Szczerze Wam powiem, że nie sądziłam, że post ten pojawi się na blogu. Coś jednak mnie tknęło i w poniedziałek opublikowałam na swoim instastory pytanie, czy chciałybyście zobaczyć zawartość najnowszej, trzeciej edycji Jolseboxa, oraz przeczytać kilka słów na jego temat. Wszystkie osoby biorące udział w ankiecie odpowiedziały, że tak! :D Ja najpierw zrobiłam wielkie oczy, potem poszłam zrobić zdjęcia, a dziś pora opowiedzieć o co tu chodzi ;) Zapraszam więc do czytania! :)
Jolsebox to odpowiedź sklepu z produktami koreańskimi na bardzo modne ostatnimi czasy boxy kosmetyczne. Ich autorem jest oczywiście sklep Jolse (ale post nie jest sponsorowany). Od czasu do czasu, wypuszcza on swoje własne, autorskie wersje pudełek, dzięki którym możemy przetestować ich nowości, mniej znane produkty, oraz po prostu kupić za jednym zamachem kilka kosmetyków sporo taniej. Jego koszt, to zazwyczaj około 34$ (a same pełnowymiarowe produkty z pudełka kosztują 134.37$), możemy zamówić jedną sztukę na osobę, a box wysyłany jest bezpłatnie przesyłką EMS, która dociera do nas zazwyczaj w tydzień (normalnie ona sama kosztuje 22$). Zakończmy jednak rozważania teoretyczne... W sumie to standard, że przesyłka jest darmowa, że w grupie taniej, itd. Ale czy tak naprawdę warto? Czy pudełko jest godne zakupu? Mimo swojego uwielbienia do kosmetyków koreańskich postaram się być obiektywna xD Na pewno jego minusem jest fakt, że wszystko dostajemy w zwykłym kartoniku bez fajerwerków, który po przeleceniu połowy świata trochę się sfatygował. O zawartość nie trzeba się jednak obawiać, ponieważ wszystkie kosmetyki były dokładnie owinięte folią bąbelkową, więc każdy z nich dotarł do mnie nienaruszony. Drugi minus pudełka, to brak choćby najprostszej karty produktowej. Dlaczego ja się pytam? :( No i trzeci minus - niestety boxów na sprzedaż jest zawsze bardzo mało :/ Na plus na pewno warto z kolei zaliczyć fakt, że nie kupujemy kota w worku i zawsze dzień przed znamy zawartość danej edycji. Ja na tą napaliłam się jak "szczerbaty na suchary", więc dokładnie o północy czasu pacyficznego zasiadłam do komputera i rozpoczęłam polowanie... xD (gdyby ktoś nie wiedział, to u nas 9 rano ;)) Czy nadal jestem zadowolona z tego, co dostałam? Same przeczytajcie ;)
Pierwszym kosmetykiem, który znalazłam w Jolsebox 3, jest 302White Ice Breaking Cream, czyli krem do twarzy, zawierający wyciąg z żeń szenia, mający za zadanie utrzymać równowagę wodno - olejową, wodę z Alaski, pantenol, niacynamid oraz adenozynę. Producent obiecuje nam nawilżenie na wysokim poziomie, rozświetlenie, a także wygładzenie zmarszczek. Co ciekawe, nadaje się on nawet do wrażliwej skóry. Bardzo się cieszę, że krem ma żelową konsystencję, bo uwielbiam tego typu kosmetyki, a producent deklaruje chyba w każdym miejscu, że nie będzie się kleił. Jest duża szansa, że się polubimy :D Jego cena to 19.80$ za 50ml. Drugą rzeczą, która pojawiła się w pudełku, jest May Coop Raw Activator, czyli odżywcze serum z bio polimerami, ceramidami, wodą klonową i "kompleksem grzybkowym" (zwłaszcza te grzybki brzmią interesująco xD). Ma ono za zadanie wzmocnić naszą skórę, nawilżyć, ujędrnić, oraz przywrócić promienny wygląd. Nie będę ukrywać, że bardzo podoba mi się sposób zapakowania i buteleczka tego produktu (dokładniej pokażę Wam go jeszcze na instagramie). Jego cena to 35$ za 60ml i co ważne, Jolse nie odwala numerów typu "kosmetyk ważny do końca miesiąca". Sprawdziłam wszystkie daty przydatności bardzo dokładnie i oscylują one między 2020 a 2021 rokiem. Trzecim kosmetykiem, który znalazłam w Jolsebox, jest Haruharu Wonder Honey Green Briliant Cream. Jest to produkt stworzony z naturalnych składników, który bazuje głównie na zielonej herbacie i miodzie, które mają zapewnić nam efekt głębokiego nawilżenia oraz rozjaśnienie cery. Szczerze powiem, że mimo bajernego opakowania przypominającego kubek z kawą na wynos, wydaje mi się on najsłabszym ogniwem tego pudełeczka. Dlaczego? Bo w sumie zamiast drugiego kremu o podobnych właściwościach wolałabym zobaczyć tu toner, lub może coś do mycia twarzy? Ale generalnie nie będę mocno grymasić, ponieważ nie kupowałam kota w worku, sam kosmetyk jest duży, pewnie będzie wydajny i jeśli sama nie zdążę, bądź nie będę miała na niego ochoty, bez żalu podaruję go mamie. Te 90ml kosmetyku będzie dla niej jak znalazł xD A że ona również walczy z przebarwieniami, na pewno chętnie go przyjmie. Cena produktu to 24.65$.
