Nie wiem, jak Wy, ale ja swoje dłonie traktuję lekko po macoszemu... Nie lubię nakładać na nie kremów, bo mam wrażenie, że po takim zabiegu - dosłownie i w przenośni - przeszkadzają mi one w codziennej egzystencji :D Zupełnie inaczej jest za to z ustami, które traktuję z dbałością o każdy szczegół i zajmuję się nimi codziennie, oraz bardzo skrupulatnie (choć same musiały się o to upomnieć ;)). Łącząc dziś ten "ogień i wodę" chciałabym Wam przedstawić linię Hemp marki The Body Shop, zawierającą wyciąg z konopii, w której skład wchodzą między innymi Hemp Hand Protector - czyli krem do rąk z marihuaną, oraz Hemp Heavy Duty Lip Care, po polsku będącą zwyczajną pomadką do ust. Jak się spisały? Zapraszam do czytania!
Krem do rąk The Body Shop Hemp Hand Protection znajduje się w sporym, bo 100 mililitrowym, metalowym opakowaniu, ważnym aż rok od otwarcia. To aluminium bywa może niezbyt przyjemne w obsłudze, bo jest twarde i jednak średnio wygodne (jeszcze ta tyci - nakrętka ciągle wysuwa się z rąk ;)), ale jednak trzeba mu przyznać, że jest bardzo stylowe :) Zaraz po jego otwarciu wita nas dość silny zapach specyfiku. Ciężki, ziołowy, a także bardzo specyficzny. I cóż mogę na jego temat powiedzieć? Mojemu mężowi się on podoba, a mnie z kolei nie bardzo :/ Zdania więc są podzielone, a temat bardzo kontrowersyjny :P Sama konsystencja produktu jest wyjątkowo gęsta, treściwa i ciężko wycisnąć ją z opakowania, ale z drugiej strony zadziwiająco łatwo rozprowadzić ten kosmetyk na dłoniach. Pięknie po nich sunie, pozostawiając delikatny film po jakże powolnym wchłonięciu się (na grzbietach dłoni nie przeszkadza mi to nawet w dzień, ale na całe dłonie wolę nakładać go na noc :P).
Działanie tego produktu jest z kolei naprawdę na poziomie i ciężko doszukać się w nim jakichkolwiek wad. Wystarczy, że użyję go na noc, a dłonie są pięknie nawilżone, natłuszczone i wypielęgnowane (ale żeby kremu nie było czuć, rano trzeba je dokładnie umyć, zwłaszcza jeśli nałożymy większą ilość ;)). Warto także wspomnieć, że aby podtrzymać efekt, ja nie muszę stosować kosmetyku codziennie ;) Dobrze działa on również na skórki wokół paznokci, a także świetnie radzi sobie z problematycznymi dłońmi mojego męża. Boryka się on z patologiczną wręcz suchością oraz zadzierającymi się skórkami, a ze względu na pracę poza miejscem zamieszkania notorycznie zapomina używać kremów do rąk :P Kiedy więc wraca, zaczyna się "misja: ratowanie dłoni" i z tym kremem, jest to znacznie łatwiejsze ;) Wadą, poza niezbyt zachęcającym zapachem i średnio wygodnym opakowanie jest również cena, bo kosmetyk kosztuje aż 49zł, ale w TBS często są promocje, a krem jest piekielnie wręcz wydajny ;)
Drugim produktem, jaki miałam okazję przetestować, jest The Body Shop Hemp Heavy Duty Lip Care, będąca zwyczajną pomadką do ust z wyciągiem z marihuany, nabytą drogą kupna. Znajduje się ona w opakowaniu, które jest po prostu klasycznym sztyftem, zawierającym 4.2g produktu. Całość nie sprawia praktycznie żadnych kłopotów, zawartość łatwo się wykręca, można ją wkręcić (znacie takie pomadki, które da się wyjąć, ale włożyć już nie? :P), naklejka nie odchodzi podczas użytkowania - generalnie wszystko jest na poziomie :) Do czego mogę się przyczepić? Sam sztyft, na początku był koszmarnie twardy i okropnie tępy, przy mocno "zniszczonych" ustach, aż bolało jego nakładanie. O dziwo - z czasem ten problem zniknął... Magia :P Pomadka nadaje ustom lekki połysk, a zapach wydaje się już całkiem znośny. Czuć przez chwilę po nałożeniu lekką, ziołową nutę, ale nie jest ona tak odrzucająca, jak w przypadku produktu do dłoni. Smaku na szczęście brak - przy takich aromatach chyba nie chciałabym go poznać :P
