środa, 15 marca 2017

Inglot HD Matte, czyli o poszukiwaniu ideału słów parę

W związku z tym,  że matowe pomadki dosłownie podbijają rynek kosmetyczny, i właściwie każda firma ma już je w swojej ofercie, miałam okazję przetestować na swoich ustach niejedną. Trwałość, komfort noszenia, konsystencje, ceny, opakowania i inne aspekty ich dotyczące były różne. Jedne mi odpowiadały, inne zupełnie nie, ale że efekt matowych ust sam w sobie lubię, to szukałam. Szukałam swojego ideału, bądź choćby ulubieńca. Czy znalazłam? Dziś pora odpowiedzieć sobie na to pytanie przy okazji matowych pomadek Inglot HD Matte, w kolorach 21, 26 i 32 (kolejno na zdjęciach) Zapraszam zatem do czytania! ;)
Pomadki znajdują się w skromnych, prostych i charakterystycznych dla Inglota opakowaniach. Nie ma w nich nic atrakcyjnego, jednak na dobrą sprawę nie mam im wiele do zarzucenia, ponieważ dobrze spisują się podczas użytkowania. W związku ze swoją płynną formułą, na pierwszy rzut oka przypominają one bardziej błyszczyk niż pomadkę ;) Z kolei sam aplikator jest mały, dość sztywny i średniopuchaty, łatwo więc przy odrobinie chęci precyzyjnie wyrysować nim usta. Właściwie jedyne co mogę w tym momencie całości zarzucić, to zbyt duży otwór, bo gąbeczkę trzeba dość mocno obetrzeć, ponieważ nabiera zbyt dużo pomadki na raz - choć może to zależeć od upodobań użytkowniczki. Ja wolę dołożyć trzy razy i malować po kawałku, niż "machnąć" raz a dobrze ;)
W porównaniu do innych matowych pomadek w płynie które posiadam, Inglot HD Matte jest dość rzadka i jednocześnie sucha. Konsystencja nie sprawia jednak żadnych problemów, a wręcz powiedziałabym, że ułatwia rozprowadzenie szminki na ustach (Jedna cieniutka warstwa wystarczy! Pomadka świetnie kryje). Całość zastyga po kilku minutach na całkowity mat, jednak pod koniec noszenia zaczynają pojawiać się na ustach pojedyncze, drobniusieńkie iskierki, które według producenta mają zapewnić właśnie ów "efekt HD". Następuje to jednak - jeśli nie jemy - po około 7 godzinach (co u mnie jest wielkim sukcesem, zazwyczaj w mniej więcej trzy po mojej szmince nie ma śladu). Jeśli w tak zwanym "międzyczasie" zaliczymy tłusty posiłek, możemy się spodziewać, że pomadka wytrze się od wewnątrz, jednak bez problemu można zamalować te miejsca. Nie polecam jedynie "jazdy po całości" drugi raz bez wcześniejszego zmycia - wtedy stworzy nam się nieestetyczna "skorupka".
Pomadka Inglot Hd Matte ma bardzo przyjemny, słodki, kwiatowo - waniliowy zapach. Smaku z kolei nie posiada wcale. Przejdźmy jednak do odcieni, bo to one są głównym powodem dla którego szminki nosimy :D (odkrycie na miarę Nobla :P). Te na które się zdecydowałam są stosunkowo neutralne w odbiorze, z chłodnymi tonami, dobre do codziennego makijażu. Numer 21 to coś w rodzaju brzoskwiniowo - różowego nude, 26 - lekko brudny, całkiem widoczny róż, a 32 - coś będącego mieszanką nude, fioletu i brązu, podbite modną ostatnio, trupią szarością (ta jest moja ulubiona, a jak :P z czystym sumieniem mogę jednak stwierdzić, że ten odcień jest dużo bardziej twarzowy niż słynna 10 z Golden Rose Liquid Matte Lipstick). Jeśli żaden Wam się nie podoba, to mała strata, do wyboru jest 20 kolorów, od nudziaków, po szalone fiolety i borda.
Właściwości pomadek również spełniają moje oczekiwania. Ze wszystkich płynnych, matowych szminek, to właśnie HD Matte "męczy" moje wargi najmniej. A precyzując - szminka nie wysusza ich wcale (również nie nawilża, ale nie wymagam takich cudów od tego typu kosmetyków ;)), jest niewyczuwalna na ustach i bardzo komfortowa w noszeniu, oraz nie wchodzi nieestetycznie w załamania warg, tylko ładnie się z nimi stapia. Co ważne, nie pozostawia również śladów na szklankach, sztućcach, ustach partnera, czy ubraniach. Szczerze powiedziawszy - ja jestem niesamowicie zadowolona i z całej mojej matowej kolekcji to Inglota kocham najbardziej! Pomadka kosztuje w cenie regularnej 45zł, ale ja wszystkie swoje egzemplarze upolowałam na różnych promocjach.
W ramach podsumowania powiem tylko, że matowych pomadek posiadam już wiele... Golden Rose, Wibo, Provoke, Lovely (dobra, może przestanę wymieniać, bo wyjdzie, że jestem nienormalna) ale to właśnie Inglot HD Matte okazała się aktualnym ulubieńcem. Czy długo nim pozostanie? To się okaże! Na razie to jednak niekwestionowany numer 1! ;) I gdyby nie to, że szminki już same wychodzą z moich półek, to myślałabym nad kolejnymi kolorami. Jeśli więc lubicie matowe pomadki - z czystym sumieniem Wam ją polecam :)
Znacie pomadki Inglot HD Matte? Lubicie usta o takim wykończeniu? Może któryś odcień wpadł Wam w oko? Dajcie też koniecznie znać, jakie są wasze ukochane szminki, te matowe, bądź nie :) Chętnie poczytam o Waszych ulubieńcach ;)