Czwarty pełnowymiarowy kosmetyk, który znalazłam w pudełku, to Tosowoong Spot Whitening Vita Clinic Vitamin Eye Cream. Jest to krem pod oczy bazujący na arbutynie, pomagający usunąć plamy, piegi oraz cienie. Dzięki zawartości adenozyny, ma także poprawiać wygląd skóry wokół oczu i wspomóc walkę ze zmarszczkami. Szczerze powiem, że w dużej mierze to ten produkt zachęcił mnie do zakupu całego pudełka. Niedawno zauważyłam, że ostatni bastion w walce z moimi piegami to właśnie skóra pod oczami i kości policzkowe, a dodatkowo od ponad roku "chodzi" za mną krem pod oczy z kulkowym aplikatorem xD Tosowoong to wszystko ma, można nim dodatkowo wykonać delikatny masaż, a działanie i opakowanie jakby stworzone pode mnie. Gdybym nie kupiła Jolseboxa, na pewno i tak bym go przetestowała ;) Jego cena to 20.40$ za 15ml. Ostatnim, piątym już pełnowymiarowym kosmetykiem, jest Blithe Patting Splash Mask Soothing&Healthing Green Tea. Jest to produkt bazujący na ekstrakcie z zielonej herbaty, mający koić podrażnioną skórę, odżywić, zapewnić równowagę pH i wspomóc naszą nierówną walkę z przebarwieniami. Kosmetyk ten nazwano maseczką, jednak jego zastosowanie jest co najmniej dziwaczne jak na kosmetyk tego typu. Dlaczego? Producent przewiduje, aby po demakijażu napełnić zlew lub miskę wodą, wlać nakrętkę płynu z butelki i opłukiwać tą mieszanką twarz przez 15 sekund. Jeśli komuś nie chce się bawić w takie cuda, alternatywą dla tego sposobu, ma być wklepanie maski w twarz i zmycie produktu po 15 sekundach. Trzeci sposób użycia, którego autorką jest Marta @virulentiss (pozdrawiam Cię serdecznie! :*), zakłada stworzenie z niej mgiełki stosując się do proporcji podanych na opakowaniu :) Ja swojej "maseczki" jeszcze nie otwierałam, ale czytałam, że zapach ponoć nie jest zbyt zachęcający :P Z chęcią zobaczę czy i co ten "gadżet" daje xD Jego koszt, to 33.77$ za 200ml.
Poza pełnowymiarowymi kosmetykami, w Jolsebox 3 znalazły się także dwie miniatury. Czego? Pianki do mycia twarzy Cosrx Low pH First Cleansing Milk Gel, którą bardzo chciałam wypróbować odkąd tylko pojawiła się na rynku, oraz filtra Elrastory UV Shield Centella Sun Spf 50+ PA ++++. Poza tym, do pudełeczka dorzucono także dwie maski w płachcie SecretKey Starting Treatment Essential.
