Powiem szczerze, że dziś miał się pojawić post o ulubieńcach roku 2014, ale zupełnie się z nim nie wyrobiłam ;) Dlatego postanowiłam napisać o moim faworycie w pielęgnacji ust (z racji tego, że zauważyłam, że nie tylko ja mam z nimi problemy). Wiem, że już sporo na temat tego specyfiku było, i u innych i u mnie, ale moim zdaniem, taki kosmetyk zasługuje na oddzielną recenzję :) Zdaję sobie też sprawę, że nastroje wokół niego panujące potrafią być dość skrajne (no właśnie, a jak Wy? Kochacie, nienawidzicie, czy jesteście w stosunku do Reve de Miel neutralne?). Ja w każdym razie zaliczam się do jego zagorzałych fanek i żałuję, że pierwszy "miodek" trafił do mnie dopiero w zeszłe wakacje!
Balsam Nuxe Reve de Miel trafia do nas w eleganckim i stosunkowo ciężkim słoiczku z matowego szkła. Nakrętka jest z twardego i odpornego na upadki oraz zarysowania plastiku, nie ma problemów z zakręceniem słoiczka, ale też nie musimy obawiać się, że coś samoistnie rozleci nam się w kosmetyczce. Jeśli chodzi o szatę graficzną, to w tym momencie występują aż cztery wersje. Trzy limitowane (na górnym zdjęciu widać dwa, trzecia jest taka sama, tylko w kolorze zielonym) oraz jedna standardowa (taka jak poniżej).
Kwestia umieszczania balsamu do ust w słoiczku zawsze jest sporna. Wiadomo, kwestie higieny i te sprawy, jednak ja zawsze wychodzę z założenia, że każdy widzi co kupuje i sam podejmuje decyzję. W dodatku jeśli zawartość jest tego warta - to mogę się "męczyć" ;) Ja osobiście wolę standardowy wygląd tego balsamu, ale to już kwestia gustu. Z tego co wiem, nie tak prosto jednak na nią trafić (w aptekach są głównie te z edycji limitowanej). W ogóle w naszym kraju dość długo były problemy z zakupem "miodku" Nuxe. Ja swój pierwszy egzemplarz kupiłam na wakacjach w Chorwacji.
Konsystencja tego balsamu jest bardzo gęsta, treściwa, pokrywa usta niczym plaster, tworząc na nich matową powłokę. W zależności do temperatury, potrafią pojawić się w nim maleńkie grudki, jednak zupełnie mi to nie przeszkadza ;) Jeśli chodzi o skład: jak na moje laickie oko wydaje się dobry :) Nie ma konserwantów, sztucznych aromatów, ani barwników. Kiedy go kupowałam, bałam się, że będzie pachniał miodem (czego nie lubię), ale pozytywnie się zaskoczyłam. Delikatnie czuć w nim owoce cytrusowe, jednak smaku nie posiada.
W kwestii działania: jestem pod wrażeniem! Moje usta sporo przeszły, chodziłam nawet z nimi po dermatologach (całych dwóch, ale jednak ;)), używałam maści na receptę, by utrzymać je w dobrym stanie. Aż któregoś dnia zdecydowałam się na zakup Nuxe i coś w końcu zaskoczyło. Ulgę poczułam już po pierwszym użyciu, jednakże prawdziwie zadowalające efekty zauważyłam po kilku dniach intensywnego smarowania (3-4 razy dziennie i na noc). Na początku oczywiście maści nie odstawiłam, jednak któregoś dnia stwierdziłam, że jeśli "miodek" działa dobrze, to może spróbuję? No i przestałam. Czekałam kilka dni, jak na szpilkach, obserwując, co będzie się działo. I nic. Maści od dermatologa spoczęły na dnie szuflady, nieużywane od lata. Zniknęły suche skórki, zniknęła patologiczna wręcz suchość, odeszło to okropne uczucie wiecznie napiętych ust. Nigdy wcześniej nie znalazłam specyfiku, który by potrafił doprowadzić moje usta do takiego stanu bez stosowania leków. Świetnie sprawdzał się latem, daje sobie dobrze radę teraz, zimą, na mrozie, nawet jeśli stosuję go tylko na noc. Dzięki niemu, mogę też przeprowadzać nieśmiałe eksperymenty z kolorowymi pomadkami do ust ;) Swoją drogą, jeśli nałożymy bardzo cienką warstwę Nuxe, to możemy próbować z kolorową pomadką, choć niektóre się na nim mażą. No i warto wspomnieć o tym, że wersja w sztyfcie jest dużo gorsza... :( Dziś w osiedlowej aptece widziałam go za 34.90. Dla niektórych może to być dużo, ale jeśli macie problemowe usta, to jak najbardziej warto wypróbować go na sobie. Mnie każdy z egzemplarzy wystarczył na około 3-4 miesiące.
