sobota, 22 sierpnia 2015

Norel Face Rejuve, czyli o Żurawinowym Kremie Rewitalizującym słów kilka

Dawno, dawno temu (czyli w czerwcu chyba, a wydaje się to straszliwie zamierzchła przeszłość, przynajmniej mnie), za górami, za lasami (czyli na facebooku https://www.facebook.com/NorelKosmetyki), wzięłam udział w bardzo fajnej akcji firmy Norel o nazwie "Podziel się postem" (jest organizowana cyklicznie, więc próbujcie, warto!). Trochę dopisało mi szczęście, bo firma mnie zauważyła i postanowiła dać mi do wypróbowania kilka produktów. Między innymi, dostałam do przetestowania na mojej humorzastej, łuszczycowej skórze dermokosmetyk o nazwie Norel Dr Wilsz Face Rejuve, czyli po naszemu, Żurawinowy Krem Rewitalizujący. Jak się on u mnie spisał? Czy jestem zadowolona? Już mówię! :)
Krem jest specyfikiem anti-age (przeciwstarzeniowym) o półtłustej konsystencji. Jest przeznaczony dla skóry dojrzałej i młodej z przedwczesnymi oznakami starzenia. Dobry również dla cer wrażliwych i naczynkowych (czyli takich jak moja). Ma działać przeciwzmarszczkowo, stymulująco na syntezę kolagenu, spowalniać procesy starzenia, łagodzić podrażnienia i wzmacniać naskórek. Skóra z kolei ma po jego używaniu zyskać jędrność, elastyczność, właściwe napięcie i koloryt. W recepturze kremu, możemy znaleźć między innymi ekstrakt z żurawiny, olej z jej pestek, ekstrakt z algi i pullulan (cokolwiek to jest ;)), oraz antyutleniacze. Cery dojrzałe, mogą stosować go na dzień i na noc, te młode z kolei, jedynie wieczorem :) Po obietnicach producenta, przejdźmy zatem do tego, co ode mnie...
Krem Żurawinowy zamknięty jest w plastikowym, ale bardzo eleganckim słoiczku (któremu koty niestraszne!), zawierającym 50ml kremu. Całość opakowana jest też w kartonik, wewnątrz którego ukryto jeszcze próbkę. Nakrętka ma kolor srebrny, zawartość zabezpieczono dodatkową "pokryweczką", więc nawet podczas transportu krem jest zabezpieczony przed wylewaniem. Co ważne - słoiczek po dwóch miesiącach wygląda świetnie, nic się nie wyciera, sreberko i napisy tkwią cały czas na swoim miejscu. Lubię to! :) Po odkręceniu, wita nas piękny, lekko słodkawy zapach żurawiny. Towarzyszy nam on jednak niemalże tylko podczas nakładania kremu na twarz, potem w niewyjaśnionych okolicznościach znika, aby nie męczyć nas swoją obecnością :) Kolor również jest naprawdę przyjemny, jak nieszczególnie zwracam na takie rzeczy uwagę, to ten morelowo-różowy odcień skutecznie ją przykuł ;)
Skupmy się może przez chwilę na konsystencji... Jest opisywana jako półtłusta, ale według mnie z tym określeniem, nie ma ona za wiele wspólnego. Powiedziałabym, że jest taka tłusto - żelowa (z naciskiem na "żelowa"), dość gęsta, naprawdę przyjemna nawet dla osoby, która niemal wszystkiego co tłuste nienawidzi straszliwie (czyli mnie :P). Krem rozsmarowuje się na skórze bardzo dobrze, czy to zaraz po toniku, czy po serum. Wchłania się w ciągu mniej więcej dziesięciu minut, zostawiając po sobie niemalże niewyczuwalny film (ja jestem strasznie wyczulona na wszelkie warstewki, ale ta nie jest dla mnie problemem). Nie lepi się, nie klei do poduszki, chwała mu za to!
Działanie również jest bardzo obiecujące. To, co napisał o nim producent, sprawdziło się w stu procentach. Skóra jest jędrna, elastyczna, lekko napięta i ma świeży, ładny koloryt (a u mnie zwłaszcza to ostatnie jest ogromnym wyczynem). Pamiętam, że pierwszego dnia, kiedy wstałam po użyciu go na noc, spojrzałam w lustro w łazience i pomyślałam "o wow, jak ja dobrze wyglądam!" (warto wspomnieć, że zazwyczaj po wstaniu jestem szara, zapuchnięta i niezbyt reprezentacyjna, jakby to tak elegancko ująć...) Tutaj naprawdę widzę zmianę w porównaniu do wcześniejszego kremu, którego używałam. Poza tym, co producent obiecał wystąpiło jeszcze coś: skóra jest wygładzona i nawilżona (ale to ostatnie może być też zasługą jednocześnie stosowanego na dzień serum żelowego Hyaluron 3% klik). Jestem z tego duetu bardzo zadowolona, bo po prostu wyglądam w trakcie jego stosowania dużo lepiej. Warto też wspomnieć, że to już drugi kosmetyk Norel, do którego niesamowitą miłością pała moja mama. Po kilkukrotnym przetestowaniu go, chyba będzie kupowała swój egzemplarz (za parę dni kończy 50 lat, ale ma cerę, którą łatwo zapchać, a ten kosmetyk tego na szczęście nie funduje). Krem kupimy tutaj: http://sklep.norel.pl/index.php?pg=productdetail&c=8044&p=100855 za dość wysoką kwotę 96zł. I przy cenie na moment się zatrzymam. Stosowałam go codziennie na noc, czasem podkradała mi go mama i muszę powiedzieć, że jest on naprawdę wydajny (z resztą jak wszystkie te kosmetyki). Według mnie warto wydać raz, a dobrze i mieć dobry krem na dłuższy czas ;)
Podsumowując: moja skóra kosmetyki tej marki polubiła i świetnie się z nimi dogaduje, mimo że generalnie mam z nią sporo problemów. Z mojej perspektywy - warto wydać na nie trochę więcej niż na drogeryjny produkt ;) A Wy miałyście może okazję używać specyfików tej marki? Jak wrażenia? :) Po recenzjach widzę, że chyba również są pozytywne. Ja mam jeszcze dla Was recenzję kremu pod oczy z tej serii i również jest obiecujący ;)