Jakie są moje ogólne odczucia odnośnie tego boxa? Jak bardzo łatwo się domyśleć, jestem zadowolona z jego zakupu. Całość ukierunkowana jest głównie na rozjaśnienie skóry twarzy, usunięcie przebarwień, nawilżanie oraz odżywianie, czyli dokładnie to, na czym ostatnio skupiam się w swojej pielęgnacji. Ciekawa jestem, kiedy sklep zaskoczy nas kolejną edycją i komu będzie ona dedykowana. Co myślicie o zawartości tego pudełka? Podoba Wam się pomysł Jolse? Dajcie koniecznie znać! :)
Poza pełnowymiarowymi kosmetykami, w Jolsebox 3 znalazły się także dwie miniatury. Czego? Pianki do mycia twarzy Cosrx Low pH First Cleansing Milk Gel, którą bardzo chciałam wypróbować odkąd tylko pojawiła się na rynku, oraz filtra Elrastory UV Shield Centella Sun Spf 50+ PA ++++. Poza tym, do pudełeczka dorzucono także dwie maski w płachcie SecretKey Starting Treatment Essential.
Jakie są moje ogólne odczucia odnośnie tego boxa? Jak bardzo łatwo się domyśleć, jestem zadowolona z jego zakupu. Całość ukierunkowana jest głównie na rozjaśnienie skóry twarzy, usunięcie przebarwień, nawilżanie oraz odżywianie, czyli dokładnie to, na czym ostatnio skupiam się w swojej pielęgnacji. Ciekawa jestem, kiedy sklep zaskoczy nas kolejną edycją i komu będzie ona dedykowana. Co myślicie o zawartości tego pudełka? Podoba Wam się pomysł Jolse? Dajcie koniecznie znać! :)
Nie miałam czasu bić się o jeden z tych stu boxów o 9 rano, ale zawartość jest naprawdę sensownie dobrana. Ja brak tej całej "pudełkowej otoczki" niż byle co w środku albo kosmetyki o krótkim terminie;) A od nich nigdy mi się nie zdarzyło dostać kosmetyku, któremu by zegar tykał:)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem zajętym człowiekiem ;) miałam czas kliknąć "kup teraz" pijąc rano kawę, a że się akurat udało, to super :) a ile ich było to wypłynęło dopiero po wyprzedaniu się, we wcześniejszych edycjach było więcej czasu na zakup ;) Co do dat ważności, to ja też za to lubię Jolse, zawsze są długie <3
UsuńJa to przewidziałam :D Może następnym razem uda się upolować jeśli będzie coś fajnego :)
UsuńWywróżone z opakowań? :D ja właśnie jestem ciekawa jak to się rozwinie i co będzie w kolejnej edycji ;)
Usuńświetna zawartość, tym bardziej że są to kosmetyki pełnowymiarowe i to takie które widziałabym u siebie :-)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, dobry deal ;)
UsuńBardzo przyjemna zawartość pudełka ;)
OdpowiedzUsuńJa byłam kupiona całkowicie 😁
UsuńTeż pozdrawiam 😘 Ja ciągle ubolewam, że nie zdążyłam kupić, bo cała zawartość genialna ❤ Czekam na opinie o kremie pod oczy i tej "dziwno-śmiesznej" masce (którą powinni mi niedługo wysłać 😎) i w sumie ciekawi mnie ten krem-kubek kawy ze względu na opakowanie oczywiście 😝
OdpowiedzUsuńNo właśnie wiem, że Ci szkoda i łączę się w bólu ☹️ Ale za to Twój pomysł na tą maseczkę najbardziej mi się podoba 😘 Dam znać na blogu jak ten krem pod oczy 😉
UsuńTeż żałuję trochę, że nie kupiłam. Smuteczek :/ czekam na kolejne, tym razem będzie moje :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie ciekawe, co w nim będzie :D jakby mnie nie udało się kupić, to też bym trochę żałowała, więc rozumiem ;)
UsuńFajne i ciekawe kosmetyki, pudełeczko na plus :)
OdpowiedzUsuńJa też tak sądzę ;) Dlatego zdecydowałam się na zakup :D
UsuńDla fanów koreańskiej pielęgnacji taki box to prawdziwa gratka :D
OdpowiedzUsuńNo ja jestem zachwycona xD
Usuńnie wiedziałam o isteniniu tych boxów :D
OdpowiedzUsuńNo nie są zbyt popularne ;)
UsuńI generalnie takie boxy rozumiem, bo wiem co w nim będzie i mogę zdecydować, czy mi się spodoba, czy nie. Do tego brak niepotrzebnej makulatury i próbek...uważam to za plus:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Mnie w tym przypadku też podoba się jawna zawartość :) a z kolei co do ulotek - brakuje mi karty z opisem wszystkich produktów ;) próbek też nie lubię xD
UsuńNawet nie wiedziałam że Jolse ns takie boxy ☺ bardzo ciekawa zawartość. Sama będę walczyć z przebarwieniami po ciąży więc większość kosmetyków wpisuje się w moje gusta.
