piątek, 29 stycznia 2016

Najlepsi 2015 - czyli słów kilka na temat ulubionych gadżetów i kosmetyków pielęgnacyjnych minionego roku

Dziś pora na kolejną część cyklu o ulubieńcach roku 2015, wszak nie samą kolorówką i perfumami kobieta żyje ;) (Jeśli jeszcze ktoś z Was nie miał okazji widzieć tamtego posta, zapraszam tutaj.) Bardzo ważną (jak nie najważniejszą!) część naszej kosmetyczki stanowi pielęgnacja, więc i przy niej warto na chwilę się zatrzymać. Co okazało się u mnie największymi hitami minionego roku? Już Wam mówię! (i jednocześnie bardzo się cieszę, że udało mi się zmieścić z tym podsumowaniem jeszcze w styczniu ;))
Zacznę może od produktów do pielęgnacji twarzy :) Wszystkie z nich miały na blogu swoje pięć minut, więc opowiem o nich jedynie po krótce. Absolutnie ulubionym kremem roku 2015 stał się produkt marki Skinfood o nazwie Facial Water Vita - C Cream (pełna recenzja znajduje się tutaj). Uwielbiam go bo świetnie nawilża, ujędrnia, jest lekki, bardzo przyjemny w użytkowaniu, pięknie pachnie, nie zapycha i do tego jeszcze zapakowany jest w śliczny słoiczek ;) Wiem, że to ostatnie, to może mało ważny aspekt, ale ja lubię, jak kosmetyk ładnie wygląda :P Od wakacji kupiłam aż pięć opakowań. Razem z mężem używamy drugiego, jedno ma moja mama, kolejne ciocia a jeszcze kolejne poleci do brata. Jak na razie wszyscy są zadowoleni ;) Z kolei ulubionym i jednocześnie (co właściwie zupełnie zrozumiałe) najbardziej efektywnym serum okazał się produkt Skin Chemists Retinol Serum. To według mnie idealne połączenie wysokiej skuteczności działania z komfortem użytkowania. Naprawdę dawno nie byłam tak zadowolona z żadnego produktu tego typu. Jeśli więc borykacie się z przebarwieniami, zmarszczkami bądź niedoskonałościami, to z pewnością będzie bardzo dobra inwestycja. Szkoda tylko, że taka duża ;) (Pełną recenzję możecie przeczytać tutaj.) Złożyło się tak, że trafiłam w minionym roku także na dobry produkt do pielęgnacji okolic oczu. Norel Dr Wilsz i jego Emulsja Rozświetlająca Pod Oczy i na Powieki (tutaj znajduje się o niej cały post), spełniła chyba wszystkie obietnice producenta i do tego wystarczyła mi na niemalże pół roku. Nawilżenie, rozświetlenie i delikatne wygładzenie linii mimicznych naprawdę mnie satysfakcjonuje, więc z pewnością jeszcze nie raz zaufam marce. Z tego co wiem, zmieniło się opakowanie tego produktu, więc w razie czego nie bądźcie zdziwione ;) Pisząc o ulubieńcach minionego roku, nie sposób nie wspomnieć również o Nuxe Reve de Miel Lip Balm. Jest to mój absolutnie ukochany balsam do ust, który ratował je już z niejednej opresji. Zużyłam około dziesięciu słoiczków tego cuda, i z pewnością będę kupować ten produkt dalej, gdyż wydajność, poziom nawilżenia i natłuszczenia oraz rodzaj pielęgnacji, jaki oferuje w stu procentach mnie satysfakcjonuje. Jeśli chciałybyście dowiedzieć się o nim więcej, zapraszam tutaj.
W 2015 roku Rexona postanowiła sprawić mi niemiłą niespodziankę i wycofać mój ulubiony i stale używany antyperspirant... Po wielu przygodach i zakupie paru bubli udało mi się trafić na Vichy Traitement Anti - Transpirant 48h, który okazał się świetnie chronić i nie podrażniać moich pach. Myślę, że to wystarczy, abym pozostała mu wierna na długi czas ;) To już drugie opakowanie i będą następne ;) Nawiązując do kolejnego kosmetyku - moje włosy to twór bardzo bezproblemowy. Są śliskie, błyszczące, mocne, nie wypadają, dosłownie zero zachodu (no, mogłyby być ich trochę więcej...). Za to skóra głowy, jeśli dbać o nią nieodpowiednio - potrafi być totalnym przeciwieństwem "bezproblemowości"... Marce Dermedic udało się jednak stworzyć Szampon do Włosów Chroniący Skórę z linii Emolient Linum, który świetnie oczyszcza, nie powoduje swędzenia, "sypania się" skóry ani wysypu kolejnych plam łuszczycowych. Przestałam