Nie mogę o sobie powiedzieć, że jestem szminkowym maniakiem. Jednak pomadki bardzo lubię, mam kilkanaście (:P) sztuk, ale za to odcienie bardzo "bezpieczne", przystosowane do noszenia ich ze stosunkowo ciemnymi i wyrazistymi makijażami oka. Jakiś czas temu, dostałam od Costasy - które jest Polskim dystrybutorem kosmetyków Lily Lolo - paczkę, w której znalazłam pięć produktów opakowanych w cudne, czarno-białe kartoniki. Wśród nich była właśnie bohaterka dzisiejszego posta, czyli szminka Lily Lolo Nude Allure. Jak się ona u mnie sprawdziła? Czy na moich problematycznych ustach zdała egzamin? Już Wam mówię :)
Szminka Lily Lolo otrzymała od producenta naprawdę piękne opakowanie, w dodatku w dwóch moich ulubionych ostatnio kolorach. Mamy tutaj estetyczne połączenie czerni i bieli, które jak widać sprawdza się zawsze i wszędzie (u mnie na ślubie i weselu też się sprawdziło, mimo że przysłowiowe "ciotki" bardzo kręciły nosem). Tworzywo, z którego opakowanie wykonano, jest porządne i dobre jakościowo. Odkąd posiadam tę pomadkę, jeździ sobie ona ze mną w torebce, i powiem szczerze, że nie zauważyłam absolutnie żadnych rys ani otarć (a oglądałam ją wczoraj naprawdę dokładnie!). Więc nie dość, że jest ślicznie, to jeszcze porządnie. Nawet mężczyźni zwracają uwagę na jej przepiękny design! Wewnątrz pudełeczka znajdują się 4g. kolorowego sztyftu. Szminkę łatwo się otwiera, zamyka i będę tu piać z zachwytu, bowiem takiej szaty graficznej i jakości nie powstydziłyby się nawet marki selektywne. Dużym jej plusem jest też skład. Mamy oleje, woski, jest naturalnie, firma nie testuje na zwierzętach, i chyba tylko weganie nie byliby usatysfakcjonowani (bo jest w niej np. lanolina albo wosk pszczeli :)).
Odcień jaki wybrałam, to Nude Allure, jedna z nowszych propozycji kolorystycznych marki. Jedyny sklep firmowy znajduje się w Warszawie, ja mieszkam sobie w Łodzi, zatem podjęłam decyzję na podstawie dwóch jej zdjęć w sieci. Skończyło się to więc tak, że pewna byłam, iż zamawiam nude z dużą domieszką różu a otrzymałam brzoskwiniowy beż (tak w sumie nawet opisano ją na stronie, mogłam temu wierzyć a nie tworzyć swoje spiskowe teorie na temat, ale to w sumie takie "moje" ;)). Odcień jednak o dziwo jest dość chłodny, a mnie w szmince jest ładnie (ach, ta wrodzona skromność - po tatusiu) i dobrze się w niej czuję, mimo że świadomie bym się na nią nie zdecydowała. Świetnie wygląda do kreski eyelinerem, jest idealną towarzyszką smokey eyes, ale dla fanek looku "make up - no makeup" również będzie idealna. Jak na mój nos, pomadka nie ma zapachu, ale może jacyś okropnie wrażliwi w tym temacie coś by wyczuli. Nie wiem ;) Smak? Typowo "szminkowy", żadnych malinek tu nie uświadczymy ;) Konsystencja jest bardzo kremowa, mięciutka, sztyft łatwo sunie po naszych ustach, już za pierwszym razem pokrywając je warstwą koloru. Ta miękkość potrafi jednak zgubić, bo gdy przyciśniemy za mocno, możemy "skaleczyć" szminkę rantem opakowania (mam już taką kreseczkę ;)), bądź gdy już naprawdę bardzo przesadzimy - złamać. Warto więc uważać i robić to ostrożnie :)
Jej trwałość wynosi u mnie około dwóch godzin. Taka uroda - zawsze szminkę "zjem". Myślę jednak, że z pewnością potrafiłaby wytrzymać dużo dłużej u kogoś kto nie oblizuje warg, ciągle czegoś nie chrupie i mniej mówi :D (na ręce trzyma się około pół dnia, a w miejscu, gdzie wczoraj robiłam swatch, do dziś jest cień koloru). Warto też wspomnieć, że pomadka schodzi z warg bardzo ładnie i równomiernie, nie pozostawiając plam. Na moich (wyjątkowo) problematycznych ustach, które potrafią wytworzyć sporo odstających skórek, wyschnąć sobie na wiór i mimo moich starań, być sobie takie np. przez tydzień, spisuje się świetnie. Pomadka nie wysusza warg, nie uwidacznia nierówności a jej formuła jest nawet delikatnie nawilżająca. To naprawdę jedna z lepszych jakościowo pomadek, jakich miałam okazję używać. Jaka jest jej cena? Bez rabatów to 54.90, jednak widzę, że aktualnie w sklepie internetowym jest promocja i zapłacimy za nią 46.67zł, więc jeśli wpadła Wam w oko, to chyba dobry moment :) Znajdziecie ją tutaj ;)