OdpowiedzUsuńWalka z przebarwieniami to przynajmniej u mnie przypomina walkę z wiatrakami xD trzymam za Ciebie mocno kciuki :)
UsuńBardzo fajna zawartość :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też strasznie się podoba :)
Usuńchyba też brałam udział w Twojej ankiecie na InstaStory :D
OdpowiedzUsuńdla zagranicznych box'ów nie zamawiam ;)
Chyba tak :) a to też mój pierwszy ;)
UsuńZawartość bardzo fajna :). Ciężko mi wskazać, z czego najbardziej bym się ucieszyła, ale na pewno ciekawi mnie ta "maska" :D
OdpowiedzUsuńNo to jest jakiś totalnie dziwaczny wynalazek xD ja chyba zrobię z tego mgiełkę ;)
Usuńja niestety się nie załapałam :(
OdpowiedzUsuńW poprzednich nie podobała mi się zawartość, w tym była fajna ;)
Szkoda :( Gdybym się nie załapała, to byłoby mi przykro, w sumie niefajnie, że było ich aż tak mało...
UsuńFajnie, że zawartość jest znana i można rozważyć wszystkie za i przeciw!
OdpowiedzUsuńDokładnie, od razu wiadomo, co nam się przyda i czy całość opłaca się kupić :)
UsuńFajna zawartość boxa, idealnie by się wstrzeliła w moją pielęgnację :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie w moją pielęgnację też całość idealnie się wpasowuje :)
UsuńOj żałuję, że się nie skusiłam bo krem pod oczy z Tosowoong za mną chodził jak i ta dziwna maska z Blithe . Będę polować na następne pudełko :D.
OdpowiedzUsuńO dobry sprzęt z P+++ to coś czego szukam, dziękuję 😘
OdpowiedzUsuńSamo opakowanie a'a kubek z kawą jest mega pomysłowe :D
OdpowiedzUsuńUdało mi się kupić pierwszą edycję boxa i byłam bardzo zadowolona. Druga mnie nie porwała, więc nawet się nie czaiłam na nią, ale trzecią chciałam mieć, niestety w pracy był sajgon i przypomniałam sobie o tym dopiero o 10 rano i już było po ptokach :(
OdpowiedzUsuńU, to szkoda, że tak wyszło :/
UsuńTo pudełko mnie całkowicie zaskoczyło :) Będzie kolejne? To będę czatować na nie :)
OdpowiedzUsuńPonoć kolejne ma się pojawić, ale nie wiadomo kiedy ;)
UsuńZawartość genialna shiny to się moze schować przy nim 😀
OdpowiedzUsuńPrawda :P
UsuńNaprawde supi zawartość, na takie boxy sie fajnie patrzy :)
OdpowiedzUsuńDla fanek azjatyckiej pielęgnacji to wielka okazja. Widać, że jakościowo jest bardzo dobre nie to co inne pudełka które można oglądać na blogach...
OdpowiedzUsuńJa w końcu muszę spróbować coś z koreańskich kosmetyków, hihi chyba zawsze to pisze jak tu wchodzę:)
A jeszcze nie zauważyłam, więc chyba nie piszesz tak za tak często :) A okazja fajna, fakt ;)
UsuńW porównaniu z pudełeczkami z rodzimego rynku - niebo a ziemia. Choć ja, jako fanka kolorówki, marzyłabym o jakimś tincie itp. ;)
OdpowiedzUsuńZa taką cenę tyle skarbów toż to rozbój w biały dzień - sama muszę zapolować :)
OdpowiedzUsuńNiby są aż dwa kremy do twarzy, to i tak zakup był opłacalny :P fajnie, że nie kupuje się kota w worku i ta godzina kupna u nas jest przystępna jeżeli ktoś nie ma do pracy na rano;p
OdpowiedzUsuńJeszcze w jakimś sklepie widziałam taki box, ale składał się z miniatur produktów i kosztował 10$, nie wiem jak z wysyłką :) Z Secret Key mam esencję teraz i jestem bardzo ciekawa jak się sprawdzi na dłużą metę. O maseczkach nawet nie wiedziałam ;)
OdpowiedzUsuń