Wiele lat temu, kiedy byłam w temacie kosmetyków i makijażu zielona niczym szczypiorek na wiosnę, strasznie niechętnie używałam jakichkolwiek kremów pod makijaż. Zazwyczaj nakładałam sobie beztrosko podkład na moją bardzo suchą wtedy skórę tuż po porannym jej umyciu. Dziś aż przechodzą mnie ciarki na samą myśl o tym, ale jednak nadal pozostała mi niechęć do używania pod makijaż treściwych, ciężkich kremów. Co za tym idzie - szukam do tego celu lekkich żeli, czasem stosuję pod makijaż serum, byleby tylko błyskawicznie się wchłaniało i nie pozostawiało po sobie jakiejkolwiek warstewki. W tym właśnie celu, zakupiłam sobie krem Mizon Water Volume Aqua Gel Cream. Jak się on u mnie sprawdził jako baza pod podkłady i kremy BB? Czy zdał egzamin u bardzo wybrednej na tym polu osobniczki? Już Wam mówię!
Krem marki Mizon to według producenta lekki żel nawilżający z efektem chłodzącym, który ma za zadanie kontrolować równowagę wodną skóry. Zawiera w sobie kwas hilauronowy, ekstrakt z bazylii, lilii wodnej, lukrecji oraz kompleks wód z Alaski oraz mieszaninę wody głębinowej z koralową (ktoś miał fantazję :D). W kosmetyku znajdziemy jeszcze coś o dziwnie brzmiącej nazwie - mianowicie Atelocollagen - i ten z kolei ma wpływać na nawilżenie i elastyczność naszej cery. Można go stosować zarówno w roli kremu, jak i maseczki, nakładając grubszą warstwę na noc (ja tego nie próbowałam, w moim przypadku był to jedynie krem na dzień).
Kosmetyk został umieszczony w przyjemnej dla oka, turkusowej tubie. Nie ma zachwytów, ale jest też stosunkowo higienicznie, napisy się nie ścierają, wykonana jest ona z porządnego tworzywa, więc generalnie z opakowania jestem zadowolona. Zawiera ono 45ml specyfiku i całość jest ważna 12 miesięcy od otwarcia. Sam krem ma konsystencję przezroczystego żelu i delikatnie kwiatowy zapach. Jest on przyjemny, ale czuć go właściwie jedynie podczas nakładania, więc prawdopodobnie nawet wrażliwcy będą usatysfakcjonowani ;)
Po nałożeniu, żel nie pozostawia po sobie absolutnie żadnej warstewki. Wchłania się do zera i nie jest wyczuwalny ani na twarzy, ani pod palcami (dla mnie to ogromna zaleta, jeśli chodzi o krem pod makijaż). Specyfik oczywiście nie matuje, ale nie taka jego rola. Miał nawilżać oraz wygładzić cerę i powiem szczerze - robi to. Zarówno kremy BB, jak i podkłady wyglądają na nim zdecydowanie lepiej. Suche skórki, które czasem zdarza mi się posiadać (zwłaszcza gdy w okolicy linii włosów wyskoczy jakiś łuszczycowy nieprzyjaciel) są mniej widoczne i co ciekawe - żel bardzo ładnie koi wszelkiej maści zaczerwienienia. Zauważyłam, że jakoś łatwiej znikają pod makijażem. Po użyciu żelu dużo prościej jest też kosmetyk kolorowy rozprowadzić i dłużej się on trzyma. Czyli niby nic, a jednak coś. Krem Mizon nie spowodował też u mnie żadnych podrażnień, czy innych nieprzyjemności, mimo iż zdarzało mi się smarować nim nawet powieki :) Generalnie jako krem dzienny się u mnie sprawdził, ale gdybym miała oceniać go w kategoriach pielęgnacji nocnej - pewnie okazałby się za słaby ;)
