Dobra esencja do twarzy, to trzon mojej aktualnej pielęgnacji cery. Dotychczas zerkałam w tym temacie jedynie w stronę Wschodu (mam tu na myśli Koreę Południową i Japonię), bo według mnie to co oferował nam rodzimy rynek nie działało lub robiło niewiele. Po co się więc męczyć :D Zawsze lepiej działać skutecznie ;) Kiedy jednak na Triny (https://triny.pl/) wpadła mi w oko Esencja Aloesowa Natural Secrets, postanowiłam ją wypróbować, ponieważ przypomniało mi się, że kilka osób chwaliło ją na instagramie oraz... spodobała mi się ta granatowa butelka xD (cytując klasyka: "baby, ach te baby, czym by bez nich był ten świat..."). Jak na tym wyszłam? Same przeczytajcie!
Jak już wspomniałam, kosmetyk ten znajduje się w szklanej, eleganckiej granatowej buteleczce, zawierającej 100 mililitrów produktu. Całość ważna jest 6 miesięcy od otwarcia. Pompka w Esencji Aloesowej Natural Secrets również działa bez zarzutu i szczerze powiedziawszy - jeśli chodzi o opakowanie, naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Z kolei wewnątrz znajdziemy dobry składowo produkt i takie substancje aktywne jak sok z aloesu, kwas hialuronowy, alantoinę, D-pantenol, ekstrakt z zielonego ogórka, ekstrakt z wąkrotki azjatyckiej (centella asiatica) oraz bioferment z rzodkwi, który jednocześnie pielęgnuje i jest naturalnym konserwantem opartym na probiotykach :)
Konsystencja produktu to bardzo rzadki żel, który mnie najwygodniej nanosić na twarz palcami. Tym sposobem nie marnujemy kosmetyku i zwiększamy jego wydajność, dodatkowo nie wydając pieniędzy na waciki :D Same plusy :P Esencja Aloesowa Natural Secrets ma dla mnie delikatny zapach ogórka, ale w sumie chyba nie powinno to dziwić, wszak znajduje się on już na czwartym miejscu w składzie. Produktu tego używałam zarówno rano, jak i wieczorem, ale wręcz uwielbiałam go w dni "bez makijażu". Dlaczego? Ponieważ bez problemu wchłania się on do matu! Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry, czyli taka nieodczuwalna namacalnie pielęgnacja "po cichu". A potem bez problemu można iść na zakupy do marketu nie świecąc się jak latarnia :P Mimo to - pamiętajcie, że esencje zawsze lepiej stosować w towarzystwie :P
Po każdym kosmetyku oczekujemy jednak przede wszystkim działania... Nie będę kłamać - ja wobec Esencji Aloesowej Natural Secrets miałam wysokie oczekiwania, które postawiły przed nią azjatyckie kosmetyki tego typu, oraz po prostu byłam do niej sceptycznie nastawiona. Dlaczego? Bo mam złe bądź średnie doświadczenia z produktami naturalnymi, oraz nie wierzyłam, że polskie marki w końcu ruszyły do przodu w temacie esencji. Na szczęście całkiem miło się zawiodłam :D Szybko okazało się, że na twarzy widać pierwsze efekty działania Esencji Aloesowej Natural Secrets w postaci całkowicie niewidocznego rumienia. Podczas dalszego stosowania szybko zauważyłam także wzrost nawilżenia, łagodzenie podrażnień oraz rozświetlenie cery. W moim przypadku wręcz czuć też działanie przeciwzapalne i widać było, że wszelkie ranki na twarzy bardzo szybko się goją. W ramach ciekawostki powiem Wam także, że jest to genialny produkt dla chorych na łuszczycę. Któregoś razu, zostało mi na dłoni za dużo kosmetyku i nałożyłam go na plamkę na kostce, którą posiadam "permanentnie" ;) Następnego dnia wyglądała tak zachęcająco, że postanowiłam zacząć smarować esencją wszystkie zmiany, a po 2 tygodniach takiego "leczenia" po "tymczasowych kropkach" nie było śladu, a ta na nodze od lat nie wyglądała tak ładnie. Polecam więc wszystkim "biedronkom" ;) Koszt buteleczki to 85zł - z szybką dostawą kupicie ją TUTAJ.