Co jednak z najważniejszym, czyli z działaniem? Do tej pory sądziłam, że nic poza Laneige i Nuxe moim ustom nie pomoże, ale w przypadku tej pomadki jestem miło zaskoczona... Mało tego, w sumie to jestem w lekkim szoku! To tępe na początku cudo, idealnie regeneruje usta, nawilża je i natłuszcza. Po kilku użyciach pozostawia ona wargi w świetnym stanie nawet gdy początkowo są naprawdę nie w formie :) Stawia to ową pomadkę na moim aktualnym podium, a ze względu na fakt, że pozostałe dwa produkty z Top3, znajdują się w słoiczkach, sztyft z serii Hemp trafił do torebki i zagości tam chyba na dłużej (jest bardzo wydajny, ale ja z pewnością jeszcze kupię następny!). Ostatnią z wad jest cena, bo koszt pomadki, to 26zł, jednak promocje, wydajność i działanie skutecznie łagodzą wyrzuty sumienia ;)
Podsumowując - mimo tego, że początkowo mój nos nie zgrał się z aromatem serii i kilku innych, w sumie niewielkich wad, oba te produkty bardzo polubiłam. Są wydajne, świetnie działają i cena jest całkiem do przeżycia - szczególnie podczas promocji. Szkoda jedynie, że produkty The Body Shop są u nas w kraju trochę słabo dostępne... A Wy znacie tę serię? Macie jakieś przemyślenia na jej temat? A może już wyrobiłyście sobie opinię? Dajcie znać! :)
Co jednak z najważniejszym, czyli z działaniem? Do tej pory sądziłam, że nic poza Laneige i Nuxe moim ustom nie pomoże, ale w przypadku tej pomadki jestem miło zaskoczona... Mało tego, w sumie to jestem w lekkim szoku! To tępe na początku cudo, idealnie regeneruje usta, nawilża je i natłuszcza. Po kilku użyciach pozostawia ona wargi w świetnym stanie nawet gdy początkowo są naprawdę nie w formie :) Stawia to ową pomadkę na moim aktualnym podium, a ze względu na fakt, że pozostałe dwa produkty z Top3, znajdują się w słoiczkach, sztyft z serii Hemp trafił do torebki i zagości tam chyba na dłużej (jest bardzo wydajny, ale ja z pewnością jeszcze kupię następny!). Ostatnią z wad jest cena, bo koszt pomadki, to 26zł, jednak promocje, wydajność i działanie skutecznie łagodzą wyrzuty sumienia ;)
Podsumowując - mimo tego, że początkowo mój nos nie zgrał się z aromatem serii i kilku innych, w sumie niewielkich wad, oba te produkty bardzo polubiłam. Są wydajne, świetnie działają i cena jest całkiem do przeżycia - szczególnie podczas promocji. Szkoda jedynie, że produkty The Body Shop są u nas w kraju trochę słabo dostępne... A Wy znacie tę serię? Macie jakieś przemyślenia na jej temat? A może już wyrobiłyście sobie opinię? Dajcie znać! :)
Pomadka szczególnie mnie kusi ;)
OdpowiedzUsuńPomadkę wyjątkowo polecam :) Zapach kremu nie jest niestety dla każdego ;)
UsuńBoję się zapachu :)
OdpowiedzUsuńPomadka nie jest kłopotliwa w odbiorze w żaden sposób, ale krem do rąk warto powąchać przed zakupem jeśli jest się wrażliwym na dziwne aromaty ;)
UsuńChętnie wypróbowałabym pomadkę :)
OdpowiedzUsuńPolecam, świetnie działa i zapachowo jest totalnie nieszkodliwa ;)
UsuńO! Ewelina zna ten krem! Jest dobry i wystarczy stosować na noc, ale też miałam problem z zapachem:D W sklepie wydawał mi się mało inwazyjny, ale jak już przyszło do używania to okazał się dość perfidny, więc u mnie warstwa kremu, na to rękawiczki i rączki pod kołderkę:D Od razu przypomniała mi się ta reklama sprzed lat: https://www.youtube.com/watch?v=H33-jiw9VMo :D Pomadkę bym chciała, tylko właśnie żeby przypadkiem nie dorównywała kremowi pod względem zapachu:D
OdpowiedzUsuńJa ostatnio rzadko mam problemy z zapachami (bo unikam cynamonu i czekolad :P, kawę już toleruję o dziwo...), ale ten krem był dla mnie niezbyt miły w odbiorze, choć nie zakładałam rękawiczek a podczas snu trzymam ręce głównie niedaleko twarzy :D Potem już się przyzwyczaiłam, najgorzej było na początku ;) nie znałam tej reklamy :D a pomadka już tak mocno nie pachnie jak krem, można brać ;)
UsuńMi ta reklama utkwiła w pamięci na zawsze:D U mnie też najgorzej było na początku,a potem już luzik:D Też odpukać, nie mam ostatnio problemów z zapachami, nawet różę już toleruję, wow. Jutro jadę na tą promo, jak coś to napisz czy Ci coś brać.
