sobota, 20 lutego 2021

Pielęgnacja rozjaśniająca z Nacific, czyli o Phyto Niacin Whitening Essence i Pink AHABHA Cream słów parę

Witam Was po dłuższej niż zwykle przerwie :) Dziś pora opowiedzieć o mojej pielęgnacji z marką Nacific, która była wycelowana głównie w problem przebarwień. Marka ta przedstawia się jako naturalna, stworzona w oparciu i zrozumieniu zmian zachodzących w naturze. Wszystko po to by wydobyć z Twojej skóry wszystko to co najlepsze. Brzmi dobrze, prawda? Generalnie ja produkty Nacific lubię, wszak inaczej by do mnie nie trafiały, ale reakcja mojego męża na widok Phyto Niacin Whitening Essence oraz Pink AHABHA Cream mówi zgoła więcej... Gdy je zobaczył powiedział, cytuję: "o, znowu masz te fajne kosmetyki?". W dodatku krem testował razem ze mną, więc w jego przypadku napiszę również, jak sprawuje się on także na cerze tłustej, skłonnej do wszelkiej maści zaskórników. I tyle słowem wstępu, przejdźmy do rzeczy :D

Nacific Phyto Niacin Whitening Essence i Pink AHABHA Cream
Phyto Niacin Whitening Essence
Nacific Phyto Niacin Whitening Essence umieszczono w plastikowej buteleczce z pipetą. Zawiera ona 50 mililitrów produktu i na zużycie zawartości mamy 6 miesięcy. Kiedyś nie lubiłam kosmetyków pakowanych w ten sposób, ale z czasem doceniłam ich zalety. Jest więc wygodnie, higienicznie, ładnie, i co ciekawe, buteleczka ma miejsce do zapisania daty otwarcia produktu. Pipeta nabiera płyn bez problemu, także napisy przez cały okres użytkowania tkwiły na swoim miejscu. Opakowanie oceniam na 5 :) Co mówi o niej producent? "Nacific Phyto Niacin Whitening Essence to nawilżająca i rozjaśniająca esencja, która wyrównuje koloryt, wspomaga walkę z przebarwieniami, oraz pomaga uzyskać efekt promiennej, nawilżonej skóry. Zawiera ona między innymi pochodne niacynamidu (5%), witaminy C, kwas hialuronowy i sok bambusowy. W rezultacie skóra jest sprężysta, promienna, rozświetlona i elastyczna w dotyku." Jeśli nałożymy esencję Nacific samodzielnie - wchłonie się ona do matu. Bez klejenia, bez pozostawiania po sobie jakiejkolwiek warstwy i bez ściągnięcia skóry. Zaobserwować można jedynie lekki połysk, oraz polepszenie wyglądu cery. Mimo tego, lepiej nałożyć na nią jeszcze krem, aby "domknąć" w skórze substancje aktywne nałożone na nią wcześniej i zapewnić sobie okluzję.
Nacific Phyto Niacin Whitening Essence
Produkt ten świetnie nadaje się do stosowania zarówno wieczorem, jak i rano - pod makijaż. Dobrze współpracuje ze wszystkimi moimi kosmetykami. Esenscja nie posiada zapachu oraz ma konsystencję popularnej w Azji "gęstej wody". Co zatem z działaniem? Z pewnością Nacific Phyto Niacin Whitening Essence spełnia swoją podstawową funkcję, czyli całkiem przyzwoicie rozjaśnia przebarwienia oraz ujednolica koloryt cery. Dodatkowo ogranicza wydzielanie sebum, redukuje powstawanie rumienia, zaskórników i zmian zapalnych (tak, moja cera lubi niacynamid...). Co z obiecywanym przez producenta nawilżeniem? Faktycznie można zaobserwować, że kosmetyk ten wspomaga nawadnianie cery, ale nie liczcie na to, że sam poradzi sobie z nawilżeniem Waszej skóry. Tak nawiasem - wydaje mi się także, że moje zmarszczki lekko się wygładziły, co wydaje mi się zasługą między innymi także tej esencji. Aktualnie na Jolse kosztuje ona 27$, ale warto polować na promocje, które często obejmują tą markę ;)
Nacific Pink AHABHA Cream
Nacific Pink AHABHA Cream umieszczono w słodkim, różowym słoiczku wykonanym z plastiku, który również zawiera 50 mililitrów produktu, oraz miejsce do zapisania daty otwarcia kosmetyku. Całość jest wykonana bardzo porządnie i również nie ma się do czego przyczepić, choć nie pogardziłabym jakąś ładną szpatułką. Ostatnio przekonałam się do ich stosowania. Co na temat swojego kosmetyku mówi producent? "Jest to krem nawilżający zawierający kwasy owocowe AHA i BHA. Zawarte w nim składniki zmiękczają skórę poprzez złuszczanie martwych komórek naskórka. Kosmetyk polecany jest szczególnie osobom ze skórą dojrzałą lub trądzikową. Krem intensywnie nawilża, poprawia elastyczność skóry, rozjaśnia przebarwienia, a także niweluje zmarszczki i inne oznaki fotostarzenia. Zawiera ekstrakt z arbuza bogaty w witaminy oraz minerały, które nawilżają skórę, kwas hialuronowy i różową kalaminę, bogatą w witaminy".
Nacific Pink AHABHA Cream
Nacific Pink AHABHA Cream ma piękną, różową barwę i mimo tego, że na pierwszym miejscu w składzie widnieje arbuz, całość pachnie uwaga: lawendą! :D Piękną, świeżo zebraną z ogrodu, ale jednak lawendą... Szczerze powiedziawszy, to było największe zaskoczenie, jeśli chodzi o ten produkt. Aromat czuć tylko podczas nakładania i w żaden sposób nie jest męczący ani nachalny. Konsystencja? Typowy, lekki żel, który przy kontakcie ze skórą zamienia się w bardziej wodnisty. Łatwo się go rozprowadza, szybko się wchłania, nie lepi się do poduszki, nie roluje, pięknie współpracuje z kosmetykami i lekami, nadaje się pod makijaż... Jeśli chodzi o sprawy praktyczne i użytkowe - ideał :) Dodatkowo ten krem jest bardzo wydajny!
Nacific Pink AHABHA Cream
Jak zatem działa Nacific Pink AHABHA Cream? Zacznę może od mojego męża, czyli posiadacza skóry tłustej, z zaskórnikami. On używał kremu wyłącznie na noc, co zaowocowało ogromną redukcją wszelkiego rodzaju niedoskonałości, zmniejszeniem wydzielania sebum, oraz utrzymaniem optymalnego poziomu nawilżenia. Dodatkowo warto wspomnieć o tym, że mój R. jest bardzo wrażliwy na działanie kwasów i ich stosowanie często kończy się szczypaniem, zaczerwienieniem i łuszczeniem. Tu nic takiego nie miło miejsca, więc należy uznać, że kosmetyk ten jest łagodny, lecz skuteczny. U mnie na pewno przyczynił się także do redukcji przebarwień i wygładzenia zmarszczek. Dodatkowo nie zaobserwowałam wysypu zaskórników, oraz pogorszenia mojego rumienia (skubany dawno mnie nie odwiedzał ;)). Jedyne czego mi w tym kremie brakowało to odżywienie i nawilżenie. Niby skóra była jędrna, gładka, z ujednoliconym kolorytem, ale dla mnie ten kosmetyk do stosowania na noc był za lekki. Mimo to z powodzeniem stosowałam go na dzień (pod filtr), a wieczorem stawiałam na bardziej odżywcze formuły i treściwsze konsystencje aby nie zachwiać równowagi bariery hydrolipidowej. Mimo tego, że nie jest to produkt uniwersalny, to zrobił on u mnie sporo dobrego. Z czystym sumieniem mogę polecić go posiadaczkom skóry tłustej i z niedoskonałościami :) Inne mogą potrzebować dodatkowego wspomagania, np. kosmetyku z ceramidami :) Na Jolse zapłacicie za niego 28$.
Podsumowując: z obu kosmetyków jestem zadowolona i mimo typowo ukierunkowanego działania, chętnie wróciłabym do nich w przyszłości, może dla odmiany np. w innej porze roku :) Znacie markę Nacific? Miałyście już okazję testować te albo inne produkty firmy? Wprowadziłyście do swojej pielęgnacji substancje aktywne? Dajcie koniecznie znać!

