piątek, 10 marca 2017

Laneige Lip Sleeping Mask, czyli o całonocnej masce do ust słów parę

Tak, wiem... Dziś miała być recenzja matowych pomadek Inglot, ale brakuje mi zdjęcia na ustach jednego z odcieni (tego z nowości lutego) a że choruję już drugi tydzień, moje wargi są w niezbyt dobrej kondycji i absolutnie nie nadają się do sesji zdjęciowych... Obiecuję jednak, że jak tylko dojdą do siebie, recenzja będzie! Problemy z ustami właściwie mam od zawsze. Odkąd pamiętam, w mojej kieszeni, lub w czasach gimnazjum w plecaku, a potem we wszelkiej maści torbach tkwiły w ogromnej ilości pomadki ochronne. Cóż, taka karma - myślałam smarując się kolejną warstwą różanej Bebe (kupowałam ją od około 13 roku życia aż po studia :D). Potem przerzuciłam się na Rumiankową Alterrę (i jak sama napisałam, pierwszym wrażeniem na jej temat była myśl "fuj, jak śmierdzi"), teraz zaliczyłam długi romans z Nuxe Reve de Miel Lip Balm, oraz kilka średnio udanych, przelotnych "skoków w bok"... Niedawno jednak zachciało mi się czegoś nowego, a że szał na Azję trwa u mnie w najlepsze, po wpadkach z mazidłami TonyMoly i Skinfood (są niby ok, ale dla niewymagających), postanowiłam nabyć Laneige Lip Sleeping Mask, czyli całonocną maskę do ust (z przebojami, a jakże - ale wszystko dobrze się skończyło). Jak zdała ona u mnie egzamin? Zapraszam do czytania!
Laneige Lip Sleeping Mask
Całonocna Maska do Ust Laneige, znajduje się w dość dużym - jak na tego typu produkt - opakowaniu. Zawiera aż 20 gramów, i w dodatku jest bardzo wydajna. Słoiczek jest plastikowy, dobrej jakości i w kolorze różowym - stylizowanym na modne ostatnio ombre. Do niego dołączono szpatułkę do nakładania maski na usta, która również jest świetna jakościowo (plastikowa, z metalową obsadką oraz bardzo elastyczną gumką na końcu, z przyjemnością się jej używa) i dodatkowo zapakowana w etui, więc zadbano o kwestie higieny. Jestem pod wrażeniem, że słoiczek z plastiku może być tak ładny, a także mieć tak świetnie dopracowane detale.
Laneige Lip Sleeping Mask
Maska do ust Laneige ma bardzo ciekawą konsystencję. W słoiczku jest dość twarda i zbita, jednak po nałożeniu jej na szpatułkę, a potem na usta, magicznie topi się pod wpływem ciepła warg, lub palców, co sprawia, że bardzo łatwo i lekko się ją rozprowadza. Kosmetyk nadaje ustom połysk, ale myślę, że w przypadku używania nocnego (temu przecież produkt jest dedykowany) nie ma to znaczenia ;) Maska pachnie owocową gumą balonową, ale zapach nie jest w żaden sposób męczący, właściwie to czuć go wyłącznie w słoiczku i może odrobinę podczas nakładania... ;) Smaku niestety (lub "stety", zależy co kto lubi) nie posiada. 
Laneige Lip Sleeping Mask
A jak zatem z najważniejszym, czyli z dzianiem całonocnej maski do ust Laneige? Właściwie od razu po nałożeniu czuć sporą ulgę, ponieważ pokrywa ona wargi czymś w rodzaju kompresu (kładę grubą warstwę), w dodatku nie szczypie nawet jeśli ma kontakt z podrażnieniami lub rankami, o czym miałam okazję się przekonać właśnie podczas aktualnej "grypy" (lub cokolwiek to jest). Po przebudzeniu resztki maski, które się nie wchłonęły jeszcze tkwią na ustach, ale wystarczy umyć twarz, lub przetrzeć wargi płynem micelarnym, by ją usunąć. Kiedy już to zrobię, nawet wizualnie usta są w dużo lepszej kondycji. Moje uzyskują jednolity koloryt (mam ciemniejszą, jakby naczyniową plamkę na dolnej wardze), są pięknie wygładzone i utrzymują nawilżenie praktycznie przez cały dzień. Dużą zaletą jest dla mnie również to, że po jej użyciu nie odczuwam ciągłego "ściągnięcia". Regeneracja w sytuacji kryzysowej również stoi na wysokim poziomie, ponieważ widzę, że podczas jej stosowania (na dzień mam Nuxe, ale sam tym razem sobie nie radzi) w trakcie przeziębienia, wargi szybciej niż zwykle odzyskują swój utracony blask (a ja nie muszę stosować przepisanych przez dermatologa leków na AZS, które jeśli wierzyć ulotce - są średnio bezpieczne :P).
Ogólnie rzecz biorąc - jestem bardzo zadowolona z zakupu, i według mnie jej jedyne wady to cena (około 60zł na ebay, ale przy tej wydajności i wielkości opakowania chyba nie wychodzi tak źle), oraz fakt, iż jest ona słabo dostępna (jeśli jednak chcecie namiary na sprzedawców to dajcie znać w wiadomości prywatnej lub komentarzu). Z mojej perspektywy więc - jak najbardziej warto. Nieustające problemy z ustami są mniejsze, nierówny koloryt warg nie jest tak widoczny, jej stosowanie jest bardzo przyjemne i w dodatku normalnie ogranicza się do nakładania raz w ciągu doby (w dzień stosuję balsamy do ust jedynie podczas choroby). A Wy? Znacie Całonocną Maskę do Ust Laneige? Może czujecie się skuszone? Może niekoniecznie? A może polecicie mi jakieś własne hity do pielęgnacji ust? Dajcie znać, chętnie się z nimi zapoznam! ;*

