Korektor Urban Decay Naked Skin Concealer Fair Neutral bardzo długo był moim dużym obiektem pożądania. Ciągle ociągałam się z jego zakupem, bo a to drogi jak na tamtą chwilę, a to miałam coś "na zapas", a to podczas promocji nie byłam w Sephorze. Ale w końcu jest! Trafiła mi się bardzo korzystna oferta - jak ślepej kurze ziarno albo idąc tym tropem rozumowania: jak niedowidzącej Ewelinie korektor. Jak na tym wyszłam? Czy okazał się wyśnionym ideałem? Same zobaczcie! :)
Korektor Urban Decay znajduje się w eleganckim, plastikowym opakowaniu przypominającym błyszczyk. Jest ono wygodne, dozuje odpowiednią ilość produktu i z łatwością można zabrać go ze sobą w podróż bez obaw o potłuczenie. Właściwie to nawet nakrętka nie rysuje się podczas noszenia w torebce... ;) Więc przyznać trzeba, że całość stworzono z materiałów naprawdę dobrej jakości, łącznie z aplikatorem. Jest on w odpowiednim rozmiarze, cechuje go spora miękkość i delikatność. I najważniejsze - jest spłaszczony, co ja osobiście uwielbiam. A, zapomniałabym: wewnątrz znajduje się 5ml kosmetyku, który ważny jest 9 miesięcy od otwarcia.
Co ważne, kosmetyk ten występuje w gamie kolorystycznej, która zaspokaja moje potrzeby - a ja należę jednak do jednych z bledszych osób ;) Odcień Fair Neutral jest bardzo jasny, a także chyba naprawdę neutralny, gdyż nie uwidaczniają się w nim ani żółte, ani różowe tony. Kolor również ładnie adaptuje się do mojej cery i mam wrażenie, że po nałożeniu utlenia się na jeszcze jaśniejszy. Szczerze powiem - w tej materii w pełni mnie usatysfakcjonował :) Dodatkowo nie zawiera on żadnych drobinek i łatwo go zmyć, ale za to gdy przystawimy opakowanie pod nos, śmierdzi farbą xD Co ważne - nie zauważyłam by korektor ten wysuszył wrażliwe okolice oczu nawet przy regularnym stosowaniu.
Problem pojawia się jednak po nałożeniu i wklepaniu kosmetyku. Mam wrażenie, że albo zasycha on bardzo wolno, albo nie robi tego wcale... Normalnie nakładam korektor pod oczy i przypudrowuję tę okolicę, aby makijaż był trwalszy. W tym przypadku, niezależnie od ilości nałożonego korektora, musiałam chwilę odczekać, bo inaczej pędzelek potrafił zrobić w nim "dziury". Wykończenie kosmetyku to zgrabnie wyważony satyno - mat i naprawdę nie mogę narzekać na jego krycie, wszak jest wyjątkowo przyzwoite. Chowają się pod nim moje cienie, zaczerwienienia wokół nosa (choć tam potrafi podkreślić pory albo suche skórki. Ma to miejsce naprawdę sporadycznie, ale jednak ma, więc informuję ;)) oraz naczynka.
Nie potrafię mu wybaczyć tylko jednej rzeczy... Korektor wchodzi w zmarszczki i tak naprawdę pod koniec dnia, na dolnej powiece już nie wygląda zbyt elegancko. W zależności od nałożonej ilości, tam gdzie mam dwie głębsze linie, jest albo wytarty, albo zbiera się właśnie w nich. Niby nie widać tego pod wytuszowanymi dolnymi rzęsami a reszta wygląda naturalnie oraz ładnie się "trzyma", to wkurza mnie to tak "dla zasady". Spodziewałam się po Urban Decay Naked Skin Concealer ideału, a dostałam przeciętniaka. Szkoda... W dodatku kosztuje on 119zł, więc w cenie regularnej nie polecam, ale jeśli traficie na dobrą promocję i macie ochotę - możecie próbować. Ogólnie rzecz biorąc, to - o ile dobrze kojarzę - kosmetyk chwalony, więc może Wy będziecie usatysfakcjonowane. Ja tak do końca nie jestem...