już liczyć, ile butelek kupiłam. To absolutny pewniak, który zawsze znajduje się w mojej łazience. Jeśli macie ochotę - więcej przeczytacie o nim tutaj. W kwestii pielęgnacji ciała, najlepszym okazało się masło Body Velvet Butter Bloom Essence Organique. Nawilżenie, komfort użytkowania, zapach, szybkość wchłaniania, konsystencję - uwielbiałam w nim chyba absolutnie wszystko... Z pewnością jeszcze do niego wrócę, niech tylko zużyję trochę tego, co zalega u mnie w komodzie :P Bardzo polecam wszystkim, nie tylko fankom marki, warto przeboleć to, że kosmetyk nie jest najtańszy ;) Pełną recenzję znajdziecie w tym miejscu. Brnąc dalej w temat pielęgnacji ciała - nie wiem, czy już Wam mówiłam, ale właściwie od dziecka moją zmorą są skórki wokół paznokci. Były twarde, szorstkie, potrafiły się zadzierać, pękać, krwawić, to dosłownie taka moja mała zmora... Odkąd jednak mam Sally Hansen Instant Cuticle Remover, w końcu udało mi się je okiełznać! Jestem naprawdę w szoku, że tego dokonał... Skórki nie rosną już jak szalone, są delikatniejsze, mniejsze, nie pękają, sytuacja naprawdę znacząco się poprawiła. Do tego produkt jest diabelnie wydajny ;) Gdybym wiedziała, że tak dobrze się on u mnie sprawdzi, kupiłabym go już dawno :) Kosmetyk polubiła również moja mama, stosują go też mąż i brat, u każdego stan skórek znacznie się poprawił, polecam więc z całego serca :)
W 2015 roku bardzo polubiłam się też z pewnym gadżetem o nazwie Foreo Luna (wszyscy chyba dobrze wiedzą, że to po prostu szczoteczka soniczna do mycia twarzy ;)). Świetnie oczyszcza on skórę, wygładza ją i znacznie poprawia ogólną kondycję naszej cery, w dodatku sprawiając niemałą frajdę z użytkowania. Bardzo lubię też drugą funkcję szczoteczki - czyli masaż :) Myślę, że jeszcze trochę i pokuszę się o jej szczegółową recenzję ;) W minionym roku odkryłam również płyn micelarny Bioderma Sensibio H2O, który w moim przypadku okazał się strzałem w dziesiątkę. Świetnie oczyszcza (radzi sobie nawet z kremami BB i ciężkim makijażem oka), nie szczypie i nie wysusza oczu, nie ściąga skóry twarzy, jest skuteczny i delikatny. Zużyłam już niejedno opakowanie i z całą pewnością jeszcze do niego wrócę ;) W minionym roku bardzo polubiłam się również z pianką Skin79 O2 BB Cleanser. Chyba jeszcze nigdy nie miałam produktu, który tak banalnie szybko poradziłby sobie - z trudnymi poniekąd do zmycia - azjatyckimi kremami BB. Dzięki niemu wystarczała dosłownie minutka i pełen makijaż twarzy dosłownie znikał. Z całą pewnością niebawem kupię następne opakowanie, gdyż mój demakijaż raczej już bez niej nie istnieje ;) Całą recenzję przeczytacie tutaj. Absolutnym objawieniem okazały się też dla mnie gumki do włosów Invisibobble, wyglądające niczym kabel telefoniczny. W przypadku moich prostych, długich, śliskich i stosunkowo rzadkich włosów, okazały się one strzałem w dziesiątkę. Latami nosiłam właściwie wyłącznie rozpuszczone pasma, gdyż po spięciu ich jakimkolwiek "urządzeniem" po prostu czułam ból i ciągnięcie. Raz na zawsze pożegnałam się z tym uczuciem po zakupie Invisibobble, a na mojej głowie goszczą teraz kitki, koki i inne fryzury, a ja czeszę się z przyjemnością, a nie ze łzami w oczach ;) Właściwie wszystkie inne gumki (które zakładałam czasem pod prysznic) trafiły już tam gdzie ich miejsce - czyli do kosza ;) A jeśli "kabelki" Wam się rozciągną, wystarczy je zanurzyć na kilka sekund we wrzątku i od razu wracają do formy :)
I to już właściwie wszystko co wywołało mój zachwyt w 2015 roku... Miałyście okazję testować któreś z tych produktów? Może jakiś z nich również zaskarbił sobie Waszą sympatię? A może zupełnie odwrotnie, bardzo się z nim nie lubicie? Dajcie znać, jestem szalenie ciekawa! :)
P.S. Bardzo dziękuję Wam za słowa wsparcia pod ostatnim postem. Nawet nie wiecie, jakie to dla mnie ważne ;*

