Przyznam szczerze - kremów ze ślimakiem - mimo całego arsenału koreańskich kosmetyków, z którymi miałam styczność, jeszcze nie używałam. Jednak na wielu forach internetowych, grupach wszelkiej maści, czasami na blogach, jest on polecany jako remedium na wszystko. Mają one napinać, ujędrniać, wygładzać, nawilżać, rozjaśniać, likwidować blizny, niedoskonałości i zmarszczki. Czyli cały pakiet cudowności w jednym słoiczku. Skuszona obietnicami producenta oraz zachwytami płynącymi z wielu stron, postanowiłam wypróbować duet Mizon Multifunction Formula, składający się z kremu do twarzy All in One Snail Repair Cream, oraz kremu pod oczy Snail Repair Eye Cream. Jak się one u mnie sprawdziły? Już Wam mówię!
Zacznę może od słabszego ogniwa owego duetu, czyli kremu do twarzy All in One Snail Repair Cream. Obietnice producenta są w jego przypadku bardzo rozległe, co wynika z 92%-owej zawartości filtratu ze śluzu ślimaka. Jego rolą jest głównie wspomaganie ogólnej regeneracji naszej skóry (powyżej pisałam już, jakie zadania stawia przed linią producent, więc nie ma sensu się powtarzać, ale teoretycznie ma on być dobry na wszystko). Generalnie nie lubię produktów "od sasa do lasa", ale tym razem skusiłam się na owe "wszystko" (i nic).
Całość umieszczono w brązowym, szklanym słoiczku, z którego niby nie ścierają się napisy, ale za to w prezencie rozlatuje mu się pokrywka (składa się ona z dwóch elementów i ten znajdujący się w środku wypada...). Wewnątrz niego, znajduje się 75ml dość rzadkiej i lekko ciągnącej mazi, o bliżej nieokreślonym, kosmetycznym zapachu. Sądzę, że umieszczenie jej w tego typu opakowaniu jest niezbyt mądre i praktyczne, ponieważ odpada jakiekolwiek przewożenie kremu ze sobą. Przy każdej podróży trzeba bardzo mocno zakręcić słoiczek, bo jeśli tego nie zrobimy, zawartość się wyleje (z resztą nawet jeśli to zrobimy - to też może, mnie raz całość zaatakowała podczas otwierania). Na plus muszę mu zaliczyć łatwą aplikację i szybkie wnikanie w skórę. Dla niecierpliwych będzie w sam raz, ponieważ nie pozostawia po sobie żadnego filmu, oraz lepkiej warstwy ;) Nadaje się też do stosowania pod makijaż.
Co zatem z działaniem owego cuda? Cóż, szczerze powiedziawszy - ja jestem zawiedziona. Krem kosztuje około 80zł na ebay, w Polsce mniej - więcej 110, więc ja oczekiwałam cudów na kiju. Co dostałam po dwóch miesiącach stosowania? Lekkie wygładzenie, bardzo delikatne nawilżenie no i może rozświetlenie, bo zauważyłam, że cera stała się jaśniejsza (czyli że zaraz będę biała :P). Żadnego ujędrnienia, żadnego łagodzenia zaczerwienień, żadnego spłycenia zmarszczek, plus uczucie ściągnięcia po samej aplikacji... Blizny na czole i policzku też jakie były, takie są (w tym przypadku nie oczekiwałam zmian, jednak jeśli producent obiecuje - warto wspomnieć, że można to włożyć między bajki... Z perspektywy czasu niezmiennie sądzę, że trzeba było posłuchać mamy i jednak nie prowadzić badań empirycznych o tematyce: "czy po ospie wietrznej zostają dziury", bo zostają. Po dwudziestu latach nadal mam dwie, na których prowadziłam eksperymenty.). Zużyłam 3/4 słoiczka i więcej nie jestem w stanie bo moja przesuszona domaga się pomocy :/ Dziękuję, nie do zobaczenia! Może w towarzystwie dobrego serum lub u osób z tłustą skórą i trądzikiem sprawdziłby się on lepiej ;)
