W lipcu nie trafiło do mnie zbyt wiele produktów kosmetycznych, ponieważ chyba cały mój budżet poszedł na uzupełnienie garderoby przed urlopem (po zajrzeniu do szafy okazało się, że hula w niej wiatr i jest naprawdę hmm... ubogo - w przeciwieństwie oczywiście do zapasów kosmetycznych). Z tego powodu zrezygnowałam z publikacji posta z raptem bodajże trzema czy czterema nowościami i postanowiłam zrobić wakacyjne podsumowanie zakupów :) Co z tego wynikło? Co do mnie trafiło? Zapraszam Was serdecznie do czytania i (głównie) oglądania!
Jak już wspominałam przy okazji posta o ulubieńcach sierpnia, do łódzkiej Manufaktury powrócił The Body Shop (a, i nawet otworzono w końcu Mac i to wcale nie tego od burgerów :P). Postanowiłam, że będę twardka a nie miętka i nic nie kupię. Owe nic, nabyte przy okazji promocji z okazji otwarcia to Masło do Ciała, Żel pod Prysznic oraz Woda Toaletowa Pink Grapefruit i druga Woda Toaletowa: tym razem o soczystym aromacie Mango. Słaba silna wola to zdecydowanie mój znak rozpoznawczy. Cieszę się, że zarówno mój mąż jak i panie ekspedientki wykazał i wykazały się cierpliwością podczas tych zakupów oraz znieśli moje marudzenie, wybrzydzanie i zastanawianie się na głos co bym chciała i jak to najkorzystniej zakupić :P (promocja była 2 plus 2 ;D)
Wśród wakacyjnych zakupów, nie mogło oczywiście zabraknąć przesyłek prosto z Korei Południowej <3 Przyleciał do mnie między innymi mój ukochany krem nawilżający wszech czasów, czyli Skinfood Facial Water Vita - C. Myślę, że o tym, jak bardzo się lubimy, świadczy fakt, że to już chyba piąty mój słoiczek. Tym razem kupiłam jeszcze mgiełkę do twarzy z tej samej serii :) Jeśli chodzi o nowości, postanowiłam w końcu wypróbować produkty marki Innisfree, które kusiły mnie już od dłuższego czasu. Na początek wylądowałam z The Green Tea Seed Serum, oraz kremem Orchid Gel Cream. Mam nadzieję, że się polubimy, bo słyszałam o nich trochę dobrego ;)
Jeśli chodzi o kosmetyki kolorowe, trafiła do mnie między innymi kolejna pomadka Longstay Liquid Matte Lipstick nr 8 (seria ta trafiła kiedyś do ulubieńców maja). Chciałam kupić sobie jakiś bardziej wyrazisty kolor na wakacje, i wyjątkowo do sklepu wszedł ze mną mój mąż (zawsze ostentacyjnie czeka na pufach pod sklepem...). Powiedział, że jeśli kupię ten kolor, to mi go zasponsoruje :P Cóż, zgodziłam się i nie powiem, chyba wszyscy mężczyźni zwracają na niego uwagę ;) (choć generalnie nic dziwnego, to największy neon z całej serii :D) Kolejny produkt do ust, to Water-Full Tint marki Missha w niewiadomym odcieniu, wszak wszystkie informacje na odwrocie napisane są "znaczkami", a koreańskiego niestety nie znam :P W każdym razie, ładnie wygląda, długo się trzyma, ale jednak wysusza usta, więc jeszcze nie wiem, czy się lubimy :/ Może Wy możecie polecić jakiś tint? Trzecie i ostatnie już mazidło do ust, jakie zakupiłam w wakacje, to Pomadka Art Design Collistar, w kolorze nr 9 Fragola. Miałam do wydania bon na 40zł do Douglas i ekspedientka, która zapytała mnie "w czym mogę pomóc?" była nią umalowana. Tak mnie zahipnotyzowała, że niewiele myśląc, zadałam pytanie "co Pani ma na ustach?!" i wyszłam właśnie z nią ;) Do tego skusiłam się jeszcze na kolejny pędzel do eyelinera Maestro 790 r.0 oraz wodoodporny tusz do rzęs False Lash Wings Waterproof L'oreal (spisał się bardzo dobrze, polecam :) Jest naprawdę wodoodporny ;)). Przeżył bez szwanku pływanie w morzu, basen i mega upały :) A na wieczór jeszcze miałam problem, żeby go zmyć :P