73 komentarze :

  1. też używam sonicznej szczoteczki do mycia twarzy, ale nie oryginalnej Foreo Luna, ale podróbki zakupionej na allegro, z której jestem bardzo zadowolona, zupełnie inny poziom oczyszczania:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, czyli nawet podróbka potrafi się dobrze sprawdzić ;) Ja swoją kupiłam rok temu okazyjnie w Douglasie, akurat ten model trafił do oferty miesiąca i był w cenie Luny Mini :)

      Usuń
    2. w moim przypadku sprawdza się bardzo dobrze, chociaż chciałabym przetestować również oryginał, by mieć porównanie, bo może tej mojej czegoś brakuje, a ja nie wiem;)

      Usuń
    3. No to fajnie :) może i oryginał wcześniej czy później do Ciebie trafi, trzymam kciuki! ;)

      Usuń
  2. Szczerze, to większości nie miałam, ale chętnie bym poznała :) Pianek azjatyckich mam teraz tyle, że zanim spróbuję tą O2 minie pewnie rok :D Biodermy użyłam pół opakowania, ale jakoś nic szczególnego jej nie wyróżnia spośród innych miceli, jakie miałam. A Organique lubię w każdej postaci :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A jakie masz i co polecasz? Może tym razem ja spróbuję czegoś innego :) Szukam czegoś skutecznego do usuwania kremów BB :) Ja biodermę lubię za to, że nie podrażnia, a bardzo często mi się to zdarza przy płynach micelarnych...

      Usuń
  3. Niestety nie znam nic z tego o czym piszesz, ale te gumki do włosów to muszę w końcu kupić :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kup, kup, świetne są :) Ja mam już chyba w czterech kolorach ;) Niebieskie, koralowe, brązowe i czarne :)

      Usuń
  4. Znam całkiem sporo z tych produktów, ale to już pewnie wiesz, które lubię, a które niekoniecznie. Masło Bloom w tym mies do mnie trafiło:) a pamiętam jak pisalaś, że z zapachem trochę nie zaiskrzyło:P Mnie się b podoba choć teraz używam kawowego:) Te 5 kremów to jest coś:D Ja powoli dałam szansę azjatykom. Na razie jest ok;) Jak urosną mi włosy to se kupię gumkę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A widzisz, jednak z tym zapachem się polubiłam, ale też znacząco zmienił mi się gust :) kosmetyki z azji są super, ja tam je lubię, jeszcze na żadnym się nie sparzyłam no i sporo kupiłam ich dla innych i jeszcze mi nikt nie narzekał, a wręcz odwrotnie :) zapuszczasz włosy? :) bo gumki są zaje*iste :D

      Usuń
    2. No pisałam, że zapuszczam. W poście z nowościami zdaje się;P

      Usuń
    3. Musiałam zapomnieć bo czytałam tego posta :) ale to standard u mnie, nie mam pamięci do takich rzeczy :P