Jeśli już jednak jesteśmy przy pielęgnacji nocnej - jak pewnie wiecie - mój mąż bardzo lubi podbierać mi przeróżne kosmetyki. Oczywiście z żelu Mizon również zrobił sobie użytek, tyle że stosował go właśnie jako krem na noc. I co ciekawe - przy jego tłustej skórze spisał się on bardzo dobrze. Nawilżył, ale nie spowodował wysypu pryszczy, ani wzmożonego przetłuszczania (oraz marudzenia "o matko! jakie to tłuste!", bo wszystko błyskawicznie się wchłania). Wszystko więc zależy od rodzaju cery :) Ogólnie rzecz biorąc, oboje bardzo go polubiliśmy, tylko w innym celu go używamy ;) Krem kosztuje około 30zł, i co ciekawe, można go kupić też w Polsce, między innymi na ekobieca i stronie dystrybutora, ale mój chyba przyleciał do mnie z ebay, choć już nie do końca jestem pewna. Starczył mi na niemalże 2 miesiące codziennego używania, ile z tego wypaćkał mój luby? Ciężko stwierdzić. W każdym razie - jeśli chodzi o stosunek jakości do ceny, jestem jak najbardziej na tak :)
Znacie kosmetyki marki Mizon? Macie z nimi jakieś doświadczenia? Dajcie znać! Wybieracie się gdzieś na długi weekend? :D Bawcie się dobrze, Kochane! ;*
chyba się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie powinnaś żałować :)
Usuńspodobało mi się w nim to, że nie pozostawia uczucie lepkiej warstwy na skórze ;)
OdpowiedzUsuńJa go za to bardzo, bardzo polubiłam :) Jeśli ktoś tego nie lubi - będzie zadowolony ;)
UsuńJa mam w planach zakup kultowej wersji różowej - Snail Recovery, ale nie powiem, ta niebieska też jest ciekawa, zwłaszcza jeśli nie pozostawia żadnej warstwy.
OdpowiedzUsuńTamtej różowej nie miałam, ale sporo dobrego o tej serii słyszałam :) Chętnie przeczytam Twoją recenzję! ;)
Usuńwow ale fajny kremik, używałabym go na dzień pod podkład zamiast silikonowej bazy :-)
OdpowiedzUsuńZ pewnością byłby fajniejszy niż silikonowa baza :)
Usuńto ciekawe, że pomimo żelowej konsystencji tak dobrze nawilża :) moje dotychczasowe doświadczenia z żelami kończyły się na tym, że musiałam dołożyć jakiś krem bo skóra potrzebowała jednak czegoś mocniejszego
OdpowiedzUsuńTeż na początku myślałam, że to może być takie placebo, ale okazał się lepszy :) Nadrabiając pielęgnacją wieczorną, zdecydowanie skórze nic nie brakuje :)
UsuńPierwszy raz widzę. :D
OdpowiedzUsuńOstatnio często to słyszę ;) Azjatyckie kosmetyki nie są u nas zbyt popularne, choć akurat ten można kupić bez problemu :)
UsuńJa też nie lubię mocnych kremów pod makijażem, takie preferuję wyłącznie wieczorem po demakijażu i oczyszczaniu twarzy i kiedyś popełniałam ten sam grzech co i Ty. Żel-krem, o którym piszesz, bardzo mnie zainteresował i uważam, że jest wart wypróbowania. Wchłonięcie się maksymalnie i nawilżenie - tak, tak i jeszcze raz tak. :)
OdpowiedzUsuńNo to piąteczka! :) A żel pod makijaż jest super ;)
UsuńDuży plus, że tak dobrze makijaż na nim wygląda:) W sumie to nie każdy krem daje taki efekt, a niektóre wręcz przeciwny;)
OdpowiedzUsuńA to prawda... Czasem krem zupełnie nie chce dogadywać się z makijażem :/
UsuńNie widziałam jeszcze nic z tej marki, ale pewnie by się sprawdził- nie wymagam wiele od kremu pod oczy :)
OdpowiedzUsuńTo akurat krem do twarzy :D
UsuńBardzo ciekawy produkt! Chętnie bym mu się przyjrzała bliżej, bo brzmi jak coś idealnego dla mnie. Czasami stosuję kwas hialuronowy jako jedyny produkt pod makijaż, tutaj występuje jeszcze z innymi ciekawymi dodatkami- wydaje się świetny :)
OdpowiedzUsuńJa też lubię kwas hialuronowy i często go stosuję :) Może nie solo, ale właśnie z różnymi dodatkami i zazwyczaj jestem zadowolona :) Tu też okazało się nieźle ;) Myślę, że za 30zł możesz spokojnie spróbować ;)