Na wyjazd uzupełniłam też zapas ukochanych, i naprawdę idealnych na upał perfum Hermes Un Jardin Sur le Nil (które królowały w ulubieńcach kwietnia, na zdjęciu widać aktualny stan drugiej od tego czasu buteleczki. Kocham ten zapach...). Do tego wpadł mi do koszyka również Vichy Traitement Anti - Transpirant 48h, który również bardzo lubię, ponieważ jest skuteczny i nie powoduje u mnie żadnych przykrych dolegliwości. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to to, że trochę brudzi czarne ubrania, ale lepszego nadal nie znalazłam... Przy okazji jego zakupu, zamówiłam z apteki również dwa szampony Pharmaceris H Purin Oily, czyli Specjalistyczny Szampon Przeciwłupieżowy do Skóry Łojotokowej oraz Hydrabio Mousse Biodermy, ale niestety nie załapały się one na zdjęcie ;)
Jeśli chodzi o kwestię współprac, w sierpniu trafiła do mnie paczuszka od Lirene, w której znalazłam Nawilżający Żel Micelarny z Witaminą E Bio Nawilżenie, oraz Lekki Krem Nawilżający z Witaminą E Bio Nawilżenie, wersja do cery normalnej i mieszanej (jest ich kilka i mogłyśmy powiedzieć którą chcemy. Moja cera ostatnio jest normalna i zależało mi na czymś lekkim na lato, więc zdecydowałam się akurat na ten i nie żałuję ;)). Powiem szczerze, że szczególnie ta druga pozycja zapowiada się całkiem ciekawie :)
Druga i zarazem ostatnia współpraca, której podjęłam się w wakacje, to testy rajstop i pończoch przeciwżylakowych marki Veera. Do tej pory nosiła, kupowała regularnie, i bardzo chwaliła je moja mama, która ma już usuwanie żylaków za sobą. Niestety ostatnio i ja zaczęłam zauważać u siebie na nogach pierwsze pajączki (pomijam już skurcze, bóle i ociężałość), więc szczerze powiedziawszy nosiłam się z zamiarem zakupu podobnych produktów od wiosny (a z racji sporego kosztu jak na rajstopy i pończochy, ciągle odwlekało się to w czasie). Jednak jak widać, nadarzyła się okazja i będę miała okazję sprawdzić je na sobie ;) Jak tylko skończą się ciepłe dni - zaczynam testy ;) (latem chodzę głównie na gołe nogi :)). Gdybyście miały na nie ochotę - my z mamą zawsze kupujemy je w Aptece Gemini (aktualnie trwa wyprzedaż). Pamiętajcie jednak, że im wyższa ilość DEN, tym większa klasa ucisku. Z doświadczeń mojej mamy, polecamy 140 :)
A teraz zapraszam na mały bonus, czyli moje zakupy urlopowe w drogeriach DM oraz Muller: olejki do kąpieli Kneipp, żele i pianki pod prysznic Balea oraz Biobaza, żel do golenia, kremy do rąk Silk Cream (bo były w koty i serduszka :P), pomadki ochronne, galaretka do ciała udająca balsam (też Balea), pędzelki i szminka Essence (jakbym miała mało), mydełko o zapachu bzu oraz Maybelline Vivid Matte Liquid. Mąż jak to zobaczył, to z deczka się załamał... Ale cóż, żyje się raz, wakacje są też raz (w roku - a w Chorwacji jeszcze rzadziej) więc po obkupieniu siebie i Interendo, zajęłam torbami z drogerii pół bagażnika. Nadmienię jedynie, że to wielkie kombi :P A będąc już przy Patrycji, zobaczcie, co ładnego dostałam w wakacje od niej :)