      Usuń
  5. Dawno nie miałam ochrony z Vichy pod pachy, muszę przypilnować jakiejś promocji bo wtedy naprawdę można te produkty kupić w dobrej cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja do tej pory kupowałam sobie w aptekach internetowych, ale wiem, że chyba można trafić korzystniej :)

      Usuń
  6. Ależ znalazłam tutaj perełek :D Foreo Lunę mam i to jest absolutny hit! Co do innych kosmetyków, bo bardzo chciałabym kiedyś wypróbować Skin79 i Biodermę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bardzo się cieszę, że coś Cię zainteresowało :) którą wersję luny posiadasz? Też tą, czy jakąś inną? ;)

      Usuń
  7. nuxe bardzo lubię chociaż znacznie częściej używam tisane tak samo lubię vichy :) Norel nadal po cichu zazdroszczę no i luny także :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znowu Tisane nigdy nie miałam! :D A Norel ostatnio naprawdę bardzo mnie rozpieszcza <3 Luna to z kolei spora inwestycja, ale też bardzo fajny gadżet :)

      Usuń
  8. Żel do skórek z Sally H. również bardzo lubię. Mam go dopiero od niedawna i już się dziwię jak ja wcześniej mogłam bez niego żyć :D Biodermę lubię, ale jakoś dla mnie bez zachwytów. Garnier różowy też jest dobry i tańszy ;) Invisibobble mam i uwielbiam, trzyma się nawet na moich krótkich włosach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie ja też zastanawiam się, jak kiedyś wykonywałam bez niego manicure :) Teraz to chyba niemożliwe ;) Mnie Garnier też nawet odpowiada, ale Bioderma lepiej usuwa makijaż i dla moich oczu jest delikatniejsza :) Wolę ją, ale wiem, że nie wszyscy ją kochają ;)

      Usuń
  9. Widzę tu też swoich ulubieńców :) Bioderma, masełko Organique, antyperspirant Vichy, gumeczki Invisiboble też uwielbiam i ciągle ponawiam zakup :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jak już wiesz, Bioderma nie jest moim ulubiencem. Za to bardzo lubię Lunę oraz spręzynki Invisibobble :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Stosuję obecnie kram BB ze Skin79 i na pewno wypróbuję coś jeszcze ich marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co jeszcze chodzi Ci po głowie? :) ja bardzo lubię kremy bb tej marki ;)

      Usuń
  12. żadnego z Twoich ulubieńców nie miałam,ale odkąd przeczytałam Twoją recenzję czaję się na piankę ze skina :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Również czaję się na jej ponowny zakup, szkoda tylko, że nie należy ona do najtańszych ;) ale też starczyła mi na około 6 miesięcy :)

      Usuń
  13. Z micelem Biodermy i gumkami Invisibobble polubiłam się i ja :D Polecam robić na noc koczka-ślimaczka z gumką Invisibobble, by rano budzić się z pięknymi lokami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z moich włosów nie da się zrobić loków :( znając życie ja obudziłabym się z pogniecionym przyklapem :D taka uroda ;)

      Usuń
  14. ja nic z tego nie miałam, ale Luna jest moim celem na niedługi czas :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo fajne opakowanie ma Skinfood :) A widze, że i zawartość super :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zarówno opakowanie, jak i zawartość jest na najwyższym poziomie! :)

      Usuń
  16. Również polubiłam te gumki do włosów ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kulka Vichy, balsam Nuxe, micel Bioderma i żel SH to stali bywalcy mojej kosmetyczki :) Uwielbiam <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już dawno zauważyłam, że mamy trochę podobny gust ;)

      Usuń
  18. Zdarzyło mi się używać kilku z tych produktów, ale prawdę mówiąc miło wspominam tylko Biodermę ;) do tego Clarisonic >>> Foreo i Carmex >>> Nuxe ;)
    o wiem! gumki lubię ;) co nie zmienia faktu, że miło było przeczytać ten post :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda :) no ale nie dziwi mnie to, całe blogowanie to tylko nasze subiektywne opinie i każdemu coś innego odpowiada ;) ale cieszę się, że miło Ci się czytało ;)

