W ostatnim miesiącu dotarły do mnie dwa nowe pudełeczka tworzone przez ekipę Shinybox. Jedno z nich to majowa edycja Pretty. Happy. You. a drugie - Inspired by Urok XIII. Kosztują tyle samo, mają takie same kartoniki, jednym jestem zachwycona, drugim mniej. Którym? I dlaczego? Zapraszam na małe porównanie! :)
Pudełko Inspired by Urok XIII zawierało tym razem aż 7 produktów. Pierwszym, który najbardziej zwrócił moją uwagę jest Skoncentrowane Serum Tlenowe O2 Skin. Było ono dodawane do boxów wymiennie z dwoma kremami, jednak ja od samego początku miałam ochotę właśnie na nie. Jestem więc niezmiernie zadowolona, że tym razem mi się poszczęściło i wylądowała u mnie ta pożądana wersja pudełeczka. Serum zawiera wysoką zawartość tlenu, przez co skutecznie zapobiega starzeniu się skóry, utracie wody, spadku napięcia i elastyczności. Ma również nawilżać, odżywiać, a także poprawiać koloryt skóry. Marka jest dla mnie stosunkowo nowa, jednak niezmiernie interesująca. Mam nadzieję, że obietnice producenta zostaną spełnione! Tylko niestety kosmetyk musi poczekać na swoją kolej :D Jego cena wynosi aż 209zł.
Drugim produktem, który znalazłam w pudełeczku był Sztyft Ochronny przeciw Otarciom Bioteq. Był on dodawany do boxów wymiennie z Kojącym Sztyftem po Ukąszeniu Owadów, który mam już w domu (i o dziwo jest skuteczny!), więc cieszę się, że trafiłam na coś innego. Jednak z racji tego, że moje stopy są mało wymagające, a ja zazwyczaj chodzę w wygodnych butach, to otarcia, pęcherze i tego typu "wypadki" praktycznie mi się nie zdarzają. Kosmetyk powędrował więc do siostry ciotecznej, która ma z tym problem. Mam nadzieję, że u niej się sprawdzi ;) Koszt? 14.20 ;) Tutti Frutti zafundowało nam Mgiełkę do Ciała. Ja trafiłam na średnio wystrzałowy zapach Gruszka&Żurawina, jednak sam kosmetyk wydaje mi się całkiem przyjemny. Producent obiecuje nawilżenie, wygładzenie oraz regenerację skóry, i muszę przyznać, że to faktycznie ma miejsce. Grucha powędruje do mamy, bo bardzo jej się spodobała, a ja chyba kupię sobie wersję z brzoskwinią i mango bo działanie jest dla mnie interesujące :P Cena mgiełki to 10.50 :) Efektima z kolei obdarzyła nas Serum Antycellulitowym CELLU-LIFT, pachnącym kawą. Jest to tylko miniaturka, ale sam kosmetyk wydaje mi się całkiem ciekawy, więc chętnie ją wypróbuję. Koszt pełnowymiarowego kosmetyku to 28.28zł.
Tym razem, do pudełeczka dołączono również odrobinę kolorówki i ciekawy gadżet ;) Marka Neess przygotowała Pilnik Odlepiany 6w1. Z pewnością wystarczy nam on na dłużej niż klasyczny, ponieważ po zużyciu jednej warstwy, odklejamy ją i zabawa trwa od nowa ;) Cena takiego cuda to 5.49. Super, bo mój papierowy pilnik akurat wymaga wymiany :P Drugim produktem tejże marki jest Olejek do Skórek i Paznokci. Moje zawsze są w średnim stanie, więc tego typu produktów używać muszę, ale aktualnie mam ich taki nawał, że wraz z Sztyftem Bioteq powędrował on do kuzynki. Mam nadzieję, że jej posłuży ;) Kolejnym produktem, który znalazłam w pudełku, jest Maskara Glam&Doll Catrice. Ma ona sylikonową szczoteczkę, producent obiecuje efekt sztucznych rzęs, a ja nie mam w zapasie żadnych tuszy. Ekstra! Niedługo zatem pierwsze testy, a tymczasem bardzo mi miło, że w końcu znalazłam w boxie jakiś ciekawy tusz do rzęs. Jego cena regularna to 16.99zł. Ostatnim już produktem z tego pudełka, jest Baza pod Pomadkę Golden Rose. Kosmetyk ma nawilżać wargi, uwydatniać kolor pomadki i sprawić, że będzie się ona utrzymywała dłużej. Pierwsze testy już za mną i powiem szczerze, że po jej użyciu usta faktycznie są mniej wysuszone nawet po matowej pomadce, a makijaż trwa na nich dłużej. Mam jednak wrażenie, że baza niestety nie ułatwia nałożenia szminki :P Ale mimo wszystko bardzo cieszę się z obecności tego produktu w pudełeczku, ponieważ sama miałam zamiar go kupić. Jego cena wynosi 14.90.
