sobota, 5 marca 2016

Dr Irena Eris Provoke Long Lashes Mascara, czyli o nowym wydłużającym tuszu do rzęs słów kilka

Wyjazd do Krynicy, nie będę ukrywać, był bardzo udany ;) Mimo średniej pogody (zimno!), było bardzo przyjemnie, zrelaksowałam się, naładowałam akumulatory, objadłam oscypkami (właściwie to żyłam wyłącznie na nich przez te parę dni), trafiłam na przyjemny apartament i napiłam się paskudnej wody z żelazem (anemik pozdrawia! ;)).  Pora jednak wrócić do rzeczywistości i opowiedzieć Wam o nowym tuszu do rzęs Dr Irena Eris Provoke, który dzięki Pani Magdzie miałam okazję przetestować. Trafił on do mnie w idealnym momencie, zaraz po tym, jak lubiana przez wiele z Was mascara Maybelline Lash Sensational okropnie mnie uczuliła (spuchły mi powieki, a oczy zrobiły się strasznie przekrwione). Najpierw obstawiałam krem pod oczy, ale po odstawieniu go, objawy nie znikały. Dopiero gdy pozbyłam się tuszu, wszystko przeszło... Pierwszy raz w życiu zdarzyło mi się coś takiego. Uczulił mnie już błyszczyk, krem do twarzy, ale coś do oczu po raz pierwszy :/ Wracając jednak do tematu... ;) Jak sprawdziła się u mnie nowa maskara wydłużająca Dr Irena Eris Provoke? Zapraszam na recenzję!
Opakowanie tuszu - jak zawsze w przypadku marki Dr Irena Eris Provoke - jest naprawdę piękne, eleganckie i na poziomie. Srebrna, jakby lustrzana maskara, zapakowana jest w kartonik, strzegący tuszu przed wścibskimi palcami wszelakich macantów i macantek (za co ogromny plus). Bardzo podoba mi się też to, że maskara się nie rysuje, a woziłam ją już ze sobą tu i ówdzie :) Nadal wygląda jak nowa! Opakowanie zawiera 10ml produktu (czyli sporo) i całość jest ważna 6 miesięcy od otwarcia, choć u mnie tusze standardowo wytrzymują około 3 miesięcy (wszystkie :P). 
Szczoteczka to malutkie dziwadełko (ostatnio mam do takich szczęście ;)). U nasady jest węższa, a na końcu szersza. Wykonano ją z silikonu, i z wyglądu przypomina mi ona trochę stożek. Mimo wszystko, jest ona wygodna w użyciu, dobrze rozczesuje rzęsy i nie ma problemów z dotarciem do tych najkrótszych włosków. Jeśli chodzi o konsystencję - na początku maskara była strasznie "mokra" i malowało się nią ciężko, trochę sklejała rzęsy, jednak po około tygodniu wszystko się unormowało i konsystencja stała się bardzo przyjemna w użytkowaniu. Kolor tuszu, to ładny odcień czerni. Ciemny, głęboki, i taki jest cały dzień, bez akcji - rano czarno, wieczorem szaro (co już mi się zdarzało i nienawidzę tego jak mało czego :/). Po dwóch miesiącach użytkowania, nie zauważyłam też by tusz osypywał się lub rozmazywał w ciągu dnia, tudzież wyglądał znacząco gorzej z innych powodów. Trzeba tylko pamiętać, by z nim nie przesadzić, gdy zaszalejemy z ilością warstw (tzn nałożymy więcej niż dwie) zacznie sklejać rzęsy. Jeśli jednak zachowamy umiar, będzie wyglądał naprawdę ładnie i elegancko, co możecie zaobserwować poniżej:
Tusz ładnie wydłuża (wszak w końcu jest wydłużający nawet z nazwy), rozdziela, pogrubia i nabłyszcza rzęsy, jednocześnie nie sprawiając ogromnych kłopotów przy zmywaniu (choć ja najpierw myję twarz olejkiem, potem żelem, płynem micelarnym i na końcu używam toniku, na taki zestaw już nie ma mocnych ;)). Może po zdjęciu jakoś szczególnie tego rozdzielenia nie widać, jednak weźcie poprawkę na to, że moje rzęsy są potargane z natury i jak na nie, to naprawdę niezły efekt :) Najsłabiej radzi sobie z podkręceniem (jednak nikt nie obiecuje, że tusz będzie to robił), w każdym razie i tu efekt jest naprawdę zadowalający :) Maskara w cenie regularnej kosztuje 65zł, ale często zdarzają się różnej maści promocje, podczas których możemy dostać go nawet 50% taniej. Aktualnie udało mi się znaleźć ofertę (ważną do wyczerpania zapasów), gdzie do zakupów dostaniemy cień Provoke w gratisie: klik. W ramach podsumowania mojego wywodu: Dr Irena Eris Provoke Long Lashes Mascara to tusz, do którego z chęcią wrócę, bo bardzo przyjemnie mi się go używało. Jak już wiele razy mówiłam, nie lubię wydawać dużych kwot na maskary bo bardzo krótko u mnie wytrzymują, ale w promocji? Jak najbardziej się skuszę! Znacie ten tusz? A może polecicie mi coś innego, dobrego, ale w przystępnej cenie? Dajcie znać! :)

