Ostatnio mam pecha ;) Do wszystkiego... W sobotę w końcu wybrałam się z mężem do znajomych i wróciłam z gorączką. Kiedy trochę się podleczyłam, i postanowiłam włączyć komputer w celu wiadomym (włączam go w sumie głównie alby napisać coś nowego bo ostatnio korzystam głównie z tableta i telefonu ale pisania postów jakoś nie jestem w stanie ogarnąć) to okazuje się, że od stania, wziął i się zechlał. W żadnej przeglądarce nie wczytywały się żadne strony, zdjęcia, no nic. Mojemu mężowi trzy dni zajęło doprowadzenie go do stanu używalności, a to i tak szybko, bo gdyby nie było go w domu, to ja - antytalent komputerowy - chyba nie dałabym rady. Jakoś do sprzętu elektronicznego szczęścia nie mam, jak coś może się zepsuć to znaczy, że się zepsuje. Mnie albo przy mnie. Ale wracając do tematu, dziś o piance Bioderma Hydrabio Mousse, czyli środku oczyszczającym dla leniwych, czyli między innymi dla mnie ;)
Piankę otrzymujemy w opakowaniu przypominającym bitą śmietanę, zawierającym 150ml produktu. Generalnie zrobiła ona furorę u mnie w domu, każdemu spodobała się jej nietypowa konsystencja. Na pewno jest to fajny gadżet w ciekawym i porządnym opakowaniu. Z drugiej strony butelka posiada dwa minusy. Pierwszy - w końcówce dozownika, po nałożeniu produktu na dłoń, zostaje piana i trzeba poświęcić chwilę na wypłukanie jej. Drugi - na początku ciężko było mi wyczuć jak nacisnąć przycisk, żeby otrzymać odpowiednią ilość kosmetyku. Generalnie najczęściej zostawałam z ilością piany, która zadowoliłaby 2-3 osoby :D Jednak po kilku użyciach, załapałam co jest pięć i wydobycie jej z butelki nie stanowiło wyzwania. Farba na szczęście nie odłazi ani się nie ściera, butelka nie rdzewieje, to na pewno duży plus. W kwestii konsystencji, moja wewnętrzna gadżeciara jest w stu procentach usatysfakcjonowana :) Piana jest treściwa, kremowa, gładka, trochę mniej sztywna niż wspomniana wcześniej bita śmietana ;) No i na pewno produkt jest wydajny, wystarczy go odrobina aby umyć całą twarz, butelka cały czas jest ciężka i nie czuć znaczącego ubytku.
Jeśli chodzi o działanie owej pianki to cóż mogę powiedzieć. Jest dobrze ;) Na pewno idealnie nadaje się do oczyszczania z resztek makijażu a nawet zmywania podkładu, szminek, itp. Jedynie z oczami radzi sobie ciut gorzej, ale mimo wszystko daje sobie radę z moim tuszem i eyelinerem (sprawdziłam gdy moje lenistwo osiągnęło maksymalny poziom). Potrzebuje na to jednak ciut więcej czasu. Po przeprowadzeniu testów organoleptycznych na mężu, zauważyłam też, że dobrze spisuje się przy twarzy tłustej, nie spowodowała wysypu nowych zaskórników i skutecznie usunęła sebum (mąż stosował ją przez tydzień, podczas pobytu w domu). U mnie na skórze wrażliwej i lekko suchej, pianka nie powodowała uczucia ściągnięcia i dyskomfortu po użyciu. Raz zdarzyło mi się po jej użyciu iść spać bez nałożenia kremu i nieszczególnie odczuwałam jego brak podczas zasypiania. Czy nawilża? Ano chyba nieszczególnie ;) Ale trzeba wziąć poprawkę na to, że jeżeli mnie coś nie wysusza, to dużo! :) Z resztą nie oczekiwałam za bardzo, że coś, co jest na mojej twarzy minutę, da radę ją nawodnić. Ach, jeszcze jeden ogromny plus! Noszę jednodniowe szkła kontaktowe (rano zakładam, wieczorem wyrzucam, następnego dnia wyjmuję nową parę) i często zmywam w nich makijaż bo moje okulary wyzionęły ducha. Pianka ta spisała się w połączeniu z nimi bardzo dobrze. Co to znaczy? Normalny żel do mycia twarzy powoduje, że zaraz po jego użyciu szukam po omacku kropli do oczu, bo powoduje, że czuję straszny dyskomfort. Tutaj nie pojawia się żaden niepożądany efekt. Rzadko zdarza mi się znaleźć produkt, który współgra ze szkłami kontaktowymi ;) A minus? No cena, jak zwykle. 35zł to sporo jak za produkt do mycia, jednak rozkładając koszt, na czas użytkowania, nie powinno być najgorzej. Jeśli ktoś ma wrażliwą cerę i jest "poszukujący" to jak najbardziej polecam wypróbować to dziwadełko na sobie :)