Jaki jest wasz stosunek do kultowego Nuxe Reve de Miel? :)
Chciałabym, wypróbować, bo czytałam wiele dobrych opinii :) Za balsam do ust jestem w stanie zapłacić naprawdę dużo.
OdpowiedzUsuńTak, kupić dobry balsam do ust to spory problem...
UsuńTak też myślałam, że wizyta w aptece nastroi Cię na taki wpis;)
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć, że Nuxe jest moim ulubieńcem bo spodziewałam się po nim więcej, ale bardzo lubię jego zapach ;)
Haha :D Latam po aptekach, sprzątam, gotuję, mam dość (nie lubię być przykładną Panią Domu) :P Byłam po nową partię leków i mocniejszy antybiotyk :/ A Nuxe leżał na wystawie ;)
UsuńPowiem szczerze, że ja nie miałam żadnych oczekiwań. Pokochałam go, bo coś mi posłużyło i mogłam odstawić leki :)
UsuńNo oby tym razem zadziałały bo tak to mąż będzie leżał taki bezużyteczny:D Ja nigdy maści nie stosowałam na usta no moze poza Cicalfate i tą z wit A, ale niestety mam suche usta i nie ma możliwości żebym ich nie posmarowała przez dłuższy czas bo wtedy mogę je sobie całe oskubać;) Tak czy owak i tak mam słoiczek w zapasie no i lubię wąchać ten balsam:P
UsuńDokładnie :D ja miałam takie niby na AZS i pomagały, ale to zawsze leki i wiadomo, że lepiej bez nich ;) a zapach też bardzo lubię! :)
UsuńNie znam niestety. Ale u mnie sprawdza się wspaniale carmex:) jestem mu wierna:)
OdpowiedzUsuńJa kiedyś carmex kupowałam, ale szczerze powiedziawszy nie lubiłam tego mrowienia... ;)
UsuńJa miałam właśnie na niego chęć w okresie wakacyjnym, ale wtedy zaczynał znikać z aptek i w końcu go nie kupiłam. Poratowałam się TBS Wild Argan Oil i jest całkiem fajny. Ale skoro ten Nuxe można gdzieś tam już zdobyć to z chęcią poszukam bo chciejstwo na niego nie ustało :D
OdpowiedzUsuńMożna go już dostać! I stacjonarnie, i przez internet, tylko tak jak pisałam, w tych limitowanych opakowaniach (żółty, róż i zieleń do wyboru). Warto się skusić i wypróbować :)
Usuńja nie mam problemów z ustami, ale zużywam wszystko co do i chętnie próbuje nowości, więc jak trafię to wypróbuje ;)
OdpowiedzUsuńMam mam!
OdpowiedzUsuńI jak wrażenia? :)
UsuńA ja jeszcze nie mam, hmm taka beauty blogerka za mnie :) Muszę nadrobić i to koniecznie
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała te balsamy :)
OdpowiedzUsuńMoje usta też są problematyczne, na ogól przesuszone, spierzchnięte i ciągle mam z nimi kłopoty bez względu na porę roku. W ostatnich do tego jeszcze walczę ze suchymi skórkami. Póki co aplikuję Tisane (w słoiczku) pomadki Himalaya oraz Alterra i dzięki nim stan się poprawia. Będę więc polować w aptekach na Nuxe Reve de Miel, bo spotkałam się nawet z opinią, że jest lepszy od mojego ulubionego Tisane ;)
OdpowiedzUsuńRozejrzyj się za nim, warto :) nie jestem w stanie zagwarantować, że pomoże jakoś spektakularnie, ale suchość ust, to tak nieprzyjemne uczucie, że warto próbować :)
UsuńJuż o nich słyszałam, ale uważam że jak dla mnie to zbędny wydatek bo problemów Z suchymi ustami nie mam, na szczęście: )
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu ;) Ale też nie mam wielkich problemów z wysuszeniem ust, zazwyczaj radę daje pomadka z Alterry :)
OdpowiedzUsuńAlterra to bardzo dobra pomadka, wiele ich zużyłam :)
UsuńU mnie w sumie można ją już liczyć w ilościach hurtowych :D
UsuńZnam ale jeszcze sama nie próbowałam ;)
OdpowiedzUsuńWygląda naprawdę fajnie i zachęcająco ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej marki ale zachecilas mnie do wyprobowania.