Dużo lepszy okazał się krem pod oczy, czyli Snail Repair Eye Cream. Umieszczono go w 25mililitrowym, brązowym słoiczku, który na szczęście rozlatuje się trochę mniej niż poprzednik. Kosmetyk okazał się sporo gęstszy, niż ten do twarzy, więc w jego przypadku nie musimy obawiać się rozlewania na prawo i lewo podczas przewożenia. Zawiera on 80% filtratu ze śluzu ślimaka i według producenta ma on za zadanie regenerować oraz wygładzać zmarszczki, rozjaśniać, ujędrniać, nawilżać, napinać, a także walczyć z obrzękami i cieniami wokół oczu. Zapach specyfiku jest bardzo podobny do tego co oferuje nam krem do twarzy, tylko delikatniejszy. Kojarzy mi się on ot, z pierwszym lepszym, kosmetycznym aromatem, nie wyróżniającym się niczym szczególnym. Przyznać trzeba jednak, że krem ten bardzo łatwo się nakłada, oraz całkiem szybko wchłania, pozostawiając po sobie jedynie delikatny film, który nie roluje się nawet pod makijażem ;)
Jak z kolei z działaniem kosmetyku? Odniosłam wrażenie, że jest on lepszy niż krem do twarzy i spełnia więcej obietnic producenta. Ładnie napina on skórę wokół oczu, wygładza zmarszczki, lekko ujędrnia, dobrze koi powieki i okolice, oraz delikatnie odżywia. Walkę z przebarwieniami, zaciemnieniami i obrzękami z czystym sumieniem można jednak włożyć między bajki, wszak ja mam wrażenie, że podczas jego stosowania dorobiłam się większych cieni niż miałam. Niestety, bywa i tak ;) Krem ten kosztuje od około 50 do 70zł. I cóż, sama nie wiem... Czy moja skóra nie polubiła się ze ślimakami, czy może ja miałam zbyt wielkie oczekiwania? Ciężko stwierdzić ;)
W ramach podsumowania powiem tylko, że nie jest to duet moich marzeń. Zwłaszcza krem do twarzy pozostawia wiele do życzenia i do niego z pewnością nie wrócę. Co do samego ślimaka i filtratu - mam ochotę spróbować czegoś jeszcze, bo może po prostu źle trafiłam z marką lub samym kosmetykiem (i nie wiem z jakiej okazji oba te produkty mają aż tak wysokie oceny na wizażu, u mnie zupełnie nie znajdują one odzwierciedlenia...). A Wy? Jakie macie doświadczenia z produktami z filtratem ze śluzu ślimaka? Byłyście zadowolone? Może nie za bardzo? A może znacie bezpośrednio te produkty? Dajcie znać, z chęcią dowiem się, jak sprawdziły się u Was i czy może polecacie inne "ślimaczki" :)
Ja mam dziurę po ospie na czole. Dosyć widoczną hehe;) Było drapanko, oj było;)
OdpowiedzUsuńTego duetu nie znam. Miałam próbki, ale nie chciało mi się w nich grzebać więc porozdawałam;) W sumie nie pałam miłością do ślimaka, choć z tego czarnego z Holika Holika byłam zadowolona;)
Ja jedną na czole a drugą na policzku :/ Masakra. A próbki dobrze, że rozdałaś, bo to takie typowe średniaki, w sumie nic wartego zainteresowania ;) Ja chciałabym wypróbować jeszcze czegoś ze ślimakiem tak dla porównania :)
UsuńJa w sumie mam kilka na twarzy:/ ale ta na czole taka najbardziej perfidna:P jestem naznaczona:D
UsuńHeh, przynajmniej nie będzie mnie kusić.
Obie jesteśmy :D A u mnie z kolei jedna i druga są tak samo brzydkie, może z delikatną przewagą tej na czole :P A kremy niech Cię nie kuszą, nie mają chyba czym :D
UsuńNa pocieszenie powiem, że nigdy ich u Ciebie nie zauważyłam:D:D
UsuńI wzajemnie :D Może tylko my same to widzimy, haha :D
UsuńMnie parę osób w szkole zapytało co to za odcisk:D Ale w szkole jak to w szkole, np część osób była wielce zdziwiona, że urodziłam się w Pabianicach;D
UsuńAch, szkoła to wgl temat rzeka, chyba mało kto miał z rówieśnikami łatwo :D
UsuńHaha no były czasem akcje:D
UsuńNo właśnie, szkoła rządzi się swoimi prawami, nie ma lekko :P
UsuńNie miałam jeszcze nic ze ślimaka.