P.S. Przyszła jesień, jest ciemno i jak zwykle widać to po zdjęciach ;) Nie pamiętam, kiedy ostatnio zrobiłam ich tyle i miałam taaaki problem z wyborem czegoś znośnego ;)
Nie miałam jeszcze tej pianki, ja zazwyczaj stosuję żel do twarzy, na szczęście nie mam z nimi problemów :)
OdpowiedzUsuńU mnie często "kłócą się" ze szkłami kontaktowymi ;)
UsuńFajna jest ta pianka, właśnie szukam czegoś podobnego i całkiem możliwe, że się skuszę :)
OdpowiedzUsuńWarto w razie czego zapoznać się z ofertą aptek internetowych, często jest taniej :)
UsuńBardzo ciekawe "dziwadełko", mam cerę jak Wasze małżeństwo (suchar na policzkach i tłusta strefa T), więc myślę, że mogłaby mi się bardzo spodobać ;)
OdpowiedzUsuńO, no to powinnaś być z niej zadowolona :)
UsuńMiałam kiedys piankę z loreala i bardzo mi się podobała taka forma;) Biodermę lubię i mimo, że mam już swój ulubiony żelik to pewnie wypróbuję jak będzie okazja. A na ile Ci wystarczyła? Ja się też do naprawienia komputerów nie dotykam. Od tego są faceci :D
OdpowiedzUsuńKupiłam ją w sierpniu, od razu zaczęłam używać i ciągle jest ;) A zainteresowanie nią było dość duże, parę dni stała w domu u rodziców w łazience, więc kto wie ile razy rodzinka się do niej "przytuliła" ;) A do komputerów to akurat talentu wybitnie mi brak :) Moje umiejętności kończą się na zainstalowaniu gry :P
UsuńUwielbiam ją, dobrze robi mojej trądzikowej skórze :) Mam już drugie opakowanie, a kolejne już czeka w zapasach :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie u Ciebie ją wypatrzyłam :)
Usuńnigdy nie stosowałam pianek ;)
OdpowiedzUsuńKonsystencja rzeczywiście bardzo ciekawa ;))
OdpowiedzUsuńOoo nie miałam takiego dziwaka, lubię dermokosmetyki i chętnie spróbuję :)
OdpowiedzUsuńWarto, fajna jest ;)
UsuńNie miałam jeszcze tej pianki, ale jestem jej bardzo ciekawa jakby się u mnie sprawdziła :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za piankami bo są za słabe.. nie radzą sobie z moją cerą.
OdpowiedzUsuńWiadomo, każdy ma inne upodobania :)
UsuńNie miałam nigdy pianki do oczyszczania twarzy, ale lubię markę Bioderma. Ciekawy produkt.
OdpowiedzUsuńNigdy nie miałam takiej pianki. Chętnie bym ją wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńPianka kojarzy mi się z produktem do stylizacji włosów, ale nie twarzy :) Ciekawy produkt Biodermy.
OdpowiedzUsuńJa do tej pory też miałam jedynie pianki do włosów :D
Usuńwłaśnie zastanawiam się nad pianką do mycia, ale to dopiero jak mój żel zacznie sie kończyć:)
OdpowiedzUsuńNIe miałam jeszcze tej pianki ale wydaje się być świetna. :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię pianki do twarzy, jestem wierna tej od Pharmaceris, ale twoja Bioderma bardzo mnie zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze, że fajnie oczyszcza, nie podrażnia i nie wysusza skóry. Kto wie, może kiedyś wpadnie mi do koszyka ;-)
Ja nigdy nie używałam tej pharmaceris, muszę jej się przyjżeć bliżej bo mnie zainteresowałaś :)
Usuńaaa muszę ją mieć :D chociażby za tę konsystencję :D
OdpowiedzUsuńMiewam czasami skórę wrażliwą i taka pianka w tych dniach by się u mnie przydała. Jednak się waham ponieważ już czuję, że przebywała by ze mną bardzo długo.