I tym sposobem dobrnęłyśmy do zawartości majowego Shinybox o nazwie Happy. Pretty. You. Produktem - gwiazdą, jest w tej edycji zdecydowanie Krem do Twarzy Extra Rich Cream Nourishing Naobay. Marki niestety nie poznałam do tej pory osobiście, ale miałam szansę usłyszeć na jej temat bardzo wiele dobrych rzeczy, więc ten produkt ucieszył mnie najbardziej z całego boxa. Mam w zapasie sporo kremów do wypróbowania, także będzie musiał on trochę poczekać, ale same przyznajcie, że organiczne składniki, obietnica nawilżenia, odżywienia i zwiększenia elastyczności skóry brzmi bardzo dobrze? :D Cena kremu, to 210zł, więc właściwie warto kupić pudełeczko wyłącznie dla niego ;)
Kolejnym produktem, który znalazłam w pudełeczku, jest Korektor Punktowy #Insta Perfect Matt&Clear Bielenda. Szczerze powiem - przez ostatnie 10 lat miałam na twarzy może z 10 pryszczy, z czego cztery przez ostatnie kilkanaście miesięcy, co ponoć spowodowane jest lekami które biorę. Będzie to więc produkt do tak zwanego "użytku domowego". Z pewnością przyda się on bardziej mężowi i bratu, gdyż z całej rodziny to właśnie oni mają największe problemy z tymi oto sprawami. I całe szczęście, bo szczerze powiem, że ja to już chyba wolę tę oswojoną łuszczycę niż trądzik :P (nie chcę być niemiła czy coś, mam na myśli to, że swoje jednak zawsze lepsze, bo znane :D) Ale może w razie potrzeby też z niego skorzystam, bo ponoć dobrze łagodzi zaczerwienienia i podrażnienia ;) Jego cena to 11.13zł, i był on dodawany do pudełek wymiennie z innymi produktami z tej serii :) Ostatnim produktem na powyższym zdjęciu jest Maseczka do Twarzy z Olejkiem Arganowym Herbal Care. Nie lubię produktów w saszetkach, ale ten jest przeznaczony do skóry suchej, więc na pewno ją zużyję ;) Mam nadzieję, że obietnice producenta zostaną spełnione, a cera faktycznie będzie po niej bardziej nawilżona, odżywiona i zregenerowana. Jej koszt, to 2.50zł.
Kolejnym produktem znalezionym w pudełku, okazał się Szampon do Włosów Argan Smooth Creightons. I w jego przypadku obietnice wyglądają bardzo dobrze... Zawartość przeciwutleniaczy, oleju arganowego, nawilżenie, gwarancja miękkości, połysku oraz zdrowia brzmią zachęcająco, jednak ja boję się go używać :P Przez moją kochaną łuszczycę oraz fakt, że szaleje głównie na skórze głowy, trzymam się dwóch - trzech sprawdzonych produktów, i żeby nie pogorszyć sprawy, nie robię eksperymentów (tak sobie przyrzekłam :P). Nie ma jednak tego złego! Szamponem zainteresowała się moja mama i zanim zdążyłam powiedzieć, że nie będę go testować, to zdążyła mnie o niego poprosić. Oddałam bez żalu, zdrowie ważniejsze ;) Jego koszt to 19.90 :) Drugim, również newralgicznym kosmetykiem z tego zdjęcia jest Roll On Soft&Control Fa. Poniekąd z nim sytuacja jest identyczna. Używam jednego, sprawdzonego antyperspirantu, bo od innych wszystko mnie swędzi, plus czarne ubrania magicznie stają się białe i po prostu nie mam ochoty na zmiany. Ale jak wyżej - na własne potrzeby zaadaptowała go moja mama ;) Cena? 8.99 za opakowanie. Ostatnim z produktów są próbki Synchroline. Nie miałam jeszcze styczności z tą marką, więc z chęcią zobaczę, co mają do zaoferowania :) W skład tego zestawu pielęgnacyjnego wchodzi krem anti-aging z witaminą C, krem do skóry pozbawionej jędrności i elastyczności, krem do skóry pozbawionej blasku, oraz krem rozjaśniający z filtrem spf 50+.
