środa, 11 stycznia 2017

Dr Irena Eris Clinic Way, czyli o moich pierwszych wrażeniach związanych z linią apteczną marki

Witam Was serdecznie po tej dłuższej przerwie! :) Miałam wrócić z Zakopanego wcześniej, jednak bardzo spontanicznie wylądowaliśmy z mężem w Krakowie (w jednym i drugim miejscu chyba nie mogliśmy trafić na większy mróz, choć całe szczęście hotele stanęły na wysokości zadania i było w nich cieplutko ;)). Psychicznie odpoczęłam bardzo, fizycznie za grosz, jednak wyjazd ten będę bardzo miło wspominać. Spontaniczność to chyba jednak dobra rzecz :D (I mówi to osoba, która musi wiedzieć wszystko o wszystkim i mieć poukładaną każdą dziedzinę życia od A do Z. Kiedy się nie da - następuje nieszczęście :P). Wracając jednak do tematu dzisiejszego posta - jakoś przed Sylwestrem napisała do mnie Pani Magda, reprezentująca markę Dr Irena Eris, czy nie zdecydowałabym się opisać swoich pierwszych wrażeń związanych z linią Clinic Way. Nie powiem - w pierwszej chwili miałam wątpliwości, bo prawie zawsze piszę recenzję, kiedy pudełko po kosmetyku jest puste, bądź niemalże puste. Jednak pomyślałam, że w końcu to tylko pierwsze wrażenie, no i przecież kiedy zużyję całość, recenzję mogę edytować... Tak więc zdecydowałam się na pożądane przeze mnie już chyba któryś rok Dermokapsułki Rewitalizujące, oraz Przeciwzmarszczkowy Trzyfazowy Oczyszczający Oleożel do Demakijażu i Mycia Twarzy (z racji tego, że ostatnie paskudztwo do demakijażu ostro dało mi popalić, pożądałam czegoś ekstra). Paczkę z tym oto duetem, dostałam w poniedziałek, 9 stycznia, więc będą to naprawdę pierwsze wrażenia. I o ile żel do demakijażu można ocenić całkiem szybko i bardzo sprawnie, o tyle kapsułki z pewnością dostaną jeszcze swoje drugie pięć minut (niech żyje rzetelność! ;)).
Przeciwzmarszczkowy Trzyfazowy Oczyszczający Oleożel do Demakijażu i Mycia Twarzy, znajduje się w sporej, bo zawierającej 175ml tubie, którą się odkręca (wolałabym coś zamykanego na klik, bo jest wygodniej, ale na dobrą sprawę, ta też jest okej). Ma on za zadanie oczyszczenie naszej twarzy z makijażu lub tylko z zanieczyszczeń (więc można używać go też np. rano). Kosmetyk ma bardzo ciekawą, trójfazową konsystencję. Po wyciśnięciu go z tuby, otrzymujemy przezroczysty żel. Kiedy z kolei nałożymy go na suchą twarz, i zaczniemy masować, zamienia się ona w przyjemny, jedwabisty olejek, którego używanie naprawdę sprawia przyjemność. Usuwanie makijażu naprawdę jest bardzo komfortowe, palce suną po twarzy bez żadnych oporów i wszystko odbywa się wyjątkowo delikatnie (czyli unikamy wszelkiego naciągania skóry powodującego zmarszczki ;)). Trzeci etap, to z kolei spłukiwanie. Wtedy olejek staje się białą emulsją... Więc mamy tu trójfazowe czary mary, hokus - pokus, w sam raz dla gadżeciar ;)
Zapach kosmetyku jest bardzo delikatny, nieszkodliwy, wyczuwalny chyba jedynie w opakowaniu. Jeśli chodzi o ilość żelu, niezbędną nam do demakijażu - wydaje mi się, że potrzeba go do wykonania masażu naprawdę niewiele. Z kolei jakie efekty zastałam po wszystkim? Olejek bardzo ładnie usunął makijaż i zanieczyszczenia (musiałam domyć płynem micelarnym jedynie odrobinę eyelinera albo tuszu, znajdującego się między rzęsami, a w moim przypadku to bardzo dobry wynik - i tak, poszłam na całość oraz zmyłam olejkiem