Zapraszam też do udziału w dwóch konkursach! (klik i klik)

60 komentarzy :

  1. Oj straszysz tym Maybelline, którego mam w zapasie:O Co do szczoteczek to ja jak najbardziej lubię te dziwne:D Ja sobie spojrzę na tę wersję 3w1 chyba jak będzie promo w Ross.;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli chodzi o maybelline to z całego serca Ci go odradzam :( spuchły mi po nim powieki a białka miałam czerwone jak królik :/ ja chętnie powtórzę przygodę z tymi tuszami, dla odmiany ten bardzo dobrze się spisał :) swoją drogą ciekawe, kiedy ross uraczy nas jakąś promocją :D

      Usuń
    2. Nie no, nie oznacza od razu, że mnie spotka to samo:D Ance po nim nic nie było;)
      Ross zapewne na przełomie kwietnia/maja;)

      Usuń
    3. No ja bym się chętnie skusiła na kilka rzeczy, ciekawe czy mi nie przejdzie do tego czasu ;) a co do tuszu, no to jasne że tak. Wiem, że sporo osób go lubi, ale mnie akurat zrobił na szaro i długo tego maybelline nie zapomnę :D

      Usuń
    4. Nie ma co się oszukiwać - ja na pewno skorzystam mniej lub bardziej, jak zawsze!:D

      Usuń
    5. Ciekawe, jak będzie u mnie, ostatnio kupiłam chyba tylko pomadkę, chociaż nie mam 100% pewności ;) teraz czaję się na parę rzeczy z provoke właśnie :)

      Usuń
  2. Ja lubię duże szczoty, ale Ty masz rzęsiska <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) ostatnio faktycznie trochę im się urosło po L4L ;)

      Usuń
  3. Może i Ja go kupię podczas promocji :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale masz rzęsiska :) Nigdy nie miałam nic z dr ireny eris, ale znam tę markę. Współczuję, chyba najgorzej jak uczula właśnie coś w okolicach oczu, dobrze, że przeszło. Ja miałam wersję wodoodporną i lubiłam ją. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) ja właśnie wiem, że dużo osób lubi tę maskarę i dlatego ją kupiłam, a zawiodłam się na maybelline jak chyba nigdy wcześniej :(

      Usuń
  5. mnie kiedyś jeden z tuszy Maybelline też uczulił, teraz unikam ich jak ognia.
    jakie Ty masz rzęsy! piękne!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* o, czyli nie jestem sama! A to gagatki z tych tuszy maybelline! :/

      Usuń
  6. Piękne masz rzęsy :) Mnie już żaden tusz nie skusi. Mam 2 swoich ulubieńców i wolę nie testować innych, bo nie ma co zmieniać dobrego na jeszcze lepsze, bo można trafić na bubla :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki ;* to racja, choć moja natura testera mi na to nie pozwala, hihi ;) ale ja też mam już swoich ulubieńców :)

      Usuń
    2. u mnie to l'oreal so couture i chanel le volume de chanel :) to jaką alternatywę wybiorę zależy ile mam w danym momencie funduszy. chanel zawsze kupuję jak jest -30% na koniec roku w sephorze to robię zapasy :)

      Usuń
    3. Ja aktualnie najbardziej lubię L'oreal False Lash Wings :) ale So Cuture w sumie też dobrze wspominam ;) Chanel z kolei niestety nie znam, nie inwestuję za dużo w tusze, bo krótko u mnie wytrzymują (3 mies i koniec). Wolę więc kupić np jakiś lepszy puder, róż lub szminkę :)

      Usuń
    4. Ja mam grube i gęste rzęsy. Kosmetyczka nawet powiedziała, że wyglądają jakby były robione metodą 1:1. Lubię sobie je maksymalnie przyciemnić, a akurat te 2 maskary spisują się w tej roli świetnie i nie muszę kombinować z henną :)

      Usuń
    5. O, no to tylko pozazdrościć takich firaneczek! :)

