Jak już nie raz ustaliłyśmy (razem z Wami w komentarzach), makijaż bez tuszu do rzęs nie istnieje. Tak sobie myślę, że jest to chyba również ostatnia rzecz, z której w makijażu się rezygnuje, jak już ktoś nie używa tuszu, to chyba chodzi bez makijażu (choć i od tej reguły znam wyjątek!). Dziś będzie zatem o kosmetyku, który przypadł mi do gustu, a chyba jest troszeczkę niedoceniany. Bo kiedy mówimy "tusz L'oreal", to mnie automatycznie nasuwa się "Volume Milion Lashes". A tu nie! Ne tylko produkty tej serii są dobre! Ja dawno temu już kupiłam sobie L'oreal False Lash Wings (i to całkowicie w ciemno) i również okazało się, że ma on w sobie to coś. A co? Już mówię! (Wybaczcie też średnie zdjęcia, bo chyba zaczął się u mnie sezon na "słabizny" i robienie ich po dziesięć razy :/)
Opakowanie tuszu jest trochę inne niż wszystkie L'oreal. Jest ono eleganckie, nie rysuje się, ale szczoteczkę chyba jednak niezbyt wygodnie trzyma się w ręce. Nie jest to jakiś duży zarzut, jednak miewałam tusze, które miały ją lepiej przemyślaną i malowanie było bardziej komfortowe. Podsumowując - jest stosunkowo dobrze, mimo udziwnionego kształtu. Maskara zawiera 7 mililitrów i ważna jest 6 miesięcy od otwarcia (a ja zużywam ją w trzy miesiące).
Szczoteczka, którą mamy do dyspozycji, to niemałe dziwadełko. Jest z silikonu, z jednej strony włoski są krótsze, z drugiej dłuższe, ale pomimo tego całego "dziwactwa" używa się jej łatwo i wygodnie, w dodatku od samego początku (zaznaczę też, że nigdy nie robię z maskarami cudów typu "poczekam, aż zgęstnieje". Otwieram, maluję i albo się lubimy, albo nie ;)). Na górze jest ona prosta, a na dole wygięta w łuk, włoski w zależności od miejsca są ułożone od najkrótszych do najdłuższych. Ta część świetnie nadaje się do dolnych rzęs, ta prosta z kolei - do górnych.
Kolor tuszu bardzo mi odpowiada. Maskara gwarantuje nam ładną czerń, która dobrze wygląda przez cały dzień. Nie zauważyłam też aby się osypywał, ale też powiedzmy sobie szczerze, że nie mam problemów z tym, że makijaż spływa, odbija się, bądź znika w ciągu dnia. Zazwyczaj jak pomaluję się rano, to wieczorem wygląda on jedynie minimalnie gorzej (no chyba, że akurat testuję jakiegoś bubla). Mam suche powieki, nie trę oczu, więc zarówno ich makijaż, jak i ten na twarzy, trzymają się bardzo dobrze. Grudki i sklejanie również nie jest w jego przypadku dokuczliwe. To ostatnie zauważyłam dopiero przy 3-4 warstwie (tak, sprawdziłam :P). Jeśli macie też takie "eleganckie" i wiecznie potargane rzęsy jak ja, to ten tusz dobrze je ujarzmi, i to bez zbędnego usztywnienia. Na zdjęciu poniżej, można zobaczyć jaki daje efekt po nałożeniu jednej warstwy (zdjęcie jest źle wykadrowane, bo pierwotnie chciałam pokazać na nim bronzer. Sesję tuszu robiłam cztery razy, żadna nie była udana, i dla mojego zdrowia psychicznego lepiej było nie powtarzać jej po raz piąty :P):
Wiem, że na powyższym zdjęciu wygląda to stosunkowo skromnie, ale tusz ma naprawdę duże możliwości zarówno podkręcające, wydłużające, jak i pogrubiające. Z resztą zobaczcie niepublikowane wcześniej zdjęcie z sesji, którą robił mi mąż (takie mega "eleganckie" z przymkniętym jednym okiem :D), rzęsy są bardzo długie i w dodatku nieposklejane.
