czwartek, 13 sierpnia 2015

Lioele Under The Eye Light Concealer, oraz gdzie byłam i dlaczego tak długo

Tydzień temu w poniedziałek wyjechałam z mężem na krótką wycieczkę. Właściwie nie był to żaden odpoczynek, doczepiłam się jedynie do jego podróży do bułgarskiej Sofii. Wrażenia? Bezcenne, niemal jak podróż w czasie. Na poprawę humoru i zatarcie nie do końca dobrych wrażeń mąż urządził mi na Węgrzech wycieczkę do DM i Rossmanna (zakupy pokazywałam już na fb) :) Chyba najbardziej było mi żal porozjeżdżanych lub wiecznie głodnych zwierząt, które wałęsały się niemal wszędzie po Rumunii i Bułgarii (dwa zjadły za mnie całego łososia, cóż miękkie serce :P). Wróciłam w poniedziałek, we wtorek urządziłam pranie i rozpakowywanie bagaży, w środę miałam napisać tę recenzję, jednak wycieczka do Wydziału Komunikacji, spotkanie z najlepszą kumpelą oraz wieczorna migrena pokrzyżowały mi plany ;) No cóż, bywa :D Kończąc jednak tę prywatę... Szał na azjatyckie kosmetyki (a właściwie odrodzone uczucie) trwa u mnie już jakiś trzeci miesiąc, i co za tym idzie, pora na recenzję kolejnego z nich. Zapraszam więc do czytania o korektorze rozświetlającym Lioele Under The Eye Light Concealer.
Zacznijmy może tradycyjnie, od opakowania. Jest ono różowe, ładne (może ciut kiczowate, ale Azjaci chyba to lubią, ja czasem też :P), napisy ani sreberko z odkręcanej skuwki nie ścierają się z biegiem czasu. Tubka zawiera 8.5g kosmetyku i ma jedną wadę. Jaką? Korektor niby ma pędzelek, jednak trzeba go wycisnąć ze środka. Ja zdecydowanie wolę te wykręcane, jednak mam świadomość, że zawierają one przez to dużo mniej produktu (z tego, co pamiętam, zazwyczaj około 2ml). Więc opakowanie niby jest fajne, ale nie do końca, bo przez to na początku ciężko wyczuć czy wyciskamy z niego odpowiednią ilość kosmetyku. Kwestia higieny pędzelka również bywa sporna, jednak jak wiadomo - można go po prostu od czasu do czasu wyprać ;)
Korektor dostępny jest w całym jednym, różowo-beżowym odcieniu. Podejrzewam, że szczególnie zadowolone mogą być z takiego koloru osoby bladolice, jednak ton cery (ciepły, zimny) nie powinien odgrywać tu znaczącej roli. Warto też wspomnieć, że specyfik bardzo dobrze wtapia się w koloryt skóry (używałam go kilka razy bez BB/podkładu i nie było widać dosłownie żadnych granic). Według producenta, ma on za zadanie maskować cienie pod oczami i delikatnie rozświetlać. Zawiera formułę rozjaśniającą Phyto White, wit. E ma chronić przed powstawaniem zmarszczek oraz nawilżać (to ostatnie można sobie włożyć między bajki, ale z pewnością nie wysusza i muszę dodać, że ostatnio moja okolica oczu wygląda naprawdę dobrze).
Co zatem z najważniejszym, czyli z działaniem? Po nałożeniu korektora w normalnej ilości na pewno nie wchodzi w zmarszczki. Zdarzyło mi się jednak przesadzić, i nałożyć go zbyt dużo, wtedy siłą rzeczy pojawiły się pod nimi dwie kreseczki ;) Czy maskuje cienie? Moje tak, ale same przy okazji innej recenzji specyfiku do ich ukrywania stwierdziłyście, że są raczej z tych niewielkich. Czy rozświetla? Tak, i to bardzo ładnie (nie zawiera drobinek!). Biorąc pod uwagę jego średnie krycie, w połączeniu z rozświetleniem okolic oka, otrzymujemy bardzo ładny efekt, który ja polubiłam. W dodatku jest on widoczny niemal przez cały dzień. Nie ma też potrzeby obawiania się, że bez jego przypudrowania rozmaże się na nim tusz do rzęs. Sprawdzone w upały ;) Specyfik ma również rozjaśniać okolice oka, co pewnie przy cieniach jest właściwością stosunkowo pożądaną, jednak ja przy użytkowaniu korektora przez dwa miesiące nie sądzę aby to on miał takie działanie ;) Raczej posądzałabym o to krem pod oczy ;) Zdarzało mi się też używać korektora na zaczerwienienia i naczynka na twarzy, z tym również całkiem nieźle sobie poradził (choć jak wiadomo, nie jest on przeznaczony stricte do tego celu).
Powyżej zamieszczam jedyne przyzwoite zdjęcie, które udało mi się mu zrobić :P Ile kosztuje korektor Lioele? Zależy gdzie go kupimy. W Polskich sklepach internetowych jest to wydatek około 60zł, na ebay około 10zł mniej (biorę tu pod uwagę wszystkie koszty, łącznie z przesyłką. Mnie udało się go kupić za 40zł na Ekobieca, przyszedł jednak z naklejką MyAsia). Warto jednak wspomnieć, że jest wydajny i na pewno starczy nam na dłuższy czas.
Miałyście może okazję używać tego korektora? A może polecacie inne azjatyckie cudeńka, które się u Was sprawdziły? :)
P.S. Jak znosicie tę pogodę? Ja raczej bardzo średnio... Chyba najbardziej dokucza mi wieczny ból głowy :/ Umilam sobie jednak czas kredkami i kolorowanką dla dorosłych, niesamowicie wciąga!

