Tak, wiem! Miałam nie kupować już szminek, ale te dostałam, więc chyba prawie się nie liczy? xD Z resztą jedna z nich to naprawdę wyjątkowy egzemplarz (musiałam go mieć :P), któremu szczerze powiedziawszy nawet trudno było zrobić jakiekolwiek zdjęcie, więc z góry proszę - wybaczcie mi wszystkie niedociągnięcia ;) Zapraszam Was zatem na recenzję koreańskich cudeniek Laneige Stained Glasstick w kolorze 08 Peach Moonstone, oraz szczególnego odcienia 01 Blue Topaz mogącego pełnić również funkcję topu ;)
Opakowania obu pomadek są bardzo eleganckie i muszę szczerze przyznać, że naprawdę przypadły mi one do gustu. Srebro przełamane kolorowym akcentem (czyli podstawą w kolorze pomadki) z dodatkiem subtelnego logo jest bardzo miłe dla oka. Dodatkowo warto też zwrócić uwagę na jego solidne wykonanie. Całość jest dość ciężka, przez co od razu czuć, że mamy w rękach coś porządnego :D Sztyft w ich przypadku jest dość wąski i ścięty na ukos, więc naprawdę łatwo wyrysować nimi kontur ust. Wewnątrz opakowania znaleźć można 2g kosmetyku, czyli naprawdę stosunkowo mało. W produktach konkurencji, zazwyczaj znajduje się niestety około pół grama produktu więcej.
Pierwszy z posiadanych przeze mnie odcieni, nr 08 Peach Moonstone to kolor przypominający soczystą brzoskwinię. Nie ma on żadnych drobinek, pięknie podkreśla naturalny odcień ust, a pigment niejako "wżera się" w wargi, co powoduje, iż nawet po wytarciu się błyszczącej warstewki, która jest na początku, usta nadal mają delikatny kolor ;) Z kolei 01 Blue Topaz to zupełnie inna historia. Nałożony na wargi solo, sprawia, że nabierają one chłodniejszego odcienia (baza pomadki jest jakby lekko błękitna) i dodatkowo zatopionych jest w niej mnóstwo roziskrzonych drobinek, które nie są wyczuwalne na ustach. Można go oczywiście nosić bez niczego, ale prawdziwej magii nabiera dopiero, gdy nałożymy ten produkt na inną pomadkę. Cała seria dobrze ze sobą współpracuje, ale najbardziej spektakularny efekt widać przy matowych szminkach. Wtedy Blue Topaz sprawia, że kolor staje się chłodniejszy, a na ustach pojawiają się jakże teraz modne, wielokolorowe iskierki. W ramach ciekawostko dodam, że nr 02 Rose Quartz również pełni funkcję topu, ale posiada różową bazę oraz drobinki w innej kolorystyce.
Zapach pomadek jest bardzo przyjemny, słodki i przypomina mi soczyste owoce. Smakują również delikatną słodyczą, szczególnie na początku, zaraz po nałożeniu na usta. Nie jest to jednak w żaden sposób męczące, gdyż wszystko wyważono naprawdę odpowiednio ;) Sama pomadka jest mięciutka i lekko sunie po ustach. Z resztą cała seria posiada bardziej formę leciutkich balsamów koloryzujących niż klasycznych szminek, więc nawet po kilku pociągnięciach nie spodziewajcie się pełnego krycia ;) Po ich użyciu Wasze usta będą podkreślone kolorem oraz blaskiem, który bez problemu możecie stopniować ;)
Laneige Stained Lip Glasstick 08 trzyma się na moich ustach w stanie niezmienionym około 2 godzin, jednakże jak już wspominałam, sam pigment potrafi być widoczny nawet pół dnia :P Z kolei w przypadku 01, gdy wytrze się błyszcząca warstewka, na ustach pozostają same drobinki, które niestety, ale po tym czasie potrafią trochę migrować (jednak nieznacznie, nie musicie się obawiać, że będziecie całe w niebieskim brokacie, szczególnie że mają one formę naprawdę delikatnych iskierek).