I to już wszystko na dziś. Trochę tego jest, ale jak zwykle, część z rzeczy dostałam, a i to jednak nowości z całych dwóch miesięcy. Znacie któryś z tych produktów? Lubicie? A może nie? Dajcie znać, co wpadło Wam w oko, czekam na Wasze opinie :)
Zazdroszczę Innisfree ... własnie poluję na tę markę *.*
OdpowiedzUsuńEbay i roseroseshop polecam :)
UsuńWłaśnie się zastanawiam nad jakimiś zakupami w The Body Shop ;))
OdpowiedzUsuńJa nie żałuję :D I coś czuję, że niebawem powrócę ;)
UsuńZ The Body Shop dostałam maseczke z najnowszej kolekcji :) powiem ci ze fajnie się sie sprawdza :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie okropnie mnie one ciekawią! <3 Chętnie bym wypróbowała :)
UsuńDuzo fajności. TBS - trudno byc twardzielem:)
OdpowiedzUsuńMnie tez ostatnio Pat obdarowała:). Jest niemożliwa:)
Dokładnie, przy TBS trudno nie wymięknąć :D A Patrycja jest niemożliwa, ale jak tylko wróci mój mąż i zawiezie mnie na pocztę (bo paka wielka, ciężka a mam daleko), wyślę jej całe pudło z DM :P
UsuńHihi, ja też zostałam "twarzą rajstop":D u mnie żylaki niestety rodzinne, a i ja już mam pajączki. Też wybrałam rajtki i pończochy, ale te drugie mi spadają z nóg więc dałam siostrze, ech;D A rajstopy z 15 minut wciskałam:D Też podjęłam się testu Lirene;) Ale wielki żel kupiłaś w TBS. W sumie dobrze bo one niewydajne. Już raz miałam ten grejpfrut i potem przygarnęłam drugi w gratisie z tych kuponów. Ps mają też karty stałego klienta. Ja chyba pokaże sierpniowo-wrześniowe bo coś mi się nie chce. Chociaż trochę tasiemiec może być.
OdpowiedzUsuńNo i fajnie :) Ja je znałam, więc generalnie wiem, że są dobre nawet przy żylakach :) Szkoda, że tak się stało z pończochami. Na mnie są okej, ale też ja ostatnio przytyłam, pół kilo brakuje mi do magicznej pięćdziesiątki :D Żel wielki nabyłam, cenowo lepiej wychodziło, haha :P A kartę mam z Warszawy jeszcze :) Ale dzięki za info :) Z zakupami to tak właśnie bywa, najchętniej czytany post, ale najtrudniej zmobilizować się do jego napisania, przynajmniej mnie ;))
UsuńWłaśnie jak testy przebiegną dobrze to kupię mamie. Na razie za gorąco:P Wow, badania dowodzą, że w małzeństwie się tyje więc pewnie od tego;D ja chyba nadal bez zmian:] no nic, umrę chuda:D Ogólnie one są na mnie dobre, ale ta górna sexy część za luźna więc nie ma się na czym trzymać;D Jak kupowałam na otwarciu to jeszcze nie było kart i dużo punktów przeszło mi koło nosa:P Z tym najchętniej czytanym to różnie bywa. Nieraz recenzja przebija nowości. Dużo osób czytało denko, ale już zrobiłam ostatni raz i daję sobie spokój bo nudne to i głupie. U mnie problem z nowościami będzie taki, że sporą ich część już zużyłam więc to takie bardziej podsumowanie. Ale foty mam wszystkie więc luz.
UsuńA no właśnie, na razie gorąco... Ja to albo od małżeństwa, albo od leków bo mam wszystkie inne, ciężko stwierdzić ;) Dobrze, że chociaż powoli i nie tak dużo, bo 5 kilo i od kilku miesięcy już stoi w miejscu :) Ja na otwarciu też nie dostałam punktów, nie pomyślałam :( U mnie w sumie też tak czasem bywa, że coś przebije, ale mimo wszystko nowości są chętnie oglądane :) A denek to ja nawet czytać nie lubię, a napisałam tylko trzy bodajże, na początku bloga...