Miałyście może styczność z tym korektorem? Jak spisał się u Was? A może macie jakieś inne, jasne perełki, które możecie mi polecić? Dajcie koniecznie znać! :)
Korektor Urban Decay znajduje się w eleganckim, plastikowym opakowaniu przypominającym błyszczyk. Jest ono wygodne, dozuje odpowiednią ilość produktu i z łatwością można zabrać go ze sobą w podróż bez obaw o potłuczenie. Właściwie to nawet nakrętka nie rysuje się podczas noszenia w torebce... ;) Więc przyznać trzeba, że całość stworzono z materiałów naprawdę dobrej jakości, łącznie z aplikatorem. Jest on w odpowiednim rozmiarze, cechuje go spora miękkość i delikatność. I najważniejsze - jest spłaszczony, co ja osobiście uwielbiam. A, zapomniałabym: wewnątrz znajduje się 5ml kosmetyku, który ważny jest 9 miesięcy od otwarcia.
Co ważne, kosmetyk ten występuje w gamie kolorystycznej, która zaspokaja moje potrzeby - a ja należę jednak do jednych z bledszych osób ;) Odcień Fair Neutral jest bardzo jasny, a także chyba naprawdę neutralny, gdyż nie uwidaczniają się w nim ani żółte, ani różowe tony. Kolor również ładnie adaptuje się do mojej cery i mam wrażenie, że po nałożeniu utlenia się na jeszcze jaśniejszy. Szczerze powiem - w tej materii w pełni mnie usatysfakcjonował :) Dodatkowo nie zawiera on żadnych drobinek i łatwo go zmyć, ale za to gdy przystawimy opakowanie pod nos, śmierdzi farbą xD Co ważne - nie zauważyłam by korektor ten wysuszył wrażliwe okolice oczu nawet przy regularnym stosowaniu.
Problem pojawia się jednak po nałożeniu i wklepaniu kosmetyku. Mam wrażenie, że albo zasycha on bardzo wolno, albo nie robi tego wcale... Normalnie nakładam korektor pod oczy i przypudrowuję tę okolicę, aby makijaż był trwalszy. W tym przypadku, niezależnie od ilości nałożonego korektora, musiałam chwilę odczekać, bo inaczej pędzelek potrafił zrobić w nim "dziury". Wykończenie kosmetyku to zgrabnie wyważony satyno - mat i naprawdę nie mogę narzekać na jego krycie, wszak jest wyjątkowo przyzwoite. Chowają się pod nim moje cienie, zaczerwienienia wokół nosa (choć tam potrafi podkreślić pory albo suche skórki. Ma to miejsce naprawdę sporadycznie, ale jednak ma, więc informuję ;)) oraz naczynka.
Nie potrafię mu wybaczyć tylko jednej rzeczy... Korektor wchodzi w zmarszczki i tak naprawdę pod koniec dnia, na dolnej powiece już nie wygląda zbyt elegancko. W zależności od nałożonej ilości, tam gdzie mam dwie głębsze linie, jest albo wytarty, albo zbiera się właśnie w nich. Niby nie widać tego pod wytuszowanymi dolnymi rzęsami a reszta wygląda naturalnie oraz ładnie się "trzyma", to wkurza mnie to tak "dla zasady". Spodziewałam się po Urban Decay Naked Skin Concealer ideału, a dostałam przeciętniaka. Szkoda... W dodatku kosztuje on 119zł, więc w cenie regularnej nie polecam, ale jeśli traficie na dobrą promocję i macie ochotę - możecie próbować. Ogólnie rzecz biorąc, to - o ile dobrze kojarzę - kosmetyk chwalony, więc może Wy będziecie usatysfakcjonowane. Ja tak do końca nie jestem...