W ramach podsumowania pewnie nie muszę pisać zbyt wiele, bo same domyśliłyście się, że w maju moim faworytem zostało pudełeczko Inspired By Urok XIII :) Według mnie jest spójne, przemyślane, zawartość bardzo mi się podoba i w zdecydowanej większości się ona przydała, bądź pozwoliła mi poznać jakiś ciekawy produkt. Co do Shinybox mam mieszane uczucia. Niby kosmetyk Naobay jest interesujący, ale cała reszta jest dla mnie mało przydatna... Jednak jak już pisałam - tak naprawdę opłaca się je kupić jedynie ze względu na powyższy krem, więc nie skreślam go całkowicie. Nie zmienia to jednak faktu, że to właściwie jedynie rzecz gustu i w moim przypadku - problemów skórnych ;) A Wy jakie macie zdanie na temat tych pudełeczek? Które podoba Wam się bardziej? A może skusiłyście się na któreś z nich? Dajcie znać! :)
Kolejnym produktem znalezionym w pudełku, okazał się Szampon do Włosów Argan Smooth Creightons. I w jego przypadku obietnice wyglądają bardzo dobrze... Zawartość przeciwutleniaczy, oleju arganowego, nawilżenie, gwarancja miękkości, połysku oraz zdrowia brzmią zachęcająco, jednak ja boję się go używać :P Przez moją kochaną łuszczycę oraz fakt, że szaleje głównie na skórze głowy, trzymam się dwóch - trzech sprawdzonych produktów, i żeby nie pogorszyć sprawy, nie robię eksperymentów (tak sobie przyrzekłam :P). Nie ma jednak tego złego! Szamponem zainteresowała się moja mama i zanim zdążyłam powiedzieć, że nie będę go testować, to zdążyła mnie o niego poprosić. Oddałam bez żalu, zdrowie ważniejsze ;) Jego koszt to 19.90 :) Drugim, również newralgicznym kosmetykiem z tego zdjęcia jest Roll On Soft&Control Fa. Poniekąd z nim sytuacja jest identyczna. Używam jednego, sprawdzonego antyperspirantu, bo od innych wszystko mnie swędzi, plus czarne ubrania magicznie stają się białe i po prostu nie mam ochoty na zmiany. Ale jak wyżej - na własne potrzeby zaadaptowała go moja mama ;) Cena? 8.99 za opakowanie. Ostatnim z produktów są próbki Synchroline. Nie miałam jeszcze styczności z tą marką, więc z chęcią zobaczę, co mają do zaoferowania :) W skład tego zestawu pielęgnacyjnego wchodzi krem anti-aging z witaminą C, krem do skóry pozbawionej jędrności i elastyczności, krem do skóry pozbawionej blasku, oraz krem rozjaśniający z filtrem spf 50+.
W ramach podsumowania pewnie nie muszę pisać zbyt wiele, bo same domyśliłyście się, że w maju moim faworytem zostało pudełeczko Inspired By Urok XIII :) Według mnie jest spójne, przemyślane, zawartość bardzo mi się podoba i w zdecydowanej większości się ona przydała, bądź pozwoliła mi poznać jakiś ciekawy produkt. Co do Shinybox mam mieszane uczucia. Niby kosmetyk Naobay jest interesujący, ale cała reszta jest dla mnie mało przydatna... Jednak jak już pisałam - tak naprawdę opłaca się je kupić jedynie ze względu na powyższy krem, więc nie skreślam go całkowicie. Nie zmienia to jednak faktu, że to właściwie jedynie rzecz gustu i w moim przypadku - problemów skórnych ;) A Wy jakie macie zdanie na temat tych pudełeczek? Które podoba Wam się bardziej? A może skusiłyście się na któreś z nich? Dajcie znać! :)
Donegal ma podobny pilniczek, jego warstwy tak samo się odlepiają, bardzo pożyteczny wynalazek:)
OdpowiedzUsuńDobrze wiedzieć! :)
UsuńJa mam podobne zdanie do Twojego, patrząc na zawartość obu pudełek :) Pilniczek i ten podkład pod szminkę najbardziej mnie zaciekawily :)
OdpowiedzUsuńTo cieszę się, że się zgadzamy ;) mnie podoba się jeszcze serum, które w nim znalazłam i tusz do rzęs ;)
UsuńJa też jestem bardziej zadowolona z uroku:) Chyba jedna z najbardziej udanych edycji:) Tylko mgiełkę pewnie komuś dam bo tą linię już znam;)
OdpowiedzUsuńA z tym kremem Neobay jest coś nie tak. Podejrzewam, że ma niestety krótką datę. Chciałam go komuś dać, ale tak odruchowo odkręciłam by sprawdzić czy jest zabezpieczenie i moim oczom ukazał się zaschnięty na zakrętce krem. Powinno być też do niego opakowanie, a nie ma. Snuję niestety teorie spiskową;)
Mnie możesz! :D Ja nigdzie nie mogę jej kupić, a wczoraj byłam w trzech sklepach :/ A z Naobay takie rzeczy? To chyba będę musiała komuś go oddać, żeby szybko zużył... Jeśli tak faktycznie jest, bo szkoda i niezbyt ładnie :(
UsuńEee, dziwne, że nie ma bo to jedna z najpopularniejszych linii Farmony...