Usuń30 zł to bardzo przystępna cena a lekka konsystencja to coś dla mojej mieszanej cery, szczególnie na nadchodzące lato :D
OdpowiedzUsuńDokładnie :) Cena w stosunku do jakości jest całkiem niezła ;)
UsuńZa 30 zł i naprawdę działa ? Nic tylko brać ;)
OdpowiedzUsuńDziała, działa ;) Można próbować :D
UsuńArtykul ciekawy, twój blog ma dobrą pozycję w google, ruch zapewne masz duzy, dziwie sie czemu nie zarabiasz na swojej stronie, ja widzę tu mozliwosc zarobku, wygogluj sobie: jak zarobić na blogu drugą wypłatę
OdpowiedzUsuńCoś mi tu pachnie reklamą :P
Usuń;*
OdpowiedzUsuńMoże go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że warto ;)
UsuńBrzmi ciekawie ;)
OdpowiedzUsuńI nie tylko ;) Działa też nieźle :)
Usuńśliczne fotki, hehe mój też lubił kosmetyki lubiliśmy sobie robić maseczki
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo :) Przyroda budzi się do życia, to i zdjęcia mogą być ładniejsze ;)
UsuńŻele lubię stosować na dzień. Na noc pozostają kremiki. :)
OdpowiedzUsuńTo tak jak u mnie :) Ten też stosowałam właśnie wyłącznie na dzień ;)
Usuńo marce mizon czytam po raz pierwszy, a na weekend nigdzie się nie wybieram, bo po pierwsze moje druga połowa nie dostała urlopu na piątek, a po drugie mam remont w domu i przygotowania do egzaminu zawodowego;)
OdpowiedzUsuńSzkoda :( no ale cóż, nie zawsze wszystko układa się po naszej myśli. Mój mąż niby ma urlop, ale siedzimy w domu, najbliższy wyjazd chyba zapowiada się w sierpniu :P
UsuńZaiste nie znam, ale byłabym skłonna poznać. Dobra cena i ładny kolor opakowania:P Mnie mało która formuła irytuje. Nie kupiłabym chyba tylko kremu tzw tłustego, półtłusty chyba też niekoniecznie. A tak to nic nie jest dla mnie problemem pod warunkiem, że przynosi widoczne korzyści mojej skórze i nie śmierdzi. A jeśli już śmierdzi to niech robi to krótko:D
OdpowiedzUsuńHehe :D Też lubię turkusowy ;) Ja mam uraz z dzieciństwa i denerwuje mnie koszmarnie jak coś jest tłuste :P Nie pomaga nawet skuteczność :D
UsuńMarki jeszcze nie znam, ale produkt brzmi bardzo kusząco :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kosmetyku chociaż myślę o kupnie czegoś z tej marki, szczególnie te kosmetyki ze śluzem ślimaka kuszą :)
OdpowiedzUsuńO marce nie słyszałam wcześniej, ale jeżeli piszesz, że mąż go stale podbierał to musiał być ten kosmtyk naprawdę dobry. Stałam się ostatnio wybredna i tuby zakręcane na zakrętkę mi nie odpowiadają tym bardziej jak produktu danego używam codziennie.
OdpowiedzUsuńProdukty marki Mizon przeglądałam już wielokrotnie ale ostatecznie jeszcze na nic się nie skusiłam. Twoja recenzja jes bardzo zachęcająca i z pewnością przyjże się temu kremikowi bliżej..to chyba coś dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńProdukt wygląda bardzo ciekawie i Twój opis zachęca do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńJa marki Mizon jeszcze nie poznałam, ale zapewne kiedyś to się zmieni :)
Produkt wygląda bardzo ciekawie i Twój opis zachęca do wypróbowania.
OdpowiedzUsuńJa marki Mizon jeszcze nie poznałam, ale zapewne kiedyś to się zmieni :)
Żel i takie nawilżenie? Brzmi idealnie ! :)
OdpowiedzUsuńPlanuję poznać jeszcze kilka kosmetyków marki Mizon za sprawą udanego doświadczenia z ich serum peptydowym:). Na początku skupię się na kosmetykach ampułkowych.
OdpowiedzUsuńO, czuję sie zaciekawiona :) Dobrze, że można go dostać w Polsce :)
OdpowiedzUsuń