UsuńNo gdybym od razu dostała to miałabym już kolejny poziom, ale wtedy nie mieli:P A z zainteresowaniem postami to przeróżnie bywa, nie ma reguły:) Denka są straszne, stwierdziłam, że dłużej tego nie zniosę:D Zresztą za dużo zużywam, żeby to dokładnie ogarnąć i zawsze coś pominę:P
UsuńSzkoda, sporo Ci przepadło :( A denka to dla mnie koszmar po prostu :D Dziwię Ci się, że publikowałaś je tak długo ;)
UsuńJa też:D Ludzie naprawdę lubią to czytać. Choć nigdy nie pojmę dlaczego:D
UsuńOj, ja też nie, bo akurat to posty których wyjątkowo nie cierpię czytać, pisać, zbierać i fotografować :P
UsuńZaciekawił mnie Twój ulubiony krem :))
OdpowiedzUsuńJak zaciekawił, to kupuj, naprawdę warto! :)
UsuńIle wspaniałości :D
OdpowiedzUsuńDziękuję ;*
UsuńIle fantastycznych nowości! :) Antyperspirant Vichy też stale u mnie gości, tonik-mgiełkę Vianek też bardzo lubię, reszty nie znam :)
OdpowiedzUsuńU mnie też zawsze Vichy, ale denerwuje mnie jednak trochę, że brudzi czarne, dopasowane ubrania :/ ale z kolei wszystkie inne mnie podrażniają :(
UsuńNajbardziej zaciekawiły mnie zdobycze z Ebay :) O Innisfree, to i ja słyszałam wiele dobrego :)
OdpowiedzUsuńA no właśnie :) Dlatego się skusiłam :)
UsuńTeż myślałam czy się na coś nie skusić, ale nie wiedziałam na co (patrzyłam w polskich sklepach internetowych) i w końcu złożyłam zamówienie na Biochemii Urody i dałam szansę bardziej naturalnej pielęgnacji :)
UsuńJa z biochemii urody znam tylko olej tamanu :) Śmierdzioszek, ale skuteczny :)
UsuńWłaśnie go zamówiłam i jeszcze kilka innych rzeczy, bo wszystko mi się pokończyło :)
UsuńOjej jakie ciekawe nowinki.
OdpowiedzUsuńIdę szukać na eBay kremu Skinfood Facial Water Vita - C :)*
OdpowiedzUsuńRoseroseshop polecam :)
UsuńMam ich w ulubionych :D
UsuńTo w takim razie polecam poczekać na akcję -40% :D
Usuńświetne nowości, bardzo zaciekawiłaś mnie tym kremem Skinfood :)
OdpowiedzUsuńSame cudeńka do Ciebie spłynęły!!
OdpowiedzUsuńHahahaa a on się jeszcze nie przyzwyczaił? xD
OdpowiedzUsuńNo jakby nie :D oporny egzemplarz mi się trafił :P
UsuńOoooo :D ILe wspaniałości :D TBS po prostu uwielbiam :D
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe nowości, ale moją uwagę najbardziej przykuła marka Balea. W szczególności galaretka do ciała :D
OdpowiedzUsuńMnie właśnie też ona ciekawi, tylko na razie mam otwarty balsam z TBS, więc musi poczekać :) Szkoda tylko, że to edycja limitowana ;)
UsuńSporo nowości, nic tylko pozazdrościć Maca, TBS coś wolno do naszego kraju wchodzi - w wielu dużych miastach dalej go nie ma, a o sklepie online tez nie myślą. Z innisfree na 100% będziesz zawodolona, seria z zieloną herbatą to cudo :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, okupują głównie Warszawę, a szkoda :( mam nadzieję, że z innisfree się polubimy! :)
UsuńBardzo fajne nowości .
OdpowiedzUsuńTen krem Lirene mnie zapchał :(
OdpowiedzUsuńA deo Vichy jestem ciekawa, muszę w końcu kupić ;)
piękne sa te zapachy Hermes :)
OdpowiedzUsuńOj, zgadzam się :) mam dwa zapachy hermesa i je kocham <3
UsuńOjej, to się nazywa sporo nowości :D Tyle ciekawych produktów, że nie wie na czym oko zawiesić :D Wakacyjne zakupy naprawdę duże- poszalałaś :D Bardzo lubię żele micelarne, więc zaciekawił mnie ten marki Lirene, czekam więc na jego recenzję ;)
OdpowiedzUsuńZ pewnością się pojawi :)
UsuńWielkie, wielkie, wielkie zazdro <3 Czekam na recenzje, zwłaszcza tych azjatyckich skarbów :) Mango z The Body Shop też mam, piękny zapach, chociaż na mnie niestety dość szybko się ulatnia :(
OdpowiedzUsuńSzkoda :( one najdłużej trzymają się w towarzystwie masła i żelu jednak...