UsuńJa o tym pamiętam i z pewnością wieczorem się odezwę :) trochę mi się pofarciło i na razie R jest w domu, więc jak dziś się nic nie wydarzy do 17:00 to jutro sama będę mogła pojechać :D (problem tylko w tym że na razie sama nie wiem, co chcę - nadal :P). a róże to ja pokochałam dopiero w liceum, ale miłością wielką ;)
UsuńA myślisz, że odżywka AA wejdzie na promo? Zawsze takie rzeczy wchodziły i chciałam sobie kupić:p
UsuńNo w sumie zawsze wchodziły... A swoją drogą, mnie też by się przydała :P
UsuńJa używałam już wielu i jednak ta jest jedną z lepszych i w najlepszej cenie:D
UsuńJa z kolei żadnej innej :D Tą z ostatniego shiny zgarnęła mi mama :P Ale dobrze, że tak mówisz, wierzę na słowo ;) Mnie podobało się jej działanie, więc nawet nie szukałam następcy :)
UsuńDo kremów do rąk mam podobny stosunek na moje szczęście rączki nie są wymagające :) w dzień raczej dłoni nie smaruje bo zwyczajnie skleroza i lenistwo idzie w parze :P
OdpowiedzUsuńMoje dłonie niby też nie, ale są wrażliwe na czynniki atmosferyczne i wiatr, zimno albo słona woda, potrafią doprowadzić je do opłakanego stanu ;) a tak na co dzień, to też czasami sobie odpuszczam :P
UsuńKremik ciekawy, choć cena faktycznie odstrasza :P
OdpowiedzUsuńNo cóż, nie jest tani, ale w TBS są promocje typu 3za2 lub 2+2 więc można się skusić ;)
UsuńU mnie też z kremami w ciągu dnia ciężko, większość mnie denerwuje, a jak odkryłam ideał do reaplikacji w ciągu dnia, to jest tak zabójczo drogi, że dziękuję. Nakładam grubszą warstwę na noc i jakoś to idzie :) Ale za to pomadką bardzo mnie zaciekawiłaś, moje usta są bardzo wymagające :) I tak, niestety zdarzały mi się sztyfty, które nie chciały się schować z powrotem, musiałam je ustami wciskać :P
OdpowiedzUsuńA co dobrego odkryłaś? Podziel się! :) Pomadkę bardzo polecam, według mnie jest świetna ;)
UsuńSztyft pierwszy raz widzę, za to krem do rąk znam - jest bardzo popularny, sama do nie uzywalam, ale często kupuję go na prezent :)
OdpowiedzUsuńI obdarowane są zadowolone? :) a krem fakt - jest jednym z bardziej popularnych produktów tej marki ;)
Usuńhmmm kusi mnie ten krem, ale nie wiem czy dałabym sobie radę z zapachem :D moje dłonie i skórki wołają o pomstę do nieba :D
OdpowiedzUsuńNajbezpieczniej byłoby jechać i sprawdzić osobiście tester :)
UsuńNie znam tej linii TBS, ale przyznam, że skład kosmetyków jest co najmniej odlotowy;)
OdpowiedzUsuńDzięki marihuanie oczywiście;)
Fajnie, że są dobre i tak świetnie działają, choć nie wiem czy taki zapach to coś dla mnie;). Ale sprawdzę jak będę w ich sklepie.