Jeśli już więc doszliśmy do tego, iż to bardziej balsam koloryzujący niż typowa szminka, warto też wspomnieć, jak mają się w jej przypadku właściwości pielęgnacyjne, o których szeroko rozpisuje się producent. Według mnie, obietnice nie są ani trochę przesadzone, gdyż balsamiki te, na moich ustach spisują się wręcz idealnie. Nie wysuszają (a wręcz solidnie nawilżają) nie kleją się, nie podkreślają suchych skórek oraz są bardzo lekkie i komfortowe w noszeniu. Ja polubiłam je do tego stopnia, że ostatnio maluję się nimi non stop oraz z chęcią przygarnęłabym więcej kolorów (mimo, że nie powinnam, bo już boję się liczyć swoje szminki...).
Podsumowując mój wywód: jeśli lubicie tego typu pomadki, to dobrze trafiłyście ;) Właściwości pielęgnacyjne idealnie łączą się tu z trwałością koloru, wyglądem i wydajnością, a jedyne minusy, których udało mi się doszukać, to fakt drobnej migracji drobinek w odcieniu Blue Topaz, oraz nieszczególnie atrakcyjna cena ;) W tym momencie na Jolse kosztuje ona 18.60$ czyli około 67zł. Porównując je jednak do Givenchy Le Rouge a Porter stwierdzam, że jakościowo jest dużo lepiej, a cena jest sporo niższa ;) Ja zostaję więc przy Laneige! :D
Jakie pomadki Wy nosicie ostatnio najchętniej? Znacie Laneige Stained Lip Glasstick? ;) Dajcie koniecznie znać, czy któraś wpadła Wam w oko ;)
Zapach pomadek jest bardzo przyjemny, słodki i przypomina mi soczyste owoce. Smakują również delikatną słodyczą, szczególnie na początku, zaraz po nałożeniu na usta. Nie jest to jednak w żaden sposób męczące, gdyż wszystko wyważono naprawdę odpowiednio ;) Sama pomadka jest mięciutka i lekko sunie po ustach. Z resztą cała seria posiada bardziej formę leciutkich balsamów koloryzujących niż klasycznych szminek, więc nawet po kilku pociągnięciach nie spodziewajcie się pełnego krycia ;) Po ich użyciu Wasze usta będą podkreślone kolorem oraz blaskiem, który bez problemu możecie stopniować ;)
Laneige Stained Lip Glasstick 08 trzyma się na moich ustach w stanie niezmienionym około 2 godzin, jednakże jak już wspominałam, sam pigment potrafi być widoczny nawet pół dnia :P Z kolei w przypadku 01, gdy wytrze się błyszcząca warstewka, na ustach pozostają same drobinki, które niestety, ale po tym czasie potrafią trochę migrować (jednak nieznacznie, nie musicie się obawiać, że będziecie całe w niebieskim brokacie, szczególnie że mają one formę naprawdę delikatnych iskierek).
Jeśli już więc doszliśmy do tego, iż to bardziej balsam koloryzujący niż typowa szminka, warto też wspomnieć, jak mają się w jej przypadku właściwości pielęgnacyjne, o których szeroko rozpisuje się producent. Według mnie, obietnice nie są ani trochę przesadzone, gdyż balsamiki te, na moich ustach spisują się wręcz idealnie. Nie wysuszają (a wręcz solidnie nawilżają) nie kleją się, nie podkreślają suchych skórek oraz są bardzo lekkie i komfortowe w noszeniu. Ja polubiłam je do tego stopnia, że ostatnio maluję się nimi non stop oraz z chęcią przygarnęłabym więcej kolorów (mimo, że nie powinnam, bo już boję się liczyć swoje szminki...).