UsuńNo wyczytałam tak w jakimś komentarzu na ich FB, było też zdjęcie. Dlatego zajrzałam i u mnie dokładnie tak samo. Może się czepiam, ale krem wygląda niestety tak jakby był używany. Teraz są zresztą zupełnie inne opakowania tych kremów;)
Są tylko żele i masła z tej linii wszędzie, więc będę musiała chyba internetowo, hm... A co do kremu to ja właśnie widziałam, że opakowania są inne :/ ładniejsze :D niedobrze ta sytuacja się prezentuje...
UsuńTeraz na profilu wyczytałam, że ten został wyprodukowany specjalnie dla nich, ale jakoś niedowierzam:P
UsuńWłaśnie też to znalazłam i przeczytałam. Może przy takiej ilości jaką zamawiają, faktycznie tak jest? :) ale powiem Ci, że otworzyłam mój, zabezpieczenia wprawdzie nie ma, ale wszystko gra.
UsuńMoja Siostra dostała to pudełko w ramach "Randki w ciemno" i u niej też w nakrętce był zaschnięty krem :/
UsuńO, czyli w sumie to dość powszechny problem jak widać... :/
Usuńteż mam taki pilniczek 6w1 :D ale jeszcze go nie używałam;)
OdpowiedzUsuńCałość brzmi zachęcająco, mam nadzieję, że będzie tak samo fajny, na jaki wygląda :D
UsuńMgiełka do ciała o zapachu gruszki zdecydowanie do mnie przemawia :-)
OdpowiedzUsuńJa znowu wolałabym brzoskwinię z mango :D
UsuńMi z tych pudełek też bardziej podoba się UROK. W Shiny pona kremem nie ma nic specjalnego :/
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100% :) Urok tym razem jest o wiele fajniejszy ;)
UsuńUwielbiam takie pudełeczka - mimo, że większość zawartości jest mi obca to jednak kilka perełek chętnie bym z nich stosowała. Uważam, że każde pudełeczko ma w sobie to 'coś' noi oczywiście zależy też od tego kto na co się nastawia :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, bardzo wiele jest rzeczą gustu :) Mnie z powodu osobistych preferencji bardziej spodobał się urok, ale nie byłabym zdziwiona, gdyby ktoś napisał, że woli z tych dwóch Shinybox ;)
UsuńJa też bym się skłoniła w kierunku pudełeczka Urok :-) Chyba bardziej przemawia do mnie 😊
OdpowiedzUsuńDO mnie zdecydowanie też! :)
UsuńShinyBoxa również dostałam i jestem z niego zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńMnie bardziej spodobał się tym razem Urok :)
UsuńJeszcze nigdy nie kupiłam żadnego z tych pudełek. Bo zwykle bywa w nich jakaś jedna rzecz, którą bym chciała...
OdpowiedzUsuńNo niestety - tak bywa, zwłaszcza jak ma się specyficzne wymagania, potrzeby, lub jeszcze inne czynniki wchodzą w grę ;) Ja też czasem tak miewam :D
UsuńCzekam na więcej słów o szamponie :)
OdpowiedzUsuńNiestety nie będę go testować, ze względu na łuszczycę skóry głowy, dałam go mamie ;)
UsuńUROK zdecydowanie dominuje. Ja muszę przyznać, ze na pudełku majowym zawiodłam się
OdpowiedzUsuńTak, Urok w tym miesiącu jest bardzo udany :) A z shiny podobał mi się tylko krem...