Powiem Wam szczerze, że mnie bardzo się ona spodobała i chętnie przetestowałabym jeszcze dwa inne kolory :) Miałyście może okazję wypróbować szminki Lily Lolo? Jeśli tak, jakie miałyście odcienie? Czy szminka przypadła Wam do gustu? A może dopiero się na nią czaicie? Dajcie znać! :)
Ja z LL mam róż w takim całkiem przyjemnym (jak dla mnie) odcieniu Just Peachy no i fajnie się u mnie spisuje. Odcień pomadki całkiem przyjemny! Często do mnie nie trafiają Twoje odcienie, ale ten jest całkiem radosny:D I chyba nawet wielu osobom by pasował:) Ja jestem dosyć zachowawcza w kwestii odcieni, ale takim mogłabym się jeszcze maznąć bez większego zawstydzenia hihi
OdpowiedzUsuńTy nie lubisz róży ani fioletów, więc w sumie nic dziwnego, że do Ciebie nie trafiają :) Ten kolorek jest jednak na tyle uniwersalny, że właśnie wiele osób byłoby z takiego zakupu zadowolone! ;) LL w ogóle generalnie fajnie się spisuje, jak tak sobie używam ;)
UsuńTo super, że się spisują:D Chyba nie ma nic gorszego niż testować i potem narzekać bo coś nie pasuje:/ Dlatego ważne żeby móc sobie w miarę samemu dobrać;) Ja kiedyś bardzo miałam fazę na fiolet, ale nie w szminkach:D Choć jedna z moich pierwszych szminek była fioletowa. Wtedy się jakoś nie wstydziłam:D
UsuńDokładnie! A z wiekiem się człowiek jakiś bardziej zachowawczy robi :D Ja kiedyś chciałam ufarbować włosy na turkusowo, dobrze, że mama mnie powstrzymała :D W sumie całkiem ugodowo, wystarczyło, że mnie uświadomiła, że musiałabym je utlenić i się wtedy wystraszyłam, że się zniszczą. Teraz już bym ich tak nie umalowała :P
UsuńStarość nie radość, ja za rok to już będę trzymać fason haha. Mnie mama jakoś nie powstrzymywała i sama mi farbowała kiedy coś wymyśliłam:D A miałam na głowie naprawdę różne dziwne rzeczy od blond pasemek po jakieś bordo i fiolety na całych długich włosach. A teraz fryzjerka mnie chce namówić na asymetrycznego boba i jakoś nie mam wielkiego przekonania:P
UsuńMoja jakoś nie miała do tego turkusu przekonania :D To był jeden jedyny raz kiedy się odezwała ;) Z resztą ciemne włosy faktycznie trzeba by utlenić na jasny blond, żeby chyba złapał... A asymetrycznego boba kiedyś miałam, bardzo dobrze wspominam tą fryzurę :) Może to nie taki zły pomysł ;)
UsuńA to ja myślałam, że Ty miałaś nieasymetrycznego. No nie pamiętam, ale pamiętam, że Ci było w nim ładnie:P Ja ie wiem do końca. Z jednej strony bym zrobiła bo to tylko włosy i odrosną:P Ale z drugiej mam takie dosyć odstające uszy no i mega trudne włosy, które lubią mi robić na złość:D Nie wiem czy nie będzie problemów z układaniem;)
UsuńJa miałam i takiego i takiego :) Najpierw asymetrycznego a dopiero potem symetrycznego i w sumie to nawet u mnie lepiej spisywał się chyba ten pierwszy (tak z perspektywy czasu ;)). Moje włosy to właściwie lubią tylko klapnąć :P Psikusów nie robią ;) Ale wiesz, zawsze można przetestować i ewentualnie następnym razem wrócić do starej fryzury :)
UsuńBędę myśleć albo tak po prostu zaryzykuje, ale martwię się żeby mi dodatkowo nie wyszczupliło optycznie twarzy bo i tak mam marną:D
UsuńTak patrzę na to swoje zdjęcie w tym bobie i nie wiem czy on właśnie czasem nie wyszczupla...