59 komentarzy :

  1. nigdy nie używałam masek do ust, ale chyba się skuszę :)
    obserwuję od jakiegoś czasu! świetny blog :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie widziałam żadnej innej całonocnej maski do ust, ale według mnie warto :) Dziękuję Ci bardzo ;* Ja również do Ciebie zaglądam :)

      Usuń
  2. Ach jestem zawiedziona bo myślałam, ze wczoraj puścisz ten wpis:P
    A tak serio maska do ust to coś dla mnie. Mierzi mnie jedynie zamawianie i długie czekanie na przesyłkę:P Rozumiem, że to z ebay? Btw udało mi się w końcu dostać w pełni sprawną lampę:P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To gratuluję wygranego boju o lampę! :D Wczoraj to ja pakowałam męża na wyjazd po zwolenieniu i grałam w GTA5 :P Nie miałam czasu dopisać końcówki o działaniu, bo pranie, prasowanie i inne tematy, a jeszcze samopoczucie gówniane, bo lekarze w przychodni strzelili olewkę i stwierdzili że mogę się zapisać na za 2tyg albo jechać na pogotowie :P Więc leczę się sama i do kitu mi przechodzi :/ A maska z Ebay, w PL nigdzie jej nie widziałam.

      Usuń
    2. Powiem szczerze, że musiałam napisać do jakiegoś ważnego Chińczyka z tej marki na fb. Kontakt dostałam od adminki z jednej z grup na fb i wtedy od razu sprawa ruszyła z kopyta bo sam sprzedawca mnie zwodził, po czym proponował 5$:P Heheh ja już nawet nie pamiętam co robiłam wczoraj:O A to nie wiesz, że trzeba z 2 tyg wyprzedzeniem przewidywać choroby?:D

      Usuń
    3. O, czyli jak nie drzwiami, to oknem! :D I dobrze ;) A tak z ciekawości, ile cała ta lampa? Bo nie mam orientacji ;) A co do chorób to cóż - chyba pora zacząć chodzić do wróża Macieja :P

      Usuń
    4. 37,99$, wyszło mi wtedy 166;) Lampa jak najbardziej godna polecenia (pomijając niedobór diodek w tej pierwszej:P). Dużo szybciej się robi hybrydy, nie to co z mostkiem:)

      Usuń
    5. No to faktycznie te 5$ jest śmieszną kwotą w porównaniu do całości... Dobrze, że sprawa załatwiona w każdym razie :)

      Usuń
    6. No, zwłaszcza, że wcześniej pisał don't worry i obiecywał wymianę:D Ja z tej felernej cały czas korzystałam bo te "puste pola" były na skraju, ale nie po to płaciłam za pełnowartościowy produkt żeby dostać nieco uszkodzony. Lampa dobra, ale więcej u gościa nie kupię. Najśmieszniejsze jest to, że to oficjalny ich sklep na Ali i z tego co się zorientowałam nikt poza mną nie miał takiego przypadku. Mówiłam, że mam
      szczęście do sprzętu:P

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Mnie właśnie też :D Ale azjatyckie opakowania zazwyczaj są śliczne ;)