Zapraszam też do udziału w Konkursie!

54 komentarze :

  1. konsystencja mi się podoba, i pzypomina mi rewelacyjne serum do twarzy, więc chętnie spóbowałabym

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konsystencja w moim odczuciu jest naprawdę bardzo fajna i nietypowa :)

      Usuń
  2. Kolorek po prostu piękny :) uwielbiam zapach żurawiny - Norel znam jedynie z wizyt u kosmetyczki, która jest zakochana w ich produktach :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Strasznie jestem ciekawa produktów Norel :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli spróbujesz, to nie będziesz zawiedziona :)

      Usuń
  4. Kusisz. Bardzo mi się podoba opakowanie i sam kolor kosmetyku. Z Norel mam tylko krem, który był w ShinyBox :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie widziałam, że w tamtym miesiącu Norel zawitał do shinybox :) Daj znać, jak się ten krem spisuje! ;)

      Usuń
  5. Ciekawy kremik, ja bardzo polubiłam kosmetyki tej marki. Moja mama jest po 50, a też została jej łatwość do zapychania się cery. znaleźć dobry kosmetyk do dojrzałej skóry, który nie zapycha nie jest łatwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, ja często słyszę od swojej mamy, że coś zafundowało jej wysyp, bądź wywołało reakcję uczuleniową. Tu na szczęście nic takiego nie miało miejsca ;) Muszę zerknąć co Ty ciekawego testowałaś :)

      Usuń
  6. "któremu koty niestraszne!" - czyli co? :D jak zrzuci kotek to się nic nie stanie? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, jak z impetem zleci na ziemię, to nie popęka ani nie poodpryskuje farba, będzie w całości ;) Mój Cudak zrzucił ten słoiczek dwa razy, bo stoi na parapecie i okropnie mu tam przeszkadza :D A Kicia potrafi sobie usiąść obok i z czystej złośliwości zepchnąć go łapą :P Raz miałam okazję zobaczyć ;)

      Usuń
  7. Rzeczywiscie słoiczek jest bardzo elegancki no i ten kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak coś czułam, że będzie dziś o nim;) Już samo opakowanie i konsystencja zachęcają do użycia więc tym bardziej miło, że wnętrze nie zawodzi:) Dobrze też, że zapach nie jest długotrwały. Dla mnie to dość istotne bo w przypadku twarzy co za dużo to niezdrowo;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja twarz zdecydowanie bardzo to wnętrze polubiła ;) Aromat też nie jest według mnie męczący, ale to w sumie dość indywidualna sprawa... W każdym razie, warto próbować :)

      Usuń
  9. Ten kolorek jest po prostu uroczy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Myślałam, że będzie droższy, ale za taką jakość warto zapłacić nieco wiecej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem takiego zdania :) przy tym działaniu i tej wydajności, sądzę że warto ;)

      Usuń
  11. tak zachwalasz, że z chęcią bym się na coś skusiła, najchętniej chyba to serum :) ale kolor kremu bomba taki do zjedzenia :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, serum to chyba mój ulubieniec z całej tej trójeczki :)

      Usuń
  12. Mi się podoba ich zatrzask w opakowaniu hi hi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest dobre jakościowo, trzeba przyznać :) Mimo tego, że plastikowe ;)

      Usuń
  13. Nie miałam okazji jeszcze używać kosmetyków tej marki, ale bardzo mnie one kuszą :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To warto polubić ich facebooka, od czasu do czasu pojawiają się właśnie akcje, w ramach których ja testuję ten zestaw, różne konkursy i te sprawy ;)