UsuńPewnie masz rację, nie miałam okazji nigdy wypróbować tych produktów. Chociaż zauważyłam, że Chocomania tej samej marki trzyma mi się świetnie ;)
UsuńJako ostatnia na świecie nie miałam niczego z The Body Shop :)
OdpowiedzUsuńTo warto to nadrobić, masła do ciała są świetne :)
UsuńProdukty Vianek są bardzo chwalone :)
OdpowiedzUsuńNie trzeba czytać opisu, aby wiedzieć, co dostałaś od Patki :D Pierwszy raz słyszę o rajstopach przeciw-żylakowych... może i mi by się przydało, bo zauważyłam na nodze pierwszego pajączka :((
OdpowiedzUsuńTo jeśli tak, już warto przeciwdziałać... usuwanie żylaków nie jest ani fajne, ani miłe, niezależnie od metody :/
UsuńNo jest Ci czego zazdrościć ;)
OdpowiedzUsuńUrzekł mnie Twój sposób kupowania pomadki w Douglasie;). Swoją drogą mam tę pomadkę i jest bardzo komfortowa:)
OdpowiedzUsuńAch, bo ja impulsywną kobietą jestem, a kolor był taki piękny :D
UsuńŚwietne zakupy TBS. Też kupiłam tę kulkę Vichy, na razie leży w zapasach, ale mam nadzieję, że się sprawdzi. Ciekawa jestem płynu z Lirene :)
OdpowiedzUsuńIle wspaniałości. :)
OdpowiedzUsuńmnóstwo fajnych koreańskich kosmetyków, będę wypatrywała recenzji :-) a paczuszka od Interendo świetna, od razu rzuca się w oczy Sailor Moon :D
OdpowiedzUsuńNiektóre kosmetyki to istne perełki :) O wielu nigdy wcześniej nie słyszałam. Dość często mam ochotę wypróbować takie "mało znane" kosmetyki, ale zawsze coś mnie powstrzymuje :)
OdpowiedzUsuńIleż dobroci :) Zazdroszczę MACa i TBS, ale z drugiej strony może to i dobrze, że u mnie ich nie ma, bo poszłabym z torbami :D
OdpowiedzUsuńsporo się tego nazbierało, miłego używania :)
OdpowiedzUsuńPrzecudne nowości ;p Jak kiedyś uda mi się odwiedzić TBS to wydam tam chyba pół mojej wypłaty :D
OdpowiedzUsuńBalea mmm...szkoda, że u nas nie jest dostępna stacjonarnie chętnie bym wypróbowała te produkty.
OdpowiedzUsuńPamiętam jak była nagonka na te Biedronkowe buty ;) Znów trochę Azji , a ja cały czas nie mogę jakoś zainwestować w kosmetyki dalekiego wschodu ;) co do TBS żadnego z tych produktów nie znam, bo nie zaglądałam do nich od jakiegoś czasu,ale bardzo lubię mimo że ceny i składy są średnie
OdpowiedzUsuńZaciekawilas mnie ta woda toaletowa o zapachu mango, oj chyba kupie bo uwielbiam taki zapach owoców ! :D U mnie jeszcze w nowościach wakacyjnych znalazła się oliwka cytrynowa semilaca :D
OdpowiedzUsuńNeonowa fuksja z Golden Rose jest piękna <3.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem też tej pomadki Art Design z Collistara.
Uwielbiam zapach grapefruita z the Body Shop! Dla mnie idealny. ;)
OdpowiedzUsuńI zazdroszczę wszystkich dóbr z DM. <3
Musze koniecznie wypróbować kosmetyki z Insfree. Zachęciłaś mnie
OdpowiedzUsuń