OdpowiedzUsuńMyślałam, że te produkty wypadną lepiej. Za taką cenę powinny działać cuda :)
Też tak myślałam! :/ no ale się zawiodłam, tak bywa. Może po prostu nie ta firma albo po prostu ślimak nie jest dla mnie... Ale spróbuję chyba jeszcze Bentona, on był chwalony :)
UsuńJedyny produkt z ekstraktem ze śluzu ślimaka, który próbowałam, to ślimakowa maska w płacie zakupiona w Biedronce. U mnie zdaje egzamin, nawilża, nie podrażnia i rozjaśnia twarz :)
OdpowiedzUsuńZ tą z kolei ja nie miałam styczności, ale brzmi ciekawie :) Jak spotkam, to kupię ;)
UsuńHa! A ja z tych biedronkowych maseczek w ogóle nie byłam zadowolona, nie robiły nic, do tego były koszmarnie skrojone :/
UsuńO, jakie rozbieżne opinie... ;) To jeszcze o nich poczytam i dopiero zobaczę :D
UsuńJa miałam trzy: złotą, diamentową i ślimakową. Wszystkie trzy działały tak samo, czyli nijak ;) Pisałam o nich na blogu. To pewnie wynika też z potrzeb mojej skóry, jestem sucharkiem i potrzebuję sporego nawilżenia. Ale fatalne skrojenie jest już sprawą raczej obiektywną :P One na szczęście nie kosztują dużo, więc gdybyś się zdecydowała A Ci się nie spodoba to nie stracisz dużo ;)
UsuńWydaje mi się, że ja nawet czytałam tego posta :) a złotą maseczkę chyba nawet miałam ale w końcu oddałam ją mamie ;) cóż, zobaczymy czy wgl jeszcze się pojawią :D a na mnie o dziwo te azjatyckie maski często pasują, chyba to wynik okrągłej twarzy :P
UsuńAzjatyckie też na mnie pasują ;) Ale te nie są azjatyckie, mają maleńkie otwory na oczy, są ogólnie jakieś krzywe i niewymiarowe. Ostatnio w mojej Biedrze widziałam jeszcze maskę z jadem żmiji z tej serii.
UsuńUuuu, to może jednak wcale nie warto ;)
Usuńjak dla mnieświetny produkt próbowałam i każdemu polecam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie tak czułam, że to może zależeć od typu cery :/ niestety u mnie krem do twarzy średnio się spisał, ten pod oczy okazał się lepszy ale też bez rewelacji ;)
UsuńJestem bardzo ciekawa tego kremu:)
OdpowiedzUsuńTego pod oczy można próbować, ale wersji do twarzy jakoś szczególnie nie polecam ;)
UsuńJa używam serii Golden Snail Skin79 i jestem baaardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńTo dobrze wiedzieć :) dziękuję za polecenie ;*
UsuńKompletnie nie znane mi produkty, ale wydaje mi się że za taką cenę to powinny przynosić śniadania do łóżka ;) hehe
OdpowiedzUsuńFrom South Korea :D To raczej nieszczególnie znane kosmetyki, choć Mizon i tak jest w miarę popularny ;) A tu z ich strony ani śniadania ani działania :(
UsuńKrem pod oczy marki Mizon miałam i uważam, że obietnice producenta, to pic na wodę. On nawet nie spełnia podstawowego wymagania jakim jest odpowiednie nawilżenie, a co dopiero mowa o reszcie... Mnie jego używanie bardzo męczyło. Znam lepsze kremy ;)
OdpowiedzUsuńNo niestety, nie robi on wiele... Mocno mnie zawiódł :/ No i ja oczywiście też znam wiele lepszych pozycji, czy to z Azji, czy to z Europy ;)
UsuńTen kremik pod oczy Mizona jest baaardzo polecany i nawet miałam go kupić, ale w końcu wygrał inny krem dostępny stacjonarnie (bo Mizon w Korei sprzedawany jest tylko internetowo). Ja też zbyt wielu kosmetyków ze śluzem ślimaka nie używałam, ale:
OdpowiedzUsuń- u siebie zauważyłam, że ślimakowy żel z The Saem pięknie leczy mi wypryski na plecach, które niestety zimą się u mnie lubią pojawiać. Aż sama się zdziwiłam, bo chciałam tylko nawilżyć skórę, a tu się praktycznie wszystko wyleczyło!
- planuję kupić słynną esencję ślimakową z Cosrx, bo podobno rozjaśnia blizny potrądzikowe i generalnie rozjaśnia cerę, co sama zauważyłaś z Mizonem - więc to mnie cieszy, ale oczywiście nie każdemu będzie na tym zależało.
