Jak już pisałam pomadkę tą kupiłam na początku sierpnia. Lubię sztyfty, pomadkami ochronnymi smaruję się dosłownie cały czas. Moje usta są ostatnio wyjątkowo wymagające i staram się zapewnić im odpowiednią ochronę. Gdy pomadka Alterry (mimo mojej wielkiej sympatii do niej i zużycia niezliczonej ilości opakowań) przestała dawać sobie radę z moimi cudacznymi ustami (z pękniętym naczynkiem, które na stałe zapewniło mi fioletową plamkę na ustach) kupiłam pomadkę Caudalie. Bo ponoć firma dobra, ponoć nawilżenie niezłe, regeneracja przyzwoita. No dobra, a co w związku z tym wyczarowała u mnie?
Pomadkę otrzymujemy w opakowaniu z porządnego plastiku. Jak na moje oko, mogłoby mieć ono trochę mniejszą średnicę a być dłuższe, ale to już takie moje wydziwianie ;) W każdym razie, nie musimy obawiać się, że się ono wyrobi a skuwka będzie spadać. Ewentualne upadki z wysokości również przeżyje raczej w niezmienionym stanie. Jednym słowem: jest to całkiem ładnie i nieźle zapakowane 4.5g sztyftu. Gdy go otworzymy, nasze nozdrza natrafiają na przyjemny, lekko cytrusowy zapach, który jednak nie utrzymuje się na ustach. Wcale nie jest to w moim odczuciu wanilia, a z takimi opiniami spotkałam się czytając jej recenzje. Smaku brak ale może to i dobrze ;) Skład ponoć jest bardzo naturalny i bardzo się z tego cieszę, jakoś osobiście nie przekonuje mnie zjadanie chemii, którą zawierają "normalne" pomadki ;) W Caudalie mamy oczywiście winogrona, masło karite, naturalne oleje i na tym moja wielce rozbudowana wiedza się kończy :D
No to teraz najważniejsze - działanie! Sztyft ścięty jest na płasko, czyli tak jak lubię. Zawsze istnieje mniejsze prawdopodobieństwo, że się złamie. Łatwo sunie po ustach i bez problemów można nałożyć na niego pomadkę. Można ją też stosować solo, pozostawia ładne, lekko błyszczące wykończenie. Mam wrażenie, że dość długo utrzymuje się na ustach, nie trzeba ciągle ich smarować. Tendencji do "uzależnienia" stosującego również nie zaobserwowałam ;) Używałam tej pomadki latem, ale za to moje usta były w opłakanym stanie. Suche, spierzchnięte, odstające skórki, fioletowo-bordowe naczynko (którego nienawidzę) straszyło mnie za każdym razem, gdy spojrzałam w lustro. A gdy w nie nie patrzyłam, po prostu aż bolały. Maść od lekarza trochę ukoiła naczynie ale usta nadal były strasznie suche. Zdecydowanie moja skóra nie polubiła się z chorwacką wodą i słońcem ;) Już po pierwszym użyciu Caudalie zaobserwowałam poprawę. Po kilkudniowym stosowaniu usta wróciły do normy, czyli nadal były raczej z tych suchych ale reszta odeszła w niepamięć. Przy regularnym używaniu zostały ładnie natłuszczone, nawilżone i wygładzone. Wadą na pewno jest cena i wydajność. Przy koszcie około 23-24zł, szybkość z jaką się u mnie zużywa jest dość duża. Stosuję ją od sierpnia a niebawem będę musiała zmienić produkt do pielęgnacji ust. Jednak pomadka spisała się u mnie dobrze i na pewno do niej wrócę, może podczas najbliższej zimy ;)
Produktu nie znam, cenę ma wysoką, ale przynajmniej działa :) Nie skuszę się na zakup, bo aż takich problemów ze skórą ust nie mam - ratują mnie zwykłe masełka/ sztyfty do ust lub zwykła maść z wit. A :)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety zazwyczaj nie działają :( Carmex, bebe, nivea, zupełnie się nie spisują. A maści z wit.A nie lubię, z resztą też działała niezbyt spektakularnie ;)
UsuńJa również często sięgam po maści z witaminą A lub po pomadki Carmex ;)
UsuńJa również nie miałam do czynienia z tą pomadką, ale widzę,że jest rewelacyjna:) Działanie rekompensuje cenę:)
OdpowiedzUsuńMyślę, że raczej tak :)
UsuńNie znam tego produktu, widać, że jest warta swojej ceny :)
OdpowiedzUsuńno sporo jak na taką pomadkę ;)
OdpowiedzUsuńChyba nie wydałabym takiej kwoty na pomadkę do ust. Jest wiele fajnych w niższej cenie ;)
OdpowiedzUsuńA jakie polecasz? :)
UsuńCiekawa, myślę że bym się z nią polubiła ale cena jak na pomadkę dość duża..
