Dziś o różu do policzków, który jak widać na zdjęciach zdążyłam już dobrze przetestować. Kupiłam go jesienią tamtego roku. Poszłam do Inglota po kredkę do brwi a wyszłam z tym oto różem. Sprzedawca (tak, dobrze czytacie, facet ;)) polecił mi kolor nr 51 i powiem szczerze, że jeśli chodzi o odcień doradził mi bardzo dobrze.
Po pół roku zostało go całkiem sporo. Łatwo go nałożyć i raczej ciężko zrobić sobie nim krzywdę w postaci plam, placków i innego niepożądanego ustrojstwa ;) Na mojej bladej skórze wygląda jak zdrowy rumieniec. Nakładam go pędzlem do konturowania z zestawu Core Collection firmy Real Techniques.
Na mojej skórze róż wytrzymuje około 5 godzin, co mogę uznać za całkiem niezły wynik. Niestety ciągle trzymam ręce przy twarzy, mimo świadomości, że to zły nawyk. Jest on zapakowany w zakręcane pudełeczko, które wiele wytrzyma ;) Poza zarysowaniami na przezroczystej części nadal wygląda bardzo dobrze.
W opakowaniu mamy 2.5g kosmetyku o dość długiej nazwie "Face Blush, Ultradelikatny Róż do Policzków", który jest ważny przez 18 miesięcy od otwarcia. Jak najbardziej można go w tym czasie zużyć i nie trzeba wyrzucać połowy opakowania ;) Poniżej można zobaczyć jaki efekt daje na policzku. Nad różem nałożyłam rozświetlacz MUA opisywany parę postów niżej, a kreska została wykonana eyelinerem rimmela.
Tutaj jeszcze zdjęcie z lampą błyskową:
Podsumowując Inglot oferuje nam dobry kosmetyk, w dobrej cenie i w dużej gamie kolorystycznej. Mogłabym się doczepić jedynie do tego, że opakowanie nie zawiera lusterka, chociaż z drugiej strony i tak nie noszę go ze sobą w torebce. Zdecydowanie był to bardzo udany zakup ponieważ od jesieni używam go praktycznie codziennie :)
Kurcze ja to chyba jestem mistrzem po półtora roku używana różu The Balm (prawie codziennego używania bo to mój jedyny róż) jest tylko małe wgłębienie, na denko sie nie zanosi:/ Ten ciekawie wyglada, kolor dobry zwłaszcza do jasnej cery. Może znalazłabym tam coś dla siebie. Szczere mówiąc chyba kilka lat tam nie wchodzilam dlatego słabo znam asortyment.
OdpowiedzUsuńCzasem warto tam zajrzeć, mają ekstra cienie :) A co do zużywania kosmetyków to ekonomia nie jest moją najmocniejszą stroną :D
UsuńJedyny róż jaki udało mi sie zdenkować i to przy pomocy dwóch osób to malutki Astor, a zajęło to hmm 6lat:D dlatego zawsze z niedowierzaniem patrzę jak ktoś szybko zużywa:D
Usuńbardzo fajnie wygląda na twarzy..;) myślę ze na blondynkach będzie wyglądał świetnie..;) A co powiesz na wspólną obserwację? Jak się zgadzasz, daj znać w komentarzu u mnie na blogu, żebym mogła się odwdzięczyć :*
OdpowiedzUsuńZdecydowanie polecam :) Pan mówił, że kolor pasuje w sumie wszystkim, ja pokochałam go całym sercem ;)
Usuńja na kolorówce znam się jak.... znam się bardzo mało, ale widzę, że podoba mi się --> liczy się?:D
OdpowiedzUsuńLiczy się jak najbardziej :D Dziękuję ślicznie! :)
UsuńBardzo ładny, subtelny efekt :) Ja mam już pełno róży do policzków, ale kto wie... może w szale zakupowym skuszę się na ten Inglotowski :)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Na ten warto się skusić ;)
UsuńMam ten róż w odcieniu 72 i jestem z niego bardzo zadowolona:) Takie zużycie jak Twoje mam dopiero po roku codziennego używania:) Jak będę w Inglocie muszę się przyjrzeć temu odcieniowi, bo na Tobie bardzo mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńInglot się postarał ;) Ja na początku używałam innego pędzla i to chyba on jest odpowiedzialny za tą sytuację bo odkąd używam RT coś przestało go tak szybko ubywać :)
Usuń