46 komentarzy :

  1. Nie używam korektorów pod oczy, przynajmniej na razie nie są mi potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię zwłaszcza te rozświetlające, ale jedynie z podkładem też jakoś dałabym radę ;)

      Usuń
  2. U la la :) Jakie księżniczkowe opakowanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. W ubiegłym roku miałam przyjemność robić zakupy na Węgrzech w DM - wizyta w tym sklepie na długo pozostanie w mej pamięci:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam jeszcze w Rossmannie :) mieli dużo ciekawych limitek wellness&beauty, essence i catrice, no i kobiety jakoś wcale się nimi nie interesowały ;) ja w DM byłam dobrych 10 razy, fajna drogeria, nie można powiedzieć :)

      Usuń
  4. Nie znam go w ogóle. Jeśli chodzi o temperatury to ratuję się kąpielą w morzu :).
    Ech, niestety... W tych krajach jest duży problem z bezdomnymi zwierzakami :(. Byłam kiedyś w Bułgarii ale w Rumunii na szczęście tylko przejazdem bo serce by mi pękło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To zazdroszczę, ja mam tylko prysznic do dyspozycji :D a zwierzaków bardzo szkoda, w Rumunii co chwilę widziałam jakieś rozjechane a te, które spotkałam ratowałam łososiem i szynką, ale co to da :( Smutno... Chciałam wziąc jednego malutkiego kociaka, ale mąż mnie uświadomił, że może być problem z przewiezieniem go przez granicę i no został w Bułgarii ;(

      Usuń
  5. Fajniutki :) ja mam niestety odwieczny problem z cieniami I wciąż szukam tego idealnego korektora :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że niebawem znajdziesz! Akurat ten jest niczego sobie ;)

      Usuń
  6. Od ponad 10 lat zmagam się z migreną i w końcu mam na nią pośredni sposób - oprócz regularnego sypiania (nie udaje mi się niemal nigdy spać 8 godzin, maks to 7 :P), picia kawy jedynie do 9-10 rano najpóźniej (gdy wypiję o 14 od razu boli mnie głowa) dorzucam raz na kilka dni 1 tabletkę Centrum A Z i... głowa nie boli mnie w ogóle :) Kiedyś żyłam tylko na silnych lekach przeciwbólowych na receptę, a nie biorę ich już od początku tego roku (ani jednej sztuki!) ;) Polecam spróbować "unormować" życie i dorzucić od czasu do czasu kompleksowe witaminki ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja śpię właśnie po 8-9h i pilnuję tego praktycznie od dziecka, więc przyczyna raczej nie leży w nieregularnym trybie życia... :( u mnie najczęściej migrena pojawia się przed i w trakcie okresu, nie zauważyłam chyba innych przyczyn. Na szczęście następuje to raz na 2-3 miesiące, i nie biorę żadnych leków na receptę, ratuję się tymi przeciwwymiotnymi i "normalnymi", np po sumigrze czułam się jeszcze gorzej niż z samą migreną, więc odpuściłam temat ;) mogłabym brać więcej witamin i pić mniej kawy, ale nie widzę żadnego jej związku z bólem, czasem wręcz jest po niej lepiej, więc nie wiem :)

      Usuń
  7. Podrzuć namiar na kolorowankę, to te z Empiku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kochana, ja najpierw na próbę (nie byłam pewna czy mi się spodoba) wydrukowałam jedną z internetu, a potem kupiłam sobie w Empiku "Tajemny Ogród" Johanny Basford :)

      Usuń
  8. Ty leniuuuu:P
    Azjatycka kolorówka nie jest dopasowana do mojego typu urody więc pozostaje poza moim obszarem zainteresowań;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Są gorsi :P Mnie znowu ich kolorówka pasuje, ale wiem, że dla Ciebie jest zbyt jasna ;)