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog - świetne zdjęcia!
Obserwuje o pozdrawiam :)
Cieszę się i również pozdrawiam :)
UsuńKosmetyki tej firmy bardzo mnie ciekawią :)
OdpowiedzUsuńŁadnie zrobiłaś zdjęcia.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo! :)
Usuńja też lubię jak sztyft jest ścięty na płasko:)
OdpowiedzUsuńWiesz co ostatnio tak sobie pomyślałam, że wraz z niezliczoną ilością zużytych pomadek nivea zjadłam chyba ze 2kg parafiny:] Tą pomadkę mam, ale na razie używałam tylko tak "zapoznawczo" bo używałam burts bees. Jednak moja cudna intuicja podpowiada, że będę b. zadowolona;) Widzę tylko, że jest niewydajna (ten sztyft jest dziwnie krótki) no i wolałabym bez zapachu, ale przeżyje chyba. A w ogóle gdzie to kupić w Łodzi?
OdpowiedzUsuńTa burts bees chyba mojej miłości sobie nie zaskarbi :/ szkód nie robi ale jakaś nadzwyczajnie dobra u mnie nie jest... a pomadkę caudalie widziałam u siebie koło domu, w aptece na sierakowskiego i w tesco na włókniarzy. A gdzie indziej ją dostać to nie mam pojęcia ale tam gdzie ją widziałam kosztowała 23.50 albo 24zł :)
UsuńA ta parafina chyba najbardziej mnie zniechęca. O reszcie składników, którą zawierają te pomadki i bardzo nie nadają się do jedzenia, nawet nie chcę myśleć ;)
UsuńJa kupiłam za 12 na all, ale i tak wysyłka doszła;) Mają Caudalie w tej aptece na rynku Manu, ale akurat nie mieli jak chciałam wziąć na zapas (oj zapomniałam, że to nie wojna:D). A Ty masz z BB chyba jakaś koloryzującą? Mi się wydaje, że moja wersja jest lepsza:D w każdym razie u mnie działa, właśnie ją kończę;)
UsuńNie no, mam zwykłą normalną, tylko inny zapach :) ale jej nie kocham :/ a w tej aptece na rynku nigdy nie byłam, chyba muszę ją odwiedzić ;) jakie mają ceny? A wojna zawsze może być, z Rosiją nigdy nic nie wiadomo ;)
UsuńNo w obecnej sytuacji to całkiem prawdopodobne;) Ceny takie rożne, kupiłam tam eko pomadkę Lavera za 10,90;) Szkoda, że się nie sprawdził u Ciebie. Może dlatego, że masz większą masakrę (jak to czytałam to aż mnie bolało:]).
UsuńMuszę tam koniecznie zajrzeć ;) problemy z suchością ust mam bardzo często. Wiele produktów też moim wargom nie pasuje, są bardzo wybredne ;) chociaż generalnie moja skóra jest problematyczna, gdy coś jej nie odpowiada, mocno się buntuje.