UsuńAno właśnie tego się obawiam:P
UsuńZawsze mam to samo :D Nowa fryzura to dla mnie kupa stresu i obaw :P
UsuńKolorek bardzo ładny, lubię takie delikatne odcienie :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też :) Choć najczęściej kupuję takie z domieszką różu, albo typowo różowe, zdarzają mi się też zimne fiolety, ale wszystko to raczej delikatne odcienie ;)
UsuńCałkiem fajny kolorek jednak ja wolę się w bardziej odważnych kolorach ;)
OdpowiedzUsuńA jaki jest Twój ulubieniec? :)
Usuńładny kolor :) zdecydowanie mój - nie przepadam za różami i czerwieniami u mnie wszystk głównie jest nude lub pomarańczowe na ustach :D
OdpowiedzUsuńMnie w pomarańczach jest bardzo źle, dużo lepiej właśnie w tych czerwieniach i fuksjach, ale stawiam głównie na nude i róż ;) Co za dużo, to nie zdrowo, bo zazwyczaj mocno maluję oczy, więc takie odcienie są bardziej na miejscu :)
UsuńDwie godziny to nie za długo na ustach pozostaje, ale przynajmniej zjada się produkt z naturalnym składem. Kolorek mój. Uwielbiam takie delikatności :)
OdpowiedzUsuńBo ją zjadam, gdyby tego nie robić, z pewnością wytrzymałaby jeszcze raz tyle ;)
UsuńBardzo ładny kolor :) Jeszcze nic nie miałam tej firmy, a tyle kosmetyków mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńMnie też strasznie długo kusiły i w końcu mam okazję je wypróbować :) Marzy mi się jeszcze prasowany róż ;)
UsuńFajnie się prezentuje, choć ja jakoś nie mogę się przekonać do malowania ust. Ale u innych lubię popatrzeć :)
OdpowiedzUsuńMam szminkę z tej serii w kolorze Romantic Rose :) i przyznaje, jakość super :)
OdpowiedzUsuńOna też mnie kusi, nie powiem ;)
Usuńidealny kolor :) ja mam w odcieniu Desire, to taka piękna, ciemna czerwień i ją uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolorek - naturalny i subtelny, takie zdecydowanie lubię najbardziej! Buziaki :***
OdpowiedzUsuńJa chyba ostatnio również najlepiej się w takich odcieniach czuję ;)
UsuńBardzo mi się ten kolor podoba, jest właśnie taki mój :)))
OdpowiedzUsuńSuper kolorek, taki delikatny :) Na pewno fajnie wygląda do mocniejszego oka :)
OdpowiedzUsuńWielkim plusem lily lolo jest naturalność. Mnie również bardzo przypadła do gustu ich szata. Widziałam wszystkie cudeńka w siedzibie costasy (ciężko trafić. Jeśli chodzi o lokale wygrwa annabelle minerals). Miałam tylko styczność z podkładami i ostatecznie nie byłam zadowolona. Nie było wtedy najjaśniejszego BB (ciekawe ile z BB ma ;D). Teraz się nad nim zastanawiam. Ten kolor szminki też kusi.;D
OdpowiedzUsuńFajnie masz, że jesteś z Warszawy, w sumie jak już jakaś firma ma siedzibę, to zawsze w stolicy ;) A co do bb - to bardziej krem tonujący, właśnie też go mam ;)
UsuńCudo! uwielbiam takie naturalne kolory :)
OdpowiedzUsuńKolor bardzo mi odpowiada; )
OdpowiedzUsuńładny, naturalny kolor do codziennego makijażu. Mi się podoba :) Ale tej marki właściwie nie znam.