Wydaje mi się, że produkty z wysoką zawartością mucyny lepiej się sprawdzają na cerach trądzikowych, z wypryskami, itp, bo wszystkie dziewczyny piszą, że wszystko się szybciej goi i nie zostają czerwone ślady.
Może one faktycznie nie są zbyt trafioną opcją w przypadku skóry bez wyprysków, ale zasugerowałam się opisem i niby tym, że ma być na wszystko :D Mam też świadomość, że to co polecane, nie u każdego sprawdza się tak samo rewelacyjnie, nie raz to przerabiałam ;) Ja z kolei o Cosrx słyszałam sporo dobrego, i jeszcze esencję Bentona ze ślimaczkiem i pszczółką mam na oku ;) O niej też czytałam głównie w superlatywach :)
UsuńA miałam tę Bentonową esencję :) I wiesz co - nie była zła, ale jakoś cudów nie robiła u mnie. Ma lekką, żelową konsystencję, wchłania się całkowicie i szybko, więc po chwili nie czułam w ogóle, że coś nałożyłam. Dla mojej tłustej skóry to plus, ale dla cer suchych to na pewno będzie za mało. Chcę myśleć, że pewne ujędrnienie cery, jakie zauważyłam, to właśnie po Bentonie, ale wtedy stosowałam też rano serum z Vit C oraz LJH Ampułkę propolisową, więc trudno powiedzieć, który to kosmetyk zadziałał. Jeśli masz suchą skórę, to do Bentona od razu zaplanuj sobie jakiś bardziej treściwy dodatek.
UsuńTak właśnie planuję :) Dobiorę po prostu do niej jakiś krem, cały czas korzystam też z lotionu/tonera Skinfood więc może skóra będzie zadowolona ;) Swoją drogą to mnie własnie ciężko określić jaki mam typ cery, bo niby nie jest typowo sucha ale ma skłonności do odwodnienia. Na 100% wiem tylko, że mam problem z wrażliwością i naczyniami :( A resztę tego nieszczęsnego ślimaka do twarzy chyba jednak zużyję na dekolt albo poszukam pod spód jakiegoś dobrego serum :)
UsuńPlanuję wypróbować jakieś 'ślimakowe' produkty, bo jeszcze żadnych nie używałam. Muszę się za czymś rozejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTo może niekoniecznie za Mizonem, choć może przy innym type cery zdałby egzamin ;)
UsuńNie znam ani produktów ani też samej marki ale jeśli nie jesteś do końca zadowolona to ja się póki co wstrzymam jeśli chodzi o nowości w mojej codziennej pielęgnacji :)
OdpowiedzUsuńNo ja niestety nie mogę ich polecić, ale jak już wspominałam, na wizażu mają dobre opinie...
UsuńJa z Mizona miałam na razie jedną maseczkę tylko, ale zachwycona jej działaniem kupiłam sobie kolejne :) A ze ślimakami mało miałam do czynienia, chyba też maseczki tylko (ze Skin79). Przypuszczalnie ten krem mojej suchej cery też by nie zadowolił, więc chyba nie będę sobie nim zawracać głowy :)
OdpowiedzUsuńJa nie mogę powiedzieć - miałam kilka kosmetyków marki i nie wszystkie były złe, jeden krem nawet bardzo mi odpowiadał, poza tym, że się lepił ;) Fajnie, że maska Ci się spodobała :)
UsuńZe ślimaka to chyba nie miałam jeszcze żadnego kosmetyku.
OdpowiedzUsuńTo ostatnio popularny składnik, ale ja np. też długo się przed nim uchowałam ;)
UsuńSłoiczki wyglądają ekskluzywnie :) Nie miałam jeszcze nic ze śluzem ślimaka :)
OdpowiedzUsuńTak, słoiczki są proste i ładne :)
UsuńZe ślimakiem miałam do czynienia w kremie do twarzy od Dr Organic o raz takim pod oczy od Steblanc i oba wspominam całkiem fajnie, aczkolwiek nie oczekiwałam po niczego spektakularnego. Sama też obietnicę usuwania blizn traktuję z przymrużeniem oka, bo nie do końca wierzę, że jakiś produkt rzeczywiście może coś zdziałać na tym polu.