      Usuń
  14. używam dwóch produktów Norela, kremu do twarzy oraz emulsji pod oczy właśnie z tej żurawinowej wersji i z obu tych kosmetyków jestem bardzo zadowolona i w planach mam zapoznanie się z pozostałymi :) najbardziej kusi mnie seria z kwasem mlekowym :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też chętnie wypróbowałabym jeszcze kilka rzeczy marki norel, między innymi serum z tej żurawinowej seriii :) a o tej linii z kwasem mlekowym poczytam, do tej pory nie zwróciła mojej uwagi ;)

      Usuń
  15. niestety nie miałam okazji używać, ale 96 zł za bardzo dobry krem to chyba nie tak dużo.. wolałabym wydać tyle na krem niż na przykład na puder :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sądzę, że z tych dwojga lepiej na pielęgnację ;)

      Usuń
  16. ja w końcu coś musze spróbować z tej firmy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nie powinieneś być zawiedziony ;)

      Usuń
  17. Ciekawi mnie bardzo ta seria. Mam kilka innych kosmetyków od Norel i sprawują się wyśmienicie. Bardzo, bardzo dobre wrażenia. Brawo dla naszej polskiej marki <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co miałaś okazję testować? :) fakt, należy im się pochwała ;)

      Usuń
  18. Chciałabym wypróbować jakiś kosmetyk z tej firmy;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Próbuję swoich sił w sierpniowej edycji, może dopisze mi szczęście :) Krem trafił Ci się ciekawy, nie spotkałam się jeszcze z taką konsystencją :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ogólnie jestem bardzo ciekawa kosmetyków tej firmy i myślę, że z tym kremem mogłabym się polubić :) Faktycznie na dobry produkt warto wydać nieco więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością znajdziesz coś odpowiedniego dla siebie :) a jeśli masz koło 30 lat i skórę wrażliwą to powinniście się polubić ;)

      Usuń
  21. Nie znam, ale kolorek ma piękny!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jak zobaczyłam słowo żurawinowy to już czułam pod skórą, że to będzie coś ładnie pachnącego i dobrego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bardzo lubię żurawinowe kosmetyki, coś w sobie mają ;)

      Usuń
  23. tez wolę widac wiecej na dobry krem:) ale stram sie tak do 100zł nie wiecej

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie miałam, ale całkiem zachęcający :)

    OdpowiedzUsuń
  25. uwielbiam żurawinę, a więc tym bardziej bym z chęcią ten krem wypróbowała ;D

    OdpowiedzUsuń
  26. Bardzo ciekawy kremik, z chęcią wypróbuję;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Great post!

    Please click on the link on my post
    http://helderschicplace.blogspot.com/2015/08/boho-with-shein.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Bardzo mnie kuszą kosmetyki Norel. A teraz po Twojej recenzji mam ochotę na ten krem.
    :*

    OdpowiedzUsuń
  29. Marka ta coraz bardziej mi się podoba :) Przedwczoraj dostałam moje pierwsze zamówienie (tonik oraz serum) i wiem, że na tym się nie skończy :) Rozglądam się właśnie za jakimś fajnym kremikiem do cery naczynkowej i jednocześnie mieszanej. Skoro mówisz, że ten wcale nie jest tak tłusty i bogaty, to kto wie... :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Wiele z opisanych właściwości kremu podpasowałyby mi :) lubię półtłuste konsystencje, moja cera tez jest wrażliwa/naczynkowa, a i ma przedwczesne oznaki starzenia, gdyż kiedyś wystawiałam ja na słońce bez ochrony.
    Super, że obietnice producenta się spełniły!
    Ja sama będę stosować ten krem :) jestem bardzo ciekawa :)
    Myślałam tez o serum hialuron 3%, ale ostatecznie wybrałam serum kierowane crom naczynkowym.

    OdpowiedzUsuń
  31. Fajny kemik niestety ja mam skórę tradzikowa i raczej się nie sprawdzi :(

    OdpowiedzUsuń
  32. NIGDY nie miałam pryszczy, mam b ładną cerę. 37 lat, trochę widoczne pory. NIe wiem czy to serum czy krem z tej serii (FAce Rejuve) - serum było super przez 3 dni, dołączyłam krem - pryszcze i twarz błyszczy jak latarnia. Dodam, że skórę mam normalnie b gładką w dotyku - no cóż, przestała taka byc. Nie wiem czy to nie serum,bo czasem ponoć po paru dniach dopieru takie paskudne efekty. JAkoś jednak stawiam na krem.Krem był testerem, wyrzuciłam. Do serum wrócę kiedy cera się uspokoi i wtedy się okaże czy miało udział w tym paskudztwie - mam nadzieję,że nie bo kupiłam całą butelkę. Normalnie używam kremu la mer oil absorbing lotion i ostatnio przez kilka miesięcy serum estee lauder advanced night repair. Mówi się o tych kosmetykach , że mają wygórowaną cenę i skąpe składy. No cóż przynajmniej nie szkodzą.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)