OdpowiedzUsuńA warto poznać, ma wiele fajnych kosmetyków :)
Usuńmoje ulubione odcienie na ustach <3 chociaż ostatnio badzo mocno gustuje w różach
OdpowiedzUsuńOooo, róże to ja też bardzo lubię! :)
UsuńBardzo łady i delikatny kolorek :D
OdpowiedzUsuńFaktycznie na ustach prezentuje się świetnie :) Podobają mi się takie kolorki :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Sama może bym takiego odcienia nie kupiła, ale jednak bardzo go polubiłam ;)
UsuńMam pomadkę LL i jestem zachwycona, że naturalnie może być też tak pięknie :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie :) Przynajmniej nie zjada się żadnego paskudztwa ;)
UsuńKolorek jest piękny, no i sama natura :)
OdpowiedzUsuńKolor byłby dla mnie idealny :)
OdpowiedzUsuńOh jaki cudny odcień, uwielbiam takie! Będę musiała w końcu przygarnąć jakąś ich szminkę :).
OdpowiedzUsuńjesienią bardzo lubię malować usta pomadkami, w tym roku wzięło mnie na bardziej wyraziste kolory, więc nie brakuje u mnie różnych odcieni różu, którymi żongluję w zależności od humoru danego dnia ;) ale jednego czy dwa nudziaki też mam :)
OdpowiedzUsuńJa mam chyba niewiele wyrazistych pomadek :) u kogoś mi się podobają, ale ja lepiej czuję sie z podkreślonym okiem ;)
UsuńOd dawna czaję się na te pomadki ale na inne odcienie. Po twojej recenzji chyba w końcu się na jakąś zdecyduje:)
OdpowiedzUsuńIdealny kolor na jesień :) Wszystkie pomadki są w promocji, czy tylko ten kolor? Lecę zerknąć do sklepu jakie mają jeszcze odcienie :)
OdpowiedzUsuńPromocja była na wszystkie szminki, ale chyba do wczoraj :(
Usuńbardzo neutralny i fajny efekt...ciekawe jak wyglądałaby trwałość na moich ustach
OdpowiedzUsuńpiekny kolor:)
OdpowiedzUsuńPiekny i naturalny kolor:)
OdpowiedzUsuńPiękny kolor. Bardzo bezpieczny i zawsze pasujący. Podoba mi się połączenie bieli i czerni, szminka wyróżnia się.
OdpowiedzUsuńLily lolo zachwyca mnie coraz bardziej, muszę zwalczyć lenia w sobie i w końcu pooglądać sobie ich asortyment dokładniej :) Szminka, powiem szczerze to bardzo udany nudziak, podoba mi się :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nic z Lily Lolo, ale mają naprawdę kuszące kosmetyki.. :) szminka ma idealny kolor na dzień :D
OdpowiedzUsuńMiałam jedną pomadkę Lily Lolo w odcieniu Demure i bardzo ją lubiłam :) Ten odcień też bardzo mi się podoba i chyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńŚliczny kolorek, bardzo mi się takie podobają, ale sama średnio się w nich czuję.
OdpowiedzUsuńKolor pięknie wygląda na ustach :]
OdpowiedzUsuńFantastyczny odcień, będę miała ją na uwadze bo bardzo lubię pomadki LL :)
OdpowiedzUsuńSuper kolor :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :) Czasem lubię zaszaleć, ale zdecydowanie lepiej czuję się w takich odcieniach jak ten :)
OdpowiedzUsuńJa mam kolorek Romantic Rose i uwielbiam go :)
OdpowiedzUsuńpiekny ma kolorek
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki LL. Szminka ma piękny i naturalny kolor.
OdpowiedzUsuń:*