Miałyście może styczność z tym korektorem? Jak spisał się u Was? A może macie jakieś inne, jasne perełki, które możecie mi polecić? Dajcie koniecznie znać! :)
opakowanie wygląda ładnie. Ale jeśli nie do końca spełnia oczekiwania to nie wie czy bym go chciała
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie spisałby się lepiej? On ma masę dobrych recenzji, dlatego go zakupiłam ;) Ale jak widać, u mnie wypadł przeciętnie :)
UsuńOpakowanie bardzo ładnie. Szkoda, że do końca nie spełnia oczekiwań.. ale skoro maskuje fajnie cienie to może bym się na niego skusiła.
OdpowiedzUsuńTak nie do końca spełnia... Powiedziałabym, że jest przeciętny pod tym względem ;)
UsuńNie cierpię korektorów, które wchodzą w zmarszczki :P Mogą słabo kryć, oksydować, byle nie podkreślały zmarszczek, bo to strasznie rzuca się w oczy ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale na szczęście te moje zmarszczki, w które przeważnie włażą korektory są schowane pod rzęsami xD Taki bonus od życia :P
UsuńSzkoda, że jednak nie spełnił się w tej roli !
OdpowiedzUsuńNo niby spełnił, ale tak nie do końca... Te linie na szczęście nie są widoczne pod dolnymi rzęsami, ale denerwuje mnie to dla zasady xD Poza tym to całkiem porządny kosmetyk, choć ma swoje wady i zalety :)
UsuńMam go i jestem całkiem zadowolona bo właśnie nie wysusza mi mojej wrażliwej okolicy oczu. Co do wchodzenia w zmarszczki to prawa ale u mnie to każdy korektor tak robi bo jest ona dość głęboka ;). Jednak jestem mu w stanie to wybaczyć bo ma zdecydowanie więcej plusów niż minusów ;).
OdpowiedzUsuńU mnie tylko jeden nie wchodzi w te dwie linie... Mac Pro Longwear Concealer :) Ale mówią, że on może trochę wysuszać, choć ja osobiście nie zauważyłam takiego efektu :)
UsuńSzkoda, że wchodzi w zmarszczki. Nie lubię takiego efektu.
OdpowiedzUsuńJa też właśnie nie... Na szczęście nie jest to mocno widoczne, bo chowa się pod dolnymi rzęsami ;)
UsuńWizualnie jest śliczny, ale nie pociąga mnie perspektywa podkreślenia nim wszystkich załamań i zmarszczek, nawet kosztem tego rzeczywiście ładnego, jasnego odcienia :)
OdpowiedzUsuńU mnie wszystkich nie podkreśla, tylko dwie te głębokie ;)
UsuńOpakowanie wygląda bardzo ładnie, jednak jak wchodzi w zmarszczki to tak średnio na wielkie wyjście.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam 😀
Ale na co dzień jest nawet ok ;)
UsuńTego nie miałem ale Catrice u mnie wymiata :D
OdpowiedzUsuńDla mnie nawet ten nowy kolor 005 jest za ciemny :P A szkoda... Może kiedyś wypuszczą 000 xD
UsuńZa tą cenę oczekiwałabym czegoś więcej:/
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też!
UsuńMyslalam ze bedzie to zamiennik mojego ulubienca od chanel, ale jezeli wchodzi w zmarchy to juz podziekuje, mam tak samo z oslawionym Maybelline aging cos tam cos tam ;)
OdpowiedzUsuńMnie na razie w zmarszczki nie wchodzi jedynie Mac Pro Longwear, ale Chanel nie próbowałam ;)
UsuńTo dziwny jakiś ten korektor
OdpowiedzUsuńNa pewno to nie ideał ;)
UsuńO kurczę, a tyle zachwytów, miałam go nawet na chciejliście!
OdpowiedzUsuńMoże u Ciebie sprawdziłby się lepiej...?
Usuńa ja słyszałam, o nim same dobre opinie .. :)
OdpowiedzUsuńNo u mnie tak średnio się sprawdził ;)
UsuńKurcze też mam ten problem, że mi włazi korektor w linie i zastanawiam się, czy ten byłby dobry dla mnie, skoro coś takiego potrafi zrobić. A słyszałam o nim same dobre rzeczy :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie ja też naczytałam się o nim wielu dobrych rzeczy, a spisał się przeciętnie ;)
Usuńbardzo drogi!