      Usuń
    2. Eee no nie wiem:D Ja jadę w nast tygodniu chyba, ale będą pościki o ile automat bloggera zadziała;) Co do kolorów no to cóż ważne żeby do siebie dopasować

      Usuń
    3. Ale ja wiem :D z resztą każdy robi jak tam mu pasuje ;) trzymam kciuki żeby zadziałało, bo wiem, że to się potrafi skopać... Gdzie się wybierasz? My może jeszcze do Gdańska, lub okolic, ale to czas pokaże, czy się uda :/

      Usuń
    4. Jeszcze w trakcie myślenia gdzie, ale coś nad morzem

      Usuń
    5. No to fajnie :) mnie zawsze R. ciągnie w góry, ale ja za nimi nie przepadam ;)

      Usuń
    6. No ja też tak niekoniecznie:P góry są urokliwe, ale morze to jest morze<3

      Usuń
    7. Dokładnie :) a ja już kilka lat nad naszym polskim nie byłam :/ Trzeba nadrobić :P

      Usuń
  9. Opakowanie zdecydowanie mnie nie uwiodło, ale za to odcień korektora bardzo mi się spodobał. W tej chwili mam chyba odrobinę zbyt intensywne cienie pod oczami, żeby taki lekki korektor sobie z nimi poradził, ale w przyszłości chętnie go wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety, opakowanie szału nie robi, jednak zawartość jest godna uwagi :)

      Usuń
  10. Ciekawy kosmetyk :) U mnie najlepiej w okolicach pod oczami aktualnie spisuje się mac pro longwear :) Od czasu do czasu używam jeszcze L'Oreal Lumi Magique, ale juz nie tak często jak to było przed zakupem maca :) Ciesze się, że wrocilas i czekam w takim razie na post zakupowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopiero połowa miesiąca, więc do posta zakupowego jeszcze sporo czasu ;) ale wcześniej, czy później z pewnością się pojawi :)

      Usuń
  11. Lubię testować korektory, nie mam co zakrywać, jedynie chce rozświetlać i chętnie kupuję kolejne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja się cieszę z pogody ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dobrze, ja chyba nie znam zbyt wielu zadowolonych z tak długiego upału :) Może gdzieś nad wodą byłoby to mniej uciążliwe ;)

      Usuń
  13. Fajny ten korektor, sprawia wrażenie takiego lekkiego, który nie obciąży skóry pod oczami. Po przeczytaniu tytułu przypomniała mi się moja mama pytająca się mnie: "O której wrócisz i dlaczego tak późno ?" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach te mamy ;) ja teraz jak gdzieś wychodzę, to znowu podobne pytania zadaje mąż :D Życie nie znosi próżni ;)

      Usuń
  14. ja to jestem strasznie zakochana w korektorze z maybelline :) opis tego też brzmi ciekawie ale nie wiem czy dla mnie jego działanie na zasinienia nie byłoby za słabe :) mam nadzieję, że porządnie wypoczęłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Azjatyckich korektorów nie znam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. kolejny raz czytam o kolorowance dla dorosłych, ja też taką chcę :P
    ja te pogody też średnio znoszę, tak jak Ty narzekam na bóle głowy:/

    OdpowiedzUsuń
  17. Odcien ma bardzo fajny, widzialabym go pod swoim oczkiem rowniez :D z kosmetykow kolorowych z Azji to w miare dobrze znam oferte kremow BB, ale korektora zadnego jeszcze nie mialam :) Bd musiala kiedys cos zamowic, choc teraz kupilam ostatnio korektor z HR wiec troche minie zanim go zuzyje :)

    OdpowiedzUsuń
  18. efekt bardzo przyzwoity :)
    i mnie ta pogoda wykańcza, ale słyszałam że to już ponoć koniec upałów...

    OdpowiedzUsuń
  19. Fajnie, że u Ciebie się sprawdził. Dla mnie chyba kolor byłby nieodpowiedni. Raz się skusiłam na taki beżowo różowy z YR i u mnie on dawał efekt zaczerwienienia. Dlatego teraz szukam tych typowo beżowo beżowych, bo nawet zbyt żółtawe jak słabiej kryją to z moimi fioletowymi cieniami robią zielonkawy efekt :D

    OdpowiedzUsuń
  20. Pierwszy raz spotykam się z tym korektorem. U mnie raczej nie sprawdziłby się - mam bardziej widoczne cienie pod oczami niż Ty :P

    OdpowiedzUsuń
  21. bardzo interesujaco brzmi :) jeszcze nie mialam okazji go uzywac ....

    OdpowiedzUsuń
  22. Pod oczy używam mocno kryjących korektorów, wydaje mi się że ten jednak mógłby być dla mnie niewystarczający.

    OdpowiedzUsuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)