66 komentarzy :

  1. ou jakie chłodne :) Podobają mi się

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja je ostatnio uwielbiam :) I polecam - zdecydowanie!

      Usuń
  2. mam odcień nr 17, ale chciałabym mieć jeszcze jakiś:D uwielbiam tą pomadkę na tyle, że znalazła się wśród moich ulubieńców makijażowych minionego roku:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, aż muszę zerknąć co to za kolor :) I wcale się nie dziwię, że znalazła się w Twoich ulubieńcach roku ;) Ja odkryłam je dopiero w lutym :D

      Usuń
    2. ja odkryłam w październiku, makijażystka pomalowała mi nią usta w dniu ślubu :D

      Usuń
    3. To jeszcze masz z nią dobre skojarzenia :D Ja chyba się znowu pomyliłam, bo w lutym to nabyłam ten ostatni kolor, dwa pierwsze są z tamtego roku, używałam jakichś kodów z gazety pamiętam ;) Skleroza nie boli :P

      Usuń
  3. Ja mam jakiś problem z Inglotem. Nie umiem się odnaleźć w ich salonie i najczęściej wychodzę z niczym:D Ale zachęcasz tymi szminkami i łatwa nazwa to zapamiętam i może wybiorę jakiś kolor. Choć niepowinnam bo produkty do ust już mi się nie mieszczą w organizerze. Muszę zobaczyć czy czegoś nie wywalić żeby zwolniło się trochę miejsca:P
    Ps masz mój wpis na swojej "czarnej liście?";)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, stamtąd wchodziłam ;) A sklepów Inglota to ja też nie lubię, te sobie przez internety zamówiłam :P (jeszcze dostałam cień do powiek za free) Poniekąd trochę w ciemno, ale jestem bardzo zadowolona z tych odcieni :D Moje malowidła do ust też zaraz wyjdą z szufladek i organizerów i jakieś party zorganizują. Boję się je policzyć :P

      Usuń
    2. Ja mam wrażenie, że u każdego moje posty wskakują o innej porze. Albo mam manię prześladowczą:D Może zamówię jak będą jakieś zniżki albo może lepiej najpierw obczaję na żywo. No naprawdę mam tyle tego, że już często nie wiem czego użyć :D ech, problemy :D

      Usuń
    3. Wiesz co, szczerze powiedziawszy mnie też się tak wydaje w kwestii moich postów... A co do Inglota to ja właśnie czekam na promocje, dwie dorwałam przy okazji jakichś kodów z gazety jesienią a trzecią w lutym na walentynki (to już w sklepie, ale baby tam są koszmarne :/). Problemy pierwszego świata :D

      Usuń
    4. No właśnie:) Czasami się głowię czy aby wpis wypłynął:P U mnie jesteś jako 1 godzinę temu. Ale zauważyłam, że posty wielu osób pojawiają mi się z opóźnieniem na liście w porównaniu z godz dodania widniejącą w poście. Mi się wydaje, że w Twoim Stylu coś powinno być chyba w kwietniu:) Mi żadna nie podpadła, ale jakoś pełno ludzi tam i kolejki. Heh, problemy jak się patrzy:D

      Usuń
    5. Dla mnie to te kobiety, na które trafiam są niemiłe i niezainteresowane klientem, no chyba że masz na sobie futro z norek i torebkę LV, tylko takie panie zazwyczaj nie kupują w Inglocie :P (pomijając już to, że jak doproszę się pomocy to proponują mi ciągle jakieś ciepłe, nietwarzowe odcienie, w których mi źle i nie przyjmują do wiadomości że mi się nie podobają bo ona wybrała i mam być zachwycona :D). U mnie np Interendo pojawiła się jakieś 12h po publikacji :P

      Usuń
    6. Ano właśnie, mi interendo też z opóźnieniem. Najpierw na blogrollu, a na liście dopiero później. Nie ogarniam.
      Ja rzadko tam wchodzę, ale z tego co mówisz to przeginają ze swym podejściem bo nie są to kosmetyki z górnej półki:D ja generalnie najczęściej wolę jak nikt mi nie doradza:P