Podsumowując mój wywód: jeśli lubicie tego typu pomadki, to dobrze trafiłyście ;) Właściwości pielęgnacyjne idealnie łączą się tu z trwałością koloru, wyglądem i wydajnością, a jedyne minusy, których udało mi się doszukać, to fakt drobnej migracji drobinek w odcieniu Blue Topaz, oraz nieszczególnie atrakcyjna cena ;) W tym momencie na Jolse kosztuje ona 18.60$ czyli około 67zł. Porównując je jednak do Givenchy Le Rouge a Porter stwierdzam, że jakościowo jest dużo lepiej, a cena jest sporo niższa ;) Ja zostaję więc przy Laneige! :D
Jakie pomadki Wy nosicie ostatnio najchętniej? Znacie Laneige Stained Lip Glasstick? ;) Dajcie koniecznie znać, czy któraś wpadła Wam w oko ;)
Nie miałam jeszcze nigdy koreańskiej kolorówki :) Pomadki cieszą oko, bo prezentują się wręcz pięknie ;) Blue topaz zaciekawił mnie szczególnie :)
OdpowiedzUsuńKremów BB też nie? :) ja to głównie ich używam w tym momencie ;)
UsuńNie przekonały mnie na tyle, abym miała za nie zapłacić taką kwotę :)
OdpowiedzUsuńRozumiem, tak bywa ;) ale naprawdę są fajne :D
UsuńMam na nie oko odkąd się pojawiły:)
OdpowiedzUsuńTeraz Ty się wysiliłaś xD
UsuńHeheh byłam ciekawa czy zwrócisz uwagę na mój jakże wiele wnoszący komentarz:D
UsuńNo tak serio to bardzo mi się podobają. I z zewnątrz i sztyfty i na ustach;D Nawet pojemność mi odpowiada:P Serce woła niebieskiej, ale teraz przy tych ciemnych włosach i niemrawych rysach powinnam zacząć mocniej się malować:P Bo jakoś słabiej teraz na mnie wygląda taki mój standardowy lekki makijaż heh. Tak czy inaczej muszę się na jakąś skusić:D
Od razu zwróciłam :P Czarne włosy wymagają więcej od makijażu, to na pewno... Mnie też ostatnio poniosło z kolorem, bo zamiast ciemnego brązu kupiłam sobie lukrecję i jest totalna noc :P Ta niebieska to chyba tylko jako top by się u Ciebie nadała, chociaż tak naprawdę finalnie nigdy nic nie wiadomo ;)
UsuńOne nie są na żywo czarne. Jest ciemny brąz:D Porówywałam z włosami mamy (ona ma prawie czarne) i jej ciemniejsze:D
UsuńDo patrzenia mogłaby być :D A tak serio to niektórych kolorów i tak nie użyje choćby nie wiem co:D
No na żywo pewnie nie, ja przeważnie niby też mam ciemny brąz, choć na zdjęchach wyglądają na czarne ;) a teraz znowu mam czarne czarne :P a które kolory bojkotujesz? ;)
Usuńgdy zobaczyłam te pomadki u Ciebie na IG zastanawiałam się jaki efekt będzie dawała ta niebieska :) teraz moja ciekawość została zaspokojona :D
OdpowiedzUsuńNo to po prostu kolorowe iskierki w chłodnej bazie :) bardzo ładny efekt dają ;)
UsuńJa pomadek do ust używam wyjątkowo żadko. Jedynie pielęgnacyjne
OdpowiedzUsuńTo te są prawie pielęgnacyjne z delikatnym kolorem lub drobinkami ;)
UsuńKompletnie nie w moim stylu ;)
OdpowiedzUsuńWiele zależy od gustu, fakt :) chociaż ja kocham chyba wszystkie szminki xD
UsuńWizualnie wyglądają bardzo elegancko i w sumie efekt mi się podoba. Zaskoczyłam się ceną, spodziewałam się przynajmniej dwukrotnie wyższej :D
OdpowiedzUsuńWyglądają dość ekskluzywnie, prawda? :)
UsuńKoreańskich szminek/balsamów jeszcze nie używałam i póki co będę zachowywać dystans - chociaż Twoja recenzja powoli mnie do nich przekonuje:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
To bardzo się cieszę, bo są naprawdę warte polecenia ;) Również pozdrawiam serdecznie ;*
UsuńO kurka witaj w klubie szminkomaniaczek, ja tez nie liczę, mam ich tak dużo O.o :D
OdpowiedzUsuńWitam! xD
UsuńSą przepiękne <3
OdpowiedzUsuńPrawda? :D nic, tylko brać ;)
UsuńChciałabym obydwie wersje zobaczyć na ustach :)
OdpowiedzUsuńWrzucę jeszcze na instagram jak wygląda nr 1 :)
UsuńSą śliczne, też bym chętnie wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPolecam, warto spróbować ;)
UsuńOpakowania faktycznie prezentują się świetnie i podoba mi się również efekt na ustach. Z przyjemnością wypróbuję przynajmniej jedną sztukę!