również makijaż oczu - nic nie szczypie ;)). Zdziwiło mnie to, że skóra po jego użyciu była naprawdę gładka, delikatna, jedwabista i wyjątkowo czysta, a jednocześnie nieściągnięta. W przypadku skóry suchej (a zimą taką posiadam, zwłaszcza po łażeniu na mrozie) jest to wyjątkowo ważne. Jestem ciekawa, jak sprawdzi się przy stałym użytkowaniu, ale coś czuję, że chyba szykuje nam się dłuższy romans ;) (producent obiecuje nawet lekkie wygładzenie zmarszczek! Ciekawe, jak z tym będzie ;)). Koszt tego cuda? 59zł, ale w wielu miejscach, między innymi w sklepie internetowym marki trwa promocja.
Drugim kosmetykiem, który wybrałam sobie do testów, były Dermokapsułki Rewitalizujące. Zawierają one koncentrat witaminowo - rewitalizujący, który polecany jest w każdym wieku, w celu regeneracji skóry zmęczonej, odwodnionej, przesuszonej, bądź jako profilaktyka przeciw procesom starzenia (coś w sam raz dla mnie, jakby na to nie patrzeć). Całość zamknięta jest w jednorazowych kapsułkach (nie jeść, nie połykać!), a już jedna wystarcza by posmarować całą twarz i szyję koktajlem z witamin A, C oraz E i biomimetycznym koncentratem lipidowym (tu poczytacie o szczegółach). Pożądałam ich sobie po cichutku od kilku lat, jednak ciągle nie udawało mi się ich kupić. Cały czas coś mi w tym przeszkadzało. Jednak w końcu są, mam. Mały, zgrabny, srebrno - plastikowy słoiczek, zawierający czerwoniutkie, jakby trochę plastikowe kapsułki. Całe trzydzieści sztuk, starczające na miesiąc kuracji... I co dalej? (bo to, że kuracji nie zjemy, już wiadomo! :P)
Po otwarciu opakowania i rozbrojeniu blokady (mnie pomógł mąż :D), wita nas delikatny, świeży, może lekko kwiatowy aromat, który utrzymuje się podczas nakładania koncentratu na twarz i chyba jeszcze chwilę później. Kiedy już wydobędziemy zawartość kapsułki na zewnątrz, okazuje się, że ma ona konsystencję delikatnego, bardzo szybko wchłaniającego się olejku. Praktycznie zaraz po nałożeniu go na twarz, nasza skóra staje się bardzo gładka, wręcz jedwabista w dotyku. Kiedy jednak już pocieszyłam się tym efektem, zgodnie z zaleceniami producenta, nałożyłam jeszcze krem (Mizon All in One Snail Repair). Co więc zastałam rano?
Rano - nie da się ukryć - skóra była gładka, jakby lekko rozpromieniona i wyjątkowo dobrze nawilżona. Nawet przy śniadaniu mama zapytała mnie, czego używałam, że tak podejrzanie dobrze wyglądam :D Podarowałam jej jedną kapsułkę, i teraz ona myśli o zakupie swojego opakowania :P Mam nadzieję, że efekt wygładzenia, nawilżenia i rozświetlenia się u mnie utrzyma, oraz że dojdzie do niego jeszcze obiecywane przez producenta odżywienie, ujędrnienie, regeneracja i wzrost elastyczności skóry. Powiem Wam szczerze (bo przecież chyba głównie o to nam chodzi), że gdy dostałam paczkę, pomyślałam że w ich przypadku chyba nie dam rady zaobserwować żadnego efektu w dwa dni. Stało się inaczej i jestem z tego powodu pod dużym wrażeniem. To chyba idealny kosmetyk dla niecierpliwych :D Standardowo kosztuje on 119zł, jednak aktualnie cała linia objęta jest rabatem (mnie teraz chodzi po głowie krem na dzień nr2 :P).
Miałyście może styczność z linią Clinic Way marki Dr Irena Eris? Jakie towarzyszyły Wam wrażenia? Czy zauważyłyście jakiekolwiek efekty "od ręki"? A może niezbyt? Dajcie znać, jestem bardzo ciekawa! :)