W ramach podsumowania powiem Wam, że ja do L'oreal False Lash Wings jeszcze wrócę. Cena wynosząca około 30zł (drogerie internetowe i promocje) jest jak najbardziej przyzwoita, a efekt jaki mi on zapewnia, w stu procentach mnie zadowala. Miałyście może styczność z tym tuszem? Jakie są Wasze wrażenia? Mnie przypadł on do gustu, ale wiadomo, nie każdemu wszystko się spodoba ;) I tak na koniec: Życzę Wam miłego weekendu i może troszeczkę słońca! (ja ostatnimi czasy całymi dniami palę światło, bo jest tak ciemno... :/)
Kusił mnie ale nie wiem czy potrafiłabym sie malować taka szczoteczka. U mnie z tuszy tej marki najlepiej sie sprawdza so couture :)
OdpowiedzUsuńO, so cuture też miałam i bardzo mi się podobała :) ale ta też jest super ;)
UsuńWow, maskara na rzęsach wygląda zjawiskowo! Uwielbiam taki efekt ! :))
OdpowiedzUsuńDziękuję ;* PS. Ja też uwielbiam! :)
UsuńOj zgadza się, makijaż bez tuszu to nie makijaż :) Piękny efekt, bardzo ładnie rozdzielił rzęski :)
OdpowiedzUsuńRównież miłego weekendu :*
Dziękuję! :) widzę, że jak na razie wszyscy jednomyślni, że makijaż bez tuszu nie istnieje ;)
Usuńoj nabrałam ochoty na tą maskarę :)
OdpowiedzUsuńTo polecam sklepy internetowe różnej maści, jest chyba najtaniej ;) ja swój kupowałam na ekobieca akurat, ale w wielu innych też jest :)
Usuńnie przypominam sobie, by ta mascara zapewniała moim rzęsom taki efekt...
OdpowiedzUsuńSzkoda... :( ale mnie też czasem te polecane produkty się nie podobają. A ten tusz opinie ma raczej skrajne :/
UsuńWieczór od samego rana;) robienie zdjęć rzęsom to zawsze uszczerbek na moim zdrowiu;| Teraz testuję Givenchy. Wings jeszcze nie miałam, ale swego czasu był tak popularny, że używała go niemal każda moja znajoma;)
OdpowiedzUsuńTaaa, rzęsy koszmarnie się fotografuje :D i jak ten Givenchy? Mnie się podobają ich szminki <3
UsuńSuper i ma bajerancką szczoteczkę, ale nie wiem jak mi się to uda odzwierciedlić na zdjęciu w tej ciemnicy;)
UsuńA który masz? Bo google mówi mi, że jest więcej niż jeden ;)
UsuńZ tym tuszem nie miałam do czynienia ale bardzo ładnie się prezentuję na rzęsach. ;-) Na pewno się za nim obejrzę przy najbliższej okazji. :-)
OdpowiedzUsuńPolecam, jeden z lepszych ostatnio ;)
UsuńMoja siostra go ma i dopiero po jakimś czasie go zaczęła doceniać. Zaraz po otworzeniu był za bardzo lejący i sklejał rzęsy. Teraz kiedy zgęstniał mówi, że jest świetny i po skończeniu chce kupić kolejny :)
OdpowiedzUsuńCzyli jednak się przekonała... Mój jakoś od razu był fajny :)
UsuńTuszu nie znam, ale efekt na rzęsach jest świetny :) Osobiście uwielbiam maskarę Bourjois Twist Up the Volume :)
OdpowiedzUsuńWzajemnie miłego weekendu :*
Dziękuję :) A bourjois to z kolei ja nie znam ;)
UsuńWygląda całkiem fajnie :) ja ciagle szukam ideału i znaleźć nie mogę :(
OdpowiedzUsuńTak, ciągle goni się za czymś lepszym i lepszym ;)
UsuńW gimnazjum byłam z tego rzadkiego rodzaju dziewczyn, które malują wszystko tylko nie rzęsy :D
OdpowiedzUsuńHehe ;) ja rzęsy malowałam jako pierwsze :)
UsuńPodoba mi się efekt i już od jakiegoś czasu kuszą mnie te tusze :)
OdpowiedzUsuńTo spróbuj, bo L'oreal tusze ma bardzo dobre jakościowo :)
UsuńPodoba mi się efekt, szkoda, że nie pokazałaś go wcześniej jak była -49% ; (
OdpowiedzUsuńAkurat się nie złożyło :( Ale wiesz, spróbuj na cocolita.pl, ezebra, albo ekobieca, tam są dostępne w niskich cenach :) a z odbiorem na poczcie w ekobieca wysyłka kosztuje chyba 4-5zł z tego, co pamiętam...