UsuńMoje też są wybredne, Szczególnie nienawidzę Carmexów;)
UsuńCarmexów to ja też nie lubię. Ostatnio wkurza mnie wszystko co ziębi/grzeje :/
UsuńMoje usta dopada taki kryzys najczęściej zimą i właśnie latem. Ratuję się wówczas balsamem w słoiczku Tisane, pomadką Uroda Melisa i Carmexem. Na szczęście dają sobie świetnie radę, no i są troszkę tańsze. Śliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńZ tej gromadki nie miałam tylko Tisane, może powinnam ją przetestować ;)
UsuńUwielbiam wszelkiego rodzaju balsamy do ust, tego jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz o niej czytam, na zime moze byc zbawienna :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale moje usta nie potrzebują aż takiej silnej pielęgnacji ;)
OdpowiedzUsuńja cierpię na uzależnienie od mazideł do ust, więc muszę kupić <3
OdpowiedzUsuńO, ja już też to chyba mam :P
UsuńBardzo , bardzo lubię tą pomadkę :) Jeden z najlepszych sztyftów jakie w życiu miałam :)
OdpowiedzUsuńNa razie mam pełno smarowideł do ust więc z zakupami muszę poczekać :)
OdpowiedzUsuńCieszę się i dziękuję! :) właśnie przed chwilą widziałam :)
OdpowiedzUsuńCiekawa pomadka, nie widziałam jej nigdy wcześniej. Ja obecnie używam Carmexu i jestem zaskoczona, że tak dobrze się sprawdza :)
OdpowiedzUsuńTeż go kiedyś lubiłam ale przestał się sprawdzać :( to było w zamierzchłych czasach, jak moje dermatologiczne cuda drzemały sobie słodko i zupełnie się nie ujawniały :D mogłyby tak zasnąć słodko spowrotem ;)
UsuńNie znam.
OdpowiedzUsuńnaturalny? już go chcę!! <3
OdpowiedzUsuńNaturalny, naturalny :) i warto chcieć! ;)
UsuńNigdy nie słyszałam o tej pomadce :) Byłabym w stanie zapłacić za nią nawet pełną cenę, jeśli tylko by się dobrze spisywała, ze względu na jej skład :)
OdpowiedzUsuńNo u mnie spisuje się bardzo dobrze :)
UsuńPomadki/balsamy do ust to moje małe uzależnienie ;) Nie miałam, ale chętnie spróbuję może zimą, jak moje usta błagają o ratunek ;)
OdpowiedzUsuńniezmiernie mnie cieszy Twoje dobre zdanie o tej pomadce, bo właśnie sobie zakupiłam w Pl i z jeszcze większą radością po nią sięgnę:)
OdpowiedzUsuń:*
Ciekawe jak spisze się u Ciebie :)
UsuńUwielbiam nawilżające pomadki do ust :) Ciekawy produkt, przyznam, że zainteresował mnie ze względu na dobre działanie i naturalny skład.
OdpowiedzUsuńJa potrzebuję zdecydowanego ratunku dla moich ust, poszukam po aptekach. Ale dotąd jeszcze nigdzie nie rzuciła mi się w oczy.
OdpowiedzUsuńhttp://whatisinthehat.blogspot.com/
Nie znam produktu, bo rzadko używam takich pomadek, ale w ziemie może się skuszę :) A jak pachnie cytrusowo to nawet lepiej :) Jakby pachniał wanilią, to na pewno bym się nie skusiła, bo nie lubię słodkich zapachów :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to wanilia :) gdyby była to chyba oddałabym tą pomadkę mamie ;)
Usuńciekawy produkt, jednak jestem wierna swojemu balsamowi do ust z Eveline :)
OdpowiedzUsuńCiekawa ta pomadka, zastanawia mnie jaki ma pełny skład. Przydałoby mi się dla odmiany coś w sztyfcie bo ostatnio ciągle wybieram mazidła w puszkach i różnych takich. Kuszą mnie wyglądem, ale te w sztyfcie oczywiście bardziej praktyczne i higieniczne :)
OdpowiedzUsuńSkład jest taki: Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil*, Ricinus Communis (Castor) Seed Oil*, Cera Alba (Beeswax), Hydrogenated Olive Oil Stearyl Esters*, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter Extract*, Hydrogenated Coco-Glycerides*, Hydrogenated Castor Oil*, Euphorbia Cerifera (Candelilla) Wax*, Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil*, Copernicia Cerifera (Carnauba) Wax*, Prunus Armeniaca (Apricot) Kernel Oil*, Parfum (Fragrance), Polyglyceryl-10 Pentaoleate*, Hydrogenated Vegetable Oil*, Palmitoyl Grape Seed Extract*, Tocopheryl Acetate*, Ammonium Glycyrrhizate*, Ceramide 3, Tocopherol*, Lecithin*, Glyceryl Stearate*, Ascorbyl Palmitate, Glyceryl Oleate*, Citric Acid*, Limonene, Linalool, Geraniol. *Origine Végétale - Plant Origin ;) ja wolę mazidła w sztyfcie ale w domu mam też parę słoiczków, często są lepsze od takich typowych pomadek ;)
UsuńChyba nie widziałam jej wcześniej, ja jestem zadowolona z działania pomadek Nivea ;)
OdpowiedzUsuńKurcze, sporo jak za pomadkę do ust... no ale produkt naturalny więc się cenią :-) Myślę, że jak wykończę swoje miliony masełek i innych balsamów to po nią sięgnę :-) Pozdrawiam :-*
OdpowiedzUsuńdobrze że choć trochę ci pomogła, ja mam odmienny problem jak zimno się robi z zimnem i zajadami..masakra.