P.S. Z okazji świąt i ferii mam na blogu tycie "tyły" :P Następnym razem pojawią się grudniowe nowości, o które pytałyście :) Zdjęcia już czekają, muszę jedynie dopisać tekst ;)

40 komentarzy :

  1. Ja po dwóch dniach używania produktów nie miałabym żadnych wniosków :P No może poza zapachem :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dermokapsułki dały niemal natychmiastowy efekt, co też mnie zdziwiło, a żel do demakijażu, to tylko żel ;) A to są nadal tylko pierwsze wrażenia :)

      Usuń
  2. Swego czasu zużyłam opakowanie dermokapsułek. One dają praktycznie natychmiastowy efekt:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No też właśnie :D Było go widać i u mnie i u mojej mamy ;)

      Usuń
  3. Nie używałam jeszcze nic z ich produktów

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To również moje pierwsze produkty, ale wrażenia są zachęcające :)

      Usuń
  4. Ja jestem najbardziej ciekawa obszerniejszej recenzji "rybek " uwielbiam taką formę kosmetyków ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, będzie :) Może np. w jakimś podsumowaniu, albo rozszerzę tą recenzję i podrzucę link na fb lub w nowym poście, jeszcze nie wiem ;)

      Usuń
  5. właśnie tak zauważyłam, że coś Cię ostatnio tutaj tak mało. stanowczo za mało :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, czasem życie się tak plecie ;) Wiem, że może za mało, staram się nad tym pracować w każdym razie ;)

      Usuń
  6. Bardzo mnie zaciekawiłaś, jeszcze nie miałam nic z tych produktów ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Fajnie się prezentują te dermokapsułki :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Aż pożałowałam, że nie zdecydowałam się na te kapsułki ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale mam dziś szczęście do recenzji produktów z tej najnowszej serii dr Irena Eris :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmasowany atak :D ale ta seria wcale nie jest taka nowa, ma już chyba kilka lat ;)

      Usuń
  10. no ciekawe te kapsułki
    Oleożel sama mam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie czytałam Twój post :) ładne zdjęcia ;) a oleożel wg mnie jest bardzo fajną propozycją w dziedzinie demakijażu :)

      Usuń
  11. Kapsułki wyglądają świetnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Słyszę o tej linii dopiero po raz drugi, ciekawi mnie ten oleo żel. Co to za gagatek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wydaje mi się, że całkiem nieźle się on zapowiada :) zobaczymy co będzie dalej, ale aktualnie jest obiecująco ;)

      Usuń
  13. Kapsułki mi się podobają i chętnie bym je u siebie widziała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że jeśli dają tak szybkie efekty, mogą okazać się warte inwestycji, ale jeszcze dam znać jak dają sobie radę na dłuższą metę ;)

      Usuń
  14. Nie słyszałam o tej linii, ale wygląda ciekawie :) Ceny niestety trochę nie moje...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam tej linii ale o marce słyszałam wiele dobrego!
    Zapraszam do mnie, na blogu trwa właśnie konkurs - gorąco zachęcam do udziału :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, marka chyba należy do skutecznych i cenionych :)

      Usuń
  16. Działanie kapsułek zaskoczyło mnie :) w sumie nie spodziewałam się że coś może aż tak szybko działać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I ja się tego nie spodziewałam! Myślałam, że na temat działania nic nie napiszę a tu taka niespodzianka... :)

      Usuń
  17. do demakijażu lepiej jest wybrać żel czy piankę jeśli krokiem poprzedzającym jest olejek?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zazwyczaj stosuję różnego rodzaju pianki (głównie azjatyckie), ale zdarza mi się sięgać również po żele :) Mimo wszystko ogólnie rzecz biorąc jestem chyba bardziej zadowolona z tych pierwszych ;)

      Usuń
  18. Znam tą firmę dzięki mojej mamie, która używa serie ich kremów przeciwzmarszczkowych, sama jeszcze po nie nie sięgnęłam, ale podobają mi się ich opakowania i ogólny wizerunek kosmetyku.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Ciekawe te kapsułki. Prawdę mówiąc pierwszy raz o nich słyszę chociaż firmę znam.

    OdpowiedzUsuń
  20. Nie miałam jeszcze, ale zaciekawiło mnie... tym bardziej, że szybko działa. ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Żel mnie zainteresował, ale kapsułki jeszcze bardziej! :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Oleożel jest świetny, kapsułek jeszcze nie próbowałam. Ta linia należy do moich ulubionych i to moje odkrycie 2016;)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)