      Usuń
  4. Ogólnie pięknie się prezentuje, ale ja wolę sprawdzoną pomadkę z Alterry za 5 zł :D Akurat u mnie daje sobie radę jako pomadka na noc ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie co najwyżej na dzień, tak to niestety nie daje rady, ale moje usta to "mówiący problem" haha :D

      Usuń
  5. Nie miałam nigdy maski specjalnie do ust, ale kocham algę na całą facjatę, łącznie z ustami nakładać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z algami nie miałam styczności, słyszałam tylko że potrafią śmierdzieć rybką ;)

      Usuń
  6. Marka, a co za tym idzie również sama maska, jest mi nieznana, ale Twoja recenzja wzbudziła we mnie ciekawość. Również mam bardzo problematyczne usta i znalezienie dla nich odpowiedniego produktu nawilżającego wcale nie jest łatwym zadaniem. Nuxe u mnie sprawdza się przeciętnie, ale za to zakochałam się w masce do ust Erbiorian :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie teraz mi przypomniałaś, że widziałam ją u Ciebie i wpadła mi w oko, tyle tylko że wydaje mi się iż ona była mniejsza i droższa od tej... Ale z drugiej strony może lepsza ;) A szukanie dobrego produktu do ust z problemami to tragedia :(

      Usuń
  7. Opakowanie przyciąga wzrok i chyba na tym etapie już trochę kusi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wydaje się fajny produkt, ale cena nieco odstrasza :( Ja do ust używam zwykłej wazelinki zapachowej do ust i ona świetnie sobie radzi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja miałam taką poziomkową wazelinę flos lek i w moim przypadku zupełnie się nie sprawdziła, wręcz wysuszyła mi usta :(

      Usuń
  9. O jeny, to zdrówka Ci życzę i łączę się w bólu. Mnie właśnie mąż zaraził i jestem na tym najgorszym etapie, gdy choroba się rozwija coraz bardziej, a moje samopoczucie jest fatalne, cokolwiek chcę zrobić, nic mi nie wychodzi, nie mogę oddychać nosem, a jak oddycham ustami, to mnie pioruńsko boli gardło, zużyłam już wszystkie chusteczki i w każdym pomieszczeniu stoi rolka papieru toaletowego, a nos świeci mi się od masła do ust Nivea :P Wyglądam i czuję się okropnie, a mój głos jest bardziej męski niż żeński ;)... Maska całonocna mnie bardzo zaciekawiła, a w szczególności ta szpatułka i etui na nią. Super, że producent pomyślał o tak ważnych (!!!) detalach, które zwykle są zaniedbywane. Brak smaku to dla mnie cecha raczej neutralna, choć gdyby miał być nieprzyjemny (jak np. w Carmexie, którego pod tym względem znieść nie potrafię), to już zdecydowanie wolę wersję bezsmakową. Na razie się nie skuszę, bo mam jeszcze trochę Nuxe i Tisane, ale będę miała na uwadze w przyszłości. Cena też wydaje mi się rozsądna za taką pojemność. Właśnie czekam na jedną paczkę z eBay, zamówiłam na początku marca i jestem ciekawa kiedy dotrze. Przedział, który mi podano, jest dość szeroki (14 mar - 12 kwi). A zamówiłam sobie Missha The Style Fitting Wear Foundation #13 :>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uuuu, to współczuję Ci bardzo! :( I życzę dużo zdrowia oczywiście! U mnie objawy były identyczne (z tym, że to ja zaraziłam męża :D), a wszystko się tak ciągnie, bo lekarze w przychodni olali sprawę bo nie mają czasu i stwierdzili że mogę się zapisać na za 2tyg albo jechać na pogotowie :P Więc leczę się sama... Na gardło polecam Isslę i Gardimax, do nosa lubię Nasivin Soft, do picia ACC, Alerzinę i czasem Cirrus (odtyka dobrze nos) a chusteczki najlepsze Quinn z Biedronki :D A detale faktycznie są tu bardzo dobrze przemyślane przez Laneige :) Co do przesyłki, to do mnie zazwyczaj dochodzą od tygodnia do dwóch po dacie początkowej, czyli w Twoim przypadku 14 marca :) Mam nadzieję, że z kosmetyku będziesz zadowolona :)

