Od dziecka mam piegi, których nie lubię. W zależności od pory roku, stanu cery oraz rodzaju pielęgnacji ich widoczność się zmienia, ale te najciemniejsze, najbardziej widoczne, towarzyszą mi cały czas. Znajdują się one u nasady nosa i na kościach jarzmowych. Po nich najbardziej widać, czy dany kosmetyk na przebarwienia działa, czy może nie... W kwestii problemów z cerą - oczywiście jak na 28 lat przystało mam pierwsze zmarszczki - głównie na czole, przez robienie min xD Nie obce są mi też problemy z naczyniami, które męczą mnie swoją obecnością w okolicach skrzydełek nosa oraz na prawym policzku (nówka sztuka!). Oczywiście przy braku odpowiedniej pielęgnacji rozjaśniającej - wszystkie te problemy się pogłębiają. Przez ostatnie półtora miesiąca w celu zrobienia z tym porządku po wtopie z pewnym kremem, stosowałam All in One Essence marki Angel Recipe. Jak się sprawdziło? Zapraszam do lektury! :)
All in One Essence Angel Recipe znajduje się w czerwonej, plastikowej buteleczce z pompką, przypominającej nasze swojskie serum. Co ważne, dozownik nie sprawia żadnych problemów. Nie "strzela", nie pompuje "na pusto" i nie psuje się podczas użytkowania. Wewnątrz znajduje się 50ml kosmetyku "Made in Japan". Ogólnie rzecz biorąc, całe opakowanie jest bardzo proste, ale estetyczne i dobrej jakości. Główne składniki aktywne esencji to arbutyna, witamina C, ekstrakt ze skalnicy, żywy kolagen, ekstrakt z lukrecji oraz rumianku. Całość ma za zadanie rozjaśniać, oraz nawilżać i ujędrniać naszą skórę.
Konsystencja esencji jest delikatna i przypomina dość rzadki żel, który przy kontakcie z palcami zamienia się w "gęstą wodę". Jak zapewne zauważyłyście na zdjęciach, kosmetyk zawiera również mini drobinki, ale nie są one w żaden sposób upierdliwe. Bez problemów rozsmarowują się na twarzy i są właściwie niewyczuwalne. Esencję tą stosowałam rano oraz wieczorem, odstawiając właściwie wszystko inne z czystego lenistwa. Co ciekawe, sprawdza się ona pod makijaż - współpracuje bardzo dobrze ze wszystkimi moimi podkładami oraz kremami BB. Trochę denerwowała mnie wieczorem, ponieważ nałożona na suchą skórę zaczynała się delikatnie kleić, jednak ten problem bardzo szybko rozwiązałam. Po spryskaniu cery mgiełką, wszystko wchłaniało się niemal do zera, nie pozostawiając po sobie żadnego filmu. W kwestii zapachu - myślę, że wrażliwcy powinni być zadowoleni. Ja przy moim wiecznie przytkanym nosie wyczuwam jedynie delikatną nutkę kwiatów, a w ramach ciekawostki powiem Wam, że smakuje słodko xD Tak, czasem smaruję nią też brzegi ust, bo na dolnej wardze też mam eleganckiego krwiaczka, vel bordowe popękane naczynie :P
Jak jednak z najważniejszym, czyli z działaniem? Myślę, że mogę ocenić ją obiektywnie, ponieważ przez ostatnie tygodnie używałam poza kosmetykami do demakijażu, oczyszczania i aloesowej mgiełki właściwie jedynie tej esencji. Co zauważyłam? Skóra już na początku stała się jędrna, wygładzona oraz dobrze nawilżona, choć szczerze powiedziawszy akurat to było dla mnie jedynie dodatkiem, wszak oczekiwałam wybielenia. I je dostałam! Część piegów zniknęła, te najbardziej męczące się rozjaśniły (żeby je usunąć, chyba musiałabym zainwestować w laser), zniknęły też ślady po pryszczach, łącznie z tymi, które sobie rozgrzebałam (nie mam do tego tendencji, ale akurat te dwa na czole były wyjątkowo irytujące i finalnie zdecydowałam się je wycisnąć, choć wiem, że się nie powinno xD). Ale jak wiadomo, piegi to nie jest jakiś specjalny defekt, wszak podobno są ludzie, którym się one podobno podobają. Najważniejsze jest dla mnie to, że świeży, drobniutki krwiaczek pod okiem zniknął, plama na dolnej wardze pięknie zbladła (nie jest już bordowa, bardziej przypomina odcień ust), a porozszerzane naczynia wokół nosa zakrywa sam delikatnie kryjący podkład, a nie ciężka szpachla, czasem dodatkowo pokryta jeszcze korektorem. Jest sukces!