22 komentarze :

  1. Niestety mam dużą skłonność do przebarwień, więc takie produkty są dla mnie jak znalazł :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To proponuję przyjrzeć się tym dwóm produktom :)

      Usuń
  2. Ten żelik może dawać ładny glow!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie daje, po nałożeniu serum zapewnia większe ;)

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. A to akurat wymieszane dwie serie, ale dobrze razem współgrają :)

      Usuń
  4. Nie słyszałam o tych dwóch produktach, ale chyba będzie trzeba się za nimi rozejrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpowiedzi
    1. A to prawda, warto zwrócić na nie uwagę 😉

      Usuń
  6. Nie znam marki Nacific, a te przedstawione produkty nie pasują do mojej cery.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni mają szeroką ofertę, znalazłabyś również coś dla siebie ;)

      Usuń
  7. Marki nie znam, ale brzmi ciekawie. Ja poszukuję na prawdę dobrego kremu, choć u mnie problem to przesuszona skóra i przebarwienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno odpowiadałby Ci Sulwhasoo z żeń szeniem 😉

      Usuń
  8. Nie znam w ogóle tej firmy ani kosmetyków, ale dobrze, że jesteś z nich zadowolona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, lepiej jak buble trzymają się od nas z daleka 😁

      Usuń
  9. Ja się w tym waszym całym świecie już dawno na dobre pogubiłem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A mój mąż po tylu latach całkiem ładnie ogarnia i bardzo poprawił mu się stan cery 😉

      Usuń
  10. Nie znam tej marki. Zauważyłam, że moja cera ma się najlepiej, jeśli używam tylko żelu do mycia, hydrolatu i kremu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem minimalistyczna pielęgnacja naprawdę dobrze się sprawdza :)

      Usuń
  11. Jaki to świetny pomysł na miejsce do zapisywania daty otwarcia kosmetyku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :) Wszystkie kosmetyki Nacific mają na to miejsce :)

      Usuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)