      Usuń
    2. Czyli to Ty byłaś ta podła i zaraziłaś :D Na za 2 tygodnie to już dziękuję, człowiek sam wyzdrowieje. Masakra, a potem przez takie sytuacje są niepotrzebne powikłania. Tyle się mówi, że nie można bagatelizować nawet przeziębienia, ale jak człowiek ma o siebie zadbać przy takiej służbie zdrowia? Mój tata przy badaniach kontrolnych do pracy dowiedział się, że pół roku wcześniej miał zapalenie płuc i oskrzeli i że widać to na prześwietleniu, czyli w jakiś sposób odbiło się to na dalszym zdrowiu. Już nie wspominając o dużo poważniejszym przypadku, w którym mój teść z krwotokiem wewnętrznym został wypisany ze szpitala bo badania miał mieć dopiero dwa tygodnie później!!!!! (kolejki...), a szkoda im kasy by go trzymać na sali. To po prostu brak słów dla służby zdrowia, czuję do niej potężne obrzydzenie i żal. O kurczę, to ja nie znam żadnego z Twoich lekarstw :D Dziękuję za polecenia :) No to nie mogę się doczekać przesyłki, widziałam że ten podkład jest jasny i żółtawy, czyli idealny dla mnie, się okaże :>

      Usuń
    3. No tak :D A mnie dzieci ze żłobka, bo byłam na dniu próbnym i cały czas było wycieranie nosów :P Pracy nie dostałam, ale choróbkę złapałam :D A nasza służba zdrowia to porażka po prostu... U mnie aktualnie jest na tapecie kolano szwagra, potrzebuje operacji, jest policjantem, miał wypadek w pracy, a zaplanowano ją na 2019. Z kolei jeśli nie zrobi jej w rok, to zrozumiałam, że od nowa będzie musiał przechodzić wszystkie testy (z wiedzy, sprawnościowe, psychologiczne i nie wiem co tam jeszcze) bo nie można być tyle na zwolnieniu a on z kolanem, które wypada ze stawu nie da rady pracować, chodzi o kulach. Sama jak chorowałam to okazywało się, że za część specjalistycznych badań muszę płacić, nawet jeśli mam skierowanie (bo dziwne), a na wizytę u reumatologa czekać rok (poszłam prywatnie). A z takich lepszych - rozcięłam kiedyś rękę, trzeba było ją szyć. Pojechałam do szpitala a tam okazało się, że nie ma chirurga i mam sobie jechać gdzieś indziej :D Pojechałam, po kilku godzinach z krwawiącą ręką i jeżdżeniu po pogotowiach, założono mi dwa szwy w prywatnej przychodni (zlitowała się gdzieś nade mną pielęgniarka i podała adres, ale na szczęście było to na NFZ bo podpisali umowę :D). A leki polecam - pomagają, z resztą można poczytać ;) Z kropli do nosa jeszcze Afrin jest ok, ten klasyczny, bez dodatków (butelka 20ml, te z dodatkami są mniejsze).

      Usuń
    4. To nie dość, że pracy nie dali, to jeszcze Ci choróbsko dowalili, gnojki jedne :P Ja obecnie też jestem na etapie poszukiwań, chwilowo bardziej biernych niż czynnych, ale muszę wyprostować kilka spraw, zanim podejmę się nowej, przez co moja dyspozycyjność teraz jest średnia. Z poprzedniej odeszłam dobrowolnie, gdyż wykańczała mnie psychicznie i w pewnym momencie musiałam powiedzieć dość, z czego bardzo się cieszę (z tej decyzji). Tak więc powodzenia nam w szukaniu (dobrej!) pracy :) Współczuję tematu szwagra, myślę że nie tylko ponowne testy, ale też i samo zdrowie (operacja jak najszybciej jest po prostu potrzebna...) są tu ważne :/ Koszt takiej operacji prywatnie jest bardzo miażdżący? O jeny, jeździłaś z taką krwawiącą ręką i Cię olali?! Masakra... Aż się włos na głowie jeży, chciałoby się powiedzieć, że to aż niemożliwe, te wszystkie przypadki, ale wiem, że taka jest rzeczywistość ;) Mój mąż z powodu błędu lekarza prawie miałby amputowaną nogę. Dodam tylko, że nie był to błąd ludzki, który mógłby się zdarzyć, tylko po prostu totalne olanie sprawy i odesłanie pacjenta do domu. Wdało się jakieś poważne zakażenie i tylko dzięki temu, że ileś dni później trafił na innego lekarza, natychmiast przeprowadzono operację, jeszcze chwila i byłoby po nodze. A teraz jest w pełni sprawnym człowiekiem ;) Okropna jest ta bierność i bezduszność lekarzy, bagatelizowanie ważnych problemów. Może nie dołujmy się już dłużej... :P Właśnie pochłonęłam sporą michę sosu czosnkowego domowej roboty (mega ostrego) z marchewkami, może da mi kopa :D