      Usuń
  19. Sporo masz tych swoich ulubieńców. Ja z Twoich mam dezodorant, którego uwielbiam i biodermą którą jeszcze bardziej darzę sympatią. Maseł z organique nie mam bo wydają mi się twarde jak testuję u nich ale ponoć to mylne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Troszeczkę się ich nazbierało przez cały rok ;)

      Usuń
  20. patrząc na to obiektywnie to wolałabyś i polecasz wypróbować maski glamglow czy origins? \które Twoim zdaniem są lepsze/mają lepsze składy/mogą zrobić więcej dobrego dla cery? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety nie miałam styczności z żadną z tych marek :( Więcej dobrego słyszałam o glamglow, ale może to wynikać z tego, że po prostu firma jest bardziej popularna... Origins chyba pojawiło się w Polsce dopiero pod koniec tamtego roku, ale też już widziałam na temat tych maseczek kilka pochlebnych opinii. Ciężko mi doradzić żadnej z nich nie testując ;)

      Usuń
    2. a na którą byś się skusiła najpierw jakbyś miała dokonać zakupu nie patrząc na cenę?

      Usuń
    3. Coś chyba bardziej ciągnie mnie do Origins :)

      Usuń
  21. Wow, dużo kosmetasiów, które z chęcią wypróbuję. Jedynie kulkę z Vichy miałam i też byłam zadowolona ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Nuxe Reve de Miel Lip Balm - jak tylko skończą mi się wszystkie mazidła do ust to kupię :) Teraz używam olejek do ust z Clarinsa.
    Pozdrawiam i przypominam o nowym poście :)
    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam ten balsam nuxa :) w wolnej chwili zajrzę, dzięki ;)

      Usuń
  23. Ja dalej walczę ze skórkami i chyba muszę w końcu kupić ten żel bo nic nie pomaga ;/

    OdpowiedzUsuń
  24. Widzę kilka moich ulubieńców :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nuxe bardzo lubię, muszę tego balsamiku poszukać tez :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten niepozorny balsamik to mój ulubiony produkt z całej oferty marki ;) zawsze mam go w zapasie :)

      Usuń
  26. też lubię invisibobble;)
    koniecznie muszę kupić jakiś kosmetyk z Norel i Organique.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zarówno norel jak i organique mają wiele fajnych pozycji, więc może znajdziesz dla siebie coś ciekawego :)

      Usuń
  27. Lubie Invisibobble, najlepsze gumki, aby spiac wlosy na noc :P Musze sie wrszcie zaopatrzyc w antyperspirant od Vichy, duzo dobrego o nim czytam :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie spinam włosów na noc bo nie lubię, choć wiem, że to może dla nich nie najlepsze ;)

      Usuń
  28. też wracam do tego szamponu Dermedic, jest super :) żel do skórek z SH średnio mi się sprawdza.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, mnie ten żel bardzo odpowiada :) ale fajnie, że chociaż szapon daje u Ciebie radę tak samo dobrze :)

      Usuń
  29. Przymierzam się do zakupu kilku produktów z marki Norel więc uciekam poczytać nieco więcej o twojej opinii na ich temat:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Żel do skórek Sally Hansen, gumki Invisibobble, a także Bioderma znalazły by się również na mojej liście ulubieńców :) Piankę do demakijażu Skin 79 mam ogromną ochotę wypróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  31. U mnie micel z garniera to ulubieniec :) ale bioderme tez chcialabym wypróbowac

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie znam Twoich ulubieńców ;c Klikniesz u mnie w link ?:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Z Twoich hitów bardzo dobrze znam kulkę Vichy, micel Biodermy, masełko do ust Nuxe oraz żel do skórek z Sally Hansen. Całą czwórkę i ja dażę ogromną sympatią i regularnie stosuję lub czesto wracam

    OdpowiedzUsuń
  34. Reve de Miel jest również moim ulubieńcem! świetnie nawilża i przepięknie pachnie :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Preparat SH jest niezawodny. Biodermę też bardzo lubię i od czasu do czasu do niej wracam jak znajdę w dobrej promocji :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Bardzo lubię Biodermę i zawsze robię zapas, jak uda mi się gdzieś ustrzelić jakąś promocję. Ostatnio płaciłam 43 zł za dwupak 2x250 ml przez Internet w Melissie.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)