Marihuana jest kontrowersyjna, chociaż w kosmetykach ją lubię, na łuszczycę dobrze działa ;)
UsuńNie znam produktów. Wyglądają ciekawie. A cena 46 czy 26 za dobrze działające produkty, to jeszcze nie tak dużo :)
OdpowiedzUsuńJa też mam takie zdanie, ale piszę tak, ponieważ zdarzają się komentarze, że to strasznie dużo. Staram się wtedy wyjaśniać, że idzie za tym np wydajność, działanie, częstotliwość stosowania itd. ;) Wtedy cena już tak nie boli :)
UsuńKrem znam od kilku lat i używam gdy moje dłonie są w tragicznym stanie. Jednak nie znoszę tego zapachu (smrodu ;P), i stosuję tylko na noc.
OdpowiedzUsuńNo tak, smrodek jest iście specyficzno-paskudny :P Ja się przyzwyczaiłam na szczęście, ale też miewam teraz zatkany nos (wiosna, pyłki, te sprawy) więc może dlatego mniej mi przeszkadza ;)
UsuńKremik do rąk chętnie bym przytuliła :)
OdpowiedzUsuńPolecam, na zniszczone dłonie powinien zadziałać :)
UsuńCiekawa jestem tego zapachu. Działanie super, ale gdyby zapach mi nie podpasował, pewnie i tak bym kremu nie używała.
OdpowiedzUsuńNajlepiej sprawdzi go stacjonarnie :) Ja uważam, ze to paskudztwo, mąż uwielbia, więc zdania są podzielone ;)
UsuńTen krem do rąk przypomina mi mojego ulubieńca z l'occitane ;) swoją drogą dawno nie zaglądałam do The Body Shop :)
OdpowiedzUsuńTen krem do rąk przypomina mi mojego ulubieńca z l'occitane ;) swoją drogą dawno nie zaglądałam do The Body Shop :)
OdpowiedzUsuńO, a co jest Twoim ulubieńcem? :)
UsuńPomadka jest ciekawa. A zapachu kremu trochę się jednak boję 😊
OdpowiedzUsuńZapach kemu jest dużo mocniejszy, w ciemno nie polecam kupować :)
UsuńNie spotkałam jeszcze w ogóle tej linii. Albo przeoczyłam? Brzmi przeciekawie :) Choć lubię umilające życie zapaszki to działanie jednak jest ważniejsze, a o dobry krem do rąk wcale nie jest tak łatwo wbrew pozorom. Pewnie się pokuszę przy jakiejś wycieczce do sklepu :) <3
OdpowiedzUsuńOna jest w TBS chyba od zawsze, więc może Ci umknęła :) Zerknij na nią w sklepie ;) Ja też sądzę, że o dobry krem do rąk niełatwo :)
UsuńMiałam ten krem i nie mogłam go ścierpieć przez ten okrropny zapach, a krem jest przecież duży, więc namęczyłam się z nim. Co więcej jakiegoś szczególnego działania na dłonie nie zauważyłam. Natomiast pomadkę lubię. Nie stosuję regularnie, więc nie mogę się wypowiedzieć o działaniu, ale z tego co czasami poużywam to jestem zadowolona. Wydaje mi się, że daje dłuższe nawilżenie niż inne, przeciętne sztyfty.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u Ciebie on nie zdał egzaminu :) Nam z mężem się raczej podobał (mnie gdyby nie ten "zapaszek" z pewnością bardziej ;)) Cieszę się, że chociaż pomadka nadrobiła za krem ;)
UsuńNie nam tych kosmetyków ale na pomadkę bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie pomadka, ale całośc firmy mnie kusi.
OdpowiedzUsuńO nie, nie znoszę filmu na dłoniach, więc z kremem bym się na pewno nie polubiła :) za to jestem ciekawa pomadki, chociaż nie wiem, czy zapach mnie do siebie przekona.
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten krem do rąk.
OdpowiedzUsuńNigdy nie słyszałam :)
OdpowiedzUsuńZachęcam do wzajemnej obserwacji :)
Obserwuję :)
UsuńCiekawa pomadka <3
OdpowiedzUsuńBuziaki,
http://loveshinny.pl
Wiele ostatnio czytałam na temat konopi w pielęgnacji, ale jakoś nie mogę się przekonać... Tutaj dodatkowo dochodzi aspekt ceny - dla mnie więcej niż dyszka to za krem do rąk, to już powód do zastanowienia :D
OdpowiedzUsuńMoże i u mnie taka pomadka zdziałałaby cuda :D
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie :) KLIK
Pierwszy raz widzę ale pomadka mnie zainteresowała :)
OdpowiedzUsuń