OdpowiedzUsuńAno tani wcale ;)
UsuńJa tak rzadko używam korektora, że nawet nie patrzę w jego kierunku :P
OdpowiedzUsuńTeż tak kiedyś miałam, ale teraz używam codziennie :)
UsuńU mnie też pewnie by były linie widoczne :D
OdpowiedzUsuńNiestety niewykluczone :(
UsuńO to lipa :-) jak wchodzi w zmarszczki to nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńU mnie jak na razie wcale nie robił tego Mac Pro Longwear, cała reszta, mniej lub bardziej, zbierała się w zmarszczkach :/
UsuńTak to czasami jest, że to co polecane niekoniecznie sprawdza się u nas. Dawnej gdy bardziej liczyłam się ze zdaniem innych, dość często tego doświadczałam :D Ja o tym chyba wcześniej nie czytałam, ale wypróbowałabym Mac.
OdpowiedzUsuńJa też już nie liczę na cuda, ale zawsze jest większa szansa, że to co sprawdza się u innych, może sprawdzi się i u mnie, ale gwarancji - jak z każdym kosmetykiem - nie ma nigdy :) a Mac bardzo polecam ;)
UsuńSzkoda, że zbiera się w załamaniach. To niestety mocno mnie do niego zniechęca. Ja na razie czekam na korektor MUR i jestem bardzo ciekawa jak on się u mnie sprawdzi. Opinie są mieszane, ale większość osób go zachwala.
OdpowiedzUsuńSkoro nie jest ideałem to już tak bardzo się nie napalam, choć kolorek ma przepiękny :) Muszę spróbować maca!
OdpowiedzUsuńJa powiem ci że teraz Nie dogaduje się z żadnym korektorem i nie mogę znaleźć żadnego który by mi odpowiadał i nie wyglądał źle pod oczami. Bo jako tako na twarzy nie mam niedoskonałości jedynie czasami pojawiają się jakieś drobne wypryski ale to tylko przed miesiączką.
OdpowiedzUsuńEch, nie lubię takich, które się odznaczają na koniec dnia!
OdpowiedzUsuńCena zdecydowanie mnie nie zadowala... :-) Nie potrzebuje aż tak bardzo korektory... ;-) Szczególnie takiego, który nie do końca sie sprawdza ;-)
OdpowiedzUsuńWszystko ładnie, szczególnie ta bladość też mi pasuje, ale za taką cenę to chyba się nie zdecyduję.
OdpowiedzUsuńNoo tego jeszcze nie miałam, sama nie wiem co myśleć o nim...
OdpowiedzUsuńszkoda że z niego taki przeciętniak, też oczekiwałabym raczej ideału ;)
OdpowiedzUsuńNie użuwałam tego korektora nigdy, ale dobrze znać twoje zdanie na jego temat. :)
OdpowiedzUsuńNie miałam.... Słyszałam za to dobre opinie o podkładzie Urban Decay.... ;D
OdpowiedzUsuńMam zielony korektor Urban Decay i zgadzam się, że śmierdzi farbą. Tak samo, jak wersja naturalna kolorowy też nie zastyga. Myślałam, że to kwestia tych produktów korygujących, żeby lepiej się stapiały z podkładem, ale najwyraźniej to taka formuła. Szkoda, że nie wypalił u Ciebie, ale mnie skutecznie zniechęciłaś do zakupu. Z resztą niedawno kupiłam Tarte Shape Tape i zobaczymy jak się spisze, bo generalnie z produktami tej marki nie specjalnie się lubię.
OdpowiedzUsuńZa taką cenę spodziewałabym się czegoś "wow".
OdpowiedzUsuńtak sobie pomyślałam, że może wstyd, ale nigdy nic nie miałam z UD. Jak trafi się promocja to wypróbuję ten korektor :D
OdpowiedzUsuńRaczej się nie skuszę, stawiam na szybko i w pełni zastygające korektory ;).
OdpowiedzUsuń