OdpowiedzUsuńZ opryszczką ma problemy moja mama, to chyba utruje człowieka jeszcze bardziej... a zajady mnie robiły się jak miałam anemię, miałam uśmiech a'la jocker ;)
UsuńCiekawi mnie ta pomadka, mimo przeciętnej ceny :) Zawsze muszę mieć pod ręką jakąś pomadkę ochronną, więc z chęcią ją wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńbardzo lubię tą markę, do ust używam wazelinek floslek
OdpowiedzUsuńZaczynam żałować, ze ta marka wciąż jest mi obca...
OdpowiedzUsuńPomadkę warto poznać a jak resztę - na razie nie wiem ;)
Usuń@Aneta Flow - ja też. Brzmi zachęcająco..
OdpowiedzUsuńObserwuję! :) Zapraszam również do mnie.
Buziaki, Michalina.
Ja na zimę mam swój niezawodny blistex ♥
OdpowiedzUsuńCena faktycznie dość wysoka, chociaż kiedy zimą znowu trapić mnie będzie przesuszenie ust - zapomnę o cenie i kupię :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Moje usta też były w opłakanym stanie już po kilku dniach w Chorwacji. Strasznie nieprzyjemne uczucie, myślałam że robi mi się opryszczka, ale one były tak spierzchnięte. Mi pomógł Carmex.
OdpowiedzUsuńMnie carmex już nie pomaga :( strasznie go nie lubię tak swoją drogą ;)
UsuńNie miałam do czynienia z tą pomadeczką.
OdpowiedzUsuńZ moim maniactwem pewnie zniknęłaby w tydzień :P Ale chciałabym wypróbować, takich pomadek używam nagminnie!
OdpowiedzUsuńGdybym używała jej non stop i bez żadnego innego produktu w międzyczasie pewnie poszłaby w 2-3 tyg ;)
UsuńNie wiem czy winogronowy smak byłby dla mnie odpowiedni, ale pomadka ciekawie się zapowiada. Są dostępne inne wersje "smakowe"?:D
OdpowiedzUsuńNie, ale tych winogron zupełnie nie czuć ;) smaku nie ma wcale a zapach jest delikatny, lekko owocowy ;)
UsuńJa uwielbiam Carmex w każdej postaci, teraz lubię używać EOS i zwykłą maść z witaminą A :) Ponad 20 zł za pomadkę ochronną to trochę za dużo jak dla mnie :)
OdpowiedzUsuńEos kiedyś miałam i faktycznie był fajny, mimo że dość słaby ;) carmexa nie lubię a jak słyszę, że znowu mam używać kolejnej maści to mi się robi niedobrze :/ już noszę ze sobą cały arsenał tubek, czasem potrzeba jakiejś odskoczni ;) ja wychodzę z założenia, że skoro jest dobra to mogę zapłacić za nią te 20zł ;) ale pewnie gdybym nie miała problemów ze skórą i przysłowiowa nivea działałaby tak samo to po co przepłacać :)
Usuńu mnie na takie ogromne przesuszenia najlepiej sprawdza się Blistex Medex. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się rzadko i na co dzień wystarcza jakiś zwykły nawilżacz, także nie ma sensu wydawanie takich pieniędzy na pomadkę ochronną.
OdpowiedzUsuńDołączam do grona obserwatorów
Moim niezastąpionym numerem jeden do pielęgnacji ust są balsamy EOS.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że taka droga, bo wydaje się być dobra.
OdpowiedzUsuńPrzyznam, ze jednak cena zbyt wysoka jak na pomadkę ;) w niższym przedziale cenowym tez maja fajne produkty :)
OdpowiedzUsuń