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że również będziesz z nich zadowolona ;)
UsuńNiebieska jest nietypowa, a przez to ciekawa :) Ja akurat gustuję w matowych ustach, które bardziej mi odpowiadają niż błysk, więc raczej się nie skuszę :)
OdpowiedzUsuńMnie matowe pomadki najczęściej mocno wysuszają usta :(
UsuńPo miniaturce wnosilam ze to bedzie cos bardzo lekkiego i nie mylilam sie, bardzo ciekawe pomadko - blyszczyki zwlaszcza na takie upaly :D
OdpowiedzUsuńTak, one są w sam raz na lato!
UsuńWitam cię serdecznie w ten piękny niedzielny dzień już myślałam że będzie spokojnie i lekko rześko ale jednak się pomyliłam i słońce mocno grzeje Co powoduje że moje ciśnienie szaleje hahaha A jak ty sobie radzisz z tymi upałami Szczerze to nigdy nie miałam do czynienia z koreańskimi kosmetykami kolorowymi jak zerknę tutaj to od razu mnie zaciekawiło cóż ciekawego napiszesz Kurcze nie może ja i makijaż i idziemy razem w parze to chętnie bym przetestowałam te cudeńka Blue Topaz prezentuje się fantastycznie obie prezentują się jak cukiereczki Życzę ci miłych testów i przyjemnej niedzieli Pozdrawiam serdecznie i do kolejnego wpisu 🍀
OdpowiedzUsuńGeneralnie ja jestem szczęśliwa, że w końcu jest chłodniej :D miłego dnia ;*
UsuńNie znam i chyba się nie poznamy.
OdpowiedzUsuńCzym Ci podpadły? ;)
UsuńFajne, delikatne kolory i cenowo nie jest źle. Mogłabym sie do nich przekonać, bo w delikatnych produktach mi lepiej niż w mocnych szminkach :)
OdpowiedzUsuńJa też często źle się czuję w mocnych kolorach, wolę takie delikatesy ;)
UsuńCiekawie wyglądają i cudne mają opakowania, ja jeszcze nie miałam okazji testować tego typu koreańskich produktów, ale te wyglądają zachęcająco.
OdpowiedzUsuńWarto je sobie wypróbować, naprawdę są fajne ;)
UsuńKoreańskiej kolorówki jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńAleż opakowanie się błyszczy! Jestem pod wrażeniem, a kolorek bardzo fajny ;)
OdpowiedzUsuńJeżeli masz ochotę to w wolnej chwili wpadnij do mnie, będzie mi niezmiernie miło: https://natkaopowiada.blogspot.com ;)
U Ciebie to jak zawsze jakieś ciekawostki :) Nie znam tej marki. Bardzo soczyście prezentuje się na ustach ta pomadka :)
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie wygląda ta różowiutka, a jak i właściwości zacne, to już w ogóle :)
OdpowiedzUsuńJakie śliczne są te pomadki ♥ Mogłabym się na nie po prostu gapić ;D
OdpowiedzUsuńOpakowania zwracają uwagę no i te kolory, zwłaszcza mój ulubiony niebieski :) I pomimo że kuszą trochę mnie cena odstrasza....
OdpowiedzUsuńPóki co w te upały to raczej nakładam pielęgnacyjną pomadkę z lekkim połyskiem, tak na szybko ;)
Pomadki mają naprawdę efektowne opakowania. Kolor na ustach również piękny!
OdpowiedzUsuń