All in One Essence Angel Recipe na pewno trafia do ulubieńców pierwszego kwartału 2018 roku. Należy mu się to, zdecydowanie! Jedyny minus w tym wszystkim, stanowi fakt, że esencja ta jest/była słabo dostępna. Jednak po mojej rozmowie z Agą - właścicielką sklepu z japońskimi kosmetykami - wprowadzono ją do sprzedaży w Berdever, więc już nie będzie problemów z zakupem (nie jest to recenzja w żaden sposób sponsorowana, esencję dostałam na gwiazdkę od Interendo ;*). W tym miejscu wypadałoby więc gorąco podziękować Patrycji za genialny prezent, a Agnieszce - za zwiększenie jego dostępności. Przesyłam więc buziaki, a Wam polecam sam kosmetyk, wszak u mnie zdziałał cuda ;) Znacie ten produkt? A może polecacie inne genialne "wybielacze"? Dajcie znać! :)
Edit. Odezwała się do mnie Aga i podesłała dla Was kod zniżkowy :) Wpisując w koszyku BLACKLINER, dostaniecie 10zł rabatu przez kolejny tydzień ;)
Edit. Odezwała się do mnie Aga i podesłała dla Was kod zniżkowy :) Wpisując w koszyku BLACKLINER, dostaniecie 10zł rabatu przez kolejny tydzień ;)
kurcze, to kosmetyk akurat dla mnie
OdpowiedzUsuńmoja walka z przebarwieniami zdaje się nie mieć końca
Też mi się tak czasem wydaje... Tak naprawdę to chyba jednak walka z wiatrakami, ale ta esencja znacząco w niej pomaga ;) Chyba nigdy nie miałam tak pięknie rozjaśnionej twarzy. I bez skaz (poza niektórymi piegami)! :)
UsuńCiekawe czy moje przebarwienia ta esencja by chociaż odrobinę rozjaśniła.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem tak :) Na mnie niektóre kosmetyki nie działają zupełnie, a tu efekt jest genialny ;)
UsuńHmm to może być dla mnie kosmetyk ...
OdpowiedzUsuńJa wyciągnęłam go z zapasów bo miał ładne opakowanie, a tam takie zaskoczenie xD Polecam, mam nadzieję, że i u Ciebie się sprawdzi! ;*
UsuńAle ma śliczne to opakowanie to prawda. :)
OdpowiedzUsuńNo dokładnie, ekstra :) choć i zawartość jest genialna ❤️
UsuńRaczej nie znalazłoby u mnie zastosowania, ale fajnie, że przyniosło efekty. No i wizualnie fajnie się prezentuje:)
OdpowiedzUsuńWiem, że u Ciebie raczej niekoniecznie, ale dla mnie to mały geniusz :) Mam nadzieję, że ta recenzja pomoże choć trochę osobom z przebarwieniami i rozszerzonymi naczyniami ;)
UsuńWalczę z przebarwieniami od kilku lat i jak na razie słabo mi to wychodzi:( Jestem ciekawa jakby ten produkt sprawdził się u mnie:)
OdpowiedzUsuńZawsze można spróbować, mam nadzieję, że tak samo dobrze jak u mnie! :)
UsuńCoś dla mnie!Mam kilka "nówka funkiel " na nosie pękniętych naczynek i też chętnie bym się ich pozbyła :)
OdpowiedzUsuńChyba każdy chętnie by się takich rzeczy pozbył... Naczynka strasznie szpecą twarz, nie cierpię ich :/
UsuńChyba tego wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńPolecam, mam nadzieję, że też będziesz zadowolona :)
UsuńJak działa to coś zdecydowanie dla mnie, troszkę przebarwień mam na twarzy :)
OdpowiedzUsuńU mnie działało rewelacyjnie! :)
Usuńbrzmi very, very good :P pewnie nie powinnam tego pisać, ale ja to jak już mi coś wyskoczy, a zdarza się to rzadko, to muszę zaraz wycisnąć :D
OdpowiedzUsuńBardzo polecam! :D mnie też często kusi, ale zazwyczaj udaje mi się powstrzymać ;)
Usuńmusisz sobie w końcu disquisa założyć, bo prawie nigdy nie pamiętam żeby sprawdzić co mi odpisałaś :P
UsuńWiesz, nie lubię disqusa za bardzo... :/
UsuńCo prawda, przebarwien nie mam zbyt wiele, ostatnio w ciązy pojawiły się w strefie T tylko na nosku, ale nawet dla takiej minimalnej ilosci chetnie bym przetestowała. :) No i na bank dla tej jedrnosci skory. nie moge narzekac na swoją, ale dla lepszej poprawy... czemu nie ;)
OdpowiedzUsuńPrzebarwienia raczej nie sprawiają, że wyglądamy lepiej, więc zawsze warto próbować rozjaśniać co się da :)
UsuńA ja nie mam przebarwień, przynajmniej takich których nie da się zakryć korektorem :)
OdpowiedzUsuńMnie już takie do których potrzeba korektora denerwują... ;)
UsuńDla mnie najważniejsze jest nawilżenie, ale takiego działania na przebarwienia zupełnie się nie spodziewałam :)
OdpowiedzUsuńJa też nie! Wyjęłam to serum z zapasów, bo butelka wpadła mi w oko ;)
UsuńJa już przyzwyczaiłam się do swoich :) i już mnie nie denerwują.