OdpowiedzUsuńPierwsze słyszę o tej marce, ale męczy mnie ten sam problem co ciebie wcześniej. Moje usta są bardzo suche, mało co im pomaga. Musze dorwać to cudo!
OdpowiedzUsuńOj, to warto spróbować! Mam nadzieję, że szybko uda Ci się go znaleźć i pomoże :)
UsuńNie słyszałam o tej marce wcześniej chyba muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńJa nie mam jakichś większych problemów z ustami, dlatego rzadko używam takich kosmetyków, ale fajnie się prezentują i nie miałam jeszcze kosmetyków z Nuxe :)
OdpowiedzUsuńSzata graficzna faktycznie jest bardzo zachęcająca :)
UsuńJa szczerze nie znam tego mazidełka do ust, jednak cieszy mnie fakt, że pomogło Ci. Podobają się mi kosmetyki w szklanych słoiczkach:)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się opakowanie tych balsamów, kiedyś dużo czytałam na ich temat i miałam zamiar kupić ponieważ mam spory problem z wysychającymi ustami jednak cena mnie zniechęcała. Teraz używam tisane w słoiczku i bardzo sobie chwalę. ( cena przystępna, a usta mięciutkie jak nigdy)
OdpowiedzUsuńTisane jeszcze nie próbowałam, ale mam ją w planach. Wydaje mi się tylko, że zawiera ona parafinę, którą moje usta chyba średnio lubią ;)
UsuńGorąco polecam, ale tisane w słoiczku nie w sztyfcie! Słoiczkowa wersja jest bez parafiny.
UsuńNie mam dużego problemu z ustami, owszem czasami bywają przesuszone, ale każdy lepszy nawilżacz sobie radzi. Jestem pod wrażeniem, że taki kosmetyk dał radę wyleczyć Ci usta z tej okropnej suchości, a nawet maści od dermatologa nie pomogły. Musi być na prawdę bardzo dobry! Będę o nim pamiętać :)
OdpowiedzUsuńMoże nie do końca wyleczył, ale był w stanie utrzymać je w dobrej kondycji bez ciągłego stosowania maści :) wcześniej jak je odstawiałam to usta znowu robiły się brzydkie :/
Usuńuwielbiam te balsamy :)
OdpowiedzUsuńNie dziwię się ;) ja też! :D
Usuńmam problemy z suchymi ustami, ale obawiam się, że wydam kasę na marne i mi nie pomoże... zwłaszcza, że nie przepadam za balsamami do ust w słoiczkach :)
OdpowiedzUsuńNo niestety takie ryzyko istnieje zawsze ;)
Usuńtak jak Ty moje problematyczne i szybko przesuszające się usta go uwielbiają tym bardziej, że nie nadaje połysku ustom :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie ja też bardzo lubię to matowe wykończenie, jakie daje :)
UsuńWiele dobrego o nich czytałam, ale jeszcze nie miałam.
