sobota, 5 kwietnia 2014

Magia Aleppo

Zazwyczaj na blogach widzę posty dotyczące walki z zaskórnikami, trądzikiem, tłustą skórą. Na temat mnie (i wielu innych ludzi również) dotyczący zostało powiedziane chyba niewiele. Dlatego zdecydowałam się opisać moją nierówną walkę z problemami skórnymi. Od dziecka tułam się po dermatologach. Nie jestem w stanie zliczyć ilu odwiedziłam przez 25 lat. Najpierw z rodzicami, potem sama zaliczałam kolejnych lekarzy, którzy nie mogli się zdecydować i zależnie od diagnozy miałam łuszczycę lub AZS. Jedna i druga brzmiała niefajnie. A ja codziennie walczyłam ze swoją skórą smarując ją kolejnymi maściami. W końcu postanowiłam wziąć się za siebie i gruntownie wszystko zmienić. Wywaliłam z łazienki wszystkie szampony i żele pod prysznic nafaszerowane chemią i wyruszyłam na łowy. Wieczorem wylądowałam w domu z mydłem z Aleppo o 12-15% zawartością oleju laurowego, kupionym w Organique. Mimo ogromnej awersji do mydeł w kostce postanowiłam w akcie desperacji spróbować. I tego dnia wszystko zaczęło się zmieniać. 

Myłam nim całe ciało. Oczywiście jak po każdym mydle skóra była tępa w dotyku a komfort użytkowania był bardzo niski. Z tym jednak zaczęłam sobie dawać radę przy pomocy myjki. Z czasem coś drgnęło. Wcześniej nawet podczas stosowania leków pojawiały się nowe i nowe zmiany, błędne koło. Kiedy zaczęłam go używać, po jakimś czasie udało mi się zaleczyć stare plamki a nowe przestały się pojawiać. Niedługo potem odstawiłam wszystkie leki, pozostało mydło. Myłam się nim jeszcze przez jakiś okres, potem stwierdziłam, że mam dość i rzuciłam je w kąt. Za karę znowu wylądowałam u lekarza ;) Wtedy pokornie wróciłam do niepozornej kostki, która zmieniła mnie z biedronki w księżniczkę :D Wprawdzie nadal zdarzają mi się skoki w bok i zdradzanie tego mydła z innymi produktami (ale już naturalnymi) to mam je ciągle w swojej łazience i używam co drugi dzień. Bitwa z wrogiem została wygrana ;) Zmiany na moim ciele pojawiają się bardzo rzadko i nie ma problemu ze zlikwidowaniem ich bez pomocy silnych leków. Skóra stała się też bardziej przyjemna w dotyku i nie jest już tak sucha w newralgicznych miejscach.
Wiem, że opinie, które krążą o tym mydełku są skrajnie różne. Mnie jednak ono pomogło i w stu procentach przekonał mnie do jego skuteczności ponowny rzut choroby po całkowitym zaprzestaniu stosowania kosmetyku. Dzięki zmianie pielęgnacji na bardziej naturalną, mój problem zdecydowanie się zmniejszył :) Nie należy jednak zapominać jak ważna jest w takiej sytuacji równoczesna terapia u dermatologa i odpowiednia dieta :)

15 komentarzy :

  1. Słyszałam wiele pozytywnych opinii dotyczących tego mydła i myślę, że zdecyduję się na jego kupno. Nie wiem tylko jakie stężenie wybrać, bo są też te z niższym ok. 5 - 8%, ale myślę, że metodą testów dobiorę najlepsze dla mojej skóry :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja dołączam się do zachwytów :) Warto w nie zainwestować i przetestować na sobie, zwłaszcza jeśli masz jakieś problemy skórne.

      Usuń
  2. Nie miałam tego mydełka ale chętnie bym wypróbowała. Co prawda dużych problemów skórnych nie mam ale z samej ciekawości jak zareagowała by na nie moja skóra :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko trzeba przetestować na sobie niestety, u mnie sprawdziło się świetnie a u narzeczonego (skóra tłusta i zaskórniki) nie zrobiło zupełnie nic... Chociaż to "nic" jest zdecydowanie lepsze od "gorzej" ;)

      Usuń
  3. Ja też czytałam wiele o tym mydle, nawet je dziś macałam;) Szkoda, że w sprzedaży są takie duże kostki, gdyby były małe poniżej 100g wzięłabym na spróbowanie. Bo tak ogólnie to nie widzę szczególnego zastosowana tego mydla u siebie. Niemniej fajnie, że istnieje i pomaga ludziom bo rzeczywiście wiecej się mówi o cerę tlustej i zanieczyszczonej niż tej suchej i wrażliwej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Organique najmniejsze mają około 200g, to bardzo dużo. A ta kostka na początku jest bardzo nieporęczna ale nie próbowałam nigdy jej rozkrajać :)

      Usuń
    2. No właśnie kurcze widziałam, a ja lubię wszystko takie poręczne;) Choć jak znam życie i tak je kiedyś kupię. Ostatnio tam kupiłam takie glicerynowe to miało 140 g i już było duże;) A to Aleppo jest chyba bardzo wydajne to trochę by zajęło jego zmydlenie;)

      Usuń
    3. Oj, jest bardzo wydajne :) Też jestem wygodnicka ale tu jak działało to już mało liczyła się wygoda ;)

      Usuń
  4. Wygląda uroczo:) Lubię takie produkty :)

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam to mydełko, gdyby tylko nie ten zapach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem zaprawiona w bojach :) W porównaniu do niektórych szamponów z dziegciem to pachnie przepięknie ;)

      Usuń
  6. Mi z mydełkami do mycia ciała jakoś nie po drodze. Jednak jeśli to Aleppo tak fajnie działa, to chyba powinnam się z nim zapoznać. Mam troszkę krostek na plecach, uroki irlandzkiej wody :/ (jak mieszkałam w PL miałam mega gładkie plecy, tutaj przyleciałam i się posypało :/).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mydła są średnio wygodne ale akurat to podziałało na mnie świetnie :) Może powinnaś spróbować na sobie ;)

      Usuń

Bardzo mi miło, że chcesz do mnie zaglądać i czasem zostawić po sobie komentarz ;* Jeśli zaobserwujesz mojego bloga: daj znać! ;) Na pewno Cię wtedy odwiedzę :)