OdpowiedzUsuńDo piegów, naczynek czy innych przebarwień? :)
UsuńWygląda ciekawie, nawet cena znośna.
OdpowiedzUsuńTak, jak za to działanie, to cena jest bardzo przyzwoita :)
Usuńciekawa jestem czy ten kosmetyk poradziłby sobie z moimi przebarwieniami:D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak :) Zawsze możesz zobaczyć ;)
UsuńCzyli warto było wypróbować :D
OdpowiedzUsuńZdecydowanie! :D
UsuńUwielbiam kosmetyki z witaminą C :*
OdpowiedzUsuńJa ostatnio też <3
UsuńOoo, coś dla mnie :) Może się skuszę.
OdpowiedzUsuńMasz bardzo ładny szablon. Taki elegancki i kobiecy :)
Polecam :) A za dobre słowo odnośnie szablonu bardzo dziękuję ;) Mam go już kilka lat (z drobnymi zmianami) i sama muszę przyznać, że go lubię :D
UsuńJa go Już gdzieś kiedyś widziałam ale nie pamiętam u kogo, opakowanie ma genialne i bardzo przyciąga wzrok. Przypuszczam że u mnie by znalazł swoje zastosowanie i pewnie byłabym też zadowolona :)
OdpowiedzUsuńMoże u Interendo właśnie? :D Myślę, że warto tą esencję wypróbować, choć wiadomo, że nie każdy kosmetyk u wszystkich zadziała tak samo ;)
UsuńIdę pobuszować po sklepie :D
OdpowiedzUsuńZapraszam w imieniu Agi :D
UsuńKochana mysle ze to idealny kosmetyk dla mnie, mam kilka przebarwien i w kilku miejscach poszarzala cere :)
OdpowiedzUsuńTo myślę, że mógłby się sprawdzić ;)
UsuńPiegi mi nie przeszkadzają, a żadnych krwiaczków i naczynek nie mam, więc akurat taki kosmetyk nie będzie mi potrzebny.
OdpowiedzUsuńJa swoich nie potrafię polubić :D
UsuńAż nieprawdopodobne, że naczynko znikło. Sama będę usuwała naczynka, wprawdzie z uda, a nie twarzy, laserem i lekarz mi otwarcie mówił, że nie ma sensu stosować na nie żadnych preparatów, ewentualnie, żeby nie pojawiły się nowe, bo istniejących nic nie usunie.
OdpowiedzUsuńMoże to w takim razie nie naczynie, ale tak na moje oko wyglądało. Nie będę ukrywać, że zmiana była dość świeża, więc może to jakiś krwiaczek, a ja mam też ogólną tendencję do robienia się tego typu rzeczy... Reszta naczyń z pewnością jest teraz dużo mniej widoczna a ten drobiazg się wchłonął :) Mnie też często robią się takie podskórne wylewy, albo inne cuda... Jestem w trakcie diagnozowania, może to ma związek z tym ;)
UsuńJak faktycznie pomogła na przebarwienia po trądziku, a do tego to naczynko to chyba spróbuję!
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie miałam trądziku, ale rozgrzebałam dwie zmiany, po których zostały plamki i teraz ich nie ma ;) Ale spróbować warto, uważam, że to dobry kosmetyk :)
UsuńMi piegi nie przeszkadzają, ale na drobne naczynka bym użyła :)
OdpowiedzUsuńU mnie ta esencja znacząco poprawiła ich wygląd :)
UsuńPrzyznam szczerze, że pierwszy raz widzę ten kosmetyk. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńskoro zdziałał cuda to i ja go chce
OdpowiedzUsuńCzuję, że mogłabym być z niej zadowolona :)
OdpowiedzUsuńFajna propozycja ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - http://izabiela.pl/
Ciekawy produkt ;) ! Pierwszy raz się z nim spotykam ;)
OdpowiedzUsuńCiekawe jakby wpłyną na moje blizny potrądzikowe,których mam dużo :/
OdpowiedzUsuńProdukt wygląda dość ciekawie :) Chociaż cena może działać nieco odstraszająco.
OdpowiedzUsuńJa planuję na jesień kurację z witamina C ;) śmieszną ma barwę ten kosmetyk, marki nie znam, ale cieszę się, że się u Ciebie sprawdził ;) U mnie na przebarwienia świetnie zadziałał kwas migdałowy ;)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt :) Też mam piegi, ale mi nie przeskzadzają :)
OdpowiedzUsuń