OdpowiedzUsuńnigdy o nim nie słyszałam. Na zimę najbardziej lubię masło shea ;))
OdpowiedzUsuńMasła shea do ust jeszcze nie miałam okazji próbować :)
UsuńA ja za nim nie przepadam. To znaczy jest niezły i ma świetny zapach, ale pod względem pielęgnacji na moich ustach o wiele lepiej sprawdza się Carmex i dużo lepiej spisuje się pod pomadki kolorowe ;)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) ja z kolei nie lubię carmexa ze względu na to mrowienie :)
UsuńPróbowałam go kiedyś wygrać, ale mi się nie udało :P sama też nie kupiłam
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze Ci się uda go wygrać lub kupić ;)
Usuńdo sprawdzenia na mojej liście:)
OdpowiedzUsuńChętnie bym po nią sięgnęła ale póki co zostaję przy Carmexie :)
OdpowiedzUsuńJeżeli Ci służy i go lubisz, to jak najbardziej :)
Usuńnie mam problemowych ust, jak to określiłaś w poście, ale Twoje recenzja brzmi zachęcająco, mimo iż cena balsamu do niskich nie należy
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie próbowałam, ale mam go na uwadze tylko zużyję zapasy :D
OdpowiedzUsuńAch, te zapasy :) też ich trochę mam ;)
Usuńczytałam wiele pozytywnych opinii, z chęcią wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńJa go nie miałam, ale fajnie, że jesteś z niego zadowolona :)
OdpowiedzUsuńNawet bardzo :)
UsuńA ja w ogóle pierwszy raz widzę! Dziwne :D
OdpowiedzUsuńMusiałabym rozejrzeć się za nim w aptece, nie rzucił mi się dotychczas w oczy
OdpowiedzUsuńUwielbiam tą firmę , tego produktu jeszcze niestety nie stosowałam :(
OdpowiedzUsuńA to chyba ich flagowy produkt :) jeśli nie miałaś z nim styczności to polecam wypróbować ;)
UsuńBardzo dużo dobrego o nim słyszałam ! ;)
OdpowiedzUsuńJeszcze go nie próbowałam, ale na pewno kiedyś to zrobię, sporo dobrego o nim czytałam :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam go! dzięki niemu mogę nosić szminki, moje usta kiedyś były bardzo suche a szminki jeszcze je bardziej wysuszały
OdpowiedzUsuńKompletnie nie znam tego produktu. Może kiedyś wypróbuję, chociaż ja za słoiczkami nie przepadam. Ale nie ze względów jak piszesz higienicznych tylko zwyczajnie często nie wiem co zrobić z wysmarowanym resztkami balsamu paluchem:)
OdpowiedzUsuńJa najczęściej wcieram to, co zostaje na palcu w skórki :)
UsuńNie znam tej firmy i chyba nie mam aż tak problematycznych ust :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten balsam :) Właśnie kończy się moje naustne mazidło z Organique i na jego miejsce z pewnością powróci Nuxe :)
OdpowiedzUsuńbrzmi kusząco i chętnie bym wypróbowała ale ten nieszczęsny słoiczek... nie cierpi umazanych balsamem paluchów ;)
OdpowiedzUsuńZawsze można spróbować użyć pędzelka :)
UsuńSłyszałam wiele dobrego na temat tego balsamu i chętnie wypróbowałabym go, ale cena mnie trochę odstrasza...
OdpowiedzUsuńChciałabym sprostować, że stacjonarnie nadal ciężko go dostać w normalnej cenie - jak już jest, to bywa i po 45zł, co jest grubą przesadą. Ja swój znalazłam za 35zł, ale wymagało to niemałych gimnastyk. Ale kocham, uwielbiam i żałuję, że tak późno kupiłam :) To moja pierwsza zima, końcówka roku, bez problemów z ustami! Póki co sprawdza się na medal - używam na noc grubszą warstwą i jak siędzę w domu czasami w ciągu dnia. Uzupełniany na zewnątrz klasycznym Blistexem lub Caudalie sprawdza się idealnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, A
Oj, Caudalie bardzo lubię! Świetna pomadka, jak wykorzystam swoje, to na 100% do niej wrócę :)
UsuńJa chyba mimo wszystko wolę Blistexa :)
UsuńNie mam dużego problemu ze skórą ust, ale nie lubię używać pomadek ochronnych co chwilę, dlatego też szukam tych bardzo dobrze działających.
OdpowiedzUsuńMuszę go kiedyś wypróbować.