      Usuń
    7. No mnie te Panie, które tam spotykam denerwują, nie będę ukrywała :P Na jedną całkiem sympatyczną i pomocną tylko trafiłam, za to całkiem niedawno. Kiedyś pracowała tam moja koleżanka ze studiów, to jakoś łatwiej się zakupy robiło :D

      Usuń
  4. Ale piękne kolorki! Szczególnie nr 26 najbardziej przypadł mi do gustu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, ładny jest :) Choć mnie, jako dziwadłu kolorystycznemu najbardziej przypadł do gustu 32 :D

      Usuń
  5. Jakie śliczne kolory :) Bardzo w moim stylu, nie mogłabym zdecydować się który wybrać :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja to bym wszystkie przygarnęła.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nr 26 jest bardzo ładny :) Uwielbiam takie kolory :)

    OdpowiedzUsuń
  8. najlepsze kolorki! uwielbiam tę markę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Śliczne kolory :-) a 21 to już szczególnie cudna :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podobają :) Ja najbardziej lubię tą ostatnią ;)

      Usuń
  10. Gdyby nie to, że przy Inglocie zazwyczaj przy wyspie pustki, to robiłabym tam zakupy częściej, a tak tylko jak jest promocja w necie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie zawsze wszystko jest, ale za to obsługa jak z sennego koszmaru i też zamawiam przez internety ;)

      Usuń
  11. Bardzo ładne odcienie. Coś dla mnie skoro nie wysuszają ust ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam z tym problem, i to wielki, a te na szczęście nie robią ustom krzywdy :)

      Usuń
  12. Bardzo ładne te pomadki! Cieszę się, że tak dobrze się sprawdziły, bo lubię Inglota :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja samego Inglota też lubię, obsługę miej :D

      Usuń
  13. Pierwszy odcień najbardziej mi się spodobał :) A co do opakowań- takie skromne i proste są fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Chyba najbardziej podoba mi się odcień 21 :) w sumie ja bardzo mało używam produktów do ust wszystkich mam może z 7 z czego większość to nowe które dostałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, to podziwiam! U mnie produkty do ust wychodzą z szafek i robią imprezy :P

      Usuń
  15. W opakowaniu podobają mi się wszystkie, ale już na swatchu żaden. Mi dogodzić... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepiej obejrzyj je na żywo :) Mam nowy komputer i trochę brak mi wyczucia na tym monitorze :P Na ustach są chyba najbardziej realistyczne, no może 26 wygląda w rzeczywistości na odrobinę bardziej przygaszoną...

      Usuń
    2. Pewnie, czemu nie :) Jak będę miała okazję to obejrzę :)

      Usuń
  16. 26 <3 piękny kolor :)
    Mamy podobne upodobania jeśli mowa o kolorach pomadek :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja nic chyba z Inglota nie miałam 'O ale 21 jest piękna!

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo lubię matowe pomadki. Tych nie znam, ale kolory mi się spodobały ;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Śliczne chłodne odcienie i ten mat :)

    OdpowiedzUsuń
  20. 26 chyba najbardziej w moim typie :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetne , uwielbiam takie 😊

    OdpowiedzUsuń
  22. Lubię takie chłodne kolory, a i opakowanie mi osobiście się podoba. Wolę minimalizm niż przesyt.:-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam na nie chrapkę. Swoją drogą uwielbiam opakowania Inglota <3

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam maty! Mam trochę pomadek matowych, ale nie mam jeszcze wyłonionego ulubieńca. ;) A Inglota w mojej drużynie nie ma, będę musiała go sprowadzić. ;) Szczególnie podoba mi się trupi 32.

    OdpowiedzUsuń
  25. Bardzo fajna chłodna kolorystyka, która zdecydowanie dobrze wygląda na moich ustach. Z matami bywa u mnie różnie, ale mimo wszystko spróbowałabym co ma do zaoferowania Inglot pod tym względem :) Lubię markę z pomadę do brwi oraz cienie, więc może wreszcie jest czas na wybranie czegoś do ust :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pomadę do brwi też bardzo lubię, choć musiałam nauczyć się z nią współpracować ;) Pierwszy raz zdecydowanie nie był zbyt udany :D

      Usuń
  26. Pomadka nr 26 ma najpiękniejszy kolor:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Matowe pomadki podbijają rynek, a... ja jeszcze nie mam żadnej O_o

    OdpowiedzUsuń
  28. Na pewno je kupię, bo te, które do tej pory próbowałam zawsze miały jakieś mankamenty, które przeszkadzały mi na tyle że wędrowały do kogoś innego. Odcienie 21 i 32 są przecudowne!

    OdpowiedzUsuń
  29. A ostatnio byłam w Inglocie...ale sięgnęłam po cienie plus duza paletkę, podkald i korektor. Moze nastepnym razem skusze sie na takie cudowne odcienie pomadek :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten ostatni kolorek mi się podoba, rozejrze się za tymi pomadkami :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Kolory wyjątkowo mi się podobają ;) Myślę, że wielu osobom mogłyby pasować. A wybór w Inglocie faktycznie bardzo duzy ;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)