UsuńMasz śliczne i długie rzęsy, a tusz ładnie to podkreślił :) Mam takie samo podejście do maskar, jak Ty. Lubię, gdy tusz jest od razu gotowy do użytku, nie chcę czekać miesięcy aż zgęstnieje.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo, ale to zasługa serum ;)
UsuńBardzo fajny efekt uzyskałaś na zdjęciu, aczkolwiek pewnie większa w tym zasługa Twoich naturalnych rzęs :) Widzę super wydłużenie, rozdzielenie, podkręcenie :) Tylko lekkiego pogrubienia brak :)
OdpowiedzUsuńFakt, akurat teraz są dość długie, ale niestety cienkie :) Tusz na ile mógł, na tyle je pogrubił :)
UsuńTusz, tuszem - jakaś Ty ładna! :)
OdpowiedzUsuńOj, dziękuję Ci bardzo, miło mi niesamowicie! ;*
UsuńJa nie lubię takich szczoteczek, bo zawsze wsadzam je sobie w oko :D Ale efekt jest naprawdę dobry!
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie wygląda na rzęsdach.
OdpowiedzUsuńLubię silikonowe szczoteczki, mam wrażenie że lepiej rozczesują moje rzęsy :) I tak sobie, kurczę, właśnie myślę... nie miałam jeszcze żadnego tuszu L'oreal :)
OdpowiedzUsuńJa mam właśnie podobne odczucia! :)
Usuńte tusze z lorel mają to do siebie że mają szarawe tony często, wygląda super na oczach ;) podoba mi się też szczoteczka ale ma już dwa od nich i kolejny byłby teraz niepotrzebny, może kiedyś zobaczę
OdpowiedzUsuńBardzo lubię tusze z Loreal. Ten również posiadam w swojej kolekcji i jestem z niego bardzo zadowolona. Na moich rzęsach daje świetny efekt wydłużenia i intensywnie czarny kolor, który uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że ma bardzo fajną szczoteczke. Chyba każdy tusz z loreal jest dobry ;) Ja osobiście teraz używam z maybellin żółty i nie narzekam ;)
OdpowiedzUsuńPowiem Ci że on nie jest zły ale jakoś mojego serca nie zdobył ;p
OdpowiedzUsuńSzkoda :( A ja go znowu bardzo polubiłam :D
UsuńZjawiskowy efekt :)
OdpowiedzUsuńWow, efekt jest naprawdę świetny!
OdpowiedzUsuńpiękny efekt :)
OdpowiedzUsuńPięknie się prezentuje ;)
OdpowiedzUsuńRzęsy rzeczywiście wyglądają jak sztuczne - nie są posklejane, a tego zawsze szukam przy wyborze dobrego tuszu. ;]
OdpowiedzUsuńJa właśnie również na to głównie zwracam uwagę :)
UsuńKiedyś ani mi się śniło używać wygiętych szczoteczek, a co dopiero silikonowych! A teraz używam tylko takich :) Może skuszę się na ten tusz :)
OdpowiedzUsuńTakie szczoteczki to też moi aktualni ulubieńcy! :)
UsuńFajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńRzęsy rzęsami, tusz tuszem ale Ty! <3 No no no ;)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo dziękuję <3 Ale aż się zaczerwieniłam :D
UsuńDaje przepiękny efekt, chyba kiedyś się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńAle super szczoteczka! Efekt również ekstra :D Myślę, że mogłabym ją kiedyś wypróbować :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco! ;)
Piękna kobieto ! <3 ja lubię miliony L'oreala :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo ;* A miliony to i ja uwielbiam <3 Świetne są te tusze :)
UsuńWow, ale efekt. Świetnie, widocznie wydłuża. Na pewno byłabym zadowolona z tej maskary, niestety (albo i stety) na razie rzęsy przedłużam :D
OdpowiedzUsuńWpadnij do mnie :)
Wow efekt końcowy jest naprawdę imponujący. Uwielbiam silikonowe szczoteczki w mascarach.
OdpowiedzUsuń:*
Nigdy nie miałam tego tuszu. Dla mnie najważniejsze jest rozdzielenie, bo niektóre potrafią zrobić trzy rzęsy na krzyż.;D
OdpowiedzUsuńNie miałam tego tuszu, ale prezentuje się zachwycająco na Twoich oczach!
OdpowiedzUsuń