OdpowiedzUsuńDokładnie, jak kremy na blizny kupione w aptece (i to nietanie), stosowane regularnie, nie pomagają, to jak ma pomóc krem do twarzy... A ostatnio z bliznami przeżyłam małą przeprawę, bo miałam szytą rękę, ale niestety mam i szramę, i dziury po szwach - zero efektów :P Nie ma lekko ;) Na takie rzeczy chyba najlepiej w moim przypadku działa czas ;)
UsuńU mnie ten krem pod oczu jest na wishliście (jest na blogu :)) i na pewno go sobie nie odpuszczę :)
OdpowiedzUsuńTo oby u Ciebie sprawdził się lepiej niż u mnie :)
UsuńJa jestem na etapie testowania esencji ze ślimakiem i póki co jest ok, ale też cudów nie oczekuję ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie, trochę szkoda, że produkty ze ślimakiem są tak chwalone, a potem okazuje się, że jest co najwyżej "ok"... Przynajmniej w moim przypadku, ale zrobię do ślimaka jeszcze jedno podejście :)
UsuńMoże potraktuj go jako taki krok dodatkowy, nawilżanie przed treściwszym kremem na wierzch? ;)
UsuńSpróbuję jeszcze z jakimś dobrym serum :)
Usuń80-110 zł i takie marne efekty? Kurczę, trochę szkoda by mi było pieniążków na takowy krem. Chyba poszukam innego, na pewno tańszego :) Ogólnie jakoś brzydzą mnie te kremy ze śluzem ślimaka. Nie wiem czemu, ale mam do nich wstręt i nie mam pojęcia czy przełamałabym się nałożyć tak kosmetyk na twarz - takie moje dziwactwo :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za obserwację! Również obserwuję i pozdrawiam :)
Niestety marne i mnie też trochę szkoda :P Wiem, że śluz ślimaka to taki trochę kontrowersyjny składnik, ale w Azji często stosuje się różnej maści "dziwadła" do tworzenia kosmetyków :) Ja również pozdrawiam! ;*
UsuńNie znam tego typu kosmetyków, ciagle coś wymyślają nowego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na bloga i wspólnej obserwacji
Fashionlikealife.blogspot.com
A Koreańczycy to już wgl, ciągle cuda, cudeńka ;)
UsuńKrem ze ślimakiem jeszcze u mnie nie gościł :-)
UsuńU mnie też jest pierwszy raz :)
UsuńHem... Krem pod oczy bardzo lubię :) Mam go akurat w użyciu :D Ten do twarzy prawdę mówiąc nie skupiałam się nad nim jak go używałam xD. Kładę wieczorem tego tyle, że krem służy u mnie po prostu po to żeby zamknąć wilgoć xD . Ja ślimaka lubię :) Ale to prawda , że wszystko zależy od firmy i towarzystwa ślimaka w ślimaku :D
OdpowiedzUsuńTak, krem pod oczy ratuje cały ten zestaw :) Także nie jestem zdziwiona, że Ci odpowiada. Z kolei ten do twarzy potrzebowałby dobrego towarzystwa, jak u Ciebie, bo solo nie daje sobie u mnie rady ;) ja chyba kupię jeszcze Bentona z pszczółką ;)
UsuńNo to na pewno kremu nie tknę bo ja się borykam z tradzikiem różowatym i prawdopodbnie nic mi nie zmieni :( Ale krem pod oczy jak najbardziej warty uwagi :) Buziaki :*
OdpowiedzUsuńMoże spróbuj z innym ślimaczkiem, bo ten za wiele nie robi, chyba że ten pod oczy ;) na zaczerwienienia i naczynia u mnie dobrze działało serum drG Red Blemish Soothing Ampoule. Ale u mnie bardziej jest to problem pękających i delikatnych naczyń niż samego trądziku... Mimo to zauważyłam, że pięknie łagodzi zaczerwienienia ;)
UsuńSzkoda że krem do twarzy nie spełnił twoich oczekiwań, tyle dobrego że krem pod oczy był lepszy. Ja tylko płatki miałam z dodatkiem śluzu ślimaka i byłam zadowolona :) raz pamiętam dyskusje na jednej z grup że czasami lepiej jest wziąć zwykłego ślimaka i pozwolić mu aby wybiegał się po twarzy :P
OdpowiedzUsuńNie wiem czy czasem nie należymy do tej samej grupy, bo ten tekst skądś mi się kojarzy :D
Usuńpróbuj innych ślimaków, może akurat firma nie przypasowała, bo sporo osób jednak je chwali :) ja nie miałam jeszcze nic chociaż widziałam w biedronce maseczki, ale jakoś się nie skusiłam :) i widzę, że dziewczyny mają o nich różne zdanie :)
OdpowiedzUsuńBędę jeszcze próbowała esencji Bentona z jadem pszczelim, na 100% :) Może ta zda u mnie egzamin ;)
UsuńWiele razy rozmyślałam żeby kupić taki specyfik, ale gdzieś nie mogę się do tego do końca przekonać. Może kiedyś, choć ten krem pod oczy mnie trochę kusi. ;d
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię i obserwuję. Tematyka bloga jak najbardziej idealna dla mnie,
~ Ivami.