      Usuń
    6. Sama sobie zazdroszczę, że są takie gęste i długie :) Brwi też by mi się takie przydały, ale niestety nie można mieć wszystkiego, dlatego myślę o ich makijażu permanentnym, ale nadal się waham, bo bardzo lubię tą zabawę z tym całym ich podkreślaniem :D

      Usuń
    7. Ja teraz odstawiłam odżywkę, to rzęsy są ciut biedniejsze, ale cały czas nie można ;) mnie za to właśnie całkiem niezłymi brwiami obdarowała natura ;)

      Usuń
    8. tzn. też mam gęstę, ale są ubytki i moje są takie długie, cały czas muszę a to je przycinać, a to regulować, bardzo szybko rosną. troszkę to męczące :D

      Usuń
    9. No to fakt, masz z nimi troszkę zabawy ;)

      Usuń
  7. Nie znam go ale efekt bardzo mi się podoba. Wielki plus za niesklejanie czego nienawidzę :) Szczoteczka silikonowa taka, jaką lubię :) Piękne rzęsy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za komplement! :) ja też najbardziej lubię silikonowe szczoteczki ;)

      Usuń
  8. lubię silikonowe szczoteczki

    OdpowiedzUsuń
  9. Cudownie podkreśliły rzęsy. Podoba mi sie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Rzęsy bardzo ładnie się prezentują. Przyznam, że mnie zadziwiłaś tą reakcją uczuleniową na Sensational.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) a co do alergii - sama jestem w szoku, raczej nieczęsto zdarzają mi się takie rzeczy ;)

      Usuń
  11. Nie znam tego tuszu, ale u Ciebie spisał się rewelacyjnie, świetny efekt!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że warto poznać, jest naprawdę na poziomie ;)

      Usuń
  12. no popatrz chyba pierwsze słyszę, żeby tusz uczulał. A co do Irenkowego tuszu to bardzo ładnie się prezentuje, ale ja też skusiłabym się raczej na promocji. Moje serce podbił L'oreal so Couture :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moją mamę z kolei mało który tusz nie uczula ;) może uczulać i to jak :) ja z l'oreal wolę false lash wings :)

      Usuń
  13. Też mam ten tusz, ale w starej wersji:/ ten nowy design opakowania jest ładniejszy.
    Masz śliczne rzęsy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;* ja z kolei nie mam porównania z tą starszą wersją :(

      Usuń
    2. Napiszę recenzję za jakiś czas pewnie;)

      Usuń
  14. Podoba mi się ta szczoteczka. Nie lubię takich dużych, są dla mnie niewygodne. A efekt na rzęsach jest super.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, efekt jest całkiem ładny, na żywo nawet jeszcze lepszy ;)

      Usuń
  15. Bardzo lubię silikonowe szczoteczki, efekt bardzo mi się podoba

    OdpowiedzUsuń
  16. Piękny efekt, taki naturalny, a rzęsy długaśne i gęste.

    OdpowiedzUsuń
  17. Wydaje się ciekawa, na pewno kupię jak będzie promocja :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Wolę bardziej tradycyjne szczoteczki, ale efekt mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Szczoteczka dziwna, ale podoba mi się to, co robi z rzęsami :)!

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo mi sie podoba efekt ;) Sliczne masz rzesy ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Bardzo ładny efekt, naturalny i bez sklejania rzęs! Ja miałam podobne odczucia odnośnie tuszu Rouge Bunny Rouge, a teraz tuszu z Revlona z fioletową zakrętką. Też dobrze rozdzielają włoski :)

    OdpowiedzUsuń
  22. piękny efekt daje ten tusz :D mi ta maskara z maybelline też się nie sprawdziła, ale dlatego że nie podobał mi się efekt jaki dawała :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nigdy nie miałam jeszcze produktów Eris, bo w moim Rossku ich nie ma ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Jestem ciekawa efektu tego tuszu do rzęs. Nigdy nie miałam produktów z Eris ale myślę, że to w końcu czas aby nabyć :)
    Pozdrawiam !

    https://czaswobiektywie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  25. Ładny daje efekt i fajną ma szczoteczkę. Może się za nim rozejrzę.

    OdpowiedzUsuń
  26. bardzo fajny efekt daje!:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Rewelacyjny efekt! Obawiam się tylko, że nie umiałabym ujarzmić tej szczoteczki:/.

    OdpowiedzUsuń
  28. Podoba mi się opakowanie, podoba mi się szczoteczka, no i efekt na rzęsach również nie zepsuł pierwszego wrażenia! Bardzo ładnie się prezentuje! Trochę natualnie, ale jednak wyraziście! :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Chętnie wypróbuję, ja używam z Clinique i jestem zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)