Czy warto? Moim zdaniem bardzo! Ja uwielbiam ją głównie za to, że trzymała w ryzach mój rumień i ładnie nawilżała cerę, jednocześnie ją kojąc, ale podejrzewam, że naprawdę wiele osób będzie z niej zadowolonych. Nie sądziłam, że wśród polskich kosmetyków i to w dodatku naturalnych, znajdę taką perełkę, która zmusiła do chwilowego odwrotu nawet moje łuszczycowe plamy :P
Znacie sklep TRINY i markę Natural Secrets? Macie wyrobione na ich temat opinie? Dajcie koniecznie znać!
Sklep kojarzę, ale nic nie zamawiałam jeszcze :)
OdpowiedzUsuńSzybko wysyłają, to spory plus 😊
UsuńDla mnie to totalna nowosc, ale bardzo mnie zainteresowalas i ciekawi mnie szersza oferta marki :D
OdpowiedzUsuńJakby co, to mam jeszcze tą drugą kurację rozjaśniającą, też będzie recenzja 😊
Usuńoo..esencja aloesowa? Czuję się zaciekawiona.
OdpowiedzUsuńI to w dodatku świetna 😉
UsuńSuper, że esencja się sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńTeż się cieszę, bo nie spodziewałam się większych efektów i komfortowego stosowania 😜
UsuńRóżnie to z tymi produktami bywa, bo znam zarówno dobre polskie jak i słabe koreańskie.
OdpowiedzUsuńTa seria premium jest bardzo ciekawa. Mam na wielcu zarówno tą esencję jak i kurację😊
Ja chyba się zaraz do niej dobiorę, bo odstawiłam kwasy i dziś już widzę efekt 😂 a seria Premium ma jeszcze od niedawna serum 😍 w sumie słabych esencji z Azji nie znam, jakoś mam farta 😜 a czego konkretnie nie polecasz? 😊
UsuńMam na myśli ogólnie koreańskie produkty - że i wśród nich zdarzają się słabe. Choć teraz dobieram na tyle starannie, że już dawno na typowy badziew nie trafiłam. Złej esencji na szczęście nie miałam😁
UsuńW koreańskich to jest fajne, że często są bezzapachowe albo pachną b. delikatnie. Z kolei polskie potrafią mieć dość mocne zapachy, więc jeśli komuś konkretna nuta nie podejdzie to jest problem😂
Słyszałam, że koreańską pielęgnację i produkty, które się w niej stosuje ciężko czymkolwiek przebić. Sądząc po Twojej opinii tej esencji się to udało, więc jest warta zarówno wypróbowania, jak i swojej ceny.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie warto! W dodatku można ją upolować w jeszcze lepszej cenie, bo czasem w triny są kupony rabatowe, ja tak kupiłam kurację Natural Secrets 😊
UsuńNa mnie aloes działa świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa długo myślałam, że jestem na niego uczulona 😂
UsuńNie wiedziałam, że mamy tak dobre polskie kosmetyki. A dobrą esencję to już w ogóle ze świecą szukać po drogeriach.
OdpowiedzUsuńW drogeriach zdecydowanie... Ale jak widać - w internecie już łatwiej 😁
UsuńLubię aloes, dobrze u mnie się sprawdza, tej esencji jeszcze nie miałam :)
OdpowiedzUsuńTo w takim razie polecam wypróbować, myślę że ona ma szansę sprawdzić się u każdego 😉
Usuńzainteresowałaś mnie tą esencją, chętnie bliżej się z nią poznam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że też się polubicie 😊
UsuńNie używałam jeszcze takiej esencji, ale bardzo lubię wielozdaniowe kosmetyki jak w tym przypadku.
OdpowiedzUsuńOj, ja też :) A ten kosmetyk fajnie rozwiązuje kilka kwestii ;)
UsuńNie znam tego sklepu i marki tez nie kojarzę. Takiego esencji jeszcze nie stosowałam ale zapowiada sie ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMarka w sumie jest mało znana, ale myślałam że sklep zna już chyba każdy ;)
Usuń