Krem pod oczy to zdecydowanie najlepszy wybór z tych dwóch gagatków ;) Dziękuję, również obserwuję i pozdrawiam ;*
UsuńMam ten krem pod oczy ale jestem nim rozczarowana. Ledwo nawilża moją skórę i tak jak Ty zauważyłam że mam większe cienie. Jedyne plusy to, to że rzeczywiście szybko się wchłania i lekko napina.
OdpowiedzUsuńKrem pod oczy nie jest szczytem marzeń a ten do twarzy jest jeszcze gorszy :P
UsuńTyle się słyszy ostatnio o tym ślimaku! :) Szkoda, że kosmetyki się nie sprawdziły i tylko krem pod oczy uratował sytuację :)
OdpowiedzUsuńObserwuję! Bardzo bardzo mi się u Ciebie podoba :)
Dobrze, bo gdyby oba były tak samo słabe, to byłabym bardzo, bardzo zła :D A za obserwację pięknie dziękuję ;*
UsuńTeż mam dziury po ospie, haha. :D A Ślimaka żadnego nigdy nie miałam i jestem go ciekawa.
OdpowiedzUsuńTeż nie posłuchałaś mamy? :D
UsuńNigdy nie miałam tych kosmetyków;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie, obserwuję.
Nie są według mnie szczególnie warte zakupu ;) Dziękuję Ci bardzo, zajrzę oczywiście i również pozdrawiam ;*
UsuńSlimakowych kremów nie miałam nigdy. Ciekawostka :) Obserwuję :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo ;*
UsuńBardzo ciekawy duet :) Muszę się nim bliżej zainteresować :)
OdpowiedzUsuńObserwuję i zapraszam do mnie :)
http://beatypunktwidzenia.blogspot.com/
Nie wiem czy warto się interesować kreme do twarzy akurat :) a za zaproszenie dziękuję, zajrzę z pewnością ;)
UsuńMnie całe szczęście mama jakoś powstrzymała od drapanka w czasie ospy, choć wówczas tego nie doceniałam :P
OdpowiedzUsuńCud :D moja nie ogarnęła mnie i mojego dwuletniego brata chorych na raz :P ale on nie ma blizn bo był za mały na eksperymenty :D
UsuńKurczę, dawno tu u Ciebie nie byłam :) zastanawiam się czy Blogger nie miał jakiejś awarii, bo jestem pewna, że Cię nie odsubskrybowałam, a nie miałam Twoich postów w aktualnościach. Już drugi raz mi się to zdarzyło. Co do samych kremów, ten do twarzy mnie nie kusił, ale ten pod oczy owszem (nawet bardzo), a teraz nabrałam wątpliwości, gdyż niestety oczekiwania mam spore... Pozdrawiam Cię ciepło :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie niestety ponoć miał, obiło mi się o uszy, że ktoś na którymś z forów pisał o takim problemie. Ale fajnie, że jesteś znowu! ;* Buziaki!
UsuńTeż się cieszę, że znowu jestem :* Również przesyłam duże buziaki :)
UsuńNie znam firmy i pierwszy raz widzę kosmetyki :) Opakowania mają bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie spotkałam się z tą firmą. A kosmetyków "ślimakowych" jeszcze nie wypróbowałam, ale nie wykluczam, że kiedyś się skuszę :)
OdpowiedzUsuńProdukty zupełnie mi nieznane. :)
OdpowiedzUsuńxxveronica.blogspot.com
Ze ślimakami miałam jedynie tyle wspólnego, że raz kosztowałam :) Kosmetyków się trochę boję jakoś, że się rozczaruję :)
OdpowiedzUsuń