odpowiednio podkładu, ale u mnie to nie kwestia jasności a tonacji. Żółtek ze mnie do bólu. Wow, rzeczywiście mega jasny jest ten podkład. Mnie za to nurtuje coś innego.. Zrób jakiś post na temat swoich brwi! Jak je tak pięknie wyregulować, przyciąć, pomalować:D Najpiękniejsze brwi w blogosferze :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak moja mama, niby nie ma jasnej karnacji, ale bardzo żółtą i już jest problem ;) strasznie mi miło, że tak mówisz, naprawdę ;* ale poza regulacją, to na co dzień maluję je tylko cieniem Golden Rose :) Bo gdyby zostawić je samopas miałabym jedną, wielką monobrew xD tak są gęste :P Postaram się w takim razie kiedyś naskrobać parę słów na ten temat :)
UsuńNa lato muszę mieć coś trwalszego :) Ale odcień jest bardzo jasny, wręcz dla porcelanowej cery :)
OdpowiedzUsuńTak, trwalszego i najlepiej żeby miało jak najwyższy dodatkowy filtr :)
UsuńJestem blada, ale chyba jednak nie aż tak :)
OdpowiedzUsuńU mnie zimą byłby w sam raz, wrócę do niego na pewno :)
UsuńO kurcze, faktycznie kolor będzie świetny dla sporej części dziewczyn! Generalnie jest całkiem ciekawy pomimo tych kilku wad;)
OdpowiedzUsuńTo generalnie są wady, z którymi można sobie poradzić, a za ciemnego podkładu się nie przeskoczy, chyba że dodając rozjaśniacz :) ale ja już miewałam takie, że trzeba było więcej rozjaśniacza niż podkładu, a to znowu też bez sensu :P
UsuńHmm przyjemniaczek, cos dla mnie. Ja na razie uzywam bourjois healthy mix <3
OdpowiedzUsuńA którego odcienia? ;)
UsuńNie używałam nigdy koreańskich podkładów...swoją drogą do bledziuchów nie należę, więc nie mam z tym problemów;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
To też dopiero mój pierwszy :)
UsuńW polskich sklepach mówimy na taki odcień "biały" ;D
OdpowiedzUsuńCóż, coś w tym niestety jest :P
UsuńMam niestety bardzo bladą cerę. Cieszę się, że poruszyłaś ten temat :)
OdpowiedzUsuńTak naprawdę to dość powszechny problem, choć na szczęście coś na przestrzeni tych 12 lat, przez które się maluję coś drgnęło w dobrym kierunku :)
Usuńja aż tak bladolica nie jestem :P
OdpowiedzUsuńMało jest takich osób, ale jednak są, czego często producenci nie widzą :) Choć i tak jest lepiej niż było :D
UsuńJa na szczęście nie mam problemu z doborem odcienia. Nie jestem najjaśniesza. Taka waniliowa dwójeczka. ;D
OdpowiedzUsuńo mamo nieźle się przeraziłam jak zobaczyłam ten odcień, ale do mieszania z innymi podkładami mógłby się w sumie sprawdzić. haha biały podkład :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że byłby dla mnie zdecydowanie za jasny :D
OdpowiedzUsuńOn jest biały! :D Ale dobrze, że przeczytałam Twoją recenzję, bo miałam na niego polować, ale że nie mam idealnej cery to już nie będę :)
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj kremów BB azjatyckich? One pięknie dopasowują się do odcienia skóry, ale nie wybielają. Np Misha Perfect Cover. Przypudrowana u mnie wytrzymuje spokojnie ok 10h. Jeśli nie dotykamy twarzy to nawet dłużej (u mnie nawet po siłowni wygląda bardzo ładnie :) ). Nie warto się sugerować swatchami znalezionymi w internecie bo ten niby BB cream na każdym wygląda inaczej. Polecam wypróbować małą pojemność 20ml (na promce nawet za 17zł). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJa od lat używam azjatyckich kremów BB :) Towarzyszą mi dłużej, niż istnieje ten blog :)
Usuń