UsuńCzytałam już o drugim pudełku oraz kremie z Naobay na jakimś innym blogu, i dziewczyna poddawała tam wątpliwości jego oryginalność - nie mam pojęcia ile w tym prawdy, ale pomyślałam że warto wspomnieć ;) Niestety nie pamiętam jej adresu :(
OdpowiedzUsuńSakurakotoo ❀ ❀ ❀
Też czytałam dziś ten post, ale wydaje mi się to aż nieprawdopodobne... Zobaczymy, co napisze Naobay ;)
Usuńteż bardziej by mi się spodobało pudełko urok ;)
OdpowiedzUsuńPudełko Inspired By ma zdecydowanie lepszą zawartość i widać to już na pierwszy rzut oka. Jeśli chodzi o maj to moim zdaniem Shiny się nie popisało - zawartość ratuje tylko krem Naobay, ale słyszałam, że niektórych podrażnia, więc byłoby ryzyko, że nic w tym pudełku by się nie broniło :P Jeszcze te teorie spiskowe odnośnie tego produktu - nie spodziewałam się :o
OdpowiedzUsuńCo do tych teorii spiskowych, to aż nie chce mi się wierzyć, żeby to mogła być podróbka albo używany produkt jak gdzieś czytałam... A podrażnienia niestety się zdarzają, tego się nie przewidzi. Naturalne kosmetyki i ekstrakty wgl bywają dość ryzykowną opcją przy wrażliwej cerze i alergiach ;)
UsuńJa tradycyjnie bym znalazła w kazdym coś fajnego dla siebie hiihi :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńMnie ciekawi Serum Antycellulitowe CELLU-LIFT od Efektimy. Koniecznie muszę je upolować na najbliższych zakupach :)
OdpowiedzUsuńTo serum tlenowe mnie kusi, cena przerażająca ;p daj znać jak efekty <3
OdpowiedzUsuńNo tak, cena jest dość wysoka ;) Kiedyś je przetestuję, ale musi poczekać na swoją kolej, bo mam otwarte dwa inne :P
UsuńBardzo ciekawią mnie te produkty O2 skin, dużo ich na Instagramie i maja niezłe opinie
OdpowiedzUsuńSuper pudełeczka, ogólnie uwielbam boxy wszelkiej maści chociaż faktycznie nie zawsze wszystko trafia w nasz gust.
OdpowiedzUsuńInspired by zdecydowanie lepiej wypada niż shiny tym razem :)
OdpowiedzUsuńDokładnie, jest zdecydowanie lepiej! :)
UsuńJa jeszcze nigdy nie zmawiałam pudełka zazwyczaj dlatego że boję się że zawartość nie będzie mi odpowiadać, produkty o2skin bardo mnie kuszą :) nawet zgłosiłam się do testów ale nie udało mi się dostać niestety.
OdpowiedzUsuńNo tak, tego typu ryzyko zawsze istnieje... ;)
UsuńNie posiadam żadnego, ale podzielam Twoją opinię - Urok lepsze! Dla fanki kolorówki na pewno :D
OdpowiedzUsuńJa bym się też chyba bardziej ucieszyła z pudełka UROK, szczególnie z tego kosmetyku tlenowego, czy to z kremu czy z serum, oba by były mile widziane;)
OdpowiedzUsuńJa miałam ochotę na serum i właśnie bardzo się cieszę, że akurat ono do mnie trafiło ;)
UsuńMnie też bardziej się spodobał urok. :)
OdpowiedzUsuńTeż bardziej spodobałoby mi się "Inspired By Urok XIII". O wiele ciekawsza zawartość, a takiego pilniczka będę musiała sobie poszukać :)
OdpowiedzUsuńOjej jaka ładna zawartość. :D
OdpowiedzUsuńFajnie że trafiło ci się serum.
OdpowiedzUsuńKuszą te boksy niesamowicie :) chętnie bym wypróbowała krem do twarzy z Naobay i serum z O2 Skin. Szczerze powiem, że nigdy wcześniej nie słyszałam o tych markach, wyglądają ciekawie :)
OdpowiedzUsuńJa Naobay znałam wcześniej, ale o O2 SKin usłyszałam dopiero kilka tygodni temu ;)
UsuńOba boxy są ciekawe a jeszcze lepiej gdyby pozamieniać niektóre kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńTak, z tych dwóch można by stworzyć ideał :D
UsuńUROK rewelacyjnie wypadł :) Podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńO, też używasz pojęcia "siostra cioteczna" :) w Krakowie patrzą na mnie dziwnie, jak tak mówię...
OdpowiedzUsuńNo używam, "na ziemi łódzkiej" że tak powiem nie budzi to zdziwienia, ale rodzina ze śląska już patrzy dziwnie :P Tak samo jak nikt nie wie co to np. żulik albo migawka :D
UsuńNigdy nie zamawiałam tych boxów, chociaż zestaw UROK wydaje mi się fajniejszy :) obydwa połączone w jeden, to by było coś :D
OdpowiedzUsuńUROK ma zdecydowanie bardziej urokliwą zawartość tym razem :)
OdpowiedzUsuń