Myślę, że nie powinnaś się zawieść :)
UsuńMam go jeszcze w zapasach i wielką ochotę na otwarcie, a obiecałam sobie, że najpierw coś zdenkuję! Muszę chyba częściej się smarować, powinno pójść szybciej :D
OdpowiedzUsuńHaha :D rozumiem Cię, znam ten ból ;) obiekt pożądania leży w szafce, a trzeba najpierw zużyć coś innego ;)
Usuńslyszalam wiele, ale ciagle nie byl mi po drodze :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o nim dużo dobrego. Przyznam, że moje usta przechodzą ostatnio gorszy czas, więc chyba faktycznie się skuszę, tym bardziej, że drogeryjne specyfiki nie potrafią sobie poradzić z moimi ustami ostatnio... :(
OdpowiedzUsuńWiele ludzi sobie go chwali a ja trafiłam chyba na bubla... :( Suchy i niemożliwy do nałożenia, fuj... To tak jakby był niedokręcony na dłuuugi czas zanim go kupiłam... :(
OdpowiedzUsuńWłaśnie zaczęłam nowego bloga, zapraszam :)
Mój blog
Szkoda, może był przeterminowany?
UsuńUwielbiam ten balsam za niezwykłą konsystencję, zapach i przede wszystkim działanie. Zawsze się dobrze sprawdza w kryzysowych sytuacjach i już nie wyobrażam sobie bez niego zimy :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś pojawił się wpis o maśle waniliowym, które mnie ratuje usta. Cudo. Polecam zapoznanie się z nim :) Taniej i naturalniej! :)
OdpowiedzUsuńJuż zaglądam :) chociaż wanilia to nie jest mój ukochany zapach ;)
UsuńJa miodek (jak go fajnie nazywasz;);) ) kocham i uważam, że jest to najlepszy balsam do ust. Teraz mam właśnie wersję w sztyfcie, którą kupiłam w zestawie świątecznym z mini kremem do rąk z miodkowej 30 ml + pomadka za 26 zł, więc cena nawet zachęcająca:) Uważam jednak, że pomadka jest słabsza, lepiej zainwestować w słoiczkową wersję:)
OdpowiedzUsuńNiestety nie jest to określenie mojego autorstwa ;) niestety wersja w sztyfcie jest dużo słabsza, ja byłam zawiedziona :(
UsuńMam suche usta i wiem, że to naprawdę problem, aby znaleźć odpowiedni kosmetyk do ich nawilżania, ciekawy produkt :)
OdpowiedzUsuńBardzo podobają mi się te słoiczki. A cena jakaś super straszna nie jest, więc może się skuszę.
OdpowiedzUsuńJeśli natrafię w przyjemnej cenie to pewnie się skuszę :)
OdpowiedzUsuńJak na mają kieszeń niestety za drogi...
OdpowiedzUsuńKiedyś go na 101% wyprobuje bardzo ale to bardzo mnie kusi ten balsam do ust a widze warto
OdpowiedzUsuńMuszę kiedyś w końcu wypróbować ten balsam:)
OdpowiedzUsuńten różowy to jakaś odmiana czy po prostu inne opakowanie ?:)
OdpowiedzUsuńmam swój miodek, bardzo go lubię, nawet jak grudkuje ale jedno! jedno zastrzeżenie, podczas zimna wyłazi biały kolor na ustach :/ taka biała warstweka i to mnie nieco irytuje
Ten różowy i żółty to edycja limitowana (jest jeszcze zielony), ale zawartość wszędzie jest taka sama :) mnie te grudki również nie przeszkadzają ;) a zimą faktycznie coś takiego się dzieje, też to zauważyłam, ale chyba dopiero dwa dni temu. Chociaż w jego przypadku to dla mnie mała wada ;)
UsuńKusisz, kusisz tą recenzją :)
OdpowiedzUsuńCzy moglabys podac nazwy tych masci od dermatologa? Od 3 lat mam spierzchniete i piekace usta i szukam desperacko lekarstwa... a balsam testowalam - niestety stoi na polce...
OdpowiedzUsuńCzy moglabys podac nazwy masci od dermatologa? Walcze z piekącymi i suchymi ustami od 3 lat... a reve de miel probowalam ... niestety zbiera kurz na polce...
OdpowiedzUsuńMnie dermatolog przepisał protopic, ale jeśli masz takie problemy, to warto udać się do lekarza, to może być też oznaka anemii, albo niedoborów witamin z grupy B i wiele innych rzeczy ;) u mnie poprawiało się też po suplementacji żelazem i b complex :)
Usuń