      Usuń
    5. Cóż, tak niestety w mamy :( wiadomo, że nie można generalizować, bo znam wspaniałych lekarzy, ale wielu z nich to tragedia ;) a co do dołowania - dokładnie, dużo zdrowia i dobrej pracy! ;) reszta się jakoś poukłada ;)

      Usuń
    6. Tobie również :* :* :*

      Usuń
  10. Fajny produkt, nie miałam nigdy maseczki do ust. Szkoda tylko, że jest słabo dostępna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, ale z pewnością w Polsce byłaby jeszcze droższa... ;)

      Usuń
  11. Ja zazwyczaj nakładam grubą warstwę pomadki lub kremu. Z maską do ust spotykam się pierwszy raz i nie ukrywam że bardzo mnie zaciekawiłaś :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie kremy nie zdają egzaminu a i pomadki rzadko... Ale jeśli masz bezproblemowe usta, to czemu nie ;)

      Usuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. A jak tak się czaję i czaję na tę maskę i coś kupić jej nie mogę :)
    Nawet w ten weekend są duże obniżki w sklepach Aritaum, ale jak zobaczyłam te tłumy ludzi, to nawet nie weszlam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak czasem bywa, też tak miewam ;) A tłumy na wyprzedażach odstraszają - zdecydowanie :(

      Usuń
  14. Pierwsze słysze o maseczce do ust :) ostatnio nawet pisałam o mojej pielęgnacji ust i w tym celu głównie używam pomadki z peelingiem z Sylveco oraz maści z witaminą A - grubsza warstwa na noc rozwiązuje problem suchych skórek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja coś nie jestem fanką maści z wit A, nie wiem czemu ;) A z kolei pomadka Sylveco, przez to naczynko na ustach strasznie mnie podrażnia... Na reszcie warg nie, ale w tym miejscu nie mogę jej używać :/

      Usuń
  15. O masce do ust słyszę po raz pierwszy ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. w sum jest to drogie, ale opakowanie jest ogromne, więc nie jest źle i chyba mam poczucie, że powinnam spróbować tego cuda :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, mam świadomość, że cena jest wysoka, ale słoik też jest duży ;) Myślę że biorąc pod uwagę całokształt - opłaca się :)

      Usuń
  17. Kurcze to ciekawy produkt, najgorzej że tak słabo dostępny jak mówisz;(

    OdpowiedzUsuń
  18. Nigdy nie słyszałam o takiej masce, ale powiem Ci że mocno mnie nią skusiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że udało mi się Ciebie zainteresować ;*

      Usuń
  19. Nie wiedziałam, że takie cudo istnieje :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Taka maska to dla mnie zupełna nowość :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Mam miniaturę i planuje zakupić pełną wersję, bo maseczka jest świetna. Również mam problem z suchymi ustami i się z deka bałam czy takie cuda są bezpieczne,a teraz to sama radość nałożyć na noc maseczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Współczuję Ci tak długiej choroby i życzę powrotu do zdrowia! :) Co do postu to bardzo fajna maska do ust. Ja raczej nie używam, ale ta mnie zaciekawiła. Obserwuję :D
    Pozdrawiam c; /~Kinga
    Unpredictabble

    OdpowiedzUsuń
  23. wszyscy ostatnio choruja kurcze oby lato szybkoprzyszlo

    OdpowiedzUsuń
  24. Pierwszy raz słyszę o masce do ust :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Używałam ją i rzeczywiście jest świetna! polecam każdemu kto ma problem z suchymi ustami :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Widziałam ją u kogoś na instagramie :)
    Super, że się sprawdza:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Jeszcze nigdy nie spotkałam się z maską do ust ale super, że się sprawdziła;)
    A słoiczek jest śliczny;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Wygląda mega ciekawie! Jednak cena trochę odstrasza. Ja podczas przeziębienia lubię Carmexy, bo uczucie chłodu daje mi dużą ulgę.

    OdpowiedzUsuń
  29. Bardzo ciekawy i innowacyjny produkt, chyba nigdy wcześniej się z nim nie spotkałam. Wart spróbowania :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Już sam słoiczek mnie kusi <3
    Moim ustom aktualnie bardzo by się przydała taka maska :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ciekawy produkt. Dla nas to kompletna nowość, warta wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pierwszy raz widzę takie cudo :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Co prawda pierwsze słyszę o masce do ust, ale zapowiada się ciekawie :) polecam też na spierzchnięte usta peeling cukrowo-miodowy, dobrze robi :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)