OdpowiedzUsuńja używam żelu, ale wygląda zachęcająco :)
OdpowiedzUsuńMoje szkła są miesięczne, więc zawsze przed demakijażem zdejmuję je z oczu ;)
OdpowiedzUsuńoj też sobie ostatnio spsułam kompa;) - dobrze, że chociaż małże się znają;)
OdpowiedzUsuńciekawa pianka, mnie kusi ta z caudalie coś ostatnio:)
pozdrawiam ciepło
:*
Oj, dobrze ;) a na tą z Caudalie również mam ochotę, niestety :P
Usuńoo kiedyś możliwe, ze kupię, bo ja lubię czasem odpocząć od mydeł : )
OdpowiedzUsuńdobrze, że przynajmniej mąż był w stanie ogarnąć komputer. Mój należy do tego gatunku ludzi, którzy od komputerów z daleka, więc jak sama sobie nie poradzę, to klops ;)
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna ta pianka, ale ja jestem fanka mydełek naturalnych. Aczkolwiek nie wykluczone, że kiedyś się skusze ;)
Ja w takim przypadku uderzałabym chyba do kolegów, mam paru takich magików ;) ja z kolei mydełek nie używam, miałam tylko aleppo :)
UsuńNie znam tej pianki, mam mieszaną cerę w kierunku tłustej, ciekawe jakby się u mnie sprawdziła. Szkoda, że nie jest tańsza :)
OdpowiedzUsuńlubię takie pianki, chętnie wypróbowałabym tej pianki :)
OdpowiedzUsuńrobisz bardzo ładne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńco do samej pianki, nie lubię takiej konsystencji w kosmetykach, w szczególności do oczyszczania
Dziękuję :) niestety ja nie do końca jestem z nich zadowolona ;)
UsuńNigdy nie używałam pianki, zawsze mleczka, żele i płyny micelarne :) Kiedyś muszę przetestować :)
OdpowiedzUsuńWcześniej bardzo lubiłam takie piankowe konsystencje do oczyszczania twarzy, ale że jakiś czas temu przerzuciłam się do tych celów na naturalne mydła to już mnie do pianek tak nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńDawno nie miałam pianki, na co dzień stosuję żele, ale niewykluczone, że się skuszę kiedyś na Biodermę.
OdpowiedzUsuńLubie pianki do mycia twarzy, z chęcią bym ta wypróbowała, ale cena mnie odstrasza :)
OdpowiedzUsuńnie uzywam raczej pianek do twarzy :)
OdpowiedzUsuńJa na szczęście potrafię naprawić laptopa, nawet format dysku umiem zrobić, ha! :D Ja mam wrażliwą i tłustą cerę, sądzę, ze taki kosmetyk byłby dla mnie idealny.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę! Moja wiedza odnośnie komputerów jest bardzo ograniczona ;)
Usuńja jestem wierna Aleppo, a w zapasie mam jeszcze żel z Sylveco:)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta pianka. Ja aktualnie mam piankę z Pharmacerisu.
OdpowiedzUsuńNigdy jeszcze nie stosowałam takich pianek do oczyszczania twarzy, ale nie wykluczam tego w przyszłości ;)
OdpowiedzUsuńPs. nie Ty jedna masz problem z komputerem, mój laptop ostatnio tak nawalił, żę musiałam zrobić restart całego systemu, czego nie lubię, bo potem wszystko trzeba wgrywać od nowa ;)
Ech, niestety ja dziś robię to samo, nasza ostatnia akcja "naprawa" niewiele dała ;)
UsuńWydaje się bardzo fajna, jak nie zapycha i nie wysusza to wprost ideał:)
OdpowiedzUsuńTej pianki jeszcze nie miałam, ale tego typu konsystencje bardzo lubię. Moja ulubiona do tej pory była pianka z Ziół Bajkału. Bardzo tania, dobrze sobie radzi z makijażem i dodatkowo jest niesamowicie wydajna. Do mycia ciała za to bardzo sobie chwalę piankę Rituals :)
OdpowiedzUsuńsuper, co raz więcej kosmetyków ma formę pianki, zdarzało mi się osiągnąć efekt szczypania oczu gdy używałam zwykłych żeli, staram się używać delikatnych kosmetyków do cery wrażliwej
OdpowiedzUsuńDobrze że radzi sobie z eyelinerem : )
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie miałam pianki :) Ostatnio u mnie ciągle królowały mydła itp. Ale lubię zmieniać kosmetyki więc na jakąś się niedługo skuszę ;)
OdpowiedzUsuńCena rzeczywiście spora jak na taki myjący środek, no ale najważniejsze, że jest ok:) Szczerze mówiąc, widziałam wiele produktów z Biodermy, ale tej pianki jeszcze nie!
OdpowiedzUsuńja jakoś nie jestem przekonana do takich pianek. miałam z kilkoma do czynienia,ale nie zadowalały mnie w działaniu .
OdpowiedzUsuńwrażliwej cery nie mam ale mimo wszystko chętnie wypróbuję tą piankę na sobie !: )
OdpowiedzUsuńOjej, chciałabym ją wypróbować...
OdpowiedzUsuńPowiem szczerze ze jeszcze nigdy ni miałam styczności z piankami. Jakoś przyzwyczajona jest to żeli. Ze względu ze lubię testować nowości to na pewno ją wypróbuję.
OdpowiedzUsuń:*
Sporo pianek do mycia buźki jest na rynku kosmetyczny, ale ja jeszcze żadnej osobiście nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńTa całkiem przyjemna się wydaje, fajnie, że przetestował ja też Twój Ślubny, bo ma mój typ cery, więc mogę przypuszczać, że i u mnie by się nieźle sprawdziła ;)
A co do zdjęć- nie masz co narzekać, ładne są! A